Świadectwa codzienności: Pocztówka z kawiarnią w wieży ciśnień

Kawiarnia w wieży ciśnień. Wczesne lata osiemdziesiąte. Fot. M. Baranowski.

Na aukcjach internetowych często pojawiają się kartki pocztowe wydawane w PRL, stanowiące atrakcję dla zbieraczy tego typu pamiątek. Tym razem na polskiej aukcji pojawiła się pocztówka zawierająca zdjęcia z Konstancina.

Pocztówka wydana przez KAW była w obiegu w latach osiemdziesiątych XX w. Wysłana została nie wcześniej niż w 1989 r. bowiem użyto znaczków z serii wydanej w tym roku, sądząc zaś po ich liczbie i kwocie było to na przełomie 1989/90 r. gdy „uwolniono” ceny i rozpoczęła się inflacja. Treść zawiera pewien dość istotny element życia codziennego, przypominający nam o czasach gdy nie wszyscy dysponowali telefonami i tego typu informacje – zwłaszcza jak domniemywać można po charakterze pisma sporządzone przez dziecko – przekazywano kartkami pocztowymi. Data na stemplu jest nieczytelna (być może 1991?), ale pocztówkę wysłano do Warszawy z Piaseczna. Adres odbiorcy ukryto.

poczwoka2

Ciekawe jest to, co widnieje na zdjęciu. Fotografie wykonano na przełomie lat 70/80. Datować możemy je precyzyjnie, bowiem na zdjęciu z kamieniem w parku w Konstancinie park jest już rewitalizowany, a jego odnowienie nastąpiło właśnie w tym okresie. Uprzednio był zdziczały i zarośnięty, a akcje porządkowe realizowano w związku z otwarciem tężni, co nastąpiło w 1979 r. Kamień ustawiono w 1937 r. i niedawno poddano odnowieniu, znajduje się w tym samym miejscu co na zdjęciu.

pocztowska1

Willa „Muszka” uwieczniona została w górnej części pocztówki, zlokalizowana jest  przy Sienkiewicza 17. „Muszkę” wzniesiono między 1903 a 1911 r. według projektu właściciela, Bronisława Colonna-Czosnowskiego. Podaje się w publikacjach, iż właściciela zmieniła w 1922 r., jednak z dokumentów wynika już 2 września 1921 r. należała do Wacława i Marii z Jeziorowskich. W kolejnym roku zakupił ją Wacław Paschalski, ten sam, który jako właściciel sąsiedniego placu wzniósł na nim „Izyhali”. Stanowi własność prywatną.

Najciekawsza wydaje się jednak fotografia kawiarni w wieży ciśnień, podpisanej jako „Olimpia”. Jest to omyłka autorska, bowiem wedle wspomnień nazwa tej kawiarni to „Oktawia”. Otwarta została po 1974 r., bowiem po tej dacie wieża stanowiąca własność komunalną została sprzedana prywatnemu właścicielowi. Wcześniej wieża była nieużywana i opuszczona – w 1965 r. znalezione tu miały nawet zostać zwłoki. W 1974 r. była ruiną pozbawioną drzwi i okien. Stąd zamysł o jej sprzedaży.

Informacje na temat okoliczności tej transakcji uzyskano dzięki wspomnieniom Andrzeja Szczygielskiego. Wspomina on tamte wydarzenia następująco: „W PRL-u gmina nie miała własnych środków finansowych tylko przygotowywała projekt rocznego budżetu i wniosek do Wojewódzkiej Rady Narodowej   w Warszawie o dotację na jego pokrycie (na wszelkiego rodzaju wydatki). To m.in. w ogromnym stopniu ograniczało możliwości manewrowania środkami pomiędzy działami Budżetu Gminy w trakcie roku budżetowego, gdyż zmiana wymagała akceptacji Warszawy.
Wobec braku środków w przyznawanym budżecie na remonty starych willi o ustalonym stanie prawnym, ówczesne władze gminy: czyli naczelnik i Rada Miasta i Gminy w II połowie lat siedemdziesiątych podjęli „rewolucyjną” decyzję o możliwości sprzedaży budynków komunalnych (willi)z rabatem, w zamian za odbudowę (odrestaurowanie) starej substancji pod nadzorem konserwatora zabytków. Ponadto Rada MiG uchwaliła, że budynki mogą być także sprzedawane dużym warszawskim zakładom pracy(np. Huta Warszawa, FSO, Polam) na cele socjalne i szkoleniowe, pod warunkiem odrestaurowania budynku pod nadzorem konserwatora i zapewnienia mieszkań dla ew. dotychczasowych lokatorów. Ten krok miał na celu zmianę oblicza Stołecznego Uzdrowiska Konstancin, gdzie było sporo zniszczonych budynków a statut, który otrzymał Konstancin w 1972 r. zobowiązywał . Do tego programu wpisanych było kilkanaście willi. Działo się to za akceptacją władz Urzędu m.st. Warszawy. Wieża Ciśnień trafiła w ręce prywatnego wlaściciela, który po remoncie miał stworzyć w budynku kawiarnię i był to jeden z warunków zawartej umowy. Władze gminy chciały w ten sposób zwiększyć ofertę gastronomiczną uzdrowiska i uratować zabytkowy budynek. Zamiar został zrealizowany w towarzystwie pewnego skandalu.”

