Wolności rok pierwszy

“Rano czekamy na kolejkę, żeby normalnie jak co dzień jechać do Warszawy do szkoły, a tu kolejka się spóźnia. Gdzieś powietrzem przedostaje się wieść, że w Jeziornie rozbrajają Niemców […]. Wreszcie przychodzi pociąg. Dowiadujemy się wszystkiego. Ale co się dzieje w Warszawie? Czekamy jej z niecierpliwością.” wspominał Marian Wyrzykowski, wówczas uczeń, później aktor, a także nauczyciel w Konstancinie. Wojna się skończyła, na wieść o tym iskra rozpala pożar. Niemcy nie spodziewają się tego, co wydarzy się w okolicach Warszawy. W wielu miejscach dochodziło do starć, powszechne było rozbrajanie garnizonów niemieckich. Czyniła to ludność cywilna wspierana przez POW działający na terenie Królestwa. W Piasecznie strażacy bez żadnych strat rozbrajają posterunek żandarmerii, a potem odsyłają Niemców do Warszawy. W Jeziornie, liczący zaledwie 5 żołnierzy posterunek niemiecki na wezwanie POW i ludności cywilnej nie chce złożyć broni, wywiązuje się strzelanina, po obydwu stronach są zabici i ranni. Niemców rozbrajali między innymi Antoni Jankowski i Michał Lewandowski, a podczas walki, która się wywiązała zginęli Józef Książek i Ignacy Janicki. Ich nazwiska upamiętniono na kamieniu w Jeziornie Królewskiej odsłoniętym 15 sierpnia 1938 roku obok nazwisk poległych w wojnie polsko-rosyjskiej 1920 roku. Pomnik został zaprojektowany przez inżyniera Kofmana, powstał w ciągu 10 dni, z inicjatywy Rady Gminy Jeziorna. Jak napisano „Życie swe złożyli w bohaterskich walkach o niepodległość ojczyzny”.

Mieszkańcy straży obywatelskiej z Piaseczna – wg. ustaleń Dawida Miszkiewicza zdjęcie mylnie podpisywane jako “Milicja Ludowa w Jeziornie, 1919”

Ale to było później, bo na początku nie było niczego. Bo po odzyskaniu niepodległości nie było nawet Polski. Po latach premier Jędrzej Moraczewski stwierdzał z przerażeniem, iż ile urzędów gmin i wójtów tyle było przez ten pierwszy rok niezależnych republik, żadna początkowo nie tworzyła Polski i z rządem nie chciała współpracować. Urzędnicy nie słuchali ministrów, nie wykonywali ich poleceń, odmawiali stosowania w urzędach polskich terminów w miejsce rosyjskich czy niemieckich. Nie było ich kim zastąpić. Rząd nad niczym nie panował, a samorządy działały po swojemu. Wojsko było nieliczne i wkrótce zostało zaangażowane w wojnę, granic nie było. Dopiero na mocy ustawy z sierpnia 1919 zostały powołane województwa w dawnym Królestwie Polskim, a starostowie zaczęli zastępować komisarzy powiatowych działających od końca 1918 roku. Ci z kolei przez cały okres swej działalności nie mieli łatwo. Odwoływali część wójtów za zbyt aktywną współpracę z zaborcą, nie mając kandydatów na ich miejsce. Władze gminne nie współpracowały z nimi, zaś z uwagi na nazwę stanowiska prawica uznawała ich działalność za próbę narzucenia porządków podobnych do sowieckich, wprowadzenia komisarzy ludowych i wzywała do ich bojkotu. Powyższe powodowało, iż pierwszy rok wolności upływał we wszechobecnej anarchii. Państwa nie było, było niedookreślone i nikt w zasadzie nie wiedział jakie ma kompetencje.

Wszystko to miało wpływ na opisywaną już wcześniej (patrz Wolności Początek, Cena Wolności, Wolności Cementowanie) dramatyczną sytuację pierwszych miesięcy wolności w gminie Jeziorna, po wojnie panował wszechobecny głód, w gminie było pełno wojennych zniszczeń. Mimo najszczerszych chęci nie sposób było wyżywić mieszkańców gminy, bowiem produkcja rolna w roku 1919 na tym terenie kształtowała się na poziomie 30% produkcji z roku 1914. Swoje dokładała szalejąca inflacja i choroby, w tym grypa hiszpanka. Panowała radykalizacja rewolucyjna, znikał gdzieś początkowy entuzjazm.

