Sztyletnicy Łurzyca

Mimo pokonania oddziału Kononowicza Powstanie Styczniowe trwało nad Wisłą jeszcze wiele miesięcy. W okolicach Konstancina piękne karty powstańcze zapisano w Górze Kalwarii, gdzie szpitalny lekarz sekretnie pomagał powstańcom, a także w Piasecznie, gdzie naczelnikiem wojennym był ówczesny ksiądz, a jak okazało się dopiero niedawno, tamtejszy burmistrz dotąd posądzany o współpracę z Rosjanami, z narażeniem życia ratował życie powstańców. Rozbity oddział Kononowicza zebrał na nowo Ludwik Żychliński, walcząc pod Górą Kalwarią krążył między prawym a lewym brzegiem Łurzyca. W sierpniu został ranny podczas przekraczania rzeki, a dowództwo nad partią przejął Jan Fabiani, który ukrył partię na lewym brzegu Wisły w lasach chojnowskich. Są to rzeczy znane, tu jedynie zarysowane, bowiem zainteresowani mogą pogłębić swe wiadomości dzięki załączonej bibliografii. Natomiast cieszy, iż w 150 rocznicę tych wydarzeń udało się przybliżyć nieco informacji o powstańcach, związanych z naszymi terenami, którzy z rozmaitych powodów nie funkcjonowali w świadomości mieszkańców gminy Konstancin-Jeziorna. Takich jak Ignacy Robak, czy Walenty Pindelski, który jak się okazuje zgodnie ze spisem oficerów rocznika 1923 posiadał jako weteran walk powstańczych stopień podporucznika Wojska Polskiego. Zaś p. Jacek Latoszek, który zwrócił moją uwagę na Walentego Pindelskiego, wskazał także ciekawe informacje o sztyletnikach działających na lewobrzeżnym Urzeczu, także w naszej gminie.

Zapewne określenie sztyletnik pozostaje nieznane dla większości czytelników tego wpisu. To jeden z mniej romantycznych epizodów Powstania, bowiem sztyletnicy prowadzili także wojnę polsko-polską. Mianem wojny określano powstanie w ówczesnych zagranicznych gazetach (na terenie Prus i Austrii), co Rosjanie usiłowali strywializować używając określenia bunt czy zamieszki. Sztyletnicy zostali powołani przez rząd narodowy do dywersji i ochrony podziemnych struktur państwowych, a także do wykonywania wyroków na szpiegach i zdrajcach. Po wybuchu powstania zyskali nazwę V Oddziału Żandarmerii, zwanego również żandarmami wieszającymi. Ich celem stało się zasianie adekwatnego terroru wśród władz carskich, jaki szerzyli Rosjanie. Stąd i zamachy na namiestnika Fiodora Berga, generała Fiodora Trepowa i wielu innych. Także Polaków – jak Aleksandra Wielopolskiego. Zdarzało się, że pacyfikowali całe wsie sprzyjające Rosjanom, jak miejscowość Lipie. Pamiętajmy jednak, że w większości wykonywali prawomocnie orzeczone wyroki, a czasy wojny rządzą się innymi prawami… Analogiczne struktury powstały podczas ostatniej wojny, a na terenie gminy zdarzały się także wówczas wyroki wykonane na jej mieszkańcach przez w imieniu Rzeczpospolitej.

Ignacy Chmieleński, twórca sztyletników

Sztyletnicy wzbudzili wśród Rosjan strach, bowiem niczym średniowieczni asasyni stali się mistrzami kamuflażu, zmieniając stroje i mundury, nie powtarzali tych samych planów. Obliczono, iż liczba ich ofiar to 1007 osób, z czego 951 osób zmarło. Część zamachów była nieudana; prócz Rosjan celami stawali się Polacy nie płacący podatku na rzecz podziemnego państwa.  Czarna legenda zniechęcała do współpracy z Rosjanami i uchylania się od wspierania Powstania. Nie dziwi więc, że sztyletnicy są rzadko wspominani w historii Polski, dość ze twórcy ideologii terroru rewolucyjnego końca XIX jak Kropotkin i Bakunin czerpali wzorce z polskiego pomysłu, choć jak napisał wybitny historyk Stefan Kieniewicz z czasem „terror powstańczy nie był już w stanie sprostać terrorowi zaborczemu”

