Tajemnice Lasu Kabackiego (1)

Sezon ogórkowy i lato w pełni, pora więc tradycyjnie jak co roku należy podać szanownemu czytelnikowi w miejsce poważnych tematów historycznych krew i sensację sprzed lat. Dziś zajrzymy do Lasu Kabackiego, chętnie odwiedzanego przez mieszkańców południa Warszawy oraz powiatu piaseczyńskiego, w tym gminy Konstancin-Jeziorna. Istnienie rezerwatu zawdzięczamy prezydentowi Stefanowi Starzyńskiemu, który mimo rozlicznej krytyki postanowił w 1938 r. zakupić ten teren należący do dóbr wilanowskich z przeznaczeniem na park. Miało to po części związek z planowanym poprowadzeniem w kierunku Skolimowa i Konstancina linii tramwajowej i kolejowej, wzdłuż której miała rozwijać się zabudowa Warszawy, a letniska podwarszawskie miały zostać skomunikowane ze stolicą po likwidacji kolei wilanowskiej, co zaplanowano na 1939 rok. Plany te przerwała wojna.

Twz. Trakt Leśny, 1917 rok, fot. H. Poddębski, zb. NAC

Nim jednak wszystko to się stało Las Kabacki stanowił część wilanowskiej ekonomii i wstęp do niego nie był dozwolony dla gawiedzi. Nie przeszkadzało to typom spod ciemnej gwiazdy zapuszczać się między drzewa i planować działania przestępcze. Goniec Wieczorny w numerze 289 z dnia 26 czerwca 1907 roku donosił, iż „w okolicach lasu kabackiego pod Warszawą zjawili się amatorzy, których specjalnością jest kradzież broni. Zaczęli oni od gajowych. Jednemu z nich, który wywiesił śrutówkę przed swym domkiem, żeby nie zardzewiała w ciasnej izdebce, skradziono broń śród białego dnia. Przed paru dniami znowu jeden z lekarzy warszawskich, który przebywa na letnim mieszkaniu pod tymże lasem, skradziono sztucer kosztowny wartości 200 rb. oraz rewolwer. Straż ziemska wpadła podobno na ślad złodziei-specjalistów”. Nie wiemy niestety z jakim skutkiem… Możemy zastanawiać się czy broń potrzebna była do działalności rewolucyjnej, przestępczej, czy też w bardziej prozaicznych celach. Identyczne sztuki broni pojawiły się bowiem już w kolejnym roku. Głos Warszawski w numerze 60 z 4 czerwca 1908 roku donosił, iż „podczas obchodu Lasu Kabackiego, dozorca leśny, Franciszek Dziekanwoski spostrzegł kłusownika, polującego na zwierzynę z lasu hr. Branickiego. Gdy podszedł by go aresztować, kłusownik uzbrojony w dubeltówkę wydobył browning i groził nim leśnikowi. Na wszczęty alarm przybyła służba leśna i zaczęła ścigać kłusownika, lecz ten zdołał umknąć. Jeden ze służby rozpoznał jednak uciekającego, wskutek czego wytoczono mu sprawę sądową”

Wydarzenia jesieni 1914 roku, kiedy Las Kabacki znalazł się w centrum ostrzału artyleryjskiego, podczas bitwy o Warszawę między siłami niemieckimi i rosyjskimi, sprawiły, iż uległ zniszczeniu, a wiele zwierząt padło, co sprawiło, że przestał być dla Branickich dogodnym miejscem polowań. Zakazy wstępu do lasu poluzowano, las jednak pozostawał dogodnym miejscem dla różnego rodzaju grup przestępczych. 16 października 1920 roku Gazeta Śledcza doniosła, że „dnia 29 września około godz. 6 w siedniu uzbrojonych w karabiny bandytów ubranych po wojskowemu napadło mieszkańców wsi Józefosław gm. Nowoiwiczna – Marczaka, Hana i Wajnbrandla zrabowali garderobę, bieliznę, biżuterię i pieniądze. Spłoszeni alarmem mieszkańców zbiegli porzucając po drodze bieliznę i garderobę w kierunku lasu kabackiego”.  Był to czas gdy liczne grupy zdemobilizowanych żołnierzy i bezrobotnych szukały łatwego zarobku, jedna z takich grup dokonała niesławnej zbrodni w młynie w Skolimowie. O innej grupie i ciałach znalezionych w lesie pisał Kurier Warszawski w numerze 43 z 12 II 1922 roku: „W maju r. z. w lesie kabackim. znaleziono dwu zastrzelonych mężczyzn, Kamińskiego i Szyllego.-Wywiady stwierdziły, że byli to zawodowi bandyci i zginęli prawdopodobnie z rąk współtowarzyszów podczas porachunków. Przypuszczenia okazały się trafne. Wczoraj policja powiatu warszawskiego aresztowała kilka podejrzanych osób, z których badań dowiedziano się, że Jednym z uczestników zabójstwa był niejaki Henryk Tryboli (Emilii Plater 13). Aresztowany Tryboli przyznał sie i wskazał drugiego uczestnika zabójstwa w osobie Feliksa Szyllego (Łucka 36). brata zabitego Szyllego. Tryboli przyznał się ponadto do szeregu popełnionych przez siebie kradzieży; specjalnie trudnił się on okradaniem pasażerów w dorożkach. Zeznał, że w dniu zabójstwa umówili sie, aby dokonać napadu bandyckiego pod Piasecznem. W lesie kabackim zabity Szylle postanowił wycofać się i odmówił udania się na napad. Wówczas koledzy, aby ich nie zdradził, dali do niego kilka strzałów. W obronie jego stanął drugi bandyta Kamiński i powstała miedzy nimi walka. Dwóch wyżej wymienionych bandytów zostało zabitych, trzeci zaś, Feliks Szylle otrzymał ranę w bok, z której się wyleczył. Charakterystyczne, że gdy wywiadowcy udali się celem aresztowania Szyllego na ul. Łucką, stwierdzono, iż Szylle siedzi w więzieniu od czasu wyborów do Kas chorych, kiedy aresztowano go za agitacje komunistyczną”.

