W listopadowym numerze nowego periodyku „Głos Konstancina” pojawił się tekst o cmentarzu w Maryninie, który nie został opatrzony podpisem autora. Szkoda, tym bardziej, iż owa anonimowa osoba posłużyła się zdaniami mego autorstwa, nie racząc nie tylko oznaczyć ich jako cytat, ale nawet przywołać źródła, którym są teksty na tym portalu i na stronach Wirtualnego Muzeum. Ale pomińmy już kwestię prawa autorskiego, bo przez lata przyzwyczaiłem się to do tego, że sporo osób traktuje teksty dostępne w internecie jako coś darmowego, gorzej, że artykuł to bałamutny nie spełniający standardów dziennikarskich, bowiem autor wytacza oskarżenia wobec władz samorządowych o brak opieki nad miejscem, nie zająknąwszy się słowem, iż cmentarz zlokalizowany jest na terenie należącym do prywatnego właściciela. Co jest informacją o tyle ważną, że ogranicza możliwości działania władz gminnych czy powiatowych niemal do zera.
W tekście nie pojawiła się informacja, iż właścicielem tym jest SGGW, które winno pozostawić dostęp do miejsca pamięci, czego nie czyni i w zasadzie w myśl przepisów prawa nie sposób wyegzekwować tego obowiązku. Powyższe mogła by zmienić zmiana przeznaczenia gruntu (obecnie rolny) czego SGGW oczekuje, ale pozwoliłoby to zapewne na sprzedaż terenu pod zabudowę mieszkaniową, oraz wystąpienie o przeniesienie miejsca pamięci wzorem innych grobów I wojennych w okolicy, po których nie ma śladu. O tym także anonimowy autor artykułu woli milczeć, trudno powiedzieć czy z braku rzetelności, czy też celowo, wskazując, iż winnym zaniedbań jest samorząd, co nie jest prawdą.
Z cmentarzem w Maryninie od lat sprawa nie łatwa. Ponieważ mniej więcej od 30 lat uczestniczę w próbach jego rewitalizacji, mogę jedynie przypomnieć, iż w 1995 roku opracowano wstępny, a w 2004 r. kompleksowy projekt, a rzecz rozbiła się o brak możliwości sfinansowania, z uwagi właśnie na brak własności terenu. W 2014 r. w setną rocznicę kolejna próba rozbiła się właśnie o to samo, gmina nie mogła skorzystać z projektów i funduszy, bowiem cmentarz stoi na terenie prywatnym. Stąd od lat nasze inicjatywy polegające na ustawianiu tablicy i dbaniu o cmentarz. Po tym jak zaprzestał nad nim opieki dotychczasowy opiekun społeczny, inicjatywę tę przejęli harcerze.
Z cmentarzem zawsze był problem, bowiem wznieśli go Niemcy w 1917 r., o czym poczytać można na łamach portalu. Udało się ustalić nawet nazwisko jego projektanta. Mauzoleum zapomniano wkrótce po I wojnie, tym bardziej zarastało po 1945 roku, gdy pochowani tu Niemcy jednoznacznie kojarzyli się z nazistowskim okupantem, tym bardziej, że stacjonujący w okolicy Wermacht zmusił miejscowych mieszkańców do prac polowych przy restaurowaniu cmentarza. Po wojnie wokół niego wykwitły sady owocowe SGGW, co widać na ilustrujących ten tekst zdjęciach. Obecnie zastąpiła je kukurydza, a sam cmentarz wskutek działań społeczników nie jest już tak zarośnięty jak niegdyś. Cmentarzy ten warto pamiętać jest związany z Żeromskim, który opisał go w opowiadaniach „Pomyłki”, co zresztą wspominane było już w czasach PRL:
Jest także na peryferiach dzisiejszego stołecznego uzdrowiska Konstancina pamiątka związana ze Stefanem Żeromskim. Związana tym bardziej, że opisana w jednym z jego opowiadań ,,Odbyłam ze Stefanem Zeromskim — wspomina Hanna Mortkowicz — kilka niezapomnianych spacerów przez ten pejzaż znany mi od dziecka. Ale najlepiej zachowała mi się w pamięci wędrówka z gościńca Słomczyńskiego właśnie taką ścieżką, która stanowiła dno małego, pnącego się w górą wąwozu.. Jest tam na górze, na drodze do cegielni w Maryninie, maty wojenny . cmentarzyk z 1915 roku, na którym pochowano poległych tu w bitwie żołnierzy obu walczących armii, Polaków za-równo w rosyjskich, jak i niemieckich mundurach. Oglądałam go wtedy po raz pierwszy w towarzystwie Żeromskiego
Spacery Żeromskiego nie zostały zapomniane, bo wybierali się tu z Obór literaci. Ludwik Grzeniewski tak pisał o cmentarzu w 1977 r. w nrze 28 tygodnika „Argumenty”, wspominając swój spacer z Julianem Przybosiem w 1970 r.:
„Wtedy to mówiłem mu o Maryni-nie. O nazwie, co trwa bo wykuta jest w głazie, który u podnóża owych drzew leży, znacząc cmentarz żołnierzy pierwszej wojny światowej. I tli się jeszcze w pamięci starszych ludzi tych okolic, wspominających dworski folwark Marynin. Ale tak naprawdę – choć nie wymieniona – jest i pozostanie w „Pomyłkach” Żeromskiego, chociaż dziś tylko komentarz powiązać może opis z miejscem na ziemi zagubionym wśród pól, z porozbijanymi menhirami nagrobków w wysokiej trawie… „
Dalej w tekście Grzeniewski stawia podobne tezy, jak anonimowy autor tekstu w „Głosie Konstancina”.
Aktualny stan miejsca budzi smutne refleksje. Zarosłe chwastami kruszące się nagrobki, których z biegiem lat coraz mniej. Napisy coraz mniej czytelne. Wydaje się, że władze stołecznego uzdrowiska powinny pomyśleć o uporządkowaniu tego miejsca pamięci narodowej, tak przejmująco opisanego przez dawnego konstancińskiego posesjonata”, Stela. Żeromskiego. (…)Marynin to nie tylko żołnierski cmentarz zagubiony wśród pól, ale cmentarz z „Pomyłek” Żeromskiego!
Niestety choć stan zadbania cmentarza poprawił się nieco od lat siedemdziesiątych, skomplikowała się możliwość jego rewitalizacji. I warto podnieść w tym momencie, że bez działań w tym kierunku właściciela terenu, którym jest SGGW, wiele uczynić się nie da. Żal jedynie, iż przeszła niezauważenie okrągła rocznica marynińskiej bitwy, bowiem w październiku minęło 110 lat od tamtych wydarzeń, opisanych na naszym portalu. Niestety inicjatywa wydania z tej okazji folderu na temat bitwy i cmentarza spaliła na panewce, może i słusznie, skoro zagubione w kukurydzy mauzoleum jest z powodu zaniedbania rzeczą, którą chwalić się publicznie nie sposób.
Opracowania:
- Stefan Żeromski, Pisma konstancińskie, red. J. Snopek, Warszawa 2003
- Ludwik B. Grzeniewski, Żeromski w Konstanciniei (w:) „Argumenty” nr 28/1977
- karty ewidencyjne NID
Redaktor naczelny portalu, z wykształcenia historyk, absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Rodzinnie związany od wielu pokoleń z Nadwiślańskim Urzeczem, badacz regionu i dziejów lokalnych, autor publikacji oraz artykułów w tym zakresie.