Tajemnicza zbrodnia w Konstancinie – 1948 r.

Lato w pełni, wracamy do naszego pitawala.

Wydaje się, że tereny nad Jeziorką były zawsze spokojne i bezpieczne. W porównaniu do pobliskiej Warszawy oczywiście tak. Ale i tutaj zdarzały się kryminalne zdarzenia. O wielu z nich możecie przeczytać na naszym portalu, przede wszystkim w tekstach Pawła Komosy (dział Kroniki kryminalne). Do konstancińskiego pitawalu dodajmy wydarzenie z roku 1948 r.

Na pierwszej stronie marcowego wydania wydawanej przez Spółdzielnię Wydawniczą „Czytelnik” gazety „Wieczór” ukazał się materiał pod sensacyjnym tytułem:

Kto zastrzelił 18-letnią Barbarę Suchcicką?

Zagadkowa śmierć 18-letniej Barbary Suchcickiej, mieszkanki Konstancina pod Warszawą, była przedmiotem dochodzenia prokuratorskiego.

Do powracających ze stacji kolejki w Konstancinie Władysława Suchcickiego z córką, podszedł 19-letni Grzegorz Głowacki, który miał odprowadzić Barbarę do domu.

W dwie godziny później do Suchcickiego przybiegła matka Głowackiego, komunikując, że jego córka popełniła u niej w mieszkaniu samobójstwo. W chwili śmierci córka siedziała. Ciało oparte było o ścianę, śmierć nastąpiła od rany postrzałowej z broni krótkiej. Pistoletu jednak nie znaleziono.

 

W toku śledztwa matka Głowackiego, Irena oświadczyła, że młodzi po przybyciu do domu, rozmawiali o wyjeździe syna na posadę do Gdańska. Głowacka zaczęła szykować herbatę i udała się do pokoju stołowego, aby nakryć stół. Syn zaczął pomagać matce, pozostawiając gościa w drugim pokoju.

Gdy Suchcicka wyszła do kuchni, padł strzał. Matka wraz z synem pobiegli do kuchni i zauważyli Barbarę opartą o ścianę z pistoletem w ręku. Głowacki wyrwał pistolet z ręki denatki i wybiegł z mieszkania.

W śledztwie Głowacka wraz z synem twierdzili, że Suchcicka przyniosła z sobą pistolet i zdenerwowana rozmową o wyjeździe swej sympatii, popełniła samobójstwo.

Ekspertyza lekarska zwłok ustaliła, że Suchcicka została zastrzelona, a samobójstwo jest wykluczone.

Głowackiego aresztowano. W śledztwie tłumaczył się, że uważał się za narzeczonego denatki i po jej samobójstwie chciał również odebrać sobie życie. Na przeszkodzie jednak temu stanął brak naboi w pistolecie, który wyrzucił do rzeki.

Zeznanie Głowackiego potwierdziła Józefa Stańczyk, która widziała jak Głowacki rzucił do rzeki jakiś przedmiot niewielkich rozmiarów.

Zagadkę tajemniczej śmierci Suchcickiej wyświetli prawdopodobnie sprawa w Sądzie Okręgowym.

Rzeka Jeziorka

W środę 16 czerwca ten sam dziennik na pierwszej stronie umieścił krótką notkę:

Na wokandzie Sądu Okręgowego w Warszawie znalazła się dziś zagadkowa sprawa śmierci 18-letniej Barbary Suchcickiej, mieszkanki Konstancina pod Warszawą. Ławę oskarżonych zajął 19-letni Grzegorz Głowacki, syn miejscowego fryzjera, pod zarzutem morderstwa.

Suchcicka odwiedziła w dniu 14-tym b.r. Głowackiego, mieszkającego wraz z matką. W kilka godzin później do ojca Suchcickiej przybiegła matka Głowackiego, komunikując, że jego córka popełniła u niej w mieszkaniu samobójstwo. Ekspertyza lekarska zwłok ustaliła, że Suchcicka została zastrzelona, a samobójstwo jest wykluczone.

Głowacki nie przyznaje się do winy, tłumacząc się, że uważał się za narzeczonego denatki i po jej śmierci chciał odebrać sobie życie. Na przeszkodzie jednak temu stanął brak naboi w pistolecie, którym zastrzeliła się Suchcicka. Dodać należy, że oskarżony wrzucił pistolet do rzeki Jeziorki pod Konstancinem i, mimo poszukiwań, nie można było go odnaleźć.

 

Niestety nie znam wyników dochodzenia prokuratorskiego i wyroku.

Dziękuję Ewie i Włodzimierzowi Bagieńskim za pomoc