Upadłe letniska

Dziś bardzo ciekawy artykuł, który ukazał się w dobie kryzysu, traktujący o realiach letnisk nad Jeziorką. W zasadzie nie wymaga komentarza, ale wiele osób może się zdziwić, jak dalece obraz pięknych, przedwojennych letnisk jaki mamy w głowach odbiegał od rzeczywistości.


Dobry Wieczór. Kurier Czerwony 9 sierpnia 1933 nr 181

Wszystko cokolwiek złego Lub dobrego powiedzieć można o Konstancinie tyczy się w równej mierze i Skolimowa. Te dwie miejscowości letniskowe są pod każdym względem bliźniacze z maleńkimi może różnicami na korzyść Konstancina.

Był czas, kiedy posiadanie własnej willi w jednym z tych letnisk uchodziło za nieodzowny czynnik w zadowoleniu snobizmu plutokracji warszawskiej. Czas ten minął. Przyszła moda na inne miejscowości, przyszedł „kryzys” i „własne wille-” poczęły zamieniać się w interesy , dochodowe. Niemniej jednak pseudo-arystokratyczne piętno nie przestało ciążyć na Konstancinie i Skolimowie ku utrapieniu — w równej mierze — właścicieli willi i letników. Bo — zauważmy to od razu, właściciele willi zanadto jakoś pamiętają lepsze czasy i… wyznaczają ceny mieszkań na poziomie odpowiednim raczej dla powojennych paskarzy niż dla tegoczesnych głodomorów.

Początek sezonu zaznaczył się wielkiemi pustkami w pensjonatach i willach. Jeden pokój z utrzymaniem liczono po 12 złotych dziennie, mieszkanie jednopokojowe z kuchnią — 200 do 400 zł. za sezon, dwupokojowe — 350 do 600 zł., trzypokojowe — 600 do 1000 zł. Prawda, że ceny te w ciągu lipca obniżono znacznie, od 25 do 50 nawet procent, ale ten chirurgiczny zabieg niewiele pomógł. Znaczy to, że oprócz stałych mieszkańców — Konstancin i Skolimów nie miały w tym sezonie prawie wcale letników. Pewna ilość ludzi, którym ceny nie robią tyle różnicy co większa odległość od stolicy, ludzi — powiedzmy — interesów, i tyle. Inteligencji pracującej ze świecą przyszłoby szukać, nie mówiąc o proletariacie pracowników umysłowych. Czyż można się temu dziwić, skoro ceny mieszkań o lepsze idą z cenami artykułów- spożywczych? Przecież np. masło albo mięso są tam o 20 procent droższe niż w Warszawie…

1925 ul. Sienkiewicza w Konstancinie zb. NAC

Prawda, że miejscowości te są pięknie położone, suche i zdrowe — ale to jeszcze nie wystarcza! Domy są czyste i porządne, ogrody i laski — bardzo mile. Ulice zupełnie dobrze utrzymane i nawet polewane motorową polewaczką skolimowskiej straży ogniowej. Kanalizacja i oświetlenie — dostateczne. Jest kasyno z dancingami, są i korty tenisowe, nawet niedrogie. To wszystko — prawda. Z drugiej strony — mimo niezłej na pozór komunikacji dojazd nie jest na właściwym poziomie, bo autobusy mają do przebycia: pewne odcinki drogi mogące przyprawić o morską chorobę, a przeklęta kolejka wlecze się jak żółw, a w dni przedświąteczne i świąteczne panuje w niej niemożliwy tłok. Bilet kosztuje 50 gr., powrotny zaś 90 gr.

Prócz tego — oświetlenie ulic „chwilowo‘ bywa wstrzymywane z powodu nieopłacenia przez gminę należności dla elektrowni. Ulice np. w Skolimowie nie mają tabliczek orientacyjnych, a dopytać o drogę trudno. Dalej — panoszy się tu plaga żebractwa, wprost zastraszająco. Kwestia bezpieczeństwa, mimo utrzymywania wspólnym kosztem dozorców i mimo nieznacznego powiększenia liczby policjantów — przedstawia się bardzo źle. Kradzieże są na porządku dziennym, a znaczna odległość od posterunki PP., położonego na krańcu Skolimowa, nie przyczynia się wcale do poprawienia tego stanu rzeczy.

Wreszcie — największa bolączka Ietników — brak terenów kąpielowych. Reczka Jeziorka jest fatalnie zanieczyszczona, a kompletny brak plaży (jest jedna karykatura tylko pod Konstancinem) uniemożliwia prawie korzystanie z kąpieli. Ani gmina, ani zrzeszenie właścicieli pensjonatów nic tu nie chcą uczynić wrew własnemu interesowi. Mało tego. Kiedy koło lekarzy próbowało wydzierżawić tereny nadrzeczne i urządzić plażę, ze zmianą wójta (b. popularny i zasłużony wójt p. Paulinek został ni stąd ni zowąd zawieszony w czynnościach z powodu „dochodzeń służbowych”) — wszelkie projekty w tym kierunku rozbiły się o upór nowych władz gminy.

Plaża w Skolimowie lub Chylicach w latach trzydziestych. Stąd ciekawa jest wzmianka w gazecie o jej braku… zdj. NAC

Na dobre to nie wyjdzie tym tym letniskom. Co warte są one bez wody?.. Nie samem powietrzem żyje człowiek, Oto zasadnicze bolączki mieszkańców Konstancina i Skolimowa, żeby już nie powtarzać starej piosenki o wygórowanych cenach mieszkań i produktów żywnościowych. Bez zmiany w tych kierunkach dąlszy postęp tych miłych i dobrze zapowiadających się letnisk jest niemożliwy… Podobnie rzecz się ma z sąsiednią, najbliższą miejscowością letniskową — Chylicami. Tu jednak najwięcej skarg, poza oczywiście — cenami godnymi Skolimowa i Konstancina, płynie na gminę, a w szczególności gdy chodzi o rzeczkę Jeziorkę, która zerwawszy piaszczysty wał, zamienia drogi w bajora, drogi — zresztą — wręcz potworne za równo co do stanu nawierzchni jak i czystości. W Chylicach mieszka stale kilkaset osób, nie licząc przyjezdnych. Gmina jednak nic nie stara się dla nich uczynić. Kwestią palącą jest tu przedłużenie szosy, urywającej się w Skolimowie przyprowadzenie dróg do stanu możliwości korzystania z nich, oraz urządzi nie jakiej-takiej plaży. O należytym skanalizowaniu letnisk i oświetleniu -mieszkańcy boją się nawet marzyć. Zresztą wszystko to samo co wyżej dojazd — jeszcze gorszy, sprawa bezpieczeństwa — jeszcze smutniejsza, ceny — takie, same.

Konstancin, Skolimów i Chylice leżą pa szlaku letnisk tak zdrowych jak te z linii otwockiej, a więc pod tym względem świetnych. To też należy im się więcej uwagi ze strony władz powiatowych, więcej dozoru i… kontroli. Kontroli przede wszystkiem.

Może ci się także spodobać...