Pojedynek Tarły i Poniatowskiego otworzył drogę kolejnym i zapewne jego sława wyniosła Jeziornę na pierwsze miejsce pośród miejscowości, gdzie stawano do walki. Liczba walk zaczęła zresztą wzrastać, zapewne po części przyczyniła się do tego wspomniana surowość marszałka Franciszka Bielińskiego, nadając starciom po części wymiar zakazanego owocu. Marszałek władał długo, bowiem funkcję swą pełnił do 1766 roku. W ciągu 22 lat jakie minęły od walki Poniatowskiego i Tarły egzekwował niepisany do końca zakaz bezwzględnie, pamiętając o tumulcie jaki zapanował po starciu pod Marymontem, dopilnowując by nie doszło do niepokojów w Warszawie. Jego charakter oraz pozycja sprawiły, że nie wahał się realizować swych zapowiedzi i aresztować przedstawicieli znacznych rodów, stąd też wszystkie walki przeniosły się do miejsca, gdzie jego władza nie sięgała. Jeziorna była tu położna najdogodniej, ledwie godzinę drogi konnej od stolicy. Podążano do niej przez Wilanów bez zbędnej zwłoki i przejeżdżania przez ludne przedmieścia, a z jasno wyznaczoną granicą w postaci rzeki Jeziorki, szybko stała się miejscem tradycyjnych starć.
Po śmierci Bielińskiego była już zwyczajowym miejscem pojedynków światka warszawskiego. A była ich wówczas olbrzymia ilość. Jak pisze Niemcewicz w swych pamiętnikach w dobie stanisławowskiej zapanowała na nie wręcz swoista moda, zniewagi stały się błahe i byle powód sprawiał, że wyzywano się pod Jeziornę, bądź grożono takim wyzwaniem. Bito się czy to o kobiety, czy to o komentarz, iż ktoś nie potrafi tańczyć. Nierzadko na miejsce znaczniejsi panowie słali sekundantów z pomniejszych rodów, co pokątnie wyśmiewano, bowiem młodzi szlachcice uczepieni dworów pańskich potykali się w nieznanych dla siebie i nieistotnych sprawach miast właściwych adwersarzy.
W użyciu były rapiery i pałasze, walczono bronią białą, jak również do siebie strzelano, z całą pewnością wedle jakichś zasad, choć nie zostały one nigdzie spisane, bowiem sławetny kodeks Boziewicza kodyfikujący reguły jest o 150 lat późniejszy. W świetle dokumentów i akt okresu nie sposób odtworzyć jakichkolwiek danych, bowiem jako, że pojedynki toczono poza ziemią warszawską, nie wspominano ich w urzędowych papierach. Dzięki pamiętnikarstwie wiemy jednak, iż w zasadzie każde znane nazwisko ówczesnych czasów przewinęło się przez Jeziornę. Różnie kończyły się te pojedynki. Gałkowski zabił tu Kurowskiego, pisarz koronny Rzewuski „najprzystojniejszy z młodzieży, tyle upośledzony w rozumie, ile dumny i pełen zarozumienia o sobie, tyle do pojedynków skory, ile unikający niebezpieczeństwa w boju, sześć razy pojedynkował się z Kozłowskim, także przeciwnikowi zgruchotawszy rękę, zostawił go w niemożności walczenia dłużej”. Dopiero to po sześciu pojedynkach doprowadziło do rozstrzygnięcia. W imieniu Rzewuskiego nierzadko walczył Jan Drohojewski, „rębacz sejmikowy”, gdy nadmiar jednoczesnych wyzwań uniemożliwiał tamtemu stawanie. Kublicki, dworzanin księcia Adama Czartoryskiego wyzwał tu nawet przedstawiciela rosyjskiego poselstwa. Kublicki preferował pistolety i wielu przeciwników miał zresztą pod Jeziorną postrzelić, jednak sam otrzymał tak znaczną liczbę postrzałów, iż odbiło się to na jego zdrowiu. Generał Byszewski starł się tu z Tomatysem. Sławetny Giacomo Casanova walczył tu najprawdopodobniej z hetmanem Branickim o honor śpiewaczki Casaci, został ranny w dłoń, a Branicki w brzuch. Casanova ratować miał się ponoć ucieczką, gdyż służba hrabiego chciała go roznieść szablami na kawałki. W sianie, w furmance chłopa z Jeziorny wrócił do Warszawy. O pojedynku pisały europejskie gazety, a Casanova kilka lat później opublikował książkę “Istoria delle tubolenze della Polonia“, czyli historię zamieszek w Polsce, w której opisał wydarzenia znacznie je koloryzując, twierdząc, iż miało ono miejsce w parku pod wsią Wola, co raczej z uwagi na wspomniany zakaz jest mało prawdopodobne. Także i o Jeziornę otarł się przed zaborami młody książę Józef Poniatowski, w imieniu którego stawał podpułkownik Cichocki, a książę sławił jego odwagę. Sława Jeziorny i zdanie zapisane przez Glogera – “Wiesz, gdzie Jeziorna?” były wówczas powszechnie znane. Podczas pobytu w Warszawie nawet biskup kijowski Kajetan Sołtyk miał obrazić biskupa sufragana krakowskiego Józefa Olechowskiego, sugerując mu, iż historia związana z jego niskim urodzeniem w zasadzie winna sprawić, iż gdyby miał honor, wyzwać powinien go pod Jeziornę. Do czego oczywiście nie doszło… Choć pojedynków było niemało „najwięcej na pistolety, a czasem na szpady i pałasze, waleczność nierzadko kończyła się na kilku butelkach szampana”, gdy strony schodziły z placu boju rezygnując z boju.