Stacja kolejki w Konstancinie, lata dwudzieste XX wieku

Podręcznik do nauki czytania pod nieco barokowym tytułem „Czytelnia szkolna i domowa : książka do czytania i opowiadania w szkołach początkowych I i II klasowych, niedzielno-rzemieślniczych, na kursach wieczornych i przy nauce domowej” wydany w roku 1919 podaje, iż granice Polski są nieznane i nieokreślone. Dużo bardziej realne są rzeczy stałe, takiej jak „zasługujące na wzmiankę z okolic Warszawy miejsca wycieczek Warszawian Konstancin i Skolimów (letnie mieszkania)”. Choć gazety przez cały rok reklamują wypoczynek, po obrazku takim jak na zdjęciu z roku 1916, gdy ludzie bawią się na stacji w Konstancinie, a wojna jest odległa nie ma śladu. Ogłoszenia o pensjonatach w Konstancinie i Skolimowie są dużo rzadsze. Głód i inflacja dotykają także oba letniska, Warszawianie nie przyjeżdżają. W ich miejsce pojawiają się uciekinierzy z rewolucyjnej Rosji, arystokracja w drodze do Paryża, Polacy z Moskwy. Latem 1919 roku dziennikarze utyskują, iż na dworcu kolei wilanowskiej w Konstancinie słyszy się rosyjski, podobnie w restauracjach. Letnisko opanowali przybysze z Rosji, a ceny stają się bolszewickie, bowiem przynieśli ze sobą swe porządki. Właściciele willi zwietrzyli interes, w Konstancinie zaczyna kwitnąć lichwa. Ceny są skandaliczne, pisze dziennikarz, zsiadłe mleko w Konstancinie kosztuje 5 marek, skoro mleko kupić można za 80 fenigów, to dlaczego ponad 4 marki 20 fenigów zysku bierze restaurator?  Mimo, iż po przybyciu gości ceny podniesiono słysząc od uciekinierów z Rosji jakie koszta panują w dawnej stolicy, wciąż mówią oni, że to i tak taniej niż w Moskwie. Mały pokój z utrzymaniem w letnisku kosztował dziennie 50-60 marek, ale trzeba było mieć własną pościel. Zapamiętajmy te kwoty.

Stacja Konstancin, 1916. Trzy lata później po takim obrazku nie ma już śladu

Lichwa była powszechna, „Kurier Warszawski” pisał o spekulantach, którzy „w obłędnym szale zdobycia jak największej sumy gotówki czyhają na każdą sposobność, a choćby tylko pozór dźwigania cen i tuczenia się krzywdą społeczeństwa”, więc dnia 9 grudnia 1918 roku powołano Wydział do Walki z Lichwą Żywnościową i Spekulacją (11 stycznia 1919 roku przekształcony w Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją). W jego ramach stworzono komisje cen, ich zadaniem było ustalanie cen maksymalnych towarów objętych monopolem państwowego, mięsa, wędlin i tłuszczów, ryb oraz drewna opałowego. Ograniczano także dostaw mąki, pieczywa, cukru, mleka. Podkreślano, że walka ze spekulantami jest obowiązkiem patriotycznym, choć na terenie gminy Jeziorna i w letniskach mało kto się tym przejmował. Od grudnia 1918 roku na terenie powiatu działała Powiatowa Rada Aprowizacyjna. Wydana w 1919 roku ustawa zobowiązywała ludność wiejską do przymusowych dostaw, czyli kontyngentów, które wprowadzono podczas wojny. Dopiero po wywiązaniu się z obowiązkowych dostaw możliwa była sprzedaż płodów rolnych. Ponieważ mieszkańcy tutejszych wsi mieli problem z wywiązaniem się z kontyngentów wysyłano ekspedycje karne. W gminie Jeziorna odebrała ona mieszkańcom wsi 375 cetnarów żywności.