Twz. Trakt Leśny, 1917 rok, fot. H. Poddębski, zb. NAC

Z czasem udało się opanować grupy bandyckie, a w międzywojniu w lesie zaczęły pojawiać się coraz częściej wycieczki, co przełożyło się na popularność lasu i z czasem miało wpływ na jego zakup przez prezydenta Starzyńskiego. Jednakże nim do tego doszło w latach trzydziestych las stał się miejscem napadów na bodu ducha winnych wycieczkowiczów i osoby skracające sobie drogę do własnych domów. O jednym z takich napadów przeczytamy w nr 161 Kuriera Warszawskiego z dnia 14 czerwca 1935 roku: „Na przechodzącą przez las kabacki pod Powsinem Helenę Pierzchlowską (zam. wieś Kierszek gm. Jeziorna) napadł złoczyńca grożąc jej nożem. Napastnik zrabował woreczek z 25 zł i zbiegł. Powiadomiony o wypadku wydział śledczy zarządził dochodzenie, w wyniku którego aresztowano Józefa K. ze wsi Powsin”.

Na zakończenie przykład innego napadu, tym razem nieco kuriozalnego. Dziennikarz, który go opisywał, najwyraźniej nie znał nazwy lasu i zapisał, ją tak jak zapamiętał, lub usłyszał. Przyznam, iż przez jakiś czas usiłowałem dociec, czy takie określenie Lasu Kabackiego było przed wojną w potocznym użyciu, ale nie znał go nikt z żyjących jeszcze przedstawicieli tamtego pokolenia, uznać należy więc je za dziennikarską nieścisłość.

Dzien Dobry, nr 241, 3 września 1931 roku

Przez tzw. Kacapskie Lasy pod Wilanowem wędrował wczoraj nad ranem 43-letni p. Konstanty Winek (Klarysew, gmina Jeziorna). W lasach napadło na majstra szewskiego dwóch drabów. Pan Konstanty miał wprawdzie przy sobie rewolwer, jednakże nie użył broni w obronie własnej, lecz pozwolił się rozbroić. Napastnicy zabrali panu Winkowi rewolwer, 30 złotych, oraz rozebrali go zupełnie z ubrania, pozostawiając swą ofiarę jedynie w bieliźnie. Następnie rabusie zbiegli.

Pozbawiony wierzchniego odzienia pan Winek wstydził się wędrować dalej w negliżu i skulony siedział pod jakiemś drzewem, aż znalazł go tak gajowy, użalił się nad jego dolą i użyczył mu własnej peleryny. Ubrany w ową pelerynę — zgłosił się pan Winek do posterunku policji w Wilanowie i złożył meldunek o rabunku.

Wydział śledczy powiatu warszawskiego zarządził natychmiastową obławę. Obława ta dala wyniki dodatnie, bowiem w karczmie w Powsinie aresztowano obu sprawców napadu. Przepili oni już zrabowane panu Winkowi 30 złotych i przehandlowywali rewolwer szewca za butelkę wódki. Sprawcy napadu na Winka na żywa ją się: Feliks P. (lat24) i Stanisław W. (lat 25), obaj mieszkańcy wsi Powsin.

Na tym dzisiejszą opowieść o lesie zakończymy, by powrócić do niego w kolejny czwartek.


Źródła:

  • Dzień Dobry
  • Głos Warszawski
  • Goniec Warszawski
  • Kurier Warszawski

Może ci się także spodobać...