Jesień na Łurzycu

Na blogu poczytać można już było o zimie i wiośnie na Urzeczu, pora opisać także jesień zwłaszcza, iż dobiega ona właśnie końca. To nie pomyłka, bowiem końcem jesieni był dzień znany obecnie jako Święto Niepodległości, który nim data ta stała się znacząca w historii Polski, znany był po prostu jako dzień Świętego Marcina. Do tego dnia należało zakończyć wszelkie prace w polu i przygotować się na nadejście zimy i opady śniegów.

Był to jednocześnie termin składania danin dworskich, „od świętego Marcina zima się poczyna” pisano w XVII wieku, zwyczaj zaś dokonania do tego dnia rozliczeń znany był już Mikołajowy Rejowi. Jeszcze pod koniec XVIII wieku dzień ten wyznaczał ostateczny termin, kiedy obowiązki wynikające z pańszczyzny, wypełnić mieli poddani dóbr oborskich. W XVII wieku Oskar Haur w Oekonomi zalecał aby wybrać do tego dnia wszystkie daniny chłopskie „kapłuny, gęsi, zwierzyny, kokoszy owoc, sypane zboże (…) czynsze pieniężne, stróżne najemne, gajowe, arendne, karczemne, rybne i miodowe”. Nie inaczej było w dobrach oborskich, gdzie specjalne tabele regulowały należności inne niż liczba dni, które należało spędzić odpracowując pańszczyznę w polu oraz nocy na pełnienie „stróży” we wsi, bądź dworze w Oborach. W roku 1790 tutejsza ludność regulowała swe powinności głównie w pieniądzach, co było korzystniejsze dla dzierżawcy dworu Wielopolskich, który zaopatrywał dwór w produkty rolne z upraw na folwarkach w Łyczynie, Łęgu i Oborach. Stąd dozwolono poddanym rozliczać się w złotych i groszach, wyjątkiem była jedynie konieczność ciągłego zaopatrywania dworu w jaja, kury, kapłony oraz chmiel niezbędny do produkcji piwa w tutejszym browarze. Każdorazowo realizację obowiązku  odnotowywał pisarz dworski, który na podstawie prowadzonych ksiąg rachunkowych sprawdzał przed dniem Świętego Marcina czy został on wykonany aby,  jak byśmy to dzisiaj powiedzieli zamknąć rok fiskalny i przystąpić do wyliczenia dochodów dóbr.

Na Urzeczu nie mogło jesienią zabraknąć i przyboru wody, gdy Wisła we wrześniu podnosiła swój poziom po raz ostatni nim zaczął ją skuwać lód. Potem następowały jesienne zasiewy i naprawy domostw przed zimą. Jednym z obowiązków wójtów tutejszych wsi było dopilnowanie, aby strzechy nie miały dziur, a wszystkie chałupy pobielone zostały wapnem i każde z domostw gotowe było na nadejście mrozów. Naprawy miały zostać wykonane przed dniem Świętego Marcina.

Dzień to był wolny od zajęć gospodarskich, zwracano specjalnie uwagę, aby w dniu tym zatrzymała się praca w młynach. W Świętym Marcinie upatrywano dnia przepowiedni, jak pisano „przez gęsi piersiową kość, która śniegu wielkość białością, ciężkość mrozów czerwonością swoją znamionuje, ale gdy jest sam dzień sucho pogodny, ostrą zimę znaczy, jeśli zaś niestateczne będzie powietrze to też niestatecznej można spodziewać się zimy”. Jak łatwo wywnioskować z powyższego opisu, we dworach i pałacach podawano staropolskim zwyczajem gęś, zapewne tak samo we dworze wilanowskim, w Bielawie u Jabłonowskich, w Jeziornie u Dzierzbowskich, w Oborach, u Bielińskich w Otwocku Wielkim…

Jesień zmieniała rytm codziennego życia, znaczonego dotąd od wczesnej wiosny pracą w polu. Nadchodziła pora spędzania czasu w domostwach, przy dawnych opowieściach i pracach domowych. Lecz nie tylko. Miesiące przed nadejściem mrozów i śniegów, w szczególności listopad w okolicach Świętego Marcina, stawały się czasem ślubów. Rzadko miały one miejsce w lecie, co związane było z nasileniem prac w polu. Dopiero gdy one ustawały, a pogoda umożliwiała jeszcze zorganizowanie weseliska, wchodzono w związki małżeńskie. Stąd przeglądając łurzyckie księgi metrykalne widzimy, iż miesiącami w którym zawierano najczęściej śluby były październik i listopad, zwykle w okolicach Świętego Marcina, a także czas, gdy zima stawała się nieco lżejsza, jak koniec stycznia i początek lutego. W miesiącach tych zawarto w latach 1660-1717 w parafii cieciszewskiej większość ślubów. Wywodzący się ponoć z czasów zaborów zwyczaj, aby na znak żałoby po upadku Powstania Styczniowego i protestu przeciw rosyjskim władzom, nie zawierać małżeństw w miesiącach klęsk narodowych, nie mających litery „r” w nazwie, nie był jeszcze znany…

I tak przy ogniu płonącym w domostwach na Urzeczu rozpoczynała się zima.


 Źródła i literatura:

  • AGAD, Obory
  • BYSTROŃ J.S., Dzieje obyczajów w danej Polsce wiek XVI-XVIII, Warszawa 1994

Może ci się także spodobać...