Chasydzi i syjoniści nad Jeziorką, czyli o zbeszczeniu bożnicy w Piasecznie

Odwiedzając niedawno Tykocin odkryłem, iż w XIX wieku przybyli tam wyznawcy cudownego cadyka z Góry Kalwarii. Różnili się mocno od tamtejszych Żydów, nawet tych ortodoksyjnych. Nie modlili się wespół z innymi w wielkiej synagodze, wzniesionej jeszcze w XVI wieku. Nieopodal niej mieli swój własny sztibl, czyli chasydzkie pomieszczenie modlitewne. Drewniany skromny budynek, w którym się mieścił, otrzymali od Żydówki nie mającej spadkobierców[1]. Nawet dla tamtejszych ortodoksyjnych Żydów wydawali się dziwni. Ci z kolei w oczach chasydów nie byli prawdziwie wierzącymi, nie wspominając już nawet o silnym w Tykocinie ruchu syjonistycznym.

Chasydzi z Karczewa. Za Ł. M. Stanaszek, “Nadwiślańskie Urzecze”, Czersk 2014.

Warto tu wyjaśnić w czym rzecz, bowiem spór ten był niezwykle gorący w okolicach Góry Kalwarii, w szczególności w Piasecznie i Jeziornie, będącymi pod wpływem chasydyzmu z Ger. Wykraczał on poza politykę, był w istocie sporem religijnym. W żydowskiej tradycji Państwo Izrael, czyli Trzecia Świątynia (bowiem poprzednie dwie zburzyli Babilończycy, a następnie Rzymianie) odrodzi się, dopiero po przyjściu mesjasza, gdyż nie będzie dziełem rąk ludzkich. Stąd też zwolennicy syjonizmu, pragnący odtworzyć państwo Izrael, a w szczególności wedle sformułowanych w II połowie XIX wieku, pragnący być Żydami jedynie w domu, a na zewnątrz dokonać asymilacji ze społeczeństwem, ubierając się i zachowując jak inni, wedle chasydów kwestionowali istotę wiary. Dlatego podobnie jak jego poprzednicy syjonizmowi politycznemu był całkowicie przeciwny charyzmatyczny cadyk z Ger, Alter, mimo iż spotykał się z przywódcą religijnych syjonistów Abrahamem Icchakiem Kookiem. Jednakże odrzucający zasady wiary Żydzi, noszący się nowocześnie, byli dla niego i jego wyznawców odstępcami religijnymi. W Piasecznie do 1913 r. rabinem gminy był uczeń cadyka z Ger, Noach Sakewnik, chasyd przybyły z Ger, następnie Kelman Szapiro (główny rabin Piaseczna od 1913 r.), cieszący się sporą sławą. Rabinem Jeziorny został w 1913 roku zastępca Sakewnika, Jakób Rozencwajg, co sprawiało, iż w zasadzie obie miejscowości podobnie jak Góra Kalwaria były mocno chasydzkie. O ile jednak w Górze byli praktycznie wyłącznie chasydzi, to Piaseczno i Jeziornę zamieszkiwali prócz nich Żydzi związani ekonomicznie z Warszawą, gdzie widywali całkowicie zasymilowanych Żydów, nie wspominając już o Edwardzie Natansonie, właścicielu Papierni, co dawało przykład innego sposobu postępowania. Stąd też obie gminy żydowskie nad Jeziorną stały się swego rodzaju terenem spornym, pomiędzy religijnym wpływem chasydów, a kulturowym oddziaływaniem Warszawy, gdzie aktywnie rozwijały się syjonizm i inne żydowskie ruchy. Wskutek tego nad Jezorką szczególnie silne stały się tarcia między członkami gminy żydowskiej, którymi byli wszyscy deklarujący się jako Żydzi, niezależnie od poglądów, bowiem w oczach władz wszyscy byli mniejszością religijną, wyznającą judaizm, bez rozróżnienia na jego odmiany. 

Dom Joska Flinta przy ul. Kościuszki w Piasecznie, w którym mieściła się bożnica “rabinów górnokalwaryjskich”. “Express Poranny.

