Pętla Czerska – szlakiem trzech rzek

Choć trudno to sobie dziś wyobrazić, Czersk położony był niegdyś bezpośrednio nad Wisłą.  Gdy spoglądamy ze szczytu zamkowej wieży bramnej w kierunku wschodnim, widzimy obecnie rzekę znacznie oddaloną od zamku. Nie ma pewności co do tego, czy pierwszy gród w Czersku powstał nad głównym korytem Wisły czy też nad większą odnogą tej rzeki (Ryc. 1). Wiemy natomiast, że znaczenie tego grodu wynikało z położenia na szlakach handlowych łączących Pomorze z Rusią oraz Mazowsze ze Śląskiem a także właśnie z lokalizacji nad rzeką. Podkreślić należy, że przy Czersku znajdowała się dogodna przeprawa przez Wisłę, istotna pod kątem funkcjonowania szlaków handlowych.

Ryc. 1. Zamek Książąt Mazowiecki w Czersku oraz Jezioro Czerskie, dawne starorzecze Wisły. Fot. Paweł Tabor.

Najpewniej Wisła skręcała w kierunku Czerska przy Królewskim Lesie, tuż za wsią Podgóra i płynęła wzdłuż skarpy. Pierwszym śladem po nurcie Wisły jest starorzecze ukryte w gęstwinie drzew w Naddawkach (Ryc. 2). Dalej rzeka mijała Tatary i zmierzała w kierunku wzgórza zamkowego. Kolejny ślad po korycie rzecznym to Jezioro Czerskie. Potwierdzeniem na płynięcie przy zamku rzeki lub jej odnogi było również odkrycie archeologiczne z 2009 r., bowiem nieopodal Jeziora Czerskiego odsłonięta została XV-wieczna szkuta wiślana, określana jako Szkuta Czerska, o której opowiem w dalszej części.

Ryc. 2. Starorzecze w Naddawkach, wsi sąsiadującej z Królewskim Lasem, nieopodal wiślanej skarpy. Fot. Piotr Rytko

Szlakiem trzech rzek

Obecnie Wisła nie meandruje pod wzgórzem zamkowym, ale Czersk łączy się z królową polskich rzek poprzez rzeczkę Czarną, Kanał Czarna-Cedron i sam Cedron. Warto zatem w ramach poznawania przyrody i historii ziemi czerskiej wybrać się na spływ na odcinku: Wisła – Czarna – Cedron – Wisła. Wrażenia, emocje i przygoda gwarantowane. W 2017 r. w ramach opracowania „Koncepcji zagospodarowania infrastruktury nadrzecznej Wisły w powiecie piaseczyńskim” zaproponowałem wytyczenie szlaku kajakowego określonego przeze mnie jako Pętla Czerska a obejmującego Wisłę, Czarną, Kanał Czarna-Cedron, Jezioro-Czerskie, Cedron i Wisłę (Ryc. 3). Mam nadzieję, że kiedyś dojdzie do powstania małej infrastruktury nadrzecznej wspierającej kajakarzy na tym szlaku. Póki co, teraz jest to dziki szlak, ale może dlatego na większości odcinków jest niezwykle urokliwy i warty odkrycia.

Ryc. 3. Mapka poglądowa z zaznaczoną Pętlą Czerską. Opracowanie własne na podstawie serwisu polska.e-mapa.net

W 2021 r. postanowiłem wykorzystać kwietniowy przybór na Wiśle i nieco wyższy stan wody w Czarnej na eksplorację całego szlaku, wcześniej pływałem po nim na różnych, mniejszych odcinkach. Tym razem na spływ wybrałem się na SUP-ie, pompowanej, lekkiej desce. Zakładałem bowiem, że będę musiał wiele razy przenosić jednostkę pływającą przez różnego rodzaju przeszkody. Spływ rozpocząłem w Brzuminie na tzw. tamie, ostrodze dojazdowej, zatem nieco niżej niż Królewski Las, gdzie pierwotnie Wisła miała skręcać do Czerska.