A sztyletnicy działali także na terenie naszej obecnej gminy, a jednym z nich był mieszkaniec Słomczyna, Kazimierz Olesiński. Działał wspólnie z braćmi Biernackimi, Wincentym z Warszawy i Józefem z Nura, do grupy dołączył po rozbiciu oddziału powstańczego, w którym walczył. W Łubnej Olesiński i Biernaccy powiesili włościanina Bednarczyka. W Jeziornie zabili Żyda Flankcmanna, którego Józef Biernacki przebił sztyletem. Dokonali napadu na wieś Skolimów, jak określili to Rosjanie „w celu grabieży wraz z innemi złoczyńcami”, przy czym „Wincenty Biernacki usiłował zabić obywatelkę, która wszelako potrafiła się schronić”. Olesińskiemu nie przypisano natomiast udziału w zabójstwie żandarma dokonanym przez Biernackich w marcu 1864 w majątku wilanowskim. Gdy przybyli po odbiór mąki dla powstańców do młyna, gdzie oczekiwał ich wójt gminy Wilanów, zostali zaskoczeni przez żandarma Pokosa. Zabiwszy go uciekli dorożką. Pod sąd polowy oddano wówczas wspomnianego wójta, dyrektora młyna i pozostałe osoby obecne na miejscu, pomagające powstańcom, a właściciela dóbr wilanowskich (zresztą byłego powstańca listopadowego), hrabiego Augusta Potockiego, ukarano wysoką wówczas karą 15000 rubli.

Jak widać czasy były niełatwe, a grupie zarzucano także utopienie powstańca, który chciał odstąpić od walki. Zresztą z Wisłą związanych było wiele działań sztyletników na Urzeczu. Olesiński miał przywieźć nad brzeg rzeki schwytanego na drodze nieznanego człowieka, którego podejrzewał o szpiegostwo i wrzucić do wody. Ponieważ ów wydostał się na mieliznę, Olesiński utopił go w Wiśle wpychając w jej toń. Nie udał mu się zamach na tajemniczą kobietę, której imienia nie znamy, bowiem udało się jej przepłynąć na prawy brzeg rzeki. Nie był także skutecznym zamach na olęderskiego kolonistę z gminy Wilanów o nazwisku Altmann.

Informacja o skazaniu Olesińskiego z “Czasu” nr 216

Schwytani Biernaccy wraz z Olesińskim zostali powieszeni w Powsinku, na skrzyżowaniu ulic Vogla i Koralowej, w dniu 15 grudnia 1864 r. Choć zapomniany w Słomczynie, Olesiński zapisał się w pamięci mieszkańców Powsinka i Wilanowa. W dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości na cmentarzu w Wilanowie odsłonięto tablicę upamiętniającą jego oraz Biernackich. A w miejscu stracenia odprawiono mszę i złożono kwiaty. Choć czyny przedstawione powyżej brzmią nieco przerażająco pamiętajmy, że znamy je z rosyjskiej relacji, a historię piszą zwycięzcy, jak czynił to opisujący niektóre z przytoczonych wydarzeń Mikołaj Pawliszczew, Polaków nienawidzący i chlubiący się tym, że „stu tysięcy szlachectwa pozbawił”. Stąd nie dowiemy się, co stało choćby za atakiem na Skolimów i zabójstwem w Jeziornie, pamiętajmy jedynie, iż grupa wykonywała w dużej mierze wydane przez Sąd wyroki, na co wskazuje powieszenie mieszkańca Łubnej. A w pamięci mieszkańców Wilanowa zapisali się jako bohaterowie powstania, stąd uczczenie ich ponad pół wieku później…

Mam nadzieję, iż to nie koniec odnajdywania informacji o mieszkańcach tych okolic, bo odkrywają one nieznaną historię tych terenów. Do kwestii Powstania Styczniowego pozwolę sobie jeszcze za jakiś czas wrócić, bowiem wydarzenie to trwale zmieniło okoliczną historię i pośrednio doprowadziło także do utworzenia Konstancina.


Źródła i literatura:

  • BORKOWSKA Małgorzata OSB, Dzieje Góry Kalwarii,Kraków 2009
  • „CZAS”, nr 216, 18 grudnia 1864
  • KANABUS Krzysztof, O powstaniu styczniowym – publikacja elektroniczna Gazety Wilanowskiej pod adresem http://www.gazetawilanowska.pl/o-powstaniu-styczniowym/[dostęp: 23.05.2013]
  • KOPCZYŃSKI Michał, Karząca ręka tajemnego państwa, w: „Newsweek Polska” 41/02 z dn. 06.10.2002.
  • PAWLISZCZEW Nikołaj, Tygodnie polskiego buntu t. I-II, Warszawa 2003
  • SWAT Tadeusz, Gloria victis. Mogiły poległych z okresu Powstania Styczniowego 1863 – 1864 na ziemiach polskich¸ Pruszków 2004

Może ci się także spodobać...