Lecz w Jeziornie już w 1921 roku nie-chasydów było całkiem sporo. Wyznanie mojżeszowe zadeklarowało w tym roku 536 mieszkańców Jeziorny Królewskiej i Konstancinka, lecz jedynie 438 stwierdziło, iż jest narodowości żydowskiej[2]. Pozostali czuli się Polakami, a co za tym idzie jako zasymilowane osoby, byli co najmniej w sporze z chasydyzmem. Wyniki wyborów do Sejmu w 1919 roku pokazują, iż już wówczas aktywni byli tu syjoniści, którzy zebrali 8 głosów, nie wspominając o żydowskich ludowcach, na których zagłosowało 30 żydów[3]. Frekwencja w gminie Jeziorna w tych wyborach wyniosła prawie 80% uprawnionych, wśród 20 % niegłosujących znaleźli się głównie chasydzi i chasydki, które zgodnie z zasadami religijnymi nie mogły oddawać głosu, mimo iż były do tego uprawnione, jako obywatelki odrodzonej Rzeczpospolitej. W ciągu kolejnych lat spory te miały się nasilać, gdy do głosu dochodziło pokolenie dorastające już po odzyskaniu niepodległości. W 1936 roku w wyborach do gminy żydowskiej w Jeziornie kontrolującym ją dotąd chasydom stawiła im czoła młoda generacja tutejszych Żydów, pragnąca mieć wpływ na sytuację w gminie. Był to konflikt polityczno-religijny a także pokoleniowy bowiem ortodoksi należący do generacji urodzonej w drugiej połowie XIX wieku zmierzyli się z syjonistami, w większości urodzonym w początkach XX wieku. W trakcie wyborów złożono skargę do Rady Nadzorczej Starostwa, a pełniący obowiązki przewodniczącego musiał tam zapewniać iż „nie będzie utrudniał więcej prowadzenia racjonalnej polityki gminy”, ponadto obie strony oskarżały się o liczne naruszenia i przekroczenia uprawnień. Chasydzi nie chcieli pozwolić niewierzącym na przejęcie władzy. Chcących poznać szczegóły konfliktu i wyborów odeślę w tym miejscu do naszej książki „Sztetl Jeziorna”[4].

Wnętrze sztibla w Piasecznie. Express Poranny.

Do rękoczynów doszło zaś w sąsiednim Piasecznie, również przy udziale Żyda z Jeziorny. W 1925 roku Jankiel Flint posiadał tam nieruchomość, w której chasydzi urządzili sztibl. Jak napisała ówczesna gazeta Flint „należący do obozu postępowców, wróg chąsydów, rej wodzących w gminie żydowskiej” [5]. Nie mogąc wyeksmitować bożnicy, po naradzie z innymi syjonistami postanowił działać, zwłaszcza iż w Piasecznie, podobnie jak w Jeziornie gminą żydowską rządzili chasydzi. Ponieważ sprofanowanie domu modlitwy skutkowało jego zamknięciem, Flint postanowił zbeszcześcić chasydzki sztibl. Stąd też „podczas nabożeństwa, gdy podrabin odczytywał z rodałów psalm Dawidowy, a wierni, przybrani w śmiertelne koszulę, modlili się żarliwie, Flint zakradł się do bóżnicy z naczyniem fajansowem i wylał zawartość na głowy zebranych”. Po opróżnieniu nocnika na modlących się rzucił się do ucieczki i korzystając z zamieszania zbiegł. „W Piasecznie zawrzało jak w ulu. Chasydzi rozbiegli się po miastecżku, wzywając współwyznawców do ukarania winnego”. Na ulicach doszło do bójek między chasydami polującymi na syjonistów, więc „Komendant miejscowego posterunku policji; zmobilizował wszystkich funkcjonarjuszów. Patrole, krążące do późnej nocy po ulicach, nie dopuszczały do ekscesów”. Nocnik zabezpieczono jako dowód rzeczowy, wszczęto postępowanie karne i rozpoczęto poszukiwania za Flintem. Rzecz zabawna w ogóle nie była, bowiem stanowiła naruszenie ówczesnego art. 77 kodeksu karnego, będąc profanacją w trakcie odprawianego nabożeństwa.

Nagłówek prasowy opisujący wydarzenie. Express Poranny.

Powyższe pokazuje dość dosadnie jak bardzo tutejsza żydowska społeczność była niejednorodna, a także w Piasecznie i Jeziornie mocno na tle religijnym skonfliktowana. Niestety nie wiemy czy udało się odnaleźć Flinta, bowiem wedle ustaleń ukrył się w Jeziornie, w cieszącej się złą sławą części osady, która zyskiwała właśnie miano Argentyny, gdzie nawet policja z Jeziorny miała problem z mieszkańcami. Być może i on wyjechał do Ameryki Południowej…


[1] A. Rudawski, Społeczność Tykocina w okresie międzywojennym, Tykocin 2021 s. 48.

[2] Wyniki spisu powszechnego 1921 r. dla gminy Jeziorna, GUS, Warszawa 1925.

[3] P. Komosa, Wolności cementowanie, okolicekonstancina.pl, 2019.

[4] P. Komosa, W. Rawski, A. Zyszczyk, Sztetl Jeziorna, Konstancin-Jeziorna 2021. s. 84-85.

[5] Express Poranny, nr 137, 19 V 1925 r. Pozostałe cytaty za tą publikacją.

Może ci się także spodobać...