Złote lata baloniarstwa

Skoro niedawny wpis o pionierach awiacji w Klarysewie zatytułowałem „Ci wspaniali mężczyźni w swych latających maszynach”, tytułem zapożyczonym z brytyjskiej komedii, kolejna opowieść o początkach aeronautyki także nosić musi nazwę skeczu brytyjskich komików z grupy Monty Pythona. Rzecz jednak będzie zupełnie poważna, choć dotyczyć będzie bohaterskiego kota, podboju przestworzy dokonanego w Puławach i jego związków z Jeziorną.

Większość z nas pamięta o psie Łajce, psie, którego jako pierwszego wystrzelono w kosmos. Konia z rzędem temu, kto zna historię pierwszego polskiego aeronauty. Był nim kot Filuś, kot księżnej Izabeli Czartoryskiej. Niestety był również pierwszą ofiarą katastrofy lotniczej na ziemiach polskich… Był rok 1786, ledwie trzy lata po udanym locie braci Montgolfier, którzy w Paryżu wznieśli się na niebagatelną wysokość 524 metrów. Wieść o tym, iż człowiek może podbić niebo przy użyciu gorącego powietrza rozpaliła wyobraźnię Europejczyków żyjących w Wieku Rozumu. Już w roku później zaczęły się próby na całym kontynencie, także w Polsce. Już w 1784 roku w Krakowie dokonano pierwszego udanego bezzałogowego lotu, który obserwował król. Kolejne loty miały miejsce w Lwowie i Warszawie. Jednak pierwszym polskim lotnikiem został wspomniany kot.

W Puławach w pałacu książąt  Czartoryskich z pomysłu Konstancji Narbuttówny założono Towarzystwo Balonowe. Choć traktowano je bardziej rozrywkowo niż naukowo, postanowiono zbudować balon i wypuścić go w powietrze. Czartoryscy finansowali wiele naukowych przedsięwzięć, utworzyli nawet Wielką Radę Balonową. Pasażerem balonu został wspomniany Filuś. Balon według projektu Jana Śniadeckiego został wypuszczony w powietrze latem 1786 roku, czego świadkiem był Franciszek Donizy Kniażnin (1750-1807). Ten obecnie zapomniany polski poeta, od roku 1783 był nadwornym poetą i sekretarzem księcia Adama Konstantego Czartoryskiego. Stał się świadkiem zapalenia balonu i opisał w swym poemacie, jak wpada on na drzewo, a Filuś ginie śmiercią bohatera. Urządzono mu zresztą takiż pogrzeb, z pełną sarmacką obsadą. Lot odbił się szerokim echem, a mocno znany stał się poemat Kniaźnina, opisujący okoliczność lotu.

I właśnie w tym poemacie znajdujemy ciekawy ustęp:

Muzofil pięć ryz papieru z Jeziorny na dużych szalach oburącz posadził

Budownik Harmon, ofoczy a sforny, dwa boki złączył i klejem przygładził.

Rzucają nam one nieco światła na możliwą przyczynę katastrofy. Bracia Mongolfier użyli do budowy balonu gumowanego jedwabiu, do budowy jednego z pierwszych polskich balonów użyto papieru z Jeziorny. Podobnie jak ponad wiek później do budowy jednej z pierwszych polskich machin latających, w roku 1912 w Klarysewie… Czemu papier z Jeziorny? Zgodnie z wyjaśnieniami wydawcy edycji zupełnej dzieł Kniaźnina, Michała Grolla, przyczyna była czysto patriotyczna. Takoż zacytujmy: „Ażeby nic obcego do roboty naszey nie wchodziło i sam papier był z fabryki kraiowej”. Fabrykę wybrano nie przypadkiem, od dziesięciolecia rosła jej sława, jako jedynej Papierni na ziemiach polskich, produkującej papier stemplowy, zdolnej do produkcji rzeczy, jakich nie wykonywano nigdzie indziej w Polsce.  W Jeziornie produkowano rzeczy, których nie robiono nigdzie indziej. Jak pisał Aleksander Olgerbrand: „w połowie XVIII wieku fabrykant kart sprowadzony z zagranicy do Jeziorny wyrabiał zapewne karty francuzkie, jakie przechowały się w zbiorach biblioteki Świdzińskiego. Figury tych kart nic rodzimego nie mają.”. Była to pierwsza od 200 lat produkcja kart do gry na ziemiach polskich, bowiem do tego czasu sprowadzano je z Flandrii i Niemiec. Nic więc dziwnego, iż do produkcji pokrywy balonu wybrano Jeziornę.

Mirków, XX wiek

Wróćmy jednak do baloniarstwa. Balon zapalił się wskutek wiatru, a pokrywa szybko zajęła się ogniem. Latająca machina rozbiła się na drzewie… Dopiero w trzy lata po bohaterskim Filusiu w powietrze wzniósł się pierwszy człowiek na ziemiach polskich. Był to nie kto inny, a autor jednej z mych ulubionych książek, hrabia Jan Potocki, badacz i naukowiec. A na podstawie tej książki Wojciech Has nakręcił wspaniały film, uważany przez Martina Scorsese za arcydzieło kinematografii.

Ale to już inna historia.


Źródła i literatura:

    • Franciszek Dionizy Kniaźnin, Dzieła, wyd. F.S. Dmochowski, t. 1-7, Warszawa 1828-1829
    • Dobrowolski Paweł, Latająca Europa – balony w XVIII w. (w:) KWartalnik Historii Kultury Materialnej R. 62 Nr 2 (2014)
    • Potocki Jan, Rękopis znaleziony w Saragossie, tłum. Anna Wasilewska. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2015

Może ci się także spodobać...