Jak pradziadek Puszkina został pogromcą Kononowicza czyli o bitwie pod Chojnowem w 1863 roku

Chwilowo przerwę opisywanie dalszych losów rodziny Ryxów, a dokładniej ich powiązań z Piasecznem, ponieważ wczoraj przypadała kolejna rocznica jednej z niewielu bitew powstania styczniowego stoczonych na terenie dzisiejszego powiatu piaseczyńskiego.

19 maja 1863 roku oddział majora Władysława Kononowicza stoczył pod Chojnowem (Pilawą) nieudaną potyczkę z wojskami rosyjskimi maszerującymi z Warszawy przez Piaseczno w kierunku Góry Kalwarii. Rosyjski oddział dowodzony przez pułkownika Władimira Aleksandrowicza Naswietiewicza miał połączyć się w Łubnej z większym oddziałem generała Nikołaja Iwanowicza Meller-Zakomelskiego, który dzień wcześniej stoczył zwycięską bitwę pod Nową Wsią. Rosjanie rozbili tam powstańczy oddział utworzony przez Hipolita Jaworskiego (w powstaniu działał pod pseudonimem Jan Drewnowski), dowodzony wówczas przez dowódcę jazdy Władysława Grabowskiego. W trakcie nierównej walki na polach pomiędzy Warką a Grójcem poległo co najmniej 30 powstańców, a 180 trafiło do rosyjskiej niewoli. Większość z pojmanych (140) nieco okrężną drogą przez Górę Kalwarię była następnie prowadzona do Warszawy. Rosyjski generał obawiał się jednak przebywających w okolicy innych powstańczych oddziałów i na wszelki wypadek poprosił o przysłanie mu z Warszawy posiłków. To z nimi, a nie z główną kolumną gen. Meller-Zakomelskiego starł się pod Chojnowem oddział majora Władysława Kononowicza.

Z okazji okrągłej, 150 rocznicy bitwy, trzy lata temu ukazał się artykuł Piotra Chmielewskiego „Syberia albo śmierć”, w którym autor przypomniał te wydarzenia („Nad Wisłą” 2013, nr 17 (424), s. 10). Nie odnoszę się w tym miejscu do tekstu, który wymaga kilku kolejnych sprostowań, a tematem tego wpisu jest podobizna rosyjskiego generała wykorzystana jako uzupełnienie wspomnianego artykułu.

Wizerunek rosyjskiego oficera podpisany jako „generał Meller-Zakamelski”, jest właściwie zdjęciem olejnego portretu, znajdującego się obecnie w jednym z rosyjskich muzeów. W wersji zamieszczonej w gazecie, zapewne już po obróbce graficznej czyli w odcieniach szarości wygląda normalnie i nie budzi tyle ciekawości co oryginał. Pozornie wydaje się, że to jeden z portretów jakich wiele.

 

Jednak w kolorze portret ten wygląda zupełnie inaczej:

Rzuca się w oczy przede wszystkim nietypowy, oczywiście jak na rosyjskiego generała, kolor twarzy osoby uwiecznionej na obrazie. Dla porównania, poniżej kolorowy portret innego rosyjskiego generała – Fiodora Berga (1790-1874), namiestnika Królestwa Polskiego, namalowany przez Leopolda Horowitza, a znajdujący się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie.

Portret rosyjskiego generała nie przedstawia jednak pogromcy Kononowicza – gen. Nikołaja Iwanowicza Meller-Zakomelskiego, bowiem uwieczniony na płótnie generał w czasie powstania styczniowego od ponad siedemdziesięciu lat już nie żył. Kim zatem był ciemnoskóry oficer sportretowany przez nieznanego malarza? Przez dziesiątki lat portret ten był jednoznacznie opisywany jako podobizna pochodzącego z Afryki pradziadka Aleksandra Puszkina – gen. Abrama Piotrowicza Hannibala (ok. 1696-1781), bohatera niedokończonej powieści pod tytułem „Murzyn Piotra Wielkiego”.

Według drugiej wersji, generał przedstawiony na obrazie to „mocno opalony” bohater wojny rosyjsko-tureckiej, gen. Iwan Iwanowicz Meller-Zakomelski (1725-1790).

Toczący się przez wiele lat spór o rozpoznanie generała z portretu nie został zdaje się ostatecznie rozstrzygnięty, jednak niewątpliwie wiadomo, że generał-major Nikołaj Iwanowicz Meller-Zakomelski (1813-1887), który ścigał Kononowicza w maju i czerwcu 1863 roku wyglądał zupełnie inaczej:

Może ci się także spodobać...