Tajemnice warszawskiej Ochrany

Pozwoliłem sobie zapożyczyć po raz kolejny tytuł pewnego filmu, tym razem jednak całkowicie zapomnianego, bo powstał on w 1916 r., w dobie kina niemego, gdy Warszawę opuścili po ponad 100 latach Rosjanie, a niemieckie panowanie umożliwiło podjęcie zakazanej pod rosyjskim zaborem tematyki. W dziennikach agenta tej instytucji znalazłem bowiem kilka ciekawych wzmianek tyczących się Jeziorny i Powsina, które warto przytoczyć.

Ochrana czyli tajna rosyjska policja polityczna zachowała słusznie złą sławę i zapamiętana została głównie jako wytwórca niesławnych „Protokołów Mędrców Syjonu”, które po dziś dzień wiele osób traktuje jako objawioną prawdę o prastarym żydowskim spisku, co przyczyniło się z pewnością do pogromów na terenie Cesarstwa Rosyjskiego. Powołana do życia została w 1881 r. jako kontynuacja wcześniej istniejących organizacji. Od początku odróżnił ją jednak od nich stopień profesjonalizmu i zaangażowania agentów, w tym siatki donosicieli i współpracowników. Na terenie Warszawy dzieło ochrany pod koniec XIX wieku czynił Warszawski Okręg Żandarmerii, który od 1870 r. działał niezależnie od lokalnych władz rosyjskich, podlegając bezpośrednio pod III Odział Kancelarii Osobistej Jego Cesarskiej Mości w Petersburgu. Uprawnienia represyjne żandarmów były bardzo szerokie, mieli chronić poddanych przed ludźmi źle myślącymi, mającymi złe zamiary, pragnących zakłócić spokój publiczny i bezpieczeństwo kraju. Choć oficjalnie dopiero w 1900 r. w Warszawie utworzono oddział otdielenije po ochranieniju obszczestwiennoj biezopasnosti i poriadka, czyli Ochrany w Warszawie, funkcjonowała ona już de facto wcześniej w ramach wydzielonego wydziału żandarmerii. Kto ciekaw organizacji i metod działania niech sięgnie do opracowania cytowanego przeze mnie na końcu artykułu, my skupmy się na zapowiedzianych regionaliach.

Antoni Wiśniewski, agent ochrany

W 1901 r. nakładem Księgarni PPS ukazały się w Londynie zapiski agenta ochrany, Antoniego Wiśniewskiego, który działał w Warszawie w 1895 r. Jak pisali wydawcy: „Szczęśliwy przypadek oddal nam w ręce dziennik znanego zdrajcy i szpiega, Antoniego Wiśniewskiego. Wiśniewski niegdyś był rewolucyonistą, ludowcem, ale, jako człowiek lichy i zdemoralizowany, stoczył się wreszcie na samo dno upodlenia: poszedł na służbę do żandarmów. Przy tej „pracy” jednak nie mógł się pozbyć literackich nawyknień i „dziennikowi” swemu powierzał wszystko, czego się dowiadywał z misteryi żandarmskich. Nie pomijał też sposobności przepisywania ciekawych dokumentów, kryjących się przed światłem dziennem. Dzięki temu, wraz z Wiśniewskim zajrzeć możemy za te kulisy, gdzie czai się banda najbardziej wyrafinowanych prześladowców naszych — tajnej policyi politycznej”. Autentyczność dzienników nie budzi wątpliwości.

Krótkie wyrywki tego dziennika rzucają nam światło na zainteresowanie ochrany podwarszawską częścią Urzecza. Jak łatwo się domyślić szczególnym zagrożeniem była fabryka papieru w Jeziornie, ledwie kilka lat wcześniej odnowiona po przeniesieniu robotników i maszyn z Mirkowa pod Wieruszowem. Przyczyną było rzecz jasna duże ożywienie ruchów robotniczych i rewolucyjnych na terenie Cesarstwa Rosyjskiego, stanowiących podstawowe zagrożenie dla caratu, stąd były obiektem inwigilacji i prześladowań. Zauważyć należy, iż nierzadko ówcześni fabrykanci w jakimś zakresie współpracowali z władzami, bowiem ruchy mające na celu poprawę warunków pracy i życia robotników godziły w ich zyski. Tym samym popierali ograniczenie wpływu socjalistycznych wywrotowców i rewolucjonistów na umysły robotników. Zapewne stąd wzięła się w tym samym 1895 r. decyzja Edwarda Natansona, aby na budowaną z Klarysewa bocznicę kolejki wilanowskiej nie wpuszczać ruchu innego niż towarowy, a osadę fabryczną zamknąć dla przyjezdnych i odwiedzających. Umożliwiało to kontrolowanie pracowników przeniesionych z Wieruszowa i osób przebywająch na terenie, gdzie wszyscy się znali, odcinając ich od kontaktu z nowymi osobami i ideami, bowiem pozwalało zidentyfikować obcych agitatorów. Miało wpływ na dalsze losy kolejki wilanowskiej, która w ten sposób nie mogła dotrzeć w linii prostej do dworu w Oborach i skierowano ją przez Jeziornę do Skolimowa.

Papiernia w Jeziornie, 1910 r., Przegląd Techniczny.

Na terenie Królestwa Polskiego istniało także inne zagrożenie, w postaci działalności wywrotowej czyli patriotycznej. Ta realizowana była nierzadko pracą u podstaw, w parafiach, gdzie jak notowano przy okazji modlitw i działań bractw religijnych wzbudzano nienawiść do Rosjan i Cara. Nic więc dziwnego, że inwigilowano duchowieństwo.

Tyle przydługiego wstępu, poniżej wyjątki z dzienników dotyczące Jeziorny i Powsina, podane w oryginalnym zapisie.

28 października. Poniedziałek.

(…)Utgof jutro wieczorem jedzie do Jeziorny robić rewizye.

29 października. Wtorek.

Utgof pojechał dziś do Jeziorny, gdzie ma zrobić trzy rewizye, a może czwartą u wikarego w Powsinie, spodziewa się co znaleźć, ale to wątpliwe i on sam nie bardzo w to wierzy i działa jedynie na ślepo, ponieważ nie ma obecnie nic do roboty, a chciałby coś pokazać.

30 października. Środa.

Wizyta w Jeziornie nie przyniosła oczekiwanych owoców. U D. nie robiono rewizyi, gdyż on już siedzi w Cytadeli, o czem Utgof zapomniał. T. zostawił sobie na później, pozostał więc tylko B., lecz rezultat i tu wypadł nieoczekiwany. Oto okazało się, że B. wcale nie jest socyalistą i nic socyalistycznego nie znaleziono u niego. Natomiast znalazło się sporo dowodów, iż jest on gorliwcem Zakonu III Św. Franciszka Serafickiego i bractwa Serca Jezusowego. Przyjmuje członków, utrzymuje z nimi stosunki, a ks. W. (którego już niema w Powsinie) zapisywał do tych bractw. B. również zaopatrywał wszystkich w książki, paski, szkaplerze, medaliki itp. rzeczy, które kupował u R, sprzedającego takowe pod kościołem Św. Krzyża, gdzie również jeden ksiądz zapisywał do tych bractw. W Jeziornie i okolicy musiało być wielu członków tych bractw, gdyż B. płacił i po 20 kilka rs [srebrnych rubli] od razu, a jego kontrola, do której zapisywał tych, którzy mu byli winni za wzięte przedmioty, jest spora i mieści dużo nazwisk. Ciekawe są też listy członków do B.: ton pism nabożnych, mowa tylko o znikomości rzeczy ziemskich, o niebie itp. W jednym z listów jakaś A. z Wieruszowa prosi o zapisanie jej, to znów jakiś mieszkaniec Powsina, znajdujący się obecnie w Kijowie, donosi, że i tam istnieje bractwo Serca Jezusowego. Tego rodzaju działalność prowadził B już od 1888 r. Prawdopodobnie cała sprawa skończy się na niczem. Znaleziono też najrozmaitsze szkaplerze i dwa medaliki z Matką Boską.

Powsin, 1910. Zbiory TONzP, IS PAN.

W kolejnych dniach Wiśniewski zapisał, iż istnieje cyrkularz z 1893 r., aby w razie znalezienia u kogo wydawnictw Bractwa Serca Jezusowego dawać baczenie na ich treść i stosownie do treści podciągać sprawę pod odpowiedni paragraf Kodeksu Karnego. Tym samym zdecydowano wszcząć sprawę dotyczącą członków bractwa z parafii w Powsinie.

Przez kolejne 2 miesiące prowadzenia dziennika wydanego drukiem kolejnych wzmianek nie odnotowano.


Źródła i opracowania

  • Dziennik szpiega Antoniego Wiśniewskiego, Londyn 1901
  • E. Kaczyńska, D. Drewniak, Ochrana. Carska policja polityczna, Warszawa 1993.

Może ci się także spodobać...