O flisakach i orylach

Flisactwo to kolejny temat-rzeka, o którym już wiele napisano, co przyczyniło się do poznania zwyczajów i organizacji ludzi zajmujących się spławem rzecznym. Lecz w opisach zwyczajów, życia codziennego i organizacji cechu flisackiego zazwyczaj pomijany jest jeden aspekt – ludzi zajmujący się spławem i przemożny wpływ jaki wywarli na regiony nadrzeczne, takie jak Urzecze.

Flisacy na Wiśle, 1934. Zbiory NAC

Flisactwo czy też orylka nie cieszyły się na Urzeczu uznaniem, daleko tutaj do szacunku znanego choćby z Ulanowa. Orylami zwano w tych okolicach ludzi gwałtownych i kłótliwych, klnących ponad miarę i awanturniczych. Nierzadko flisem jako szeregowi oryle parali się ludzie co najmniej przypadkowi, luźni, zajmujący się pracą najemną. Spływali oni rzeką pomagając przy spławie, często osiedlając się na jej brzegach, bądź wędrując dalej po uzyskaniu zapłaty. Liczne bindugi rozsiane na obu brzegach Wisły, zbijenki czy też pale, pomagały w kontaktach z miejscową ludnością. Wzdłuż brzegów pełno było karczm, w kluczu oborskim takie przybytki obsługiwały podróżujących Wisłą w Dębówce, w Kopytach, przy przewozie w Gassach, w Chabdzinku, na Kępie Chabdzińskiej, zaś przed wybudowaniem wałów dopłynąć można było starorzeczami do przystani w Cieciszewie, Opaczy i Łęgu. Kolejne karczmy leżały w kierunku Wilanowa, na obu brzegach co 2-3 kilometry, co pokazuje nam ich dużą popularność wśród oryli. Choć flisak uznawany był za nieokrzesanego, podobnie jak marynarz w porcie, na brzegu miał czasem „narzeczone”. Stąd wzięło się zapewne zróżnicowane pochodzenie mieszkańców Urzecza, a w XVII wiecznej księdze metrykalnej zaginionej parafii w Cieciszewie wśród mieszkańców nadwiślańskich miejscowości wiele łacińskich wpisów o treści „zrodzona w niesławie”, „imię ojca nieznane”.

Lecz nierzadko i ludzie tacy osiedlali się i wtapiali w nową społeczność. Pomagał w tym zwyczaj szybkiego ponownego ożenku, wdowy rzadko długo pozostawały w tym stanie. Już w roku 1563 poddanym Piotra Cieciszewskiego ze Słomczyna był „rolny” Jan Fliszek, zamieszkujący Goździe. Z kolei w Jemielinie zamieszkiwał Flisz Stary, poddany Jana Cieciszewskiego, pana na Łyczynie. Być może osiadł tu na starość, bo przecież spław był ciężką fizyczną pracą, na którą nie starczało sił. Po orylach Łurzycoki odziedziczyć mieli swą kłótliwość i skłonność do bitki, choć nie tylko w tym regionie na wiejskich zabawach Maćki biły się ze sobą całymi wsiami. Odnotujmy jedynie, iż mieszkańców okolic Gassów zwano Grymlami, być może od niemieckiego słowa „grimm”, oznaczającego furię i gniew.

Właśnie dzięki flisakom na Urzeczu mogło początkowo rozpowszechnić się słownictwo niemieckiego pochodzenia, niekoniecznie zapożyczone od olęderskich osadników. Szymon Klonowic, autor słynnego XVI wiecznego poematu o flisie, napisał: „A te przezwiska od Niemców są wzięte / A w polskich flisów porządek przyjęte / Nie dziwujże nam, że źle wymawiamy/ Co z Niemiec mamy”. Stąd i „brzeg statku” czyli burta, niemiecki Bord; lecz przede wszystkim rozpowszechnione na Wiśle łachy, z niemieckiego „lache”. W okolicach Miedzeszyna po dziś dzień odnaleźć można Łachę Łurzycką, słowo to w okolicach Konstancina znane było już przed przybyciem Olędrów. Było już w powszechnym użyciu na początku XVII wieku, kiedy Jan i Jakub Oborscy dokonując działo dóbr opisali kępę na Wiśle, jako „łachę próchnowską”, biorącą swą początek  przy Chabdzinku. Przy Łęgu czy też „kępie łęskiej” zaczynała się z kolei ciągnąca aż do Imielina „łacha jemielińska”. Słowo to do tutejszego języka wprowadzili być może flisacy, przejmując je zapewne z hanzeatyckiego Gdańska, bądź od osiadłych na Żuławach mennonitów, czy napotykanych na wodzie Olędrów…

Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden aspekt flisactwa.Wzdłuż Wisły biegły wydeptane ścieżki, zwane trelami, którymi holowano szkuty pod prąd, wykorzystując w drodze powrotnej technikę ślizgu. Ułatwiało to kontakty z mieszkańcami terenów nadbrzeżnych, a także ugruntowywało opinię o flisakach, którzy jak napisał w roku 1634 opisujący Mazowsze Jędrzej Święcicki: „złorzeczą sobie wzajemnie i wyzywającym odpowiadają obelżywie”, gdy mijały się ze sobą statki holowane, płynące z prądem i flisackie załogi. Gdy w XIX wieku rozpoczęto regulowanie wiślanego nurtu zdarzało się, że spławiane drewno uderzało w powstające tamy. Acz zdarzało się też, że wydarzenia takie powodowano celowo. W roku 1852 w protokole rewizyjnym z Kępy Nadwilanowskiej zapisano, iż „mniemane uszkodzenie tamy było pozorem zatrzymania drzewa ażeby z takowego powyrywać najgrubsze  pnie i gałęzie”. Łurzycoki dogadali się z orylami, którzy miast na brzeg skierowali pale na tamę, co umożliwiło kradzież znacznej jego części. Śledztwo wilanowskich oficjelistów ujawniło sprawcę, w postaci Januszka Nasiołowskiego z jednej z pobliskich wsi.

Dokument opłacenia podatku spławienia Wisłą z Małopolski do Obór drewna zakupionego przez Elżbietę Potulicką z 4 listopada 1812 roku, zbiory archiwalne

Tak doszliśmy do jeszcze jednej nieco pomijanej w literaturze sprawy. Po dostarczeniu spławionego towaru, czy to zboża, soli, a zwłaszcza drewna, następował powrót do miejsca wyruszenia. Wówczas flisacy imali się rozmaitych zajęć, aby drogę tę uczynić dochodową. W roku 1744 flisacy w dobrach oborskich zostali najęci do „wycinania korzeni z Wisły” oraz wykonania innych prac, mających na celu ochronienie brzegów. W tym samym roku młyn w kluczu oborskim był budowany przez górali zapewne z bali spławionych jako tratwy, wedle wskazówek młynarza z gór, przybyłego Wisłą. Jeszcze w XX wieku we wsiach Urzecza domy budowano z modrzewi  z południowej Polski, a tratwy flisackie zmieniające się po przybyciu na miejsce w domostwa, były czymś naturalnym.

Znów wypada napisać, że Wisła żyła, choć trudno obecnie sobie to wyobrazić, jej toń oraz brzegi były tłoczne. A retmani, szyprowie, czy sternicy, tworzyli społeczność posiadającą własne zwyczaje i gwarę. I stali się częścią tożsamości Urzecza.


Źródła i literatura:

  • AGAD, Obory
  • AGAD, AGWil
  • KLONOWIC Sebastian, Flis to jest Spuszczanie statków Wisłą i inszemi rzekami do niej przypadającemi
  • OBUCHOWSKA – PYSIOWA Honorata, Handel wiślany w pierwszej połowie XVII wieku, Wrocław 1969
  • RESZKA Adam, Wiślane statki i techniki nawigacyjne od XVI do XX wieku, Gdańsk 2012
  • STANASZEK Ł. M.,  Na Łużycu. W zapomnianym regionie etnograficznym nad Wisłą, Warszawa-Czersk 2012

(do tej ostatniej pozycji jak zwykle odsyłam. Choć nie można jej już kupić na terenie gminy Konstancin-Jeziorna dostępna jest w większości bibliotek. A znajduje się tam cały rozdział o flisakach i orylach, z którego zaczerpnąłem jedynie kilka informacji, zaś pozostałe nie są dostępne nigdzie indziej)

O braci flisackiej zaś można jeszcze poczytać tutaj.

Może ci się także spodobać...