I Wojna Światowa – październik 1914

W październiku 1914 roku po przejściu frontu wojennego przez teren obecnej gminy Konstancina-Jeziorny grupa dziennikarzy, mieszkańców oraz ciekawskich wybrała się kolejką wilanowską do Konstancina i Skolimowa na ogląd sytuacji. Relację z tego co zobaczyli przedstawił G.T. w Gońcu Wieczornym (Nr 499, 23 października 1914):

„Do Skolimowa. Pociąg kolejki wilanowskiej więcej zatłoczony, niż w niedzielę sezonu letniego. Spieszą wystraszeni mieszkańcy, aby zobaczyć, co się dzieje z ich domami i  zostawionym dobytkiem gospodarskim. Spieszy spora ciżba ciekawych, których ciekawość jest zresztą całkiem usprawiedliwiona. Wszak na terenie naszych uczęszczanych letnisk toczyła się w ciągu paru dni zacięta bitwa, pękały granaty i szrapnele, a ludność kryła się po piwnicach i dołach, nie śmiejąc nawet spojrzeć na przerażające obrazy.
Pociąg rusza, lecz idzie wolniej niż zazwyczaj. W dodatku stoi długo na stacjach, tak iż podróż podmiejska przeciąga się niemal w dwójnasób. Wreszcie mijamy Klarysew i spotykamy się z wyraźniejszymi śladami niedawnych bojów. Tu pola zaorane okopami ziemnemi, tam płoty wyrwane i po ziemi tarza się drut kolczasty, tam znowu znajomy wiatrak w pobliżu Jeziorny świeci wyrwanym kawałkiem ściany.
Most pod samym Konstancinem nawpół zburzony, więc pociąg zatrzymuje się nieco opodal i następnie rusza do Skolimowa. Tu wysypuje się na stacji natłoczona publiczność i sunie sznurem przez główną ulicę. Pierwszy z dwóch mostów zupełnie zburzony; dla przechodniów przerzucono kilka desek, które do pieszego użytku od biedy wystarczają. Drugi most nie poniósł żadnej szkody.
Przebiegamy w niewielkim gronie ulice, szukając okiem śladów bitwy i okazów zniszczenia. Doznajemy atoli przyjemnego zdziwienia, widząc, jak dalece opowiadania uciekających były przesadne. Oczywiście bez szkód się nie obyło, lecz o ogólnem spustoszeniu niema mowy. Wille i domy na ogół całe, tu i owdzie brak jakiej szyby i dostrzega się jakieś uszkodzenie w ścianie. Za to parkany i płoty ogrodowe znacznie ucierpiały. Dość często spotyka się na przestrzeni kilkunastu kroków wyłomy w ogrodzeniach; parkan lub płot z drutem kolczastym leży na ziemi. Bądź co bądź spustoszenie nie jest wielkie. Jedna z towarzyszących pań, z odcieniem rozczarowania robi uwagę, iż współczesne narzędzia zniszczenia, o których się tyle mówi i pisze, nie są znowu takie straszne… Oczywiście żadna ze stron nie stawiała sobie za cel zniszczenia Skolimowa. Widocznie nie używano pocisków do wzniecenia ognia, gdyż niema śladu pożaru. A właśnie pożar byłby w tym wypadku rzeczą najbardziej destrukcyjną.

Tygodink Ilustrowany nr 45/1914

Tygodink Ilustrowany nr 45/1914

Widownią bojów nie były domy i ulice, lecz laski otaczające. Świadczą o tem długie linje okopów, przecinające je w różnych kierunkach. Taki okop składa się z rowu głębokiego na jakie półtora do dwóch [metrów] i z nasypu, przed nim podpartego deskami. Mur ma na celu zapewnienie osłony strzelającym żołnierzom. Lasek, poprzecinany takiemi okopami, stanowi improwizowaną twierdzę, a obfitość strąconych gałęzi i złamanych pni świadczy o tem, iż był nieustannie ostrzeliwany. Zapewne niektóre kule szły dalej i trafiały w wille, na ogół wszakże żadna z nich nie była przedmiotem specjalnego bombardowania.
Wszystko to działo się zaledwie przed kilku dniami. Teraz jest spokój i cisza,  tylko z oddali dochodzi przeciągły grzmot jakiejś odległej kanonady.
Konstancin ucierpiał jeszcze mniej, niż Skolimów. Przynajmniej takie wrażenie odnosi się z powierzchownego obejrzenia ulic. Zewnętrzny wygląd will nie wskazuje niczem, że tutaj niedawno srożyła się burza wojenna.
Ci, którzy zostawili swoje meble i rzeczy w mieszkaniach, jechali do nich z niepokojem, gdyż spodziewali się zastać zamiast nich pustkę albo ruinę. Wielu z nich doznało miłej niespodzianki, znalazłszy swe porzucone rzeczy w zupełnym porządku. Interwencja miejscowego stróża okazała się wystarczająca. Gdzie atoli nie było wcale reprezentanta domu i pozostawionej w nim własności, tam stawała się ona pastwą grabieży.
Podczas jazdy kolejką widać po obu stronach toru wozy i furmanki z rzeczami domowemi. To mieszkańcy, którzy opuścili swoje siedziby powracają do nich po przejściu burzy wojennej.
autor: G.T.”

Tygodink Ilustrowany nr 45/1914

Tygodink Ilustrowany nr 45/1914

Może ci się także spodobać...