Pocztówka z przeszłości

Dziś kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Tamte dni nikną coraz bardziej w ludzkiej pamięci. Zapominamy coraz bardziej o życiu codziennym i o tym co wówczas wydawało się normalnością. Że nie było możliwe pójście do sklepu i zaopatrzenie się w podstawowe produkty, na każdym rogu nie znajdowała się “Żabka” z bogatym asortymentem, czynna w każdą niedzielę. A zdobycie podstawowych produktów stawało się prawdziwym wyzwaniem…

Dla przypomnienia reportaż z wędrówki po nocnym Piaseczne, w którym ludzie ustawiali się w kolejki, po tym jak niemożliwe stało się dokonywanie zakupów w Warszawie, bowiem sprzedaż odbywała się w pierwszej kolejności na podstawie miejsca zameldowania. Tekst pochodzi z gazety wydawanej w 1981 roku przez regionalną NSZZ “Solidarność” i nieco więcej na jego temat pisałem przy okazji opisu sytuacji w Konstancinie w 1981 r.


“Nasze sprawy”. Pismo NSZZ “Solidarność” regionu Piaseczno-Konstancin-Jeziorna-Lesznowola.  nr 7, 15 września 1981
Piotr Gasparski
Piaseczno by night. Z Kocem i termosem
Jest wtorek, 8 września, godz. 23. Zimno. Termometr wskazuje 10 stopni. Sklep mięsny na rogu Jaworskiego, 50 metrów od siedziby Oddziału. W ciemnościach z lekka rozpraszanych palącymi się wewnątrz żarówkami rysują się sylwetki ludzi. Owinięci w koce, na głowach czapki i kaptury, widać zimowe płaszcze. Siedzą bez ruchu na ustawionych przed sklepem ławkach. Obok stoi kilka zamochodów. W środku uśpiona postacie. Kolejka po mięso. Sklep otwierają następnego dnia o 10.30, tak jak i inne sklepy mięsne w Piasecznie. O której przywiozą towar – nie wiadomo. Może o 11-tej, może o 14-tej. Zresztą nikt nie ma pewności czy w ogóle przywiozą. Toto-lotek.
– Dobry wieczór państwu. Jesteśmy z „Naszych spraw”, gazety przy piaseczyńskim Oddziale Solidarności. Zbieramy materiały o nocnych kolejkach.- Rozdajemy kilka egzemplarzy ostatniego numeru. W kolejce poruszenie. Ludzie skupiają się wokół nas. Zawsze to Jakaś rozrywka w monotonii nocnego czuwania.
– Panowie, zróbcie z tym coś, tak przecież dłużek nie może być. Ludzie nic śpią, nie pracują, biorą urlopy żeby kupić dziecku kawałek kiełbasy. Ja już stoję drugą noc. Wczoraj nie dostałam nic!
Liczymy ludzi. Trudno określić dokładną liczbę. Część odeszła gdzieś na chwilę, niektórzy poszli budzić kogoś z rodziny na kolejną zmianę .Wspólnie ustalany liczebność kolejki na 20 osób. Pierwsi stoją od 18-tej.
– Dlaczego tak wcześnie ?
– Rzucą pół szynki, więc tylko pierwsza piątka coś dostanie. Następni nie mają po co stać. O trzeciej nie warto już przychodzić.
– W Piasecznie, to nie pamiętam kiedy widziałam ostatni raz III gatunek. Przedtem można było coś dokupić w Warszawie. Teraz na nasze kartki nic się tam nie dostanie.
Wszyscy liczą na I i II gatunek.

Kolejka po lody w Górze Kalwarii. Zbiory ośrodka “Karta”

Godz.23.50, „blaszak”. Naliczyłem 8 osób. Pierwsza stoi od 22-giej.
Godz.00.00. Sklep meblowy tuż koło „blaszaka”. Do dziś był zamknięty, jutro będzie otwarty a przez okno widać towar : szafki kuchenne, regały. Czeka kilkanaście osób. Siedzą na parapetach okien, na chodniku. Mają swoją listę, na której widnieje 20 nazwisk. Pokazują ją z oburzeniem przylepioną od wewnątrz do szyby, odręcznie napisana kartkę. Tekst głosi, te towar sprzedaje się wyłącznie osobom wpisanym na listę utworzoną przez komisję społeczną. Podpisano: komisja. Nikt z obecnych nie ma pojęcia o co chodzi. Zaklinają się, te po dwunastu godzinach nocnego czuwania nie dadzą się nikomu wygryźć.
– Jak sklep zgodził się na taką wywieszkę! Nie prowadzi przecież sprzedaży na zapisy, nie ma prawa robić takich rzeczy !
Przewiduję w duchu dziką awanturę gdy nad ranem zjawi się wyspana, tajemnicza komisja. Druga, odręczna wywieszka głosi, te sklep prowadzi sprzedaż wyłącznie dla mieszkańców Piaseczna, w związku z czym będzie legitymować klientów. Podpisano: decyzja Naczelnika oraz kierownika Wydz. Handlu. Nie podane daty ani numeru decyzji. Szalenie ciekawi mnie tekst i podstawa prawna decyzji, na mocy której sprzedawca ma prawo zaglądać w dowód osobisty obywatela. Treść anonsu nie budzi entuzjazmu wśród czekających. Uważają, że powinien kupić ten, który swoje odstoi. Domyślam się, że brak możliwości zakupów mięsa w Warszawie nastawia sceptycznie wobec takich ograniczeń.

Piaseczno w 1979 r. Zbiory ośrodka “Karta”

Godz.00.30, 9 września, środa. Sklep altany koło Pewexu. W świetle pobliskich witryn widać kilkanaście nieruchomych, półdrzemiących aa ławkach kobiecych postaci. Pierwsza przyszła o 19-tej. Mają listę. Zapisano na niej 22 nazwiska.
Godz.00.50. Sklep przy Nadarzyńskiej. Przed nim pięć osób. Z chwilowo nieobecnymi kolejka liczy pełną dziesiątkę. Pada absolutny rekord-pierwsze klientka, zakutana po nos w koce kobieta, stanęła przed sklepem poprzedniego dnia o godz.15-tej. Druga przyszła w dwie godziny później.
Godz.01.05, sklep koło krzyża.
Kręci się tu kilka osób. Akurat podjechała ciężarówka i dwóch mężczyzn ładuje na nią plastikowe kontenery. Nie będzie na czym dalej siedzieć. Naliczyłem 8 osób, pierwsza stoi od 20-tej poprzedniego dnia.
Godz.01.30,sklep o wdzięcznej nazwie „Marta”, wewnątrz osiedla. Obchodzę go dookoła ze zdziwieniem stwierdzając, że nikogo tu nie ma. Nawołuję. Spomiędzy sterty kontenerów gramoli się zakapturzony mężczyzna. Zajął tu miejsce o 20-tej.Oprócz niego są jeszcze – jak twierdzi – trzy osoby. Później dowiem się, te sklep ten ma wśród kolejkowiczów zdecydowanie najgorszą opinię. Mówią mi o arogancji personelu i relatywnie niższych niż gdzie indziej dostawach mięsa. Wracam do siedziby Oddziału na Jaworskiego. Na taśmie teleksu ostatni serwis informacyjny ze Zjazdu, który nadszedł podczas mojej nieobecności. Przekazuję go dalej w Polskę. Przychodzi kilka osób z najbliższej kolejki. Rozcierają ręce, proszą o coś do picia.

Piaseczno w 1979 r. Zbiory ośrodka “Karta”

Mam teraz chwilę czasu. Sumuję wąską kolumnę cyfr. Okazuje się, te przed piaseczyńskimi sklepani tkwi blisko stu-osobowa kolejka. Zakładam ostrożnie, to co druga z tych osób stoi na zmianę z kimś z rodziny. Lekko licząc – 150 osób ma zerwaną noc. Na Konstancin, Jeziorne, Lesznowolę można spokojnie dorzucić drugie tyle. Załoga niemałego zakładu przemysłowego. Ile osób odbywa mocne czuwanie w całej Polsce? Sto tysięcy? Pół miliona? Nie są to zawodowi „kolejkowicze”. Większość twierdzi, to nie wykupiła jeszcze kartek sierpniowych. W jednym miejscu na hasło rzucone przez którąś z pań, wszyscy, co do jednej osoby wyjęli te kartki z czeluści koców, jesiennych płaszczy i machali nimi przed nosem, na wypadek gdybym nie uwierzył.
Tkwią w tych ludziach ogromne pokłady złości i rozżalenia. Klną Warszawę za zamknięcie swojego rynku dla województwa. Klną rząd za brak pokrycia na kartki. Bezpośrednie ostrze gniewu zwraca się przede wszystkim przeciw konwojentom i sprzedawcom. Jedna za drugą płyną opowieści o dostawach, z których lwia część nie wyszła poza zaplecze. Jestem skłonny wierzyć im bez zastrzeżeń. A z drugiej strony, gdybym to Ja był sprzedawcą – myślę sobie – czy wystarczyłoby mi siły aby odmówić wzięcia kartek rodziny, przyjaciół, Majowych, i diabli wiedzą kogo jeszcze? Nie wiem. Gniew tych ludzi obraca się także przeciw Solidarności. Niech zaprowadzi jakiś porządek, niech kontroluje.
– A czy sami nie możecie czegoś zrobić ? – pytam. – Zbieżcie to, o czym mówiliście do kupy, zastawcie listę postulatów usprawnienia handlu, napiszciedo Urzędu Miasta. O 5-tej będzie modna zebrać pod takim pismem kilkaset podpisów.
Cisza. I po chwili znowu lawina utyskiwań – bez końca. Nareszcie znaleźli kogoś, kto – choć zapewne nie pomnie – to gotów jest słuchać.
Godz.03.J0. Robię dyskretnie kolejny obchód. Ludzi trochę więcej. Tak na oko – 150 osób.

Ulica Nadarzyńska na skrzyżowaniu z ulica Kościuszki, rok 1969. Z archiwum Stanisława Hofmana. “Przegląd Piaseczyński”, 10 III 2015 r.

Godz.04.00.Początki kolejek przed 10- sklepami „czysto” spożywczymi .Czekową na pieczywo i mleko. Pojedyncze osoby przed sklepami przemysłowymi. Wysyłam ostatnie teleksy. Wynika z nich generalne poparcie regionów dla decyzji niedopuszczenia TV do obsługi Zjazdu.
Jest 05.00 Świta. Nadal zimno, lekka mgła .Na ulicach zaczyna się ruch. Spore grupy ludzi na przystankach. Kolejki wyraźnie zgęstniały. Weterani wygrzebuję się spod koców, przeciągają, ziewają. Dymią termosy. Przed Pewexem dylemat : trzeba wystawać w dwóch kolejkach jednocześnie – po Chleb do spożywczego, który otworzą już niedługo i, po staremu, do mięsnego. Namawiają mnie bym doczekał do dostawy. Nie mogę. Muszę być o 10-tej w pracy, w Warszawie. Może zdążę się pospać. Choćby dwie godziny. Ciekaw jestem czy będą spać moi nowi znajomi sprzed sklepów.
Ilu z nich, jeszcze dziś wieczorem ponownie zajmie miejsce w kolejce!

Może ci się także spodobać...