Spekulacja była powszechna także wśród władz. Jak ustaliła rada robotnicza Mirkowa, ówczesny wójt gminy o nazwisku Siudziński zakupując kartofle dla ludności miejscowej płacił 11 marek za 7 pudów, zaś sprzedawał je mieszkańcom gminy już za 27 marek za 5 pudów. Zgromadzenie postanowiło usunąć wójta i wybrało komisję mającą zbadać stan gminnej kasy i nadużycia samorządu. Wywołało to opisywany w przywołanych artykułach przemarsz 1500 mieszkańców do siedziby gminy (czyli 50% ówczesnej dorosłej populacji gminy) w grudniu 1918 roku. Zimą doszły dodatkowe problemy w postaci braku opału. Zaczęto wycinać drzewa w okolicy, szkoły i urzędy nie było czynne. Brak drewna powodował brak możliwości odbudowy ze zniszczeń wojennych.

Papiernia na początku XX wieku

Wiosną 1919 roku nie było łatwiej, mimo powołania nowego wójta. Zarząd gminny wydawał karty chlebowe, uprawniające do zakupu chleba, jednak nie zakupywano mąki do jej wypieku, więc na terenie gminy go brakowało. Gazety stwierdzały ironicznie, że w gminie Jeziorna wzorem mariawitów, którzy zjadają święte obrazki, być może oczekuje się, że mieszkańcy będą połykać kartki chlebowe. Rozdział był nierówny, w Papierni otrzymywano więcej mąki niż na wsi. Zauważano, iż w Jeziornie nie ma kontroli nad piekarniami, więc podnoszono, że nie sposób sprawdzić co dzieje się z mąką i czy starczy chleba, stąd najbiedniejsza ludność została go pozbawiona.
Inflacja galopowała. Wspomniana waluta była marką polską wprowadzoną na przełomie 1916 i 1917 roku przez Niemców. W ciągu całego roku 1919 osiągnęła 20% swej wartości z listopada 1918 roku, a wraz z siłą nabywczą spadły dochody ludzi. Dodajmy jedynie, iż mimo że w roku 1919 po wielu bojach uchwalono, iż markę i inne waluty zastąpi złoty (a nie piast, kościuszko, pol, czy lech, który istniał przez 23 dni jako środek płatniczy) do roku 1923 panował w tym względzie całkowy chaos. Pamiętając o cenach jakie na obowiązywały na letnisku przyjrzyjmy się ówczesnym płacom w Fabryce Papierni. Robotnicy żądali podwyżki, którą uzyskali w wysokości 20% oczekiwanej, co przy inflacji okazało się praktycznie bez znaczenia. Panowała atmosfera strajkowa i rewolucyjna, a komuniści byli niezwykle aktywni. Robotnikom przyznano co prawda dodatkowo dodatek drożyźniany, zwany głodówką – miesięcznie 15 marek dla osób pojedynczych, 30 marek dla rodzin 2 osobowych, dodatkowo 10 marek dla większych, zaś dla 5 osobowych dodatkowo 50 marek. Nie podwyższono normy kartoflanej, rodzinom przysługiwało ledwie 3 funty dziennie. Edward Natanson (właściciel Papierni) sprowadził z Warszawy 12 worków mąki, rozdając ją robotnikom i urzędnikom na święta za darmo, po 2 funty na osobę dorosłą i 1 na dziecko. Ponadto jak zauważyła Rada Robotnicza, by uspokoić nastroje, gdzieś zdobyto 2 wieprze, które zabito i sprzedano, jednak płace większości robotników nie wystarczyły na zakup mięsa, którego niektórzy nie jedli w Papierni od 1916 roku. Maszyniści, malarze i dozorcy dostawali jedynie 125 marek polskich miesięcznie. Nic więc dziwnego, że rewolucja wisiała w powietrzu, w gazetach dostrzegano inne niebezpieczeństwo. Dlaczego władze policyjne nic nie robią, skoro mogą wśród przybyszy z Rosji w letnisku Konstancin mogą być bolszewiccy komisarze? – pytano. Mimo lęku przed rewolucją i doniesieniami z Moskwy nie wydaje się, aby w gminie Jeziorna prowadzono taką działalność. Sytuacja ogólna sprawiała, że komuniści w Papierni zdobywali posłuch i bez tego. Nastrój rewolucyjny opadał powoli w roku 1919. Papiernia wznawiała normalną działalność, zdołano odbudować komin.

