Jasnowidze, spirytyści, wróżbici

Po rewolucji sowieckiej wielu Rosjan znalazło schronienie w Polsce. Pośród nich znaleźli się i Polacy uciekający z Rosji. Był tam także Stefan Ossowiecki (1877 – 1944), urodzony w Moskwie, do 1917 r. współwłaściciel fabryki farb i produktów chemicznych w Rosji. Uwięziony następnie przez bolszewików został skazany na śmierć. Po sześciu miesiącach egzekucja została wstrzymana, dzięki koledze z młodości, lecz Rosję opuścił pozbawiony majątku. Nim dotarł do Warszawy, gdzie pracował jako inżynier, przebywał w Konstancinie w willi „Ukrainka”, pośród innych rosyjskich uchodźców, którzy się tu dawniej schronili, o czym niegdyś pisaliśmy. Konstancin polubił, bowiem w kolejnych latach wracał tu także do willi „Urocza”.

Stefan Ossowiecki, zb. WikiMedia
Stefan Ossowiecki, wikimedia commons

Czuł się na letnisku dobrze. Ossowiecki od młodzieńczych lat przejawiał zdolności telepatyczne, medialne, telekinetyczne, doskonalący je pod kierunkiem znanego w Rosji jasnowidza Worobieja z Homla. Złośliwi twierdzili, że gdy rewolucyjna zawierucha zastała go w Rosji i ratując głowę przypomniał sobie o polskim pochodzeniu i wraz z piękną żoną Gruzinką Aliettą de la Carrierre. Zanim rozwiódł się z nią w 1930 r, mieszkał w Konstancinie i rozglądał za możliwościami zarobkowania. W Polsce trafił na dobry grunt bowiem już od końca XIX wieku, szczególnie pośród tzw. wyższych sfer, zainteresowania telekinezą, okultyzmem i wywoływaniem duchów zmarłych przy wirującym stoliku, budziło wielkie zainteresowanie i entuzjazm. Ossowiecki zasłynął szczególnie z niezwykłych zdolności do odczytywania treści listów bez ich otwierania. W międzywojennej Warszawie krążyła opowieść o seansie jaki miał odbyć z samych marszałkiem Piłsudskim. Marszałek wręczył jasnowidzowi w obecności świadków zalakowaną kopertę i czekał na wyjawienie treści listu. Ossowiecki zmierzył ją wzrokiem odczytał a na jego twarzy pojawił się wyraz zakłopotania, nawet chęć dyskretnej ucieczki. Publiczność jednak nalegała, nie miał więc wyboru. – „Panie Marszałku, proszę wybaczyć, ale Pan życzy sobie co następuje: Pocałuj mnie w dupę!”

Willa „Ukrainka”. Fot. P. Komosa

Niektórzy twierdzili, że potrafi pomnażać swą osobowość i pojawiać się w kilku miejscach równocześnie. On sam utrzymywał, że potrafi również przewidywać przyszłość i nawiązywać kontakt myślowy z ludźmi odległych, nawet przedhistorycznych epok. Nawet uniwersyteccy uczeni traktowali poważnie te deklaracje o czym świadczy spirytystyczny seans jaki odbył się w mroczną noc niemieckiej okupacji 22 października 1941 roku, w warszawskim mieszkaniu Stanisława Poniatowskiego profesora etnologii na Uniwersytecie Warszawskim. On to wręczył Ossowieckiemu krzemienny grot oszczepu pochodzący z epoki paleolitu należący do tzw, kultury magdaleńskiej. Słynny jasnowidz ujął w dłonie medialny rekwizyt i w mroku okupacyjnej nocy, w takt obcasów niemieckich żandarmów bijących w trotuar, popłynęły jego słowa: „Widzę dobrze…Przybywam na miejsce…, widzę wiele wzgórz, wiele lasów….Jestem we Francji, może w Belgii… gdzieś tam…Widzę domy coś na kształt osiedla… okrągłe domy.,.. nigdy takich nie widziałem… widzę ludzi idących ścieżką, ubrani są w skóry, kobiety mają na twarzach wymalowane trójkąty,… niosą ciało zmarłego… widzę wielki płonący stos…. zbliżam się do niego… widzę trupa na stosie… tańczą, krzyczą, biegają wokoło…… Ogień przygasa… zbliża się dwóch mężczyzn w skórzanych płaszczach. zbierają popioły i wsypują do glinianej urny…..”