Do pojedynków dochodziło także, bowiem młodzi ludzie chcieli w ten sposób okazać swe odwagę i męstwo, zaistnieć na salonach, obronić swego domniemanego honoru rycerskiego i zyskać w ten sposób sławę. Sławę podtrzymała literatura, odnosząca się do życia codziennego, nawet na deskach teatru w sztukach Wojciecha Bogusławskiego wspominano o miłosnych rozstrzygnięciach w Jeziornie. Moda przemijać zaczęła dopiero z końcem lat osiemdziesiątych XVIII wieku, gdyż nadchodziły nowe ideały. Już nie próżniacze życie szlachcica i arystokraty oraz towarzystwo cieszyć się miało blichtrem i szacunkiem, torowały sobie drogę nowe postawy związane z naprawą Rzeczpospolitej. Kres pojedynkom położyły zabory, zapewne nie tyle prawa przyniesione przez władze pruskie, co fakt, iż Warszawa stała się miastem prowincjonalnym, pozbawionym królewskiego dworu, a co za tym idzie przestała pełnić rolę centrum życia towarzyskiego. Znikł też dawny podział ziemi warszawskiej od czerskiej na rzece Jeziorce. I choć pojedynkowali się w kolejnej dekadzie oficerowie Księstwa i armii napoleońskiej, nie było już konieczne udawanie się za rzekę Jeziorkę, bowiem dawne prawa zwyczajowe już nie obowiązywały. Udawano się wówczas do lasku bielańskiego, czy w inne bliższe rejony, na błonia pod miastem.
Spróbujmy na koniec odnaleźć miejsce gdzie dochodziło do pojedynków, bowiem fakt, iż w XX wieku dokonano regulacji rzeki powoduje, iż łatwo o pomyłkę, stąd w jednej z książek o Konstancinie natrafić możemy na mylną informację, iż walczono na terenie Grapy. Leon Potocki w fabularyzowanych utworach opartych na wspomnieniach osób związanych z Urszulą Wielopolską, opublikowanych pod pseudonimem pisze, iż odbywały się one pod karczmą w Jeziornie. W grę mogą wchodzić dwa miejsca, bowiem jak wiadomo były dwie wsie o nazwie Jeziorna, które przyjezdni notorycznie mylili, uznając za tą samą miejscowość. Jedna stanowiąca królewszczyznę położona była w ziemi warszawskiej, nosząc nazwę Jeziorna Królewska, druga już w ziemi czerskiej, należąc do pobliskiego dworu, znana była jako Jeziorna Oborska. Rozdzielała je rzeka Jeziorka. W obu pod koniec XVIII wieku znajdujemy przybytki karczemne. Lustracja Archiwum Skarbu Koronnego przynosi nam informację o karczmie wjezdnej ze stajnią we wsi Jeziorna Królewska. Znajdowała się ona w miejscu późniejszej restauracji, w którym stoi obecnie budynek przy ulicy Warszawskiej 17. Lokalizacja drugiej nie zachowała się, była ona austerią, gdzieś w okolicach dzisiejszej Starej Papierni, być może w miejscu późniejszej gospody u Mroza. Fakt, iż należało przekroczyć rzekę by stoczyć pojedynek w ziemi czerskiej, wskazuje, iż w grę wchodziłaby raczej ta druga. Choć nie jest to pewne, Jeziorka w owym czasie nie była ujęta wałami i przepływała nieopodal obecnej ulicy Fabrycznej, w miejscu gdzie znajdują się dwie stacje benzynowe. Pojedynkowano się zatem na łąkach należących do dworu w Oborach, a stąd do obu karczm odległość byłaby podobna.
Na koniec przywołajmy raz jeszcze Niemcewicza, który w podróżach historycznych pisał po latach tak: „Za mojej młodości Jeziorna była sławnym do pojedynków miejscem.
Tam kiedy w czarnej bajucie
Dwóch junaków na reducie
Nosząc na twarzy poczwarę
O pierwszą w tańcu skłóciło się parę
W pistoletach szukali zemsty z pokrzywdzenia
I przez trafne wymierzenia
Rzadko który wyszedł cały
Jeden w brzuch drugi w nogę odniósłszy postrzały
Boleśnie potem chorował
A co najgorsza długo nie tańcował
Rozsądniejsza młodzież nasza, na chlubniejszym polu szuka chwały”
Źródła i opracowania:
- AGAD, ASK
- AGAD, Obory
- W. Bogusławski, Przekory miłosne, komedya, Warszawa 1823 w T. XI Dzieł zebranych
- KRAUSHAR A., Drobiazgi historyczne, Petersburg 1892
- J. U. Niemcewicz, Pamiętniki czasów moich, Paryż 1848
- J. U. Niemcewicz, Podróże historyczne po ziemiach polskich między rokiem 1811 a 1828 odbyte, Paryż 1858
- OLECHOWSKI M., Józef Olechowski. Archidiakon i sufragan krakowski 1735-1806, Kraków 1828
- Pamiętniki Jana Duklana Ochockiego, Wilno 1857
- POTOCKI L., Wincenty Wilczek i jego pięciu synów, Warszawa 1907
Redaktor naczelny portalu, z wykształcenia historyk, absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Rodzinnie związany od wielu pokoleń z Nadwiślańskim Urzeczem, badacz regionu i dziejów lokalnych, autor publikacji oraz artykułów w tym zakresie.