Na aprowizację wpływ miał zapewne fakt, iż 26 listopada 1918 odbyła się konferencja stowarzyszeń gminnych spożywców w Jeziornie – przybyli na nią przedstawiciele stowarzyszeń z Papierni, z „Pomocy” w Konstancinie, ze Słomczyna z filią w Opaczy i Bielawy. Połączono się w okręgowe Stowarzyszenie, utworzono wspólną hurtownię i zaczęto obsługiwać 5 sklepów, dzięki działalności piekarni i rzeźni przy Fabryce, można było obsłużyć mieszkańców. Wkrótce donoszono, iż w samej Bielawie i Okrzeszynie udało się 148 członkom Stowarzyszenia wypracować ponad 35 000 marek obrotu.

1919, cegiełka na budowę sanatorium w Skolimowie. Rekonwalescenci wypoczywali w willach “Znicz” i “Odpoczynek”

Do przybyszy z Rosji i rewolucji dołóżmy jeszcze powszechną działalność grup bandyckich, bowiem po zakończonej wojnie panowały dość istotnie obniżone zasady moralne. Zagrożenia sprawiały, iż właściciele ziemscy w pole wychodzili z bronią, po wsiach działały straże, na letniskach stróże bronili willi. Policji nie było, a milicje ludowe radziły sobie słabo. 5 grudnia 1918 roku zresztą wszystkie rozwiązał Piłsudski, w gminie Jeziorna powołano ją na nowo przez komisarza powiatowego ale okazało się to niewystarczające. W Jeziornie ulokowano więc posterunek żandarmerii, jednak wygenerowało to podobne problemy jak wszędzie. Żandarmeria wojskowa chętnie używała broni i przemocy, co sprawiło, iż w całej Polsce ludność żandarmerię nienawidziła. Zwłaszcza w kontekście odbierania obowiązkowych kontynentów. W marcu 1919 roku jeden z kolejarzy został obdarty z munduru niemieckiego, który „przerobił dwa lata temu by mieć kaftan i ciepłe spodnie”. Żandarmi z Jeziorny zdjęli mu ubranie i zostawili na mrozie w jednej bieliźnie, mówiąc iż jest to mundur wojenny i nie może w nim chodzić, pozostawiając na stacji. Kolejarz Fuśniak nie mógł chodzić do pracy na kolej bo nie miał ubrania, co wbrew pozorom było wówczas znacznym problemem (bo sklepów, w których kupowano ubrania wówczas nie było, szyto je na miarę, ale trzeba było mieć materiał). „Takiemi pięknymi czynami żandarmerja polska pozyskuje miłość ludu” komentowały gazety.

Nic więc dziwnego, że właściciele majątków ziemskich usiłowali powołać straż gminną by pilnowała porządku. Lecz sprzeciwili się temu robotnicy, twierdząc iż biała gwardia złożona z chłopów nie będzie dążyć do poprawy losu, a użyta może zostać do tłumienia zamieszek w Papierni. Mimo obecności na zebraniu reprezentującego Rossmanów z Bielawy administratora majątku o nazwisku Rapacki, wniosek został odrzucony. Dopiero utworzenie Policji Państwowej w lipcu 1919 roku zaczęło poprawiać sytuację.

Konstancin, 1917. Willa “Polanka”