Tu musimy przerwać by wprowadzić do wizji jasnowidza naukową korektę, bowiem wyrób glinianych naczyń rozpocznie ludzkość dopiero kilkanaście tysiącleci po epoce kultury magdaleńskiej, a produkcję skórzanych płaszczy, przypominających budzące wówczas przerażenie uniformy funkcjonariuszy gestapo, jeszcze później. Profesorowi uniwersytetu relacja z zaświatów zdała się jednak na tyle wartościowa, że spisał ją, a po wojnie jego spadkobiercy (Poniatowski zginął podczas powstania 1944 r.) podali do druku. Największe dochody zyskiwał jednak Ossowiecki z rozwiązywania problemów codzienności, odszukiwał zguby, ujawniał finansowe oszustwa, przekręty przy karcianym stoliku, odszukiwał ludzi zaginionych wyjaśniał zagadkowe śmierci, jak i dzisiaj ma naśladowców. Odnalazł zaginiony testament jednego z potomków rodu Rotschildów, wskazał nie tylko budynek w Londynie w którym został złożony ten dokument ale nawet biurko i szufladę w której spoczywał. Pod koniec życia stracił jednak formę, a nawet całkowicie utracił swe zdolności. Fatalnie pomylił się co do możliwości wybuchu wojny w 1939 twierdził, że nie dojdzie do niej w Europie ale w dalekiej Azji, że to napór żółtej rasy sprawi, że Japonia zaatakuje Związek Sowiecki. Ten uwiąd telepatycznej mocy kosztował go życie, bo nie przewidział ani wybuchu powstania warszawskiego, ani okoliczności własnej śmierci, choć słusznie przypuszczał, że jego trupa nikt nie odnajdzie. 5 sierpnia Niemcy go rozstrzelali w Alejach Ujazdowskich, a ciała nigdy nie odnaleziono. Mając dar widzenia przyszłości mógł śmierci uniknąć ale i on nie mógł od niej uciec. – Nie sposób uciec od przeznaczenia – powiadał.

Publikacja Juliana Ochorowicza

Poprzednikiem Ossowieckiego w sprawach parapsychologicznych był Julian Ochorowicz (1850 – 1917), filozof i psycholog, profesor uniwersytecki, autor studiów i eksperymentów nad mediumizmem, hipnotyzmem i telekinezą. Zgodnie z duchem epoki pozytywistycznej starał nadawać się swoim eksperymentom znamiona naukowe, leczył ludzi hipnozą i urządzał seanse spirytystyczne ale był też psychologiem klinicznym, teoretykiem telewizji czyli przekazywania obrazów na odległość. W czasopiśmie „Kosmos” w 1878 opublikował artykuł „O możliwości zbudowania przyrządu do przesyłania obrazów optycznych na odległość”, w którym opisał teoretyczne zasady działania telewizji o ile znajdzie się sposób na przemianę światła w impuls elektryczny, przesyłania go i ponowną zamianę na światło w odbiorniku elektrycznym. Uważany jest też za prekursora psychologii nieświadomości, wcześniejszego w tych rozważaniach od Zygmunta Freuda.

Stanisława Tomczyk w transie, demonstruje lewitację nożyczek, a psycholog Julian Ochorowicz obserwuje to wydarzenie. Wikicommons.

