W imię Boże zaczynamy!

11 listopada 1918 roku w Czersku i w Górze Kalwarii

11 listopada 1918 r. stanowił kulminacyjny moment na drodze odzyskiwania niepodległości przez Polaków. Było tak również w przypadku mieszkańców Czerska i Góry Kalwarii. W tym dniu w obydwu miejscowościach doszło do rozbrojenia Niemców, którego dokonali mieszkańcy działający w Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), czyli tajnej organizacji wojskowej istniejącej od 1914 r.

Pierwszy oddział POW w granicach obecnej gminy Góra Kalwaria powstał w Czersku, i to już w 1916 r. Podobnie jak w przypadku pozostałych placówek znajdujących się w XIV Obwodzie Grójec założenie czerskiego oddziału zawdzięczamy osobom doświadczonym w zakresie przygotowania wojskowego bądź organizacyjnego: Stefanowi Kołaczowi, pseudonim „Zadora”, Danielowi Lechowi, pseudonim „Biały” oraz Stanisławowi Walickiemu, pseudonim „Motowidło”. Ten ostatni, najbardziej doświadczony, odegrał istotną rolę zarówno w Czersku jak i Górze Kalwarii. Peowiakom udało się w bardzo krótkim czasie, do końca 1916 r., zwerbować do POW 14 młodych mieszkańców Czerska. Niewątpliwe, że wpływ na postawę konspiratorów mieli żołnierze 1 Pułku Artylerii Legionów Polskich, którzy pod koniec 1916 r. stacjonowali przy Zamku Książąt Mazowieckich. Na podstawie dotychczasowych badań wiadomo, że Oddział POW Czersk liczył w 1918 r. co najmniej 18 osób. Poza szkoleniem wojskowym, członkowie oddziału z Czerska podejmowali się działań dywersyjnych, m.in. przecinali przewody telegraficzne. Brali też udział w trudnej akcji polegającej na ewakuacji legionistów z Góry Kalwarii, którzy odmówili złożenia przysięgi na dotrzymanie braterstwa broni wojskom Niemiec i Austro-Węgier. Czerszczanie pomogli wówczas polskim żołnierzom przeprawić się przez Pilicę.

10 listopada do Warszawy z twierdzy w Magdeburgu powrócił Józef Piłsudski, tego dnia w mieście rozpoczęło się rozbrajanie niemieckich okupantów. Dowództwo okręgu POW Warszawa Prowincja wydało również rozkaz o mobilizacji wszystkich oddziałów, rozbrojeniu Niemców i przejmowaniu władzy z rąk okupantów. 11 listopada Komendant XIV Grójeckiego Obwodu zarządził mobilizację podległych mu jednostek, w tym również w Czersku i w Górze Kalwarii.

Ryc. 1. Rozbrajanie Niemców w Warszawie w listopadzie 1918 roku. Zb. Wikipedii (dostęp 15.09.2018 r.)

Podobnie, jak w przypadku większości miejscowości z obwodu XIV, w Czersku nie doszło do bezpośrednich walk z okupantem. Choć warto zauważyć, że w nieodległej Jeziornie, gdzie lokalny Oddział POW podlegał pod inny obwód, doszło do bezpośredniej walki z Niemcami. Polała się krew, zginęli mieszkańcy uczestniczący w ruchu oporu. Na ziemi czerskiej szczęśliwie nikt poważnie nie ucierpiał, ale zdarzyły się przypadki odniesienia ran przez peowiaków. Najważniejszego dnia, 11 listopada, członkowie POW uczestniczyli w rozbrajaniu Niemców, którzy stacjonowali w Czersku w tzw. willi Krafta przy obecnej ulicy Warszawskiej.

Ryc. 2. Dawna willa Krafta, obecnie „Bagatelka” przy ul. Warszawskiej w Czersku. Fot. P. Rytko

W działaniach tych brali udział m.in. Komendant Henryk Walicki ps. „Stanisław Wiśniewski”, Michał Grotowicz ps. „Karewis”, Roman Grotowicz, Antoni Stańczyk, Bolesław Piec, Antoni Langiewicz ps. „Zadora”, Jan Paczesny ps. „Dowborczyk” i Edmund Krawczyński. Żołnierze niemieccy, którzy w tym czasie przebywali na posterunku, po zorientowaniu się w całej sytuacji, poddali się bez walki. W efekcie zajęcia willi Krafta i rozbrojenia stacjonujących tam Niemców, Oddział POW w Czersku przejął magazyn broni.  Po opuszczeniu Czerska przez niemieckiego okupanta, podobnie jak na całym Mazowszu, członkowie POW oraz mieszkańcy zaczęli przystępować do tworzącego się Wojska Polskiego.

