Mikrohistorie. Opowieści o ludziach i miejscach (2)

W “Amelinie”

Przez przepęd dla bydła na końcu Fabrycznej przerzucona była kładka. To nią przechodzili przez rzekę mieszkańcy Fabrycznej zmierzający do pracy w Papierni i robotnice sortujące szmaty w Szmaciarni, czyli obecnej Starej Papierni. Bród w tym miejscu istniał od dawnych czasów, widnieje na najstarszych mapach z początku XIX wieku, wiodąc ku pasternikowi położonemu po drugiej stronie Jeziorki, należącemu do Jeziorny Królewskiej. Krowy prowadzono obok kładki, a ponieważ wsi od rzeki nie oddzielał wówczas jeszcze wał ,widoczna była zalewowa „błotnica”, gdzie obecnie znajduje się stacja benzynowa. Wówczas jawiła się ponoć cała w bieli, bowiem od rana do wieczora pełna była kaczek i gęsi, które czmychały rankiem i wieczorem gdy na pasternik pędzono krowy.

Widok z dawnego brodu w na przedłużeniu Fabrycznej w kierunku “Amelina”

Po drugiej stronie rzeki krowy pasły się wzdłuż czerwonego muru, a miejscowi byli bezbłędnie w stanie określić dzięki nim porę dnia. Bydło najpierw przesuwało się wzdłuż rzeki, ku osadzie Fabrycznej w Mirkowie, którą oddzielał od pasternika głęboki rów. Czasem jednak krowy go przeskakiwały i chodziły między domami, póki pastuch nie zagonił ich z powrotem, by po południu skubiąc trawę wrócić znów do brodu wzdłuż muru, który od pastwiska oddzielał rezydencję Natansona. O Edwardzie Natansonie można opowiadać bez końca, o jego zasługach dla Polski pisać kolejne książki. Wśród miejscowych został zapamiętany jako jeden z odnowicieli upadającej papierni, przekształconej w 1889 roku w Mirkowską Fabrykę Papieru, który sprowadził tu „ciepoków” spod Wieruszowa. Zadbał o budowę osiedla dla robotników. W roku 1901 wzniósł zaś piękną i nietypową rezydencję pomiędzy zakładem dolnym i górnym, którą nazwał „Amelinem”. Wzniesiona została w stylu angielskim, ponoć projektowana przez niego osobiście wespół z uznanym architektem Henrykiem Gayem, murowana niegdyś z nietynkowanej cegły z wzorem szachulcowym, z ryzalitem trójbocznym i kominami dekoracyjnymi. Obecnie przebudowana, nieprzypomina budynku z czasów jego świetności. Nazwana Amelinem od imienia żony, Amelii z Eigerów, być może jako podarunek dla młodej żony, z którą ślub wziął w 1899 lub 1900 roku.

Edward Natanson

Ciekawe, że “Amelin” wymienia się wśród konstancińskich willi, podczas gdy nigdy jego częścią nie był. Zapewne jednak na jego wzniesienie miało wpływ powstające nieopodal letnisko, stające się wówczas coraz bardziej modne wśród elit. Natanson jednak z jakichś przyczyn nie wykupił tam działki, być może pragnął willę zbudować na terenie własnej posiadłości, nie musząc stosować się tym samym do reguł obowiązujących właścicieli posesji w Konstancinie, w pobliżu letniska, lecz i w nieznacznym od niego oddaleniu. Przyczyna wzniesienia „Amelina” miedzy dwoma zakładami fabrycznymi może być bardziej pragmatyczna, choć bez wątpienia Edward Natanson był osobowością wybitną, doktorem nauk inżynieryjnych i fizycznych, filantropem tworzącym wówczas Politechnikę Warszawską, nie do końca przynależał do świata elit i wielkich rodów, żyjących sławą swych nazwisk i dawnych dokonań. Był bowiem dorobkiewiczem i przemysłowcem, a do tego Żydem. Jego ojciec Ludwik by wieloletnim prezesem warszawskiej gminy żydowskiej, przewodniczył także komitetowi, który wzniósł Wielką Synagogę na Tłomackiem. Tam Edward wziął ślub z Amelią. W zbiorach Muzeum Polin znajdziemy jej ślubny czepek, zgodnie ze zwyczajem podczas ceremonii panny młode musiały mieć nakryte głowy, a Amelia nosiła czepek, który przez lata przechowywany był przez rodzinę i przetrwał dwie zawieruchy wojenne i czas Shoah.