W Konstancinie Ochorowicz organizował seanse przy „wirującym stoliku”, eksperymenty parapsychologiczne i telekinetyczne, leczenia hipnozą „osobowości rozchwianych, szczególnie kobiecych”. Efektowne były pokazy telekinetyczne polegające na przesuwaniu rzeczy na odległość bez użycia siły fizycznej, Ochorowicz tłumaczył je teorią „promieni sztywnych” i nazywał medyumizmem fizycznym. Zdolności tego rodzaju były jego zdaniem wrodzone i rzadkie, on sam wykrył je u dwóch mediów, z którymi często eksperymentował – u Jadwigi Domańskiej i Stanisławy Tomczykówny. Pierwsza potrafiła w stanie hipnozy mówić językami starożytnymi, których nie znała na jawie, przewidziała wybuch pierwszej wojny światowej, a po śmierci Ochorowicza kontaktowała się regularnie z jego duchem w zaświatach. Druga została skierowana do sławnego mediumisty jako siedemnastoletnia panienka przez jej własną rodzinę, która odkryła u niej przedziwne, niewytłumaczalne zdolności. Obok telekinezy miała też umiejętność wprawiania przedmiotów w lewitację oraz zdolność materializacji czyli emitowania podczas transu mediumicznego niewidocznej gołym okiem substancji uchwytnej dopiero na fotografii w postaci cienkich białych nitek. To właśnie ze Stasią Tomczykówną pojawił się Ochorowicz w konstancińskiej willi Pod dębem, zaproszony przez jej właścicielkę Józefę hr. Dąmbską. W otoczeniu zaproszonych gości, przy dyskretnym blasku świec, Stasia zmuszała przedmioty do unoszenia się w powietrzu, przesuwała je, odczytywała myśli w głowach obecnych i teksty listów, które nosili w wewnętrznych kieszeniach. Długo jeszcze po tym seansie konstancińskie towarzystwo komentowało wizytę niezwykłej pary mediumistów. Pary, gdyż również Ochorowicz nie poprzestał jedynie na teoretycznym zgłębianiu paranaukowych zagadek, ale sam też, dysponując niezwykłą energią, dokonywał działań paranormalnych. Jadwiga Domańska, która oprócz zdolności mediumicznych była niezłą poetką, napisała we wspomnieniach, iż „doktor Ochorowicz był to magnetyzer o wielkiej sile atrakcyjnej i sugestywnej. Sama byłam świadkiem, jak mieszkając na letnisku w Wiśle, gdzie go niejednokrotnie odwiedzałam, będąc już u schyłku życia, tak emanował ową dziwną siłą, że ptaki spacerowały po stole, przy którym pisał, po manuskryptach, zakładały gniazda gdzie pracował …”.

Najnowszym świadectwem mediumicznej mocy Konstancina jest aktualny ranking „duchów polskich” sporządzony przez pismo ‘Czwarty wymiar” na początku nowego tysiąclecia. Pośród ciągle żywych i aktywnych duchów zamczysk, pałaców, uroczysk i miasteczek, odnotowany jest tam również „duch funkcjonariusza UB” z Konstancina. Zjawa ta ma nocą hałasować w korytarzach Białego Dworku przy ul. Wierzejewskiego w dawnej siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa. Biega przez całą noc bez rezultatu szukając możliwości ucieczki. Budynek ten obecnie zamieszkują prywatni lokatorzy, można więc domyślać się jakiej zgryzoty dostarcza im tłukący się po nocy duch ubeka. Duch zadomowił się na dobre w kolejnych publikacjach, choć dawna siedziba UB jest mylona z willą przy ulicy Niecałej, do niedawna mieszczącej Komisariat Policji, a wcześniej Milicji Obywatelskiej.


  • O Julianie Ochorowskim można posłuchać w programie Radia Dla Ciebie – Łosiowisko: Julian Ochorowicz – geniusz czy wariat?
    prowadzonym przez Piotra Szymona Łosia, czyli o pierwowzorze Ochockiego z „Lalki”. Postać swego krewnego, Juliana Ochorowicza (1850-1917), psychologa, mediumisty, poety, wynalazcy, teoretyka pozytywizmu, pierwowzoru inż. Ochockiego z „Lalki” w programie przypomniał Igor Strojecki, badacz dziejów rodzinnych, powiązanych z historią Warszawy i literaturą.
  • O nawiedzonym komisariacie nagraliśmy kiedyś film – dostępny TUTAJ można także poczytać o nim na naszym portalu w TYM TEKŚCIE