Warto wspomnieć, że Brzumin na trwale wpisał się w dzieje ziemi czerskiej, ponieważ w tym miejscu przed II wojną światową wybudowano na Wiśle drewniany most saperski. W czasie kampanii wrześniowej polscy żołnierze bronili tej przeprawy, doszło tu do potyczek z nieprzyjacielem, wielu żołnierzy zginęło bohatersko broniąc mostu. Jego śladów już nie odnajdziemy, ale najpewniej poniżej Brzumina spoczywa na dnie starorzecza wojskowy kuter, który służył do obsługi drewnianego mostu. Został on zatopiony przez polskich żołnierzy, którzy nie chcieli aby dostał się w ręce hitlerowców. Być może kiedyś zostanie wydobyty na powierzchnię.  

Wyprawę rozpocząłem w miejscu, gdzie dawniej pływał młyn wodny na Wiśle, jeden z nielicznych na Urzeczu. Już na samym początku spływu spotkałem nad brzegiem odnogi rzeki sarny i jednego łosia. I oczywiście mnóstwo ptaków. Polecam w tym miejscu spokojny i powolny spływ, praktycznie taki, podczas którego nawet nie wiosłujemy, dzięki czemu możemy się wsłuchać w śpiewy niezliczonej ilości ptaków. To naprawdę coś pięknego, chociażby z tego powodu warto wybrać się nad rzekę. Podczas spływu koniecznie trzeba wpływać do licznych łach, gdzie dużo łatwiej można natknąć się na dziką zwierzyną.

Po obserwacji przyrody i wypłynięciu z odnogi znalazłem się w głównym nurcie Wisły, którą dopłynąłem do łachy (odnogi rzeki) przy Wyspie Czerskiej, zwanej także Wyspą Rembezy na cześć poległego na niej w czasie II wojny światowej dowódcy polskich żołnierzy, majora Jana Rembezy (Ryc. 4). Przed początkiem odnogi tworzy się niewielka, piaszczysta plaża, na której czasami biwakują kajakarze. Mają z niej przepiękny widok na dużą i malowniczą Wyspę Brzumińską położoną bliżej prawego brzegu Wisły. Po wpłynięciu do odnogi skierowałem się do Kępy Radwankowskiej i ujścia Czarnej do Wisły. Przy wyższych poziomach wody w Wiśle, należy zachować ostrożność przy wpływaniu do łachy, bowiem przy jej początku znajduje się tama równoległa, za którą tworzy się wir i cofka stwarzające ryzyko wywrotki kajaka lub SUP-a. Tamę należy ominąć, jakieś 20 m po jej zakończeniu zawrócić i dopiero wzdłuż brzegu dopłynąć pod prąd do początku odnogi.

Ryc. 4. Łacha (odnoga rzeki) przy Wyspie Czerskiej widocznej z prawej strony, po lewej Kępa Radwankowska. Fot. Piotr Rytko

Po pokonaniu dwóch przenosek dotarłem odnogą do Kępy Radwankowskiej, która jest silnie związana z tradycją nadwiślańskiego Urzecza. Do tej pory mieszkają w niej Łurzycoki, którzy zajmowali się rybołówstwem na Wiśle. Doskonale pamiętają czasy, gdy na rzece królowały jeszcze drewniane pychówki, z których stawiano w odnodze i na Wiśle wiraszki, czyli wiklinowe pułapki do połowu ryb. Ja Kępę Radwankowską utożsamiałem zawsze z ujściem Czarnej do Wisły, choć należy też wspomnieć o opracowaniach, w których wskazuje się, że Czarna ma ujście do Wisły nie w odnodze przy Kępie Radwankowskiej, a dopiero w Górze Kalwarii, tam gdzie odnoga wpada do głównego nurtu Wisły (przy tzw. tamie wojskowej).  