Kawiarnię otwarto pod nazwą „Oktawia” w swych publikacjach informacje o niej podaje Tadeusz Świątek, wedle którego kawiarnia została zamknięta przez spór z paniami Żeromskimi, bowiem nosiła imię żony Stefana Żeromskiego, z którą nigdy nie sfinalizował rozwodu, zaś vis a vis mieszkała wówczas Monika Żeromska, córka malarki Anny Zawadzkiej z nieformalnego związku z pisarzem, stąd nazwa wydawała się celowym afrontem. Nie sposób stwierdzić czy historia ta jest prawdziwa, utrwaliła się bezrefleksyjnie w miejscowych opowieściach. Ale podobnie wspomina to Andrzej Szczygielski: „Obie panie Żeromskie, Anna i Monika i część mieszkańców „starego Konstancina” odebrała tę nazwę jako wysoce niestosowną i prowokacyjną żądając jej zmiany. Niestety apele do właściciela i petycje pisane do władz miejscowych nie przyniosły żadnego skutku. Jednak po kilku latach negatywna opinia społeczna doprowadziła do malejącej frekwencji i wreszcie zamknięcia kawiarni. Potem budynek stał przez kilka miesięcy zamknięty, ale zdjęta została wykuta w metalu tablica z nazwą „Oktawia”, ku powszechnemu zadowoleniu okolicznych mieszkańców”.

Kawiarnię zamknięto ok. 1984 r. (dokładna data nie jest znana) – wedle wspomnień części osób nastąpiło to w okresie Stanu Wojennego, gdy zakazy poruszania się i ograniczenia finansowe doprowadziły do zmniejszenia frekwencji. Potem lokal nie został już otwarty. Wystrój lokalu wedle wspomnień innych osób był bardzo interesujący, nawiązywał do funkcji, którą kiedyś pełnił obiekt.

Następnie w wieży ciśnień działała mini piekarnia, uczniowie pobliskiej szkoły chodzili tam po zaopatrzenie – bułki tzw paluchy, które potem były sprzedawane z „okienka” na 1 piętrze ówczesnego sklepiku szkolnego (ze wspomnień absolwentów SP nr 2). Bułki wydawano w skrzyneczkach z tyłu budynku. Potem smażono tam do wczesnych lat dziewięćdziesiątych pączki, których zapach pamięta wiele osób, które miały okazję tamtędy przechodzić.

Fałszywa jest pojawiająca w wieli miejscach w internecie informacja, iż działał tam w latach dziewięćdziesiątych pub „Baszta”. Brak w tym zakresie wspomnień z tego okresu mieszkańców oraz takiego lokalu na ówczesnych wykazach. „Baszta” była nieformalną nazwą używaną przez niektórych mieszkańców przez cały okres  – po publikacji pierwszej wersji niniejszego tekstu takie informacje nadesłano uzupełniająco do redakcji wskazując, iż przez lata funkcjonowało takie określenie nieformalne na wieżę ciśnień.

Wieża obecnie nadal stanowi własność prywatną, od lat dziewięćdziesiątych dostęp do niej jest ograniczony.


Jeśli ktoś może uzupełnić powyższe informacje, lub może podzielić się jakimś wspomnieniem z nimi związanym, bądź posiada inne dokumenty  wspomnienia na ten temat, którymi może się podzielić, prosimy o wpis w komentarzu lub na facebooku lub nadesłanie wiadomości na maila archiwa@okolicekonstancina.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *