Narodziny parku

Przed nami kolejne Dni Konstancina, święta jednej tylko gminnej miejscowości, bazującego na legendzie elitarnego letniska, którego w zasadzie nigdy poza pierwszymi latami działalności nie było. Lepsza chyba jednak taka impreza, niż przaśne festyny jakie odbywały się jeszcze dekadę temu.  Jak zawsze centrum atrakcji stanie się zrewitalizowany kilka lat temu park, który założono jako angielski, zaś po tym jak zdziczał i został przywrócony miastu, stał się parkiem o charakterze nijakim. Park nosi imię hrabiego Witolda Skórzewskiego, którego kilka lat temu w ten sposób uczciło Towarzystwo Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina, chcąc słusznie by jeden z ojców-założycieli letniska został uhonorowany. I jak się okazuje miejsce upamiętnienia zostało wybrane idealnie, bowiem hrabia Skórzewski miał z założeniem parku dużo więcej wspólnego, niż się wydaje. Nie tylko stał za ideą stworzenia w Królestwie Polskim elitarnego letniska w stylu modnych “wód” popularnych w tym czasie w Rzeszy Niemieckiej, lecz jak się okazuje zaangażował się w tworzenie nowego parku osobiście. Poniżej artykuł opublikowany w roku 1898, w czasach gdy planowane letnisko zwano jeszcze Oborami, dopiero rok później pojawiła się nazwa Obory-Konstancya, szybko zmieniona na Konstancin.

ok. 1905, altana chińska w parku. Zbiory Polony

ok. 1905, altana chińska w parku. Zbiory Polony

Dziennik Poznański, 4 września 1898 roku

— “Obory pod Jeziorną”:

Warszawa doczekała się nareszcie w bliskiem swem sąsiedztwie wzorowego, a z wielkim, nieznanym Jeszcze komfortem urządzonego latowiska, pożądanego dla osób, które nie mogą zbyt daleko od miasta się oddalać, a przyzwyczajone są do tych wygód i swego komfortu, którego żadne z latowisk otwockich, świderskich i innych w okolicy Warszawy nie było w stanie zapewnić.

Nowe latowisko na gruntach dóbr Obory za Jeziorną, jest owocem olbrzymich nakładów, które już do tej chwili dosięgają 300,010 rubli a nim dojdzie zamierzonego celu w zakreślonych rozmiarach w ciągu lat następnych, koszta ogólna wyniosą około miliona rubli. Nakład ten ponosi księżna Ogińska, małżonka księcia Michała na Żmudzi, która odkupiła od hrabiny Potulickiej część dóbr Obory, przeciętych rzeką Jeziorną, i całą nabytą przestrzeń przeznaczyła na owe latowisko. Duszą przedsiębiorstwa jest hr. Witold Skórzewski, brat księżnej Ogińskiej, pod którego kierunkiem z pustkowi i lasów na wydmach piaszczystych po-wstaje park przepyszny trzywłókowej wielkości utrzymany w najczystszym stylu angielskim. Jest to coś w rodzaju wielkiego parku na wyspie Małgorzaty pod Pesztem, dokąd zjeżdżają się cudzoziemcy z daleka, a gdzie zwykle przepędzają lato najbogatsi lodzie na Węgrzech.

1902, "Tygodnik Illustrowany", przedłużenie Sienkiewicza i brama prowadząca do parku

1902, “Tygodnik Illustrowany”, przedłużenie Sienkiewicza i brama prowadząca do parku

Przede wszystkiem dojeżdża się tam koleją wilanowsko- grójecką do Jeziorny. Za wsią odłącza się odnoga dwuwiorstowej długości i lukiem biegnie ku rzece Jeziornie, na której postawiony most stanowi zarazem wjazd do parku. Kolej, przecinającą wzdłuż park, osłaniać będzie szpaler z rozłożystych drzew, a w altanach urządzone przystanki. Sam park składa się z połączonych ze sobą dwóch lasów: sosnowego i brzozowego, na gruncie piasczystym, lecz hr. Skórzewski przykrywa piaski dwułokciową warstwą glin i torfów, wytwarzając doskonały grunt dla rozrostu drzew wszelkich gatunków, Jakich kilkadziesiąt tysięcy w najrozmaitszych gatunkach, a znacznej już grubości, zostało tam posadzonych. Wśród istniejących gąszczów leśnych porobiono polany, łączki, perspektywy na malownicze ustronia parkowe, ale największe 1 najkosztowniejsze roboty prowadzone są w poprowadzeniu koryta Jeziorny w kilku kierunkach przez park, porobieniu licznych wodospadów i jezior ze sztucznemi wyspami. Setki kopaczów jest przy tej robocie zajętych.Wspaniale gościńce, przecinające park w kilku kierunkach, będą wyszosowane dla ekwipaży, a chodniki przy nich ubite z gliny.

Lata czterdzieste XX wieku. Niemiecki żołnierz w bramie do parku, w tle "Casino"

Lata czterdzieste XX wieku. Niemiecki żołnierz w bramie do parku, w tle “Casino”

W parku tym wznoszony jest wspaniały kurhaus z restauracyą, salą balową, buduarami, czytelnią; w drugim końcu parku staje druga restauracya z halą koncertową, dalej galerya do picia wód mineralnych, estrady dla orkiestr, wreszcie szeregi prześlicznych, każda w innym guście, willi, w których będą wynajmowane mieszkania całkowite lub urządzone pensyonaty. Każda willa wystawioną oddzielnie w odległości 150 metrów od siebie. Wszystko to w maju roku przyszłego zostanie oddane do użytku publicznego, a w tym czasie gotów będzie i zakład kuracyjny hydropatyczny z instytutem wód mineralnych. Plany sporządzone będą według najnowszych wzorów zagranicznych, stąd więc przez jakiś czas studya w Oborach czynili cudzoziemcy, lecz obecnie roboty prowadzi budowniczy Brychczyński z Żerkowa, a wszyscy majstrowie i robotnicy są wyłącznie Polacy. Odległość nowej miejscowości od Warszawy wynosi koleją godzinę jazdy.

Według naszych informacyi wszystkie rysunki są dziełem budowniczego p. Brychczyńskiego, który też kieruje budową wszystkich domów kolonii letniej.

Restauracja "Casino" w parku, ok. 1905. Zbiory Polony

Restauracja “Casino” w parku, ok. 1905. Zbiory Polony

Aż chciałoby się dotrzeć kiedyś do tych planów… Jak widać utworzenie parku na piaszczystym gruncie było przedsięwzięciem znacznych rozmiarów. Szkoda, że ponad 120 lat później jego ozdabianie sprowadza się do stawiania kwiatów w betonowych donicach, a nie nasadzeń, jak było to w czasach powstawania Konstancina.

Może ci się także spodobać...