Sierpień 1915

Na początku nic nie zapowiada tego co wydarzy się w połowie tego lata, w roku mającym stać się drugim rokiem Wielkiej Wojny, ostatecznego konfliktu mającego w zamysłach planistów na nowo narysować mapę Europy. Wiadomo jedynie, iż nie będzie to jak zakładano seria szybkich starć, zanosi się na to, że walki potrwają. Jesienne walki odchodzą powoli w zapomnienie, wiosnę rozpoczyna ustabilizowana pozycja walczących armii w okopach. Jednak maj przynosi niespodziewanie rozstrzygnięcie, pod Gorlicami zostaje przełamany front, a armia rosyjska traci wszystkie zdobycze i zostaje zmuszona do odwrotu. Co gorsza nie jest w stanie zatrzymać ofensywy.

Walki trwają, a Armia Rosyjska zostaje oskrzydlona i zmuszona do wycofania. Dość, że już na początku lipca jasnym staje się coś, co jeszcze niedawno było niewyobrażalne – konieczność ewakuowania Królestwa Polskiego i porzucenia trzeciego największego miasta Imperium. Warszawy. Decyzja ta wstrząśnie społecznością Cesarstwa, doprowadzi do niepokojów społecznych, które staną się jednym z zarzewi późniejszej rewolucji. Wyobraźmy sobie to z punktu widzenia mieszkańca potężnego kraju, który traci jedno ze swoich najważniejszych miast, gospodarcze centrum kraju.

Strach zagląda również w serca mieszkańców Urzecza. Wszyscy dobrze pamiętają zniszczenia jakie przyniosły jesienne walki, podczas których na linii Jeziorki ucierpiało wiele domów, a Piaseczno zostało całkowicie zniszczone. W połowie lipca władze gminy Jeziorna otrzymują polecenia rozpoczęcia wywożenia dokumentów i zniszczenia znacznej części z nich, gminna kasa zostaje wywieziona, rozpoczyna się demontaż maszyn w pobliskiej Papierni, inżynierowie zaczynają być ewakuowani. W Gassach saperzy przystępują do konstruowania tymczasowego mostu, aby wspomóc wycofanie się armii. Porzucają nie dokończoną budowę, gdy Niemcy zamykają pierścień nad Pilicą. Pod koniec lipca Rosjanie bronią się jeszcze zaciekle, 27 lipca w Jesówce i Czarnym Lesie trwają krwawe walki. To ledwie kilkanaście kilometrów od gminy Jeziorna, Rosjanie ewakuują się niszcząc kolejkę wilanowską, wielokrotnie przemierzając drogę z Warszawy.

Włościanie z Urzecza uciekający przed niemiecką armią na Solcu

Zapewne 1 sierpnia mieszkańcy gminy przecierają oczy ze zdumienia. Nigdzie nie ma śladu rosyjskich wojsk. Gmina Jeziorna czeka na nadejście Niemców. Ludzie nie zamierzają czekać bezczynnie, ostatnim razem gdy tu byli, zniszczyli wiele domostw. Rozpoczyna się ucieczka za Wisłę, prom w Gassach został dawno skonfiskowany przez armię, a niewielkie łódeczki na przewozach nie zabiorą całego dobytku. W ten sposób drogi prowadzące do mostów w Warszawie zostają całkowicie zablokowane przez mieszkańców Urzecza, którzy uciekają wraz z całym dobytkiem. Horyzont płonie, 1 sierpnia wsie Włochy i Rakowiec ulegają zniszczeniu. Rosjanie osłaniają swoje wycofujące się oddziały.

2 sierpnia okrężnym manewrem Niemcy docierają do niewielkiej wsi Ursynów. Zamiast przebijać się na północ, ruszają na południe szlakiem służewskim i pojawiają się na rynku w Jeziornie Królewskiej. Przekraczają Jeziorkę i opanowują niewielką osadę letniskową o nazwie Konstancin. Brak informacji aby doszło do walk, lub by ktokolwiek stawił im opór. Nikt ich nie wita, administracja ewakuowala się praktycznie w całości, po dziś dzień w aktach gminy Jeziorna w zasadzie brak śladu po aktach sprzed 1916 toku. Stąd Niemcy po przegrupowaniu przez Powsin, Wilanów i Czerniaków ruszają ku Warszawie, przemarsz spowalniają uciekinierzy zajmujący drogę.

Niemcy wkraczają do Warszawy

Co dalej? Sierpień to wielka niewiadoma. Niemcy zajęli Warszawę, odcięli telefony, muszą przyjąć jakiś sposób zarządzania Królestwem. Siłą rzeczy oprzeć mogą się jedynie na tutejszej ludności i przekonać ją do swojej sprawy, nie mogą jednak pozwolić by językiem urzędowym był rosyjski. Niemieckiego nie zna nikt, nie tylko urzędnicy, ale również ludność. Tak podjęta zostaje decyzja, która będzie jednym z pierwszych wyłomów na drodze do niepodległości, choć początkowo nikt nie zauważy jak wielkie będzie miało znaczenie oddanie Polakom po pół wieku ich własnego języka w administracji i sądownictwie. Przez 50 lat nie mogli się nim posługiwać, teraz przeczytajmy co napiszą gazety w dniu 28 sierpnia 1915 roku, pisząc o „doniosłej chwili”:

„W życiu naszem zaszedł fakt doniosły. Oto po raz pierwszy od lat kilkudziesięciu w salach dwóch gmachów, które były siedzibą najwyższych władz sądowych w Warszawie – w pałacu Rzeczypospolitej i w pałacu Paca zabrzmiał język polski. Tam, gdzie do niedawna jeszcze tłukły się o ściany wyrazy obce, gdzie obrońca-Polak, przemawiając do sumienia sędziów nie-Polaków musiał łamać sobie język, szukać wyrazów i ubierać myśli w szatę, w której często sam nie mógł jej poznać – tam dźwięczy teraz swobodnie słowo polskie (…) Rzecz zrozumiała, że sędziowie i obrońcy, którym pierwszym przypadło w udziale przemówić na rozprawach po polsku, byli głęboko wzruszeni, że sędziwy nestor naszej adwokatury, mec. Pepłowski, chciał zerwać się z łoża, do którego przykuła go niemoc, aby chwili tej nie poniechać, że w niejednym oku zabłysła łza rozrzewnienia na dźwięk pierwszych wyrazów polskich, że, wreszcie całe społeczeństwo polskie, pomimo wszystkich klęsk, jakie na nie spadły, odetchnęło w tym dniu swobodniej i z otuchą spojrzało we własną przeszłość.”

Choć nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, na drodze do niepodległości uczyniony zostaje potężny krok. Polacy wiedzą już, że skoro mogą mówić po polsku, mogą także chcieć więcej. To początek.


Źródła i literatura:

  • AGAD, Zarząd warszawskiego okręgu komunikacji
  • APW oddz. w Grodzisku Mazowieckim, akta gminy Jeziorna
  • Chwalba Andrzej, “Samobójstwo Europy”, Warszawa 2014
  • Tygodnik Illustrowany

Może ci się także spodobać...