Czarną pod prąd

Czarna jest historycznie związana z Czerskiem, którego nazwa pochodzi właśnie od tej rzeki. Nazwa czerskiego grodu powstała przez dodanie do nazwy rzeki przyrostka „-sko”. Pierwsza zachowana wzmianka o grodzie czerskim pochodzi z latopisu ławrentisjowskiego z 1142 r., w którym określono go jako Čьrnьsk. W polskojęzycznych zapisach pojawia się w 1236 r. jako Cirnsk oraz w 1242 r. pod nazwą Cyrnsko. Kiedyś wskazywano nawet na teorie, że starorzecze pod zamkiem powstało właśnie po korycie Czarnej, niemniej przypuszczenia  te nie znalazły dotychczas potwierdzenia.  Czarną, która dała nazwę Czerskowi, dopłynąłem do wału przeciwpowodziowego na wysokości Kępy Radwankowskiej, tu czekała na mnie kolejna przenoska SUP-a na trasie, tym razem nie przez powalone przez bobry drzewa, ale przez sztuczną przeszkodę. Nie była zbyt wymagająca, bowiem trawa na wale była skoszona. W kwietniu w sadach wokół Kępy Radwankowskiej kwitły już drzewa czereśni, więc z przyjemnością zdecydowałem się na chwilę odpoczynku by nacieszyć oko pięknym widokiem (Ryc. 5).

Ryc. 5. Kwitnące drzewa czereśni nad Czarną w Kępie Radwankowskiej

Po zwodowaniu SUP-a rozpocząłem płynięcie pod prąd Czarną. Przypuszczałem, że przy niskim stanie wody płynięcie rzeką w kierunku przeciwnym do nurtu nie będzie sprawiało kłopotów. Okazało się jednak, że wiatr był dosyć silny, więc wcale nie było łatwo. Na szczęście tama bobrowa tuż przy Kępie Radwankowskiej była możliwa do ominięcia na wodzie bez konieczności przenoszenia SUP-a lądem, zatem z bliska mogłem podpatrzeć jak wielkie żeremie wybudowały tutaj bobry. Zresztą na szlaku śladów ich działalności było mnóstwo.

Ryc. 6. Po pokonaniu przeszkody w postaci drogi wojewódzkiej nr 739 przyszedł czas na zdjęcie na tle wierzb rosnących nad Czarną. Fot. Piotr Rytko

Po przenosce SUP-a przez drogę wojewódzką nr 739 napawałem się przepięknym widokiem kwitnących sadów, dostrzegając w oddali czerski zamek i kościół pw. Przemienienia Pańskiego. Moim zdaniem tu zaczyna się najpiękniejszy odcinek Czarnej, wzdłuż jej brzegu rosną rozłożyste wierzby tak charakterystyczne dla Mazowsza i nadwiślańskiego Urzecza (Ryc. 7).

Ryc. 7. Wierzby nad Czarną – symbol Mazowsza ale także nadwiślańskiego Urzecza. Fot. Piotr Rytko

Z Czarnej praktycznie na całej długości rozciąga się piękny widok na wzgórze zamkowe, więc jest silna motywacja, aby jak najszybciej dotrzeć do Czerska. Na tej części szlaku było kilka przenosek, ze względu na powalone wierzby, ale przez to szlak jest nawet ciekawszy. Jedyny problem z wodą był przy połączeniu Czarnej z Kanałem-Czarna, niestety w tym miejscu Czarna trochę zarosła, płynięcie było praktycznie niemożliwe (Ryc. 8).

Ryc. 9. Widok z Czarnej na Zamek Książąt Mazowieckich w Czersku. Fot. Piotr Rytko

Tuż przed dopłynięciem do Jeziora Czerskiego ujrzeć można piękną panoramę z Zamkiem Książąt Mazowieckich i kościołem pw. Przemienienia Pańskiego (Ryc. 9). To świetne miejsce na wykonanie fotografii podczas wyprawy. Dotarłem do południowego krańca Jeziora Czerskiego, mało znanego bowiem dojście tu z lądu jest dosyć utrudnione. Na jeziorze tego dnia były nawet podmuchy silniejszego wiatru i fala większa nieco od „łuski”. Ale dało radę spokojnie dopłynąć pod wzgórze zamkowe, przed którym obowiązkowo trzeba zrobić przystanek. Odpowiednie miejsce to brzeg z ławeczką i stojącą obok tablicą informacyjną. Stąd widoczna jest przepiękna panorama na czerski zamek i kościół parafialny. Możemy poczuć się jak XV-wieczni flisacy, którzy docierali tu swoimi potężnymi łodziami. 

