Życie na granicy (2)

Pruski urzędnik, zwany landratem, zarządzał dawnym powiatem czerskim, którego granica jak nadal kończyła się na rzece Jeziorce. Wieś Jeziorna Królewska jako dawna królewszczyzna stała się własnością rządową, wchodząc w skład ekonomii pruskiej z siedzibą w Lesznowoli, odpowiadając jednak przed landratem warszawskim. Ci urzędnicy szczebla stanowiącego odpowiednik powiatu byli w większości Polakami, rekrutując się  z osób, które uprzednio pełniły już analogiczne funkcje czy to przy dworach, czy w komisjach rządowych, lub granicznych, lecz zapewne głównie z mieszkańców terenów podporządkowanych Prusom podczas pierwszego i drugiego rozbioru, jako że mieli oni już czas oswoić się z panującymi porządkami. Landrat czerski nosił swojskie nazwisko Bronikowski, odpowiadając za sprawy lokalne oraz porządek na podległym mu terenie. Dziś z uwagi na charakter jego obowiązków określić moglibyśmy go urzędnikiem samorządowym.

W poprzednim wpisie była mapa pruska, dziś dla równowagi mapa austriacka z początku XIX wieku. Jak widać w analogiczny sposób potraktowano ziemie pod panowaniem Prus stanowiące białą plamę, przedstawiając bardzo dokładnie zabudowania w Karczewie. Po środku Wisły oczywiście prom, czyli przewóz

Analizując nieliczne zachowane dokumenty przyjrzeć się możemy życiu codziennemu na Urzeczu od nieco innej strony. Powołany w dobrach Oborskich Sąd Patrymonialny w osobach wyznaczonych przez hrabiego Michała Potulickiego rozpatrywał sprawy o charakterze niekryminalnym, niektórzy wnosili jednak skargi bezpośrednio do landrata. Przykładowo żołnierz o nazwisku Osuch ze wsi Borek żalił się że teściowa zabrała mu nowo narodzone ciele i „policzyć się nie chce”. Bronikowski przekazywał podobne pisma do Obór z poleceniem zajęcia się sprawą. Nierzadko wzywał do siebie murgrabiego oborskiego (zarządcę), przekazując mu swe dyspozycje. Przy okazji warto zauważyć, iż Bronikowski był sybarytą, w swych pismach zazwyczaj prosząc o przywiezienie przez murgrabiego „karpia młynarskiego lub karpia lub szczupaka wiślanego”.

Większość jednak spraw była nieco poważniejsza, sąsiedztwo Austrii zobowiązywało do ciągłego nadzoru. W swych wystąpieniach Bronikowski uczulał sołtysów nadwiślańkich wiosek do zachowania czujności przypominając, iż Wisła stanowi obecnie granicę. Na Urzeczu jak zwykle była ona płynna i trudna do wyznaczenia. Wskutek powodzi i zmiany jej biegu znaczna część oborskich wsi leżała po drugiej stronie rzeki, takich jak Kępa Zieleniecka zwana Zieleńcem, czy też zaginiona osada Grzanki. Te w pismach urzędowych zmieniały swą przynależność, zapewne wskutek uzgodnień z odpowiednikiem landrata w austriackim Karczewie. W roku 1797 wskazywano jeszcze, że należą do Obór, w roku 1802 Bronikowski ściągał z niej należności, z kolei w roku 1804 stwierdzał, iż mieszkaniec Grzanek o nazwisku Zawadzki nie może odpowiadać przed tutejszym Sądem, bowiem Grzanki należą do Otwocka. Leżąca pośroku Wisły Kępa Zieleniecka (Świderska) na której osiedli olędrzy od początku traktowana była jako podlegająca prawemu brzegowi.

Bronikowski miał wystarczająco sporo problemów z olędrami z Kępy Habdzińskiej (Oborskiej) i Zielenieckiej, którzy niezbyt chętnie respektowali nałożone na nich obowiązki przez pruskie władze. Wyraźnie niepokoiły ich olęderska mobilność i przemieszczanie się wzdłuż Wisły, powodujące problem z określeniem ich liczby. 26 lutego 1798 roku landrat polecił ekonomowi oborskiemu „aby nakazał Holędrom iż co który umrze czy stare czy młode podawali proboszczowi Słomczyńskiemu do zapisu w xięgi kościelne”. Powyższe wynikło zapewne z faktu, iż olędrzy sakramenty przyjmowali w najbliższym sobie kościele, stąd chrzty, śluby i zgony sprawowali w głównie w Powsinie lub Wilanowie, lecz także w Zerzeniu, a wreszcie w austriackim Karczewie, co uniemożliwiało pruskiej biurokracji kontrolę liczby ludności. Olędrzy jak wiadomo przemieszczali się nadzwyczaj aktywnie, stąd też wyznaczenie na dłuższy okres sołtysa było niemożliwe. W Kępie Oborskiej zmieniali się oni często, po nastaniu pruskiego panowania nie odpowiadali już oni wyłącznie przed zarządcą dworu, lecz składać musieli przysięgę przed landratem. Co wyglądało zapewne podobnie jak w roku 1801, gdy 16 lutego olęder o nazwisku Schultz otrzymał polecenie stawienia się rankiem w Czersku, a dopiero po przysiędze zarządca oborski mógł ogłosić go sołtysem wobec mieszkańców Kępy Oborskiej. Jednocześnie Bronikowski polecił by dopilnować, by dotychczasowy sołtys o nazwisku Feldt oddał pieczątkę sołecką i gromadzką księgę podatków. Zmiana sołtysa miała także związek z faktem, iż Kępa Oborska stała się nieco problematyczna dla Obór, choćby z powodu faktu, iż olędrzy powoływali się na przysługujące im prawa, bez wahania jednak wykorzystując niewiedzę. Obsadzali grunta ponad te, które im przypisano, licząc iż dwór nie dokona dokładnych pomiarów, zaś gorzałka i alkohol podawany z przemytu w tutejszej karczmie przyciągał flisaków oraz chłopów z okolicznych wsi, powodując upadek karczmy choćby w Opaczy. Zaznaczyć jednak należy, iż pruskie władze respektowały kontrakty emfiteuzy podpisane przez kolonistów w dziedzicami Wilanowa i Obor, choć zapobiegliwy Bronikowski na wieść o pomiarach dokonanych przez ekonoma oborskiego na Kępie, które skutkowały naliczeniem przez dwór dodatkowych należności, zażyczył sobie kopii kontraktu z roku 1773, wreszcie polecił stawić się olędrom osobiście.

Jednakże najczęściej Bronikowski musiał borykać się z problemami dotyczącymi żołnierzy na terenach przygranicznych, a także zmierzyć z sytuacją, która zmusiła go do odcięcia wsi od świata. O czym opowie ostatnia część wpisu dotyczącego życia na granicy.


Źródła i literatura:

  • AGAD, Obory
  • WĄSICKI JAN, Ziemie polskie pod zaborem pruskim. Prusy południowe 1793-1806. Studium historycznoprawne, Wrocław 1957

Może ci się także spodobać...