Bitwy na szosie

Jutro, 12 kwietnia o godz. 18 na comiesięcznym spotkaniu Konstancińskiego Klubu Historycznego, w willi “Gryf” przy ul. Sobieskiego,  posłuchać można będzie o komunikacji autobusowej z letniskami nad Jeziorką w okresie międzywojennym. Temat jest to wbrew pozorom nie mniej pasjonujący niż dzieje kolejki wilanowskiej, bowiem w latach trzydziestych doszło tu do prawdziwej wojny między dwoma konkurencyjnymi towarzystwami komunikacyjnymi. 

Kolejka wilanowska od dawna już nie wystarczała, by przewozić do Konstancina, Skolimowa i Chylic pasażerów. Jak pisano frekwencja prowadziła do “scen dantejskich”. Od 1928 roku działała tu firma “Skowar” (Skolimów-Warszawa), nie mając początkowo konkurencji, dysponująca 11 autobusami. Sytuacja skomplikowała się, gdy w 1932 r. własną linię z 5 autobusami uruchomiła firma “Arbon”. Wkrótce między konkurentami dojść miało do prawdziwej wojny.

Podbieranie sobie pasażerów i próba wyeliminowania konkurenta doprowadziło do złożenia przez obie firmu wniosku, o przyznanie jej wyłączności na obsługę linii autobusowej. Jak się ta historia skończyła dowiedzieć się będzie mozna na wspomnianym spotkaniu, dziś w ramach jego zapowiedzi relacja z prasy z 1932 roku, o tym co działo się na wąskich uliczkach między Skolimowem a Konstancinem (autobusy ze Skolimowa jechały ulicą Kraszewskiego do parku, gdzie znajdował się dworzec kolejki wilanowskiej, stamtąd dopiero w kierunku Jeziorny). Do poczytania poniżej, a opowieści o historii komunikacji samochodowej nad Jeziorką będzie można wysłuchać jutro. Kiedyś też oczywście ją spiszemy…


Kurier Czerwony, 1 VIII 1932 r.,

To, co się dzieje obecnie na szosie, Skolimów — Warszawa, wymaga jak najśpieszniejszej i energicznej interwencji starostwa i policji. Na szosie tej utrzymują komunikację autobusowa dwa towarzystwa: „Arbon“ i „Skowar”. „Skowar” eksploatował łinję Skolimów — Warszawa już od dłuższego czasu. Autobusy są rozklekotane i niewygodne. W r. b. do konkurencji stanął „Arbon”, wypuściwszy na tę linję wspaniałe, luksusowe autobusy Saurera. Zaczęła, się konkurencja, nieustępliwa, zacięta, dzika. Obie firmy „pazurami”walczą o pasażerów. Początkowo ustalono rozkłady jazdy w ten sposób, że autobusy obu linii kursowały na przemian, co dawało wygodę publiczności, gdyż komunikacja była częstsza.

Nie długo jednak trwała ta sielanka. Od kilku tygodni zaczęło się „wspólne wyjeżdżanie”. A więc dwa autobusy — każdy innego towarzystwa — jechały jednocześnie. Umawiano się tylko, że jeśli np. o godz. 12-ej pierwszy jedzie „Skowar”, a -drugi (o kilkanaście kroków za nim!) „Arbon”, to następny kurs o g. 12 m. 30 prowadzi „Arbon”, a autobus „Skowar” jedzie za nim. Obecnie i ta „umowa” rozchwiała się. Linie zaczynają konkurować w sposób zagrażający bezpieczeństwu pasażerów.

Autobusy “Skowar” Fotografia z albumu rodzinnego Heleny Paulinek.

Oto fragment tej walki dwu linii. Onegdaj o godz. 8.30 wieczorem miał odejść ze Skolimowa autobus „Arbon” (według rozkładu). Z chwilą, gdy funkcjonariusze tej linii spostrzegli, że na stację w Skolimowie zajechał dodatkowy wóz „Skowaru” (takie „dodatkowe” kursy — to właśnie „najnowszy” sposób konkurencji), aby natychmiast wrócić do Warszawy i zabrać wieczornych „gości” do stolicy, pada natychmiast decyzja kierownika „Arbonu” — ruszamy „dodatkowo” w drogę. Autobus, który miał wyruszyć 8.30, wyjeżdża 8.10. Ba, ale „Skowar” jest sprytny. Drugi wóz tej linii ustawił się w poprzek szosy i nie puszcza „Arbonu”. Zaczyna się budująca „szermierka słowna” między szoferami i bileterami. Wreszcie, skoro „pierwszy kolega Skowar” już kawałek, drugi wóz „zasłaniający tyły”, wykręca i wolniutko jedzie do Konstancina, kołując po szosie tak, żeby „Arbon” i go nie mógł wyminąć na wirażu między Skolimowem i Konstancinem.

Lata trzydzieste, autobus w parku

„Arbon” zjeżdża z szosy w pole (szosa zatacza tutaj łuk), aby po przekątnej wyprzedzić konkurenta. Ten dodaje jednak gazu i… sytuacją się nie zmienia. Po chwili doganiamy — przed Konstancinem — dwa autobusy, które wyszły wcześniej. Sytuacja jest teraz taka, że jadą razem, w odległości 4 — 5 kroków jeden za drugim, cztery wielkie autobusy. Przed pensjonatem „Irena“ ta kalwakada staje. Rozpoczynają się próby wymijania. Dwa autobusy wpierają się w siebie, gną się błotniki, trzeszczą karoserie i szyby. Przerażeni i zdenerwowani pasażerowie zaczynają krzyczeć na szofera. Pomaga to nieco. Korzystając z zamieszania, dwa pierwsze autobusy dodają gazu i uciekają. Drugi „Skowar“ w dalszym ciągu kołuje po szosie, nie puszczając drugiego „Arbonu“ aż do Jeziorny, gdzie znika. Walka szoferów autobusowych zaczyna przybierać formy coraz bardziej dzikie. Skończy się na katastrofie, która pociągnie za sobą ofiary w ludziach.

Willa “Irena” przy ul. Kraszewskiego. Pocztówka z aukcji internetowych.

W interesie bezpieczeństwa pasażerów, zmuszonych brać bezpośredni udział w tej „amerykańskiej walce aut“ należy, aby odpowiednie władze ukróciły te niesłychane metody konkurencji.

Może ci się także spodobać...