Szkuta Czerska – XV-wieczny skarb z Urzecza

W tym miejscu, bardzo blisko Jeziora Czerskiego, na wysokości ulicy Ogrodowej odnaleziony został wrak wiślanej szkuty, czyli płaskodennego i bezstępkowego statku rzecznego. Na jego ślady natrafiano już w latach 80. XX w., kiedy to wydobyto fragment drewna, który później okazał się być częścią dziobnicy tajemniczego statku. Jednak dopiero w 2009 r. doszło do odsłonięcia wraku w stawie położonym w jabłoniowym sadzie nieopodal dawnego starorzecza Wisły (Ryc. 10).

Przypuszcza się, że przy Czersku znajdowała się przystań rzeczna bądź nawet port, gdzie cumowały duże statki wiślane – szkuty transportujące rzeką wszelkie towary z południa Królestwa Polskiego czy też Księstwa Mazowieckiego aż do Gdańska, z północy zaś transportowano ryby, w tym głównie śledzie. Położenie tego nadwiślańskiego portu wynikało zapewne z funkcjonowania w Czersku komory celnej. W 2009 r. po dokonaniu szczegółowej dokumentacji odkrytego statku, został on ponownie zasypany. Dzięki pracy archeologów potwierdzono, że Szkuta Czerska mierzy 30 m długości, 7,4 m szerokości w śródokręciu i 1,45 m wysokości burt.

Ryc. 10. Prace dokumentacyjne wraku szkuty prowadzone w Czersku pod kierunkiem prof. Waldemara Ossowskiego w 2009 r. Po ich zakończeniu wrak został zasypany i zalany wodą. Czekał kolejne 9 lat na wydobycie. Fot. Piotr Rytko

Wymiary tego statku są imponujące, niemniej skupię się na jego wieku. Na podstawie badań przeprowadzonych w 2009 r. ustalono z zachowanych słojów, że drzewo wykorzystane do budowy statku ścięto w okresie 1478-1481. Z kolei próbka drewna pochodząca z belki relingowej wskazywała, że po 1505 r. szkuta była remontowana. Biorąc pod uwagę te ustalenia, zastanowić się należy, do jakiego czasu Wisła lub jej odnoga przepływała przy Wzgórzu Zamkowym. Swego czasu przyjmowano bowiem, że książę Janusz I Starszy przeniósł w 1408 r. stolicę Mazowsza z Czerska do Warszawy m.in. z powodu odsunięcia się koryta rzeki od zamku. Szkuta, która zatonęła w pobliżu Góry Zamkowej jest dużo młodsza. Powstaje zatem pytanie, kiedy dokładnie rzeka odsunęła się od Czerska. Czy stało się to na początku XV w.? Zachowany w dobrym stanie wrak statku może wskazywać, że stało się to później. Jednostka musiała zatonąć w porcie lub jego pobliżu po 1505 r., czyli na początku XVI w.  

Ryc. 11. Wydobycie poszczególnych części wraku Szkuty Czerskiej w 2018 r. Elementy statku zostały przewiezione do pracowni Państwowego Muzeum Archeologicznego w Rybnie, gdzie poddawane są konserwacji. Członkowie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Oddział w Czersku wraz z piszącym te słowa mają nadzieję, że XV-wieczna szkuta powróci do Czerska i będzie eksponowana w placówce muzealnej. Podejmujemy w tym celu konkretne działania, tak aby te marzenia zostały zrealizowane. Fot. Piotr Rytko

Należy rozważyć również hipotezę, że szkuta dopłynęła do Czerska na skutek pojedynczego i wyjątkowego wydarzenia, np. podczas dużego wylewu Wisły. W tym okresie główne koryto rzeki mogło być już znacznie oddalone od grodu. Sytuacja taka nie byłaby wcale wyjątkowa, znane są w historii wielkie powodzie na Wiśle. Nawet w czasach niezbyt odległych, rzeka zalewała domostwa na ziemi czerskiej. Taką potężną powódź z roku 1889 wspominał m.in. Tadeusz Daszewski właściciel dworku w nieodległym od Czerska Brzuminie.