Ryc. 3. Rekruci z Czerska w 1919 r., stoją od lewej: Edmund Krawczyński, Antoni Stańczyk, Eustachiusz (Stanisław) Zwoliński, Józef Szynkiewicz, siedzą od lewej Lucjan Rudziński, Rajmund Pacześny. Część z nich brała udział w rozbrajaniu Niemców 11 listopada. Zb. Zofii Chlewickiej

Podobnie w Górze Kalwarii przygotowania peowiaków do rozbrojenia niemieckich żandarmów oraz oficerów i żołnierzy stacjonujących w koszarach trwały przez dłuższy czas. Brali w nich udział przede wszystkim członkowie lokalnego Oddziału POW na czele z komendantem Edmundem Walickim ps. „Bolesławowicz” oraz Władysławem Żawrydem ps. „Frydrychewicz”, Pawłem Świerzyńskim ps. „Filipek” i Kalikstem Latoszkiem ps. „Lato”, którzy mieli najdłuższy staż w górskokalwaryjskiej placówce.  Członkowie POW byli na te działania dobrze przygotowani. Użyli do opanowania posterunku żandarmerii i koszar wojskowych skutecznego, jak się później okazało, fortelu. W miasteczku wywołano fałszywy alarm ogniowy, bowiem członkowie POW zostali wsparci przez strażaków z Góry Kalwarii. 11 listopada jednym z dowodzących był Szymon Adamiec, kierownik szkoły powszechnej i  jednocześnie członek straży ogniowej oraz POW. Komendant górskokalwaryjskiej placówki POW Edmund Walicki został oddelegowany do kierowania działaniami w okolicznych miejscowościach. Warto podkreślić, że koordynowaniem działań POW w obu opisywanych miejscowościach zajmował się Stanisław Walicki, ps. „Motowidło”.

Ryc. 4. Stanisław Walicki ps. „Motowidło”. Fotografia wykonana po 1945 r. w Norwich w Wielkiej Brytanii. Zb. Jolanty Błeszyńskiej-Szczepańskiej

W Górze Kalwarii najpierw dokonano rozbrojenia żandarmów stacjonujących na posterunku przy ulicy Senatorskiej. Warto przytoczyć relację jednego z uczestników wydarzeń, cieśli i strażaka Stefana Pruszewskiego, który po latach wspominał przebieg wydarzeń związanych z odzyskiwaniem niepodległości w Górze Kalwarii. W tym oczekiwaniu na bliski koniec wojny nadszedł dzień 11 listopada 1918 roku. Tego dnia syrena alarmowa wzywała nas uporczywie długo na zbiórkę. Większość z nas przebywających na miejscu przybyła na zbiórkę przed budynek remizy. Na strażaków czekał już kierownik szkoły powszechnej Szymon Adamiec, który zarządził zbiórkę. Gdy zebrani ustawili się w szyku, Adamiec głosem pełnym wzruszenia przemówił: Koledzy Druhowie! Wybiła godzina Wolności! Niemcy i Austria przegrały wojnę i poprosiły o pokój naszych zachodnich sprzymierzeńców. Nadszedł czas działania, idziemy rozbrajać posterunek żandarmerii niemieckiej. Kto nie chce iść, może się zgłosić i pozostać.

Ryc. 5. Szymon Adamiec, kierownik szkoły powszechnej w Górze Kalwarii. Zb. Edwarda Marchockiego

Chętnych do pozostania nie było, wszyscy chcieli być uczestnikami tak ważnych działań. Wszyscy pomaszerowali pod budynek posterunku niemieckiej żandarmerii, który znajdował się przy ul. Senatorskiej w pobliżu kościoła parafialnego, obecnie ul. Ks. Sajny 4. Nikt z uczestników nie miał przy sobie broni. Przed budynkiem posterunku żandarmerii Adamiec zatrzymał oddział, sformował dwuszereg frontem do budynku i oznajmił: Koledzy Druhowie! Dwóch na ochotnika do pójścia ze mną, pozostali stać tu i ubezpieczać nas. Natychmiast zgłosił się Stefan Pruszewski wraz z Cedebergiem. Wówczas Szymon Adamiec przeżegnał się i powiedział:

W imię Boże zaczynamy!

Adamiec wraz pozostałą dwójką ochotników weszli do budynku. Skierowali się bezpośrednio na I piętro do pokoju komendanta posterunku żandarmerii, którego zastali siedzącego za biurkiem. Na widok Polaków żandarm wstał z miejsca, z kolei trzech mieszkańców Góry Kalwarii zatrzymało się przed nim i wtedy Szymon Adamiec zasalutował i powiedział: Koniec wojny! Niemcy ją przegrały! Proszę o oddanie nam broni i amunicji oraz opuszczenie posterunku. Możecie udać się do swojego kraju.  Niemiecki żandarm zamyślił się, łzy ukazały mu się w oczach, odpiął pas i wraz z pistoletem położył go na biurku. Wówczas Adamiec zabrał pas i założył na siebie. Wtedy w drzwiach pokoju nieoczekiwanie pojawił się szeregowy żandarm i zorientowawszy się co się stało, chciał zawrócić do innego pomieszczenia po swoją broń. Na szczęście przełożony zatrzymał podwładnego i rozkazał przynieść broń, żeby ją oddać.

