Krwawy dramat w Konstancinie – 1926 r.

Jest gorące lato 1926 r. Dwa miesiące po bratobójczych walkach w Warszawie, w sobotę 24 lipca doszło w Konstancinie do dramatu, w  wyniku którego dwie osoby zginęły i jedna została ciężko ranna.

Tak donosił “Kurier Warszawski” (w przypisach informacje z innych gazet, uzupełniające sprawozdanie “Kuriera”):

Wczoraj po południu Konstancinem wstrząsnęła wieść o zbrodni, jakiej dokonano w willi „Zofiówce”, której właścicielką jest p[ani] Bover de Saint-Clair.

Przebieg i szczegóły zbrodni, według zebranych na miejscu informacji, przedstawiają się następująco:

W willi tej wraz z właścicielką, p[anią] de St. Clair[1], mieszkała córka jej z pierwszego małżeństwa, p[ani] Waleria Nowodworska, dwudziestokilkoletnia panna. Przed półtora rokiem do cichej willi sprowadził się 30-letni Zygmunt Konarzewski, były poborca podatkowy urzędu skarbowego. Sublokator nawiązał z paniami zażyłe stosunki i wkrótce zapalał uczuciem do panny Nowodworskiej. Z początku nic nie mąciło zgodnego pożycia, atoli, po pewnym czasie, okazało się, że Konarzewski ma żonę i dzieci, które porzucił w Warszawie. Gdy rodzina jego zjawiła się kiedyś w Konstancinie, Konarzewski wypędził zarówno żonę, jak i dzieci, i nie chciał z nimi rozmawiać. Nie poprzestając na tym, Konarzewski przywłaszczył sobie mienie tych dzieci i całą swą rodzinę wyzuł ze wszystkiego[2]. Będąc w Warszawie, doprowadził do jakiegoś zajścia, które skończyło się pobiciem poszkodowanych. W imieniu tych ostatnich wystąpił przeciwko Konarzewskiemu do sądu adwokat.

Uzyskał nań wyrok trzymiesięcznego więzienia[3]. To znacznie ochłodziło stosunki między sublokatorem i właścicielkami willi, które w międzyczasie uzyskały dla Konarzewskiego wyrok eksmisyjny.

Wyszedłszy z więzienia, Konarzewski powrócił do „Zofiówki”, lecz, mimo wyroku eksmisyjnego, nie myślał się wyprowadzać. W rezultacie pani Saint-Clair zwróciła się do komornika, aby wyeksmitował niepożądanego sublokatora[4]. Konarzewski wrócił w kilka dni po eksmisji do Konstancina i postanowił na mieszkańcach „Zofiówki” dokonać krwawego samosądu.

Zjawiwszy się niespodziewanie w willi i zastawszy same panie, dobył rewolweru i dał szereg strzałów. Rażona 5 kulami, padła u jego nóg Waleria Nowodworska, a w kilka sekund potem jej matka[5]. Na pół obłąkany zbrodniarz wybiegł na podwórze i strzałem w głowę, pozbawił się życia[6].

W sąsiednich willach powstał popłoch[7]. Wkrótce jednak rzucono się na ratunek, który zastał nieszczęsne ofiary jeszcze przy życiu. Lekarze i wezwane prywatne pogotowie ratunkowe zajęto się opatrunkiem rannych. Waleria Nowodworska, mimo kuli w mózgu i dwóch ciężkich ran w piersiach, dawała jeszcze znaki życia. Trzykrotnie ranna w klatkę piersiową jej matka, skonała w chwili, gdy przenoszono ją do karetki[8]. Córkę, jeszcze żywą, zdołano dowieźć do Warszawy i w stanie bardzo groźnym w szpitalu Dz[ieciątka] Jezus poddano operacji wyjęcia kuli z mózgu.

Na miejsce krwawej tragedii zjechały władze śledcze województwa warszawskiego.

 

O bohaterach tego smutnego zajścia wiemy niewiele.

Helena Bower St. Clair z domu Łapińska, urodziła się w 1875 r. Była córką Edmunda (ur. 1844 r.) i Stanisławy z Tokarskich. Miała brata Stanisława Romana. Jej pierwszym mężem był Henryk August Nowodworski (ur. 1875 r.). Mieli jedną córkę Walerię Nowodworską (ur. 1901). Jej drugim mężem był Edmund Aleksander Bower St. Clair brytyjski wicekonsul (i często pełniący obowiązki konsula generalnego) w Warszawie w latach 1900-1915.  Był ostatnim brytyjskim dyplomatą, który kierował konsulatem w Warszawie.

Henryk Nowodworski (1875-1930), rysownik, ilustrator, karykaturzysta, redagował 1917-1918 „Żołnierz Polski”, współpracował z tygodnikiem humorystycznym „Mucha”.

Willa “Zofiówka” mieściła się w Skolimowie przy ul. Kościelnej 42.

Zarys posesji “Zofiówka” naniesiony na fotomapę z 1958 r.

 

[1] Inne gazety podają jej pełne nazwisko: Bover de St. Clair.

[2] Od tej pory Konarzewski zaczął zalecać się początkowo do właścicielki willi, a następnie do jej córki. [“Robotnik”]

[3] Z biegiem czasu K[onarzewski] zaczął tak gospodarować w willi, że sprzedał część rzeczy i przywłaszczył pieniądze. Poszkodowana właścicielka willi zwróciła się do władz policyjno – sądowych, w następstwie czego sąd skazał Konarzewskiego na 3 miesiące więzienia. [“Robotnik”]

[4] Po odbyciu kary Konarzewski przed dwoma tygodniami powrócił do willi “Zofiówka” gdzie zastał już wyrok na eksmisję. Po uprawomocnieniu się wyroku, Konarzewski przed kilku dniami, w obecności komornika i policji, wyprowadził się. [“Robotnik”]

[5] Gdy obie kobiety padły nieprzytomne na podłogę, córka w sypialni, matka zaś na werandzie. [“Kurier Poranny”]

[6] Wczoraj około godz. 4 po poł[udniu] Konarzewski, silnie wzburzony, przyszedł do wspomnianej willi. Ujrzawszy w pokoju swym córkę właścicielki, p[anią] Nowodworską, przybyły zaczął strzelać do niej z rewolweru. Na odgłos nadbiegła matka, do której zbrodniarz również dał kilka strzałów. Gdy obie kobiety padły nieprzytomne na podłogę, zabójca wybiegł na podwórze, gdzie jednym celnym wystrzałem w prawą skroń pozbawił się życia. [“Robotnik”]

[7] Na odgłos strzałów nadbiegli lokatorzy sąsiednich willi, którzy wezwali “Pogotowie Prywatne”, którego lekarz zajął się opatrunkiem rannych. [“Kurier Poranny”]

[8] [Lekarz] stwierdził, że p[ani] Nowodworska otrzymała 5 kul w głowę, piersi i ramię, matka jej otrzymała 4 strzały: 1 w głowę i 3 w klatkę piersiową.[“Kurier Poranny”]

Może ci się także spodobać...