Moment oddalenia się Wisły od Czerska pozostaje nadal niewiadomą. Ale miejmy nadzieję, że i ta tajemnica zostanie rozwiązana. Mogą się do tego przyczynić prace archeologiczne na dnie Jeziora Czerskiego. Dotychczas nie były takowe prowadzone na większą skalę, archeologom udało się jedynie zrobić wstępny rekonesans na fragmencie akwenu. Z pewnością na podstawie tych badań wiele niewyjaśnionych zagadek znalazłoby rozwiązanie. Kto wie, może też odnalazłyby się większe skarby niż XV-wieczna szkuta, czy też legendarne perły królowej Bony, które do dzisiaj są poszukiwane na dziedzińcu zamku i wokół niego. Z pewnością badania archeologiczne jeziora są warte przeprowadzenia chociażby pod kątem potwierdzenia funkcjonowania pod wzgórzem zamkowym wiślanego portu.

W trakcie odpoczynku nad brzegiem akwenu warto zaznajomić się z informacjami zawartymi na tablicach promujących Urzecze, w tym także przyrodę Jeziora Czerskiego (Ryc. 12). Przy odrobinie szczęścia możemy spotkać w agroturystyce Dworek Czersk właścicielkę sadu jabłoniowego, w którym odkryto szkutę. Z pewnością chętnie opowie historię związaną z wydobyciem tego cennego statku.   

Ryc. 12. Jedna z tablic informacyjnych nad Jeziorem Czerskim. Fot. Piotr Rytko

Znad brzegu jeziora warto też najzwyczajniej poobserwować piękne wzgórze zamkowe. W tym miejscu, wzdłuż jeziora, musiał często spacerować na początku XX w.  dr Antoni Rzeszotarski, lekarz z Domu Przytułku Starców i Kalek z Góry Kalwarii. Ten wielki społecznik i opiekun ubogich, poza leczeniem, pasjonował się fotografią. I to dzięki niemu wiemy, jak wyglądał Czersk przed lub tuż po I wojnie światowej. Zachowały się bowiem fotografie prezentujące wzgórze zamkowe i Jezioro Czerskie wydane w postaci pocztówek przez dr. Rzeszotarskiego (Ryc. 13).

Ryc. 13. Pocztówka Czerska wydana nakładem dr. Antoniego Rzeszotarskiego. Zdjęcie do pocztówki wykonano nad brzegiem Jeziora Czerskiego. Zbiory Piotra Rytko

Sądzę, że dopłynięcie do Czerska bezpośrednio z Wisły to także świetna propozycja dla kajakarzy będących na wielodniowych spływach na Wiśle. Zamiast rozbijać obóz na kolejnej wiślanej wyspie, na jeden dzień można zmienić kurs z głównego szlaku i dopłynąć pod sam zamek w Czersku i tu na noc obozować. Możliwy jest oczywiście powrót tą samą drogą do Kępy Radwankowskiej i dalej do odnogi przy Wyspie Czerskiej i kontynuowanie spływu na Wiśle. Jest to bardzo ciekawa alternatywa dla poszukiwaczy przygód na wielodniowych spływach kajakowych.

Most przez Cedron, a bez rzeczki…

Nie zdecydowałem się na powrót do Kępy i kontynuowałem spływ dalej Jeziorem Czerskim by dotrzeć do jego północnego krańca. Tu rozpoczął się kolejny etap wyprawy, tym razem na Cedronie, wzdłuż wiślanej skarpy. Historycznie akwen ten określany jest jako Cedron, niemniej oficjalnie nosi obecnie nazwę Kanał Czarna-Cedron. Cedron nie jest długą rzeczką, ma swój początek w nieodległym od Czerska lesie pomiędzy Kolonią Sobików a Krzymowem, skąd przez wieś Karolina, a następnie Chrapy dopływa pod Wzgórze Zamkowe (Ryc. 14).

Ryc. 14. Fragment mapy z zaznaczonymi dwoma źródłami Cedronu w lesie pomiędzy Kolonią Sobików a Krzymowem. Zbiory autora

Ryc. 15. Jedno z dwóch źródeł Cedronu w lesie pomiędzy Kolonią Sobików a Krzymowem. Fot. Piotr Rytko

Cedron nazwę swą zawdzięcza założycielowi Nowej Jerozolimy, czyli biskupowi Stefanowi Wierzbowskiemu. Fundator miasta, obecnej Góry Kalwarii, nabył w XVII w. niewielką wieś Górę z zamiarem utworzenia w tym miejscu Sanktuarium Męki Pańskiej i ośrodka pielgrzymkowego z Drogą Krzyżową na wzór Jerozolimy. Dlatego też niewielką rzeczkę płynącą wzdłuż wiślanej skarpy, nad którą ulokował kaplice, nazwał według pierwowzoru Cedronem.