Ryc. 6. Budynek przy ul. ks. Zygmunta Sajny 4 w Górze Kalwarii, gdzie w 1918 r. mieściła się siedziba żandarmerii. Fotografia wykonana w 2019 r. podczas inscenizacji pt. „Jak strażacy Niemców rozbrajali”, przygotowanej przez uczniów i nauczycieli Liceum Ogólnokształcącego w ramach obchodów Święta Niepodległości. Na budynku widoczne wizerunki Szymona Adamca (z lewej) i Edmunda Walickiego (z prawej). Fot. P. Rytko

Po około kwadransie oddział składający się ze strażaków i peowiaków, dzięki zdobytej na posterunku żandarmerii broni, amunicji i ekwipunkowi był już uzbrojony. Sprzed posterunku żandarmerii grupa skierowała się do głównej bramy koszar, w których stacjonowali żołnierze niemieccy. Wraz z Polakami maszerował bez pasa i broni komendant żandarmerii. Stefan Pruszewski wspominał: W bramie koszar komendant żandarmerii powiedział coś po niemiecku do wartownika i ten wpuścił nas. Zatrzymaliśmy się na placu zbiórek. Komendant żandarmerii na polecenie p. Adamca sygnałem gwizdka zwołał wojsko na zbiórkę. Niemcy byli z bronią, my też mieliśmy broń, ale niewiele tego było. Szymon Adamiec polecił żandarmowi, ażeby przekazał po niemiecku żołnierzom: „Wojna dla was się skończyła, macie nam teraz złożyć broń i możecie spokojnie wracać do domu”. Usłyszawszy to żołnierze krzyknęli „Nein!” i rozbiegli się stojąc za drzewami, słupami, rogami budynków i skierowali broń w naszym kierunku. Słychać było chrzęst zamków repetowanych karabinów i okrzyki nawołujące do ataku. Komendant żandarmerii nadal zwracał się do nich z wezwaniem by złożyli broń, zapewniając wolny odjazd do Niemiec.  Chwile złowrogiego oczekiwania i niepewności przedłużały się, naraz przerwał je niespodziewanie starszy już wiekiem żołnierz niemiecki, który wyszedł na środek placu i powiedział:

„Krieg kaput! Deutschland kaput!”

Rzucił broń na ziemię i odszedł w kierunku bramy. Wkrótce w jego ślad poszedł drugi, trzeci i następni, a po kilkunastu minutach już ich nie było w koszarach. Kilkudziesięciu niemieckich żołnierzy, podoficerów i oficerów opuściło garnizon w Górze Kalwarii kierując się do Warszawy.

Tego samego dnia „Motowidło”, czyli Stanisław Walicki wysłał do Komendy I Okręgu POW raport, w którym informował:

Melduję posłusznie, iż koszary w Górze Kalwarii zajęto i obstawiono posterunkami POW, jak też straży obywatelskiej. W Warce też zajęto przez straż obywatelską. W rękach POW są również dwie kasy pancerne. Proszę o rozkazy. Dzień później „Motowidło” raportował komendzie POW: Obywatelu komendancie. Góra Kalwaria zajęta, Warka też. Proszę o instruktorów i dalsze rozkazy.

Kolejne rozkazy większość członków POW usłyszała podczas wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1921, kiedy to ponownie stanęła do walki o utrwalanie polskiej niepodległości. Byli wśród nich również bohaterowie z Czerska i Góry Kalwarii.


Bibliografia

  • Akta odznaczeniowe Komitetu Krzyża i Medalu Niepodległości (Centralne Archiwum Wojskowe w Rembertowie)
  • Akta osobowe członków Polskiej Organizacji Wojskowej (Centralne Archiwum Wojskowe w Rembertowie)
  • Polska Organizacja Wojskowa (Centralne Archiwum Wojskowe w Rembertowie)
  • Relacja Stefana Pruszewskiego spisana przez kronikarza Edwarda Marchockiego (Centralne Archiwum Wojskowe w Rembertowie)
  • Adam Marchocki, 11 listopada 1918 r. w Czersku, niezasciankowapolska.pl (dostęp 10.09.2020)
  • Piotr Rytko, Na drodze do Niepodległości. Nieznani Bohaterowie Czerska i Góry Kalwarii z czasów Wielkiej Wojny, Czersk 2018.
  • Zdzisław Szeląg (red.), 11 Listopada w Grójeckim we wspomnieniach uczestników, Grójec 2010

Może ci się także spodobać...