Na zakończenie nieco pozytywnych informacji. Listopad 1919 przyniósł zapowiedź Zarządów Gmin podwyżki dla nauczycieli. W powiecie warszawskim jedynie Góra Kalwaria, Jeziorna i Jabłonna częściowo zgodziły się na podniesienie nauczycielskich apanaży. Z kolei sołtys z Bielawy otrzymał pochwałę rządową z wpisaniem jej do publikatorów rządowych za swe zaangażowanie podczas wylewu wiślanego, dzięki któremu ocalił gminę Jeziorna. Dodajmy, iż mimo kryzysu zgodnie z rozporządzeniem z dnia 23 kwietnia 1919 roku inżynierowie i technicy rozpoczęli studia przy Wilanówce i Jeziorce, by powstrzymać podobne zdarzenia w przyszłości. Udało się to dopiero w latach pięćdziesiątych XX wieku. Przeglądając ówczesne gazety warto jeszcze na zakończenie przywołać ówczesną wymianę zdań, przypominającą jako żywo obecne zawzięte dyskusje internetowe dotyczące kwestii wiary. Gazeta „Polak-Katolik” drwiła na swych łamach z mieszkańców Jeziorny, którzy ofiarowali na rzecz robotnika jedynie fenigi na nie marki, zauważając, iż prawdziwą pomoc da jedynie prawdziwy chrześcijanin na zbiórce w kościele, a nie komunista. Gazeta „Robotnik” nie pozostawała dłużna, opisując jak ks. Kłopotowski z Mirkowa, zbija tysiące marek na chrzcinach, ślubach i pogrzebach, nie zamierzając obniżyć cen w tym ciężkim okresie. Niewiele się od tamtej pory zmieniło.

Rzecz jasna nie wszyscy żyli tymi problemami. Wacława Wolskiego ze Skolimowa zajmował głównie problem krytyki jego wierszy i dość mocno polemizował (by nie powiedzieć wdawał się w awantury) w sprawie swych wierszy, jak zauważał ocenionych pozytywnie przez Miriama Przesmyckiego. Inni mieli także zapewne nieco mniej trywialne problemy. Trudne warunki materialne nie uniemożliwiły jednak wypowiedzenia się mieszkańcom gminy Jeziorna w sprawie granic Polski, choć nie wiemy co postanowili. Fakt ten odnotowała ówczesna prasa.

Głaz w “Maryninie” przed II Wojną Światową. Po I Wojnie napis był jeszcze w dużej mierze czytelny, zapewne tak widział go wówczas Stefan Żeromski, gdy chodził na spacery, które zaoowocowały napisaniem “Pomyłek”

11 listopada 1919 roku nikt nie obchodził rocznicy odzyskania niepodległości. Pierwszy rok temu nie sprzyjał, skoro Państwo nie miało nawet granic, zresztą przez kolejną dekadę Polacy nie potrafili się nawet zgodzić co do daty odrodzenia Polski. W zależności od poglądów politycznych wskazywano 7 listopada, rok 1917 lub nawet listopad 1916 roku. Zresztą pod koniec pierwszego roku wolności entuzjazm już dawno wygasł, miniona wojna i trudności sprawiły, iż wielu nie wierzyło, że ten byt przetrwa, bowiem nie radził sobie z niczym, a wokół szerzyły się chaos i anarchia. Nawet gdy ogłoszono zaciąg do odrodzonego Wojska Polskiego zabrakło chętnych i Piłsudski musiał uciec się do powszechnego poboru, a wielu dezerterowało, bądź nie stawiało się do służby.
Lecz oto nadchodził rok, który zmienił wszystko. Zapewne w listopadzie 1919 roku w gminie Jeziorna nikt nie przypuszczał, iż w roku 1920 tych nieokreślonych granic, teoretycznego Państwa oraz wolności trzeba będzie obronić.


  • APW Oddz. Grodzisk Mazowiecki, Akta gminy Jeziorna
  • Dzienniki urzędowe rozporządzeń na powiat warszawski, 1918-19
  • Prasa codzienna z lat 1918-1919: Robotnik, Społem, Gazeta Codzienna, Kurier Warszawski, Głos robotniczy, Gazeta Świąteczna
  • CHWALBA Andrzej, 1919. Pierwszy rok wolności, Wołowiec 2019
  • DYMEK Benon, Z dziejów ruchu robotniczego w Jeziornie do 1939 r., (w:), Studia i materiały do dziejów Piaseczna i powiatu piaseczyńskiego, Warszawa 1973
  • ZAŁĘCZNY Joanna, Powiat warszawski w latach II Rzeczypospolitych, Warszawa 2015

zdjęcia pochodzą ze zbiorów własnych oraz “Polony

Może ci się także spodobać...