Poznawszy genezę nazwy tej rzeczki, możemy powrócić na szlak Pętli Czerskiej. Po wypłynięciu z Jeziora Czerskiego, kontynuowałem spływ Cedronem wzdłuż wysokiej skarpy, mijałem m.in. domy na dawnej ulicy Świńskiej położonej na Księżej Górze w Czersku oraz przepiękną willę Bagatelkę (dawniej willę Krafta), w której 11 listopada 1918 roku członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej z Czerska rozbrajali niemieckich żołnierzy (Ryc. 16.).  Dopłynąłem na wysokość miejsca, gdzie dawniej stał drewniany koźlak, jeden z dwóch w Czersku. Nie ma po nim śladu, choć ostało się wzniesienie, na którym był posadowiony, określane mrocznie ”Wisiołką”, bowiem po powstaniu styczniowym było to miejsce straceń polskich bohaterów. 

Ryc. 16. Cedron w granicach Czerska. Na lewym brzegu rozpoczyna się wysoka skarpa, na prawym zaś znajdują się niezliczone sady. Fot. Piotr Rytko

Po jakimś czasie, płynąc wśród kwitnących sadów, dotarłem do obwodnicy Góry Kalwarii, to współczesna infrastrukturalna „atrakcja”, choć pewnie znajdą się również osoby zainteresowane nowoczesną konstrukcją drogową. Kontynuowałem płynięcie wzdłuż skarpy w granicach Góry Kalwarii, to tereny, które w XVII w. upatrzył wymieniony już biskup Wierzbowski na tworzenie budowli Sanktuarium Męki Pańskiej. Warto zauważyć, że Cedron wraz z Wisłą stanowił wschodnią granicę Kalwarii Mazowsza, choć w ramach założenia kalwaryjskiego należałoby także uwzględnić  kościół w Ostrówku na prawym brzegu. Cedron płynął wzdłuż Ogrójca i Zwierzyńca, które zlokalizowane były na wiślanej skarpie. Zgodnie z zamysłem fundatora nad Cedronem zbudowano kaplice będące częścią sanktuarium. Nad rzeczką w południowej części miasta, znajdowała się Kaplica Rozmnożenia Chleba (Kaplica Bankietu) a dalej na północ Kaplica walki Piotra z Malchusem, Kaplica wydania Chrystusa i tzw. Kaplica nad Cedronem. Nieopodal tej rzeczki znajdował się również symboliczny Grób Matki Bożej – Kaplica Wniebowzięcia NMP (Ryc. 17).

Ryc. 17. Fragment planu Nowej Jerozolimy opracowany przez zespół pod kierunkiem ks. Jana Rokosza z Sanktuarium Św. Stanisława Papczyńskiego na Mariankach w Górze Kalwarii. Fot. Piotr Rytko

O Cedronie z czasów Nowej Jerozolimy wspominał w „Monachomachii” bp. Ignacy Krasicki, który odwiedził Kalwarię Mazowsza:

„Postrzegłem coś na kształt miasta,

Domki szczupłe, tych niewiele,

A zaś kościół przy kościele.

Zamiast miejsca, gdzie gospoda,

Dom Piłata, Dom Heroda,

Kajfaszowe piwniczki,

Porozrzucane kapliczki,

Miejsca piotrowej ucieczki,

Most przez Cedron, a bez rzeczki…”

Dopłynąłem do mostku drogowego nad Cedronem, traktem tym zmierzano z Góry Kalwarii w kierunku przeprawy na Wiśle w rejonie Brzumina, omijając rynek w Czersku. W czasie II wojny światowej właśnie tą drogą przemieszczało się wojsko do mostu saperskiego w Brzuminie.

