Apelacya pod Jeziorną (1)

Napisał Gloger w swej Encyklopedji Staropolskiej wydanej w roku 1900: „Jeziorna, wieś o dwie mile od Warszawy położona, stała się w drugiej połowie XVIII w. przysłowiową, jako miejsce, dokąd udawano się ze stolicy dla odbywania pojedynków, a czyniono to, chcąc uniknąć władzy marszałka wielkiego koronnego, która w tej odległości od rezydencyi królewskiej nie ścigała już wykraczających przeciw prawu. Były więc wyrażenia: „Apelacja pod Jeziornę, “ czyli wyzwanie na pojedynek. „Czy wiesz, gdzie Jeziorna?“ — pogróżka pojedynku, znacząca tyle, co: porąbię cię, dam ja ci w pojedynku!”. Encyklopedyczny ten zapis jest w swej głównej części prawdziwy, wymaga jednak pewnego doprecyzowania, bowiem opowieść o pojedynkach pod Jeziorną była już w owym czasie jedną z legend upadłej ponad wiek wcześniej Rzeczpospolitej. Nie jest intencją niniejszego artykułu opisywanie zasad pojedynkowania i sławnych pojedynków, bowiem czytelnik znajdzie je w licznych artykułach i publikacjach. Skupimy się raczej na wyjaśnieniu zagadki czemu sławnym na całą Polskę miejscem walk stała się właśnie niewielka wieś położona nad rzeką Jeziorką, a także gdzie je toczono. Bo jak napisał w roku 1811 Julian Ursyn Niemcewicz w swych wspomnieniach, w czasach jego młodości Jeziorna była sławnym miejscem pojedynków. Kilka było przyczyn tego stanu rzeczy. Po pierwsze w epoce stanisławowskiej wzrosła liczba pojedynków, możemy mówić nawet o czymś w rodzaju swoistej mody, z tym się wiążącej. Najczęściej dochodziło do nich zaś w Warszawie, gdzie bawiono się i radzono, stanowiącej centrum życia kulturalnego i politycznego, a szybkie rozwiązanie spraw świadczyło o towarzyskiej i politycznej pozycji. Gorączka sejmowa i wchodzenie w dorosłe życie krewkiej młodzieży robiło swoje.

Franciszek Bieliński, obraz olejny z lat 1750-1775.

Jeziorna stała się miejscem pojedynków wskutek działań Franciszka Bielińskiego, wielkiego marszałka koronnego, posiadacza większości ziem na prawobrzeżnym Urzeczu oraz posesora starostwa czerskiego. Choć dla samej Warszawy zasłużył się także nie mało, pamiątką po nim jest ulica zwana po dziś dzień Marszałkowską, położył jednocześnie podwaliny pod stworzenie nowoczesnego ministerstwa spraw wewnętrznych i policji. Gdy w roku 1742 objął urząd marszałka wielkiego koronnego, zajął się  surowym egzekwowaniem praw sądowniczych i zwalczaniem przestępstw. Do tego stopnia rozbudował swą władzę, iż w zasadzie na terenie całej ówczesnej ziemi Warszawskiej ustała jurysdykcja sądów grodzkich. Jako pierwszy minister króla, reprezentujący go i występujący w jego imieniu, dbał także o niezakłócanie spokoju monarchy. Tumult taki wzbudzały pojedynki, zaczął je więc szybko ścigać z bezwględnością. Zauważyć należy, iż przeglądając pomniki prawa ówczesnej Rzeczpospolitej nie znajdziemy artykułu ich zakazującego, wynikał on raczej z zakazu rozlewu krwi w miejscach pobytu władcy. Jako, że króla reprezentował marszałek koronny, zakaz ten rozciągano na jego osobę, a co za tym idzie na całe starostwo grodowe warszawskie i ziemię warszawską. Przed objęciem przez marszałka Bielińskiego urzędu trudno jednak szukać informacji, by pojedynkom w Warszawie czyniono jakieś obiekcje. Bieliński musiał jednak dość energicznie przystąpić do wyegzekwowania zakazu, skoro już wkrótce po objęciu przez niego stanowiska, w przypadku jednego z najsłynniejszych pojedynków czasów saskich znajdujemy informację o Jeziornie.
Spór Kazimierza Poniatowskiego z wojewodą lubelskim Adamem Tarłą poszedł o mezalians towarzyski, a zaogniały go jeszcze liczne uszczypliwości i konflikt, który ciągnął się od roku 1737. Gdy w roku 1743 Izabela Poniatowska obraziła Annę Lubomirską, nie uznawaną za arystokratkę, a z którą Tarło przetańczył pierwszy taniec, ten nie pozostał dłużny. Kiedy honoru Izabeli rzucił się bronić Kazimierz Poniatowski, jedynie obecność Bielińskiego powstrzymała obu arystokratów od starcia na miejscu. Jak napisał Jędrzej Kitowicz: „pogroziwszy obiema aresztem za porwanie się do oręża pod bokiem królewskim, i za nieuszanowanie domu swego, kazał natychmiast obiema wynieść się z kompanii”. Stąd też by nie narażać się Bielińskiemu obaj opuścili bal, ustalając iż walczyć będą za trzy dni w miejscu gdzie nie sięga jego władza. Kończyła się zaś ona na rzece Jeziornie, za którą zaczynała się ziemia czerska, tam nie obowiązywało prawo rozlewu krwi, bowiem kończyła się zwyczajowa władza marszałka.