Czepek ślubny Amelii Eiger

Amelia bez wątpienia znalazła u boku męża szczęście. Choć rzadko wspomina się o niej w świetle dokonań męża, była bardzo postępową kobietą. Podczas gdy elity Konstancina traciły swój czas na letnisku, Amelia zaangażowała się w rozbudowę posiadłości. I pozytywistycznym wzorem, zgodnie z którym pracę dla kraju należało zacząć u podstaw, niosła przykład tutejszym włościanom. Podczas gdy jej mąż zaangażował się w utworzenie filialnego kościoła w Mirkowie, by jego robotnicy nie musieli co niedziela peregrynować do dalekiego Słomczyna, przekazał plac pod budowę świątyni, należał do komitetu budowy świątyni, Amelia uprawiała warzywa, pielęgnowała kwiaty, hodowała kury i kaczki. Dbał o nie mieszkaniec Mirkowa o nazwisku Garbarski, a o zagranicznym drobiu krążyły opowieści. Podobnie jak inne ziemianki w tym czasie Amelia uczyniła hodowlę pokazową i stała się ona głośna. W „Naszym Domu”, tygodniku mód i powieści poświęconym sprawom kobiecym z 21 czerwca 1913 roku znajdziemy jej wypowiedzi jako ekspertki w dziale gospodarstwa wiejskiego,  udzialającej porad włościanom i ziemiankom, bowiem jej kurniki amelińskie zostały nagrodzone w roku 1912 na pokazach drobiu Koła Ziemianek w Warszawie. Stąd wiemy, że w „Amelinie” hodowano kury angielskiej rasy Orpington, które cieszyły się swobodą, puszczane na „okólnik” od rana do wieczora. Amelia radziła jak utrzymywać kurniki w „pedantycznej” czystości, dawała praktyczne rady odnośnie ich chowania, dawania im możliwości ruchu, zachęcania do ćwiczeń, pojenia, dawała wreszcie przepisy na karmę. Orpingtony hodowano w „Amelinie” od 1908 roku, sprowadzono je z farmy Orpington House w Kent, a w hodowli było 200 – 800 sztuk – wyłącznie na własne potrzeby. Do tego stosowano profesjonalne wylęgarnie. Były to czasy zdecydowanie szczęśliwych kur…

Jeden z przepisów Amelii na karmę dla kur

Lecz „Amelin” to również ogród, który miał licznych ogrodników. Jednym z nich był pan Koprowski, innego Edward Natanson sprowadził aż z Niemiec, z czasem sprzedał mu kawałek ziemi nieopodal Edwardowa, gdzie ten założył sady, a jego potomkowie żyją tu do dzisiaj. Kwiaty z Amelina były sławne przez lata, jeszcze w 1938 roku Edward Natanson posiadał zarejestrowaną w gminie Jeziorna działalność rzemieślniczą w postaci ogrodu kwiatowego, który zaopatrywał pobliskie letniska. Lecz bywał tu rzadko, nie został nawet nigdy członkiem tutejszej wyznaniowej gminy żydowskiej, która powstała w Jeziornie w 1913 roku. Gdy chciano pobrać od niego składkę bożniczą, wskazywał iż mieszka na stałe w Warszawie. W latach dwudziestych przeszedł na katolicyzm i ochrzcił wszystkie swoje dzieci.

Kurniki w Amelinie i wielkie “grzebniki” czyli wybiegi

Na miejscu amelińskich ogrodów znajduje się teraz osiedle Empire. Podczas jego budowy rozebrano resztkę muru z czerwonej cegły, który otaczał ogród od strony Jeziorki, jeszcze w latach osiemdziesiątych wiosną kwitły zawsze nad nim jabłonie, pozostałość dawnych czasów. Początkowo w roku 1990 pan Wyganowski założył tam stadninę i idąc przez pasternik od strony ruin szmaciarni, przez most wybudowany nad kanałem w roku 1932, mijając ogródki działkowe przechodziło się koło pasących się krów. Skończyło się to jednak podczas budowy osiedla, wraz z przepędzaniem krów ustało także płukanie marchewek i warzyw w rzece nieopodal przepędu, a dawna Jeziorna odeszła w przeszłość.

Może ci się także spodobać...