Ryc. 18. Fragment mapy Góry z około 1815 roku z zaznaczoną Rzeczką Cedron. Obecny przebieg rzeki wynika z wybudowania w latach 50. XX wieku nasypu dla drogi krajowej nr 50. Cedron przepływa w tunelu pod tym nasypem. Źródło: AGAD, Zbiór Kartograficzny

Dotarłem do dawnego odcinka drogi krajowej nr 50, tu czekała mnie przenoska, tym razem nie dało się przepłynąć w tunelu pod tą drogą. Dalej Cedron prowadzi wzdłuż terenów dawnego Ogrójca a następnie królewskiego Zwierzyńca, czyli historycznych części Nowej Jerozolimy (Ryc. 19). Obecnie to zupełnie dzikie królestwo bobrów. Nikt poza nimi się chyba tutaj nie zapuszcza. Za czasów Nowej Jerozolimy na terenie Ogrójca znajdowała się część wielkoczwartkowej trasy pojmania Jezusa Chrystusa. W Ogrójcu zlokalizowane były m.in. kaplica Modlitwy Chrystusa, kaplica Śpiących Apostołów oraz kaplica Pojmania. Po tych XVII-wiecznych elementach sanktuarium nie pozostał żaden ślad.

Ryc. 19. Cedron w okolicach dawnego Zwierzyńca. Fot. Piotr Rytko

Obserwując powalone przez bobry drzewa mijałem mury dawnego klasztoru i kościoła bernardynów by po chwili ujrzeć kaplicę Św. Antoniego. Pierwotnie zbudowana w tym miejscu z inicjatywy bpa Stefana Wierzbowskiego kaplica już nie istnieje. Obecna świątynia powstała w 1781 r. za sprawą gwardiana bernardynów o. Piotra Blewskiego. Warto wspomnieć, że przeszła ona w ostatnich latach generalny remont, co cieszy, bowiem zbudowana w stylu barokowym kaplica, jest cennym zabytkiem miasta.

Przepłynąłem pod mostem na Drodze do Przewozu, czyli obecnej ul. Św. Antoniego – najstarszej drodze w Górze Kalwarii, która prowadziła z miasteczka do wiślanego przewozu (Ryc. 20). Można sobie wyobrazić, jaki na niej panował niegdyś ruch. Do bindugi, czyli przystani rzecznej przy przewozie dopływało mnóstwo statków. Flisacy, zwani na Urzeczu orylami, szli tędy m.in. posilić się w karczmie Wojciecha Dymowskiego stojącej przy końcu tej drogi w samym mieście. Po drodze mogli się zaopatrzyć w bracitorium, czyli browarze należącym do bernardynów z Nowej Jerozolimy. Tędy transportowano sól do Królewskiej Komory Solnej usytuowanej na szczycie wiślanej skarpy. Tu też żydowscy handlarze dobijali targu z rybakami dostarczającymi im świeże ryby, w tym powszechne kiedyś wiślane jesiotry. Był to także szlak handlowy ze wschodu na zachód, którym przewożono wszelkie towary. Z pewnością ruch na Drodze do Przewozu był wielki, obecnie uliczka jest bardzo spokojna i urokliwa.

Ryc. 20. Fragment mapy Góry z około 1815 r. Widoczna Droga do Przewozu oraz kaplica Św. Antoniego. AGAD, Zbiór Kartograficzny

Winduga Wojewodzińska

Po minięciu mostku dotarłem do śluzy na Cedronie i części skarpy nazywanej potocznie przez mieszkańców jako „Góry”. W trakcie przenoski można podpatrzeć jak wygląda obecnie zrewitalizowany park. Tuż za „Górami” zaczęły się „schody” na Cedronie. Dotychczas płynięcie małą rzeczką nie stanowiło praktycznie żadnego problemu i było tylko przyjemnością. Od tego miejsca trzeba było się wykazać kondycją fizyczną. Odcinek od pokonania śluzy, praktycznie do samego ujścia Cedronu do Wisły, jest najtrudniejszy na całym szlaku. Mocno zarośnięty, z dziwnie potworzonymi spiętrzeniami rzeczki. To obszar dawniej określany jako Winduga Wojewodzińska, gdzie składowano m.in. drewno spławiane Wisłą. Nazwa związana jest wojewodziną Konstancją z Platerów Hilzenową, która dzierżawiła tereny nad Cedronem i Wisłą od bernardynów i pijarów w celu prowadzenia działalności związanej z handlem drewnem.

