Wakacje z duchami (3): Duchy Urzecza

Już prawie połowa wakacji, niektórzy krążą po wakacyjnych szlakach, czasem poszukując duchów. Przez ostatnie trzy tygodnie pobytu na Mazurach i Suwalszczyźnie udało mi się jedynie natrafić na dawno zapomniane cmentarze z czasów I Wojny, bądź nie istniejące już niemieckie miejscowości w środku puszczy, gdzie znaleźć można dawne groby. Takich cmentarzy można kilka odnaleźć także w tych stronach, dziś jednak skupmy się na miejscach jakie duchy nawiedzają najchętniej. Na Urzeczu odnajdziemy dwa pałace i jeden zamek, upodobane przez rozmaite zjawy.

Trudno powiedzieć czy straszy coś w Otwocku Wielkim, na razie nie udało mi się odkryć żadnej legendy związanej z tym przepięknym pałacem, położonym nad jeziorem o nazwie Rokola, w jakie zmieniono dawne wiślane starorzecze. Odwiedzam go przynajmniej raz w roku, od kiedy Gassy i Karczew ponownie łączy prom stało się to niezmiernie łatwe. Przed wojną wycieczkę taką odbywali tradycyjnie uczniowie słomczyńskiej szkoły, może warto do tego obyczaju powrócić? Być może odkryć uda się tam ducha tajemniczej kobiety, którą zamurowano w lochu pałacowym. Gdy w roku 1820 podczas balu weselnego córki hrabiego Łubieńskiego zapadła się posadzka, odnaleziono zwłoki kobiety w kwiecie wieku, leżącej na łóżku, obok którego na stoliku ustawiono lampę, kawałek czarnej krepy i bukiet zeschłych róż. Odzież zbutwiała i rozsypała się w proch gdy dotknięto ciała. Kim była tajemnicza kobieta wiadomo było jedynie marszałkowi Bielińskiemu, bowiem zamurowano ją tam w ostatnich dniach istnienia Rzeczpospolitej, jeszcze w XVIII wieku, a zagadki tej nie rozwiązano do dzisiaj.

Przenieśmy się teraz do innego pałacu, położonego na lewym brzegu Wisły, gdyż w Wilanowie napotkać można wiele duchów. Jak głoszą najpopularniejsze przekazy, ponoć “od stu lat z górą, w księżycowe noce spotkać można przechadzającego się po tarasie mężczyznę w ciemnym płaszczu i wysokim cylindrze, podobnego z rysów twarzy do Stanisława Kostki Potockiego z portretu, znajdującego się w pałacowych zbiorach”. Inne z kolei głoszą, iż „wszedłszy wieczorem znienacka do którejś z sal na parterze, można zobaczyć siedzącą w fotelu damę w czerni. Konserwatorzy z pałacowej pracowni, zostający niekiedy w Wilanowie do późnych godzin nocnych, niejednokrotnie słyszeli odgłos kroków i jakby szelest krynoliny, dochodzący z apartamentów zajmowanych niegdyś przez księżnę marszałkową Izabellę Lubomirską.” Bardzo ciekawą i mało znaną opowieść zapisał wielki slawista Jerzy Śliziński, przed wojną badający ludowy folklor. Sztukator Stanisław Michalak związany z Wilanowem od XIX wieku opowiedział mu, iż „w pałacu, na antresoli, w kredensie hrabiowskim straszy. Nadchodzi godzina dziesiąta, jedenasta, dwunasta – to tam nie można wysiedzieć i spać nie daje. Przedmioty lokalu przewraca widocznie jakiś duch. Słychać tenkot, stupanie, jakby chodzili. I w wieży to samo. Jak dwóch pójdzie, to jako tako. Stracha ni ma. A jeden – w biały dzień się boi. W obiadowej godzinie nikt tam nie pójdzie.”

Na zakończenie zajrzyjmy jeszcze do prastarego zamku książąt mazowieckich. W Czersku w drugiej połowie XIX wieku widywano pruskiego żołnierza, jak notowały ówczesne gazety „za czasów pruskich, powiadają mieszkańcy po dziś dzień, rozsadzano z niego prochem mury, ażeby ich za materiał budowy użyć, przy czem jeden z żołnierzy od odłamu muru miał zginąć. Widmo jego we fraczku, pluderkach i trójgraniastym kapelusiku, dotąd mówią widywać można skaczące po murach w ciemne i burzliwe noce”. Jednakże z Czerskiem wiąże się przede wszystkim legenda Białej Damy, którą ma być nie kto inny jak sama Królowa Bona, której król Zygmunt Stary podarował Czersk. Na dziedzińcu wybudowała renesansowy dworek, a w okolicy Czerska założyła uprawę winnej latorośli i włoszczyzny, czyli warzyw przywiezionych z Włoch. Gdy wiele lat później opuszczała Polskę, zabierając swe kosztowności, ponoć przybyła do Czerska, gdzie sama nosiła pomniejsze szkatułki do powozu. Z jednej z nich wysunąć się miał sznur pereł, którym zahaczyła o jedną z cegieł, a perły rozsypały się po posadzce. Ponoć poszła dalej nie zbierając ich, zaś od czasu jej śmierci w czasie pełni księżyca na murach zamku pojawia się biała postać zbierająca rozsypane niegdyś perły. Lecz gdy tylko zakończy swą pracę zaczyna ją od nowa, bo perły się rozsypują…

Na tym zakończmy dzisiejszą opowieść o duchach. Następnym razem opowieść dotyczyć będzie zamieszkujących Urzecze dziwacznych istot i przerażających stworów, które nie opuściły dotąd nadwiślańskich brzegów.

Może ci się także spodobać...