Szpiedzy tacy jak my

Jak powtarza co pewien czas Adam Zyszczyk, prowadzący zaprzyjaźniony profil na facebooku Konstancin-Jeziorna. Historia, ludzie, architektura, Konstancin jest miejscem, przez które przewinęła się lub kontakt z nim miała większość osób. Pojawiały się tu najbardziej znane osoby czy to ze świata nauki, czy to ze sfer wyższych, co odkrywamy z olbrzymim zdziwieniem, nawet jeśli wielu z nich nie moglibyśmy się spodziewać. Był więc jeden z najsłynniejszych światowych antropologów Bronisław Malinowski, przyjeżdżał generał De Gaulle, miasto odwiedził Cesarz Japonii, działało czerwone osiedle, z którego w latach stalinizmu kierowano krajem, wreszcie przebywał tu przez chwilę internowany Lech Wałęsa, a towarzysz Stalin zapłacił za katolicki pogrzeb na tutejszym cmentarzu i wzniesienie pomnika… Przyznam jednak, iż nie spodziewałem się, iż natrafię na informację wiążącą Konstancin, z jednym z najsłynniejszych szpiegów PRL.

Szpiedzy to temat wiecznie modny, nawet jeśli filmy szpiegowskie niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Ale niedawny pokaz filmu dokumentalnego w Hugonówce ściągnął tłumy, co pokazuje jak żywe jest zainteresowanie tym tematem. Choć metody szpiegowania zmieniły się przez tysiąclecia, cel pozostaje zawsze taki sami. Szczyt prowadzenia takich działań przypadł na lata zimnej wojny, a polski wywiad brał w nim aktywny udział. Najbardziej znanym polskim szpiegiem tamtego okresu jest Marian Zacharski, który ulokowany w USA uzyskał dostęp do najbardziej strzeżonych planów technicznych Bell Corporation. Drugim Leszek Chróst, który był agentem CIA ulokowanym w Polsce. Ich losy przecięły się dwukrotnie, po raz pierwszy w firmie Metalexport, gdzie przez chwilę byli razem zatrudnieni. Po jakimś czasie Chróst został posłany na placówkę do Bangkoku, gdzie został zwerbowany przez CIA.

Tzw. tajnopis, przy pomocy którego Chróst otrzymywał polecenia. Zwykły list, po drugiej stronie którego stosowano “niewidzialny” atrament zapisując zaszyfrowaną treść

Było to w latach sześćdziesiątych, w Wietnamie sytuacja zaogniała się coraz bardziej, a USA imały się różnych sposobów, by ocalić się przed oblężeniem. Zgodnie z teorią domina uznawano, iż ZSRR będzie inicjował zwycięstwa komunistów w kolejnych krajach, które będą dołączać do jego obozu, aż w końcu USA zostaną same, w okrążeniu. W tamtych latach nie wiedziano, iż ZSRR to kolos na glinianych nogach, wręcz przeciwnie, niedawny kryzys kubański, umieszczenie na orbicie satelity i lot Gagarina w kosmos wskazywały, iż jest najpotężniejszym mocarstwem na świecie. Nic więc dziwnego, że Amerykanie nie szczędzili pieniędzy na działania szpiegowskie.

Chróst w Azji zarabiał około trzystu dolarów amerykańskich miesięcznie, po tym jak pracę dostała tam jego żona udawało się im odłożyć miesięcznie dwieście pięćdziesiąt dolarów. Była to wówczas kwota gigantyczna, po zwerbowaniu przez CIA miał do dyspozycji jeszcze większą. Po powrocie do Polski Chróst kupił nowy, zachodni samochód – forda taunusa – za tysiąc trzysta dolarów. Zapłacił za dom ulicy Antoniego Locciego, kupił także działkę pod Warszawą. Zakupy tłumaczył oszczędnościami poczynionymi w Bangkoku, czego przez lata nikt dokładnie nie zweryfikował. Chróst za pośrednictwem wymyślnych systemów łączności, kodów, skrytek i tajnopisów wykonywał przez ponad dekadę zadania zlecone przez CIA. Informacje, które przekazywał miały dla Amerykanów dużą wagę. Do końca nie wyjaśniono po dziś dzień wielu wydarzeń z nim związanych, choćby zamordowania w Azji jego byłego szefa Stanisława Gleba, który być może mógł zorientować się podwójnej grze podwładnego, gdy ten dorobił odcisk klucza do jego sejfu. Przez lata korzystał z przemyślnego systemu wymiany informacji, spotkania kontrolne odbywając w krajach Europy Zachodniej. Zgubił go nadmierny profesjonalizm, w trakcie rutynowej kontroli listów pisanych przez zachodnich dyplomatów, polskie służby ujawniły list zaadresowany tą samą ręką, którą adresowano listy do innych osób podejrzewanych o szpiegostwo, bowiem w CIA zajmował się tym wysokiej klasy agent, znający doskonale język polski. Tę jednak ważną przesłankę przegapiono, a polski kontrwywiad doszedł po nitce go kłębka. Chrósta zatrzymano w roku 1979, a po pokazowym procesie skazano na karę śmierci. Wyrok z czasem złagodzono i na słynnym berlińskim moście wymieniono wraz z innymi szpiegami CIA, między innymi za Mariana Zacharskiego, z którym spotkał się wówczas po raz drugi. Chróśt żyje do dzisiaj w USA, w wieku 80 lat nadal jest w świetnej formie.

Zatrzymanie Chrósta w roku 1979. Nakręcone sceny wykorzystano zarówno w filmie propagandowym jak i materiale szkoleniowym

A gdzie tu Konstancin? Hanna Chróst musiała rozwieść się z mężem, by ocalić dom na Sadybie, musiała jednak sprzedać część wzmiankowanej działki. Działka ta znajdowała się w Konstancinie. Oddajmy tu głos Leszkowi Chróstowi:

– Tę działkę kupił od mojej żony znany rzecznik prasowy z okresu PRL, nie pamiętam, jak się nazywał. – On kupił połowę działki, którą udało się zachować mojej żonie, druga połowa w wyniku konfiskaty należała do państwa.

Znanym rzecznikiem naturalnie jest Jerzy Urban, a na rzeczonej działce zakupionej przez Chrósta za pieniądze CIA stoi obecnie jego dom i znajduje się ogród.

Świat bywa przewrotny.


Źródła i literatura:

  • AWŁASEWICZ Tomasz, Łowcy Szpiegów. Polskie służby kontra CIA , Warszawa 2018

Może ci się także spodobać...