Ryc. 21. Cedron w okolicach parku na skarpie wiślanej w Górze Kalwarii. Blisko prawego brzegu Cedronu znajdowało się popularne wśród mieszkańców Góry Kalwarii boisko do gry w piłkę nożną. W okresie międzywojennym, ale także po 1945 r. licznie przybywali tu kibice by dopingować amatorskim drużynom piłkarskim.  Fot. Piotr Rytko

Muszę przyznać, że trochę mi dał w kość ten odcinek, kilka razy z uwagi na powalone drzewa, trzeba było robić przenoskę między gęsto porośniętymi na lądzie drzewami i krzewami. Z ponad dwumetrowym SUP-em było to wymagające zadanie. Mogłem sobie jedynie wyobrazić, jak dawniej Cedron na tym odcinku, a właściwie i Wisła nieograniczona wałami, były bez kłopotów wykorzystywane przez flisaków, rybaków, piaskarzy i żeglarzy. Funkcjonowała bowiem w tym miejscu, nieopodal ulicy Wiślanej, przystań rzeczna, która dzięki Cedronowi miała połączenie z Wisłą. Transportowano tu od wieków wodą drewno, a w okresie międzywojennym funkcjonował zaś dobrze prosperujący żydowski tartak, zlokalizowany na ul. Wiślanej w pobliżu Kępy Marciniaków. Warto wspomnieć, że przy tej kępie trzymano w wydzielonych drewnianych basenach wiślane ryby na handel. To był taki ówczesny magazyn rzeczny, z którego dostarczano świeży towar na targ rybny przy ul. Senatorskiej, obecnej Ks. Z. Sajny w Górze Kalwarii.       

Wysiłek włożony w pokonanie tego odcinka rzeczki jednak się opłacał, wreszcie z Cedronu ujrzałem most kolejowy na Wiśle łączący Górę Kalwarię z Glinkami (Ryc. 22). To jeden z moich ulubionych widoków na nadwiślańskim Urzeczu. Most jest uznawany za jednej z najbardziej fotogenicznych obiektów tego mikroregionu. Ale warto pamiętać, szczególnie obecnie, że został zbudowany w latach 50. XX w. w określonym celu. W czasach zimnej wojny miał stać się głównym elementem wojskowego ciągu transportowego ze wschodu na zachód. Na szczęście nigdy w tym celu nie został wykorzystany, a jedynie służył za plener w wielu filmach wojennych.

Ryc. 22. Most kolejowy w Górze Kalwarii widoczny z Cedronu. Fot. Piotr Rytko

Zostawiając za sobą ujście Cedronu do Wisły, skierowałem się na południe i ponownie pod prąd dopłynąłem, tym razem Wisłą, do portu w Górze Kalwarii, gdzie zakończyłem wyprawę. Pętla Czerska zdobyta! Zachęcam do aktywnego wypoczynku na nadwiślańskim Urzeczu w połączeniu z odkrywaniem jego historii.


Bibliografia:

  • AGAD, Zbiór Kartograficzny
  • Ewa i Włodzimierz Bagieńscy, Słownik historyczny miejscowości gminy Góra Kalwaria, Czersk 2020
  • Małgorzata Borkowska OSB, Dzieje Góry Kalwarii, Kraków 2009
  • Tadeusz Marian Daszewski, Z minionej epoki. Fragmenty pamiętnika. Grójeckie we wspomnieniach, Grójec 2006
  • Bonifacy Kanabus, relacja z 2011 r.
  • Waldemar Ossowski, Przemiany w szkutnictwie rzecznym w Polsce. Studium archeologiczne, Gdańsk 2010
  • Piotr Rytko, Z biegiem Wisły. Przewodnik po podwarszawskim Urzeczu, Czersk 2019
  • Piotr Rytko, Koncepcja zagospodarowania infrastruktury nadrzecznej Wisły w powiecie piaseczyńskim, Góra Kalwaria 2017

 

Może ci się także spodobać...