Maksymilan Gierymski, 1869, studium postaci w stroju z XVIII wieku do zaginionego obrazu “Pojedynek Tarły”

Choć Jędrzej Kitowicz pisze, iż do pojedynku doszło gdzieś pod Piasecznem, trzy mile od Warszawy, możemy domniemywać, iż miało to miejsce w wówczas jeszcze nikomu nieznanej Jeziornie (o której nikt wówczas nie słyszał, bowiem Papiernia jeszcze nie powstała). Bowiem, choć pojedynek ten skończył się pozorną zgodą, gdy zabity został strzałem Tarły koń Poniatowskiego, wkrótce doszło do kolejnej awantury. W listopadzie pojawił się anonimowy paszkwil godzący w Tarłę, pod tytułem Szpieg pospolity i polityczny, powstały i rozpowszechniany z inspiracji Czartoryskich. Z racji powiązań politycznych wojewoda był jednak pewien, że autorem tekstu jest Poniatowski. Ponieważ ten nie przyznał się do autorstwa został wyzwany przez Tarłę, a na miejsce pojedynku wyznaczono Jeziornę. I tam późną jesienią stawił się by przyjąć starcie, jest to najstarsza potwierdzona informacja o pojedynku nieopodal wsi, choć domniemywać możemy tym samym, iż również poprzedni pojedynek odbył się także tam, nieopodal Piaseczna. Do walki tym razem jednak nie doszło, bowiem z nieznanych przyczyn Poniatowski wyjechał z Jeziorny do Puław, a Tarło ogłosił iż przeciwnik się go lęka. Do rozstrzygnięcia doszło w marcu 1744 roku we wsi Marymont, gdy przeciwnicy nie zważając już na żadne ograniczenia strzelali do siebie z pistoletów, a potem rzucili się na siebie z szablami. Postrzelono wtedy postronnego chłopa, wybuchło zamieszanie, bowiem zgromadziła się tam liczna publiczność „połowa Warszawy wysypała się na niego, choć setny dla mnogiego tłoku nic niewidział. Studenci nawet opuścili tego dnia szkoły, jedni dla przypatrzenia się pojedynkowi, drudzy dla swawoli.”. Ponoć w zamęcie Tarłę dobił żołnierz Czartoryskich. Wzburzenie w Warszawie było duże, trwało także na ambonach. Stąd zapewne po opanowaniu sytuacji Bieliński, mimo iż nie mógł z przyczyn politycznych ukarać Poniatowskiego, postanowił nie dopuścić już do żadnego pojedynku na terenie podległym władzy starosty warszawskiego. Rozgłos jaki zyskał konflikt oraz determinacja marszałka sprawić miały, iż od tej pory potykać się udawano na odlęgłą o godzinę jazdy konnej łakę, położoną pomiędzy dwoma wsiami o nazwie Jeziorna.
O czym opowie już wkrótce dalszy ciąg niniejszego artykułu.


Źródła i opracowania:

  • Encyklopedia staropolska, t. 1–4, Warszawa 1900–1903.
  • Historia państwa i prawa Polski. t. II. Od połowy XV wieku do 1795 roku, opr. Z. Kaczmarczyk, B. Leśnodorski, Warszawa 1966.
  • KITOWICZ Jędrzej: Opis obyczajów za panowania Augusta III, Wrocław 1970.
  • MAKIŁŁA Dariusz, Władza wykonawcza w Rzeczypospolitej od połowy XVII wieku do 1763 roku. Studium historyczno-prawne, Toruń 2003.
  • SYROKOMLA Władysław, Przyczynki do Historyi Domowej w Polsce, Wilno 1858

Może ci się także spodobać...