O kawałek lasu

W aktach oborskich zachował się opis ciekawej sprawy, stanowiącej iście staropolski spór o skrawek lasu, położony na granicy dóbr Wielopolskich z Obór i Szymanowskich z Kawęczyna. Rzecz miała miejsce w 1725 roku, a awantura rozpętała się, gdy do lasu wybrali się chłopi ze Słomczyna, przybywając do części areału leśnego zwanego Kawęcką Dębiną. Wedle wiedzy dworu w Oborach była to część lasu należąca do dworu, acz jak się okazało pretensję rościli sobie doń również Szymanowscy.

Las w okolicach Góry Kalwari, 1931 r., fot. H. Poddębski, zb. NAC

W pobliskim gaju od pewnego czasu dochodziło już do „wiolencji” jaką czynili ci ostatni i traf chciał, że gdy 17 października po południu, po drewno wybrał się poddany oborski, mieszkaniec Słomczyna, Bazyli Lichaczewski, zaczaił się tam na niego we własnej osobie imć Franciszek Szymanowski. Sługa jego Lipiński odebrał Lichaczewskiemu na polecenie swego pana siekierę oraz konia z wozem, na którym znajdowało się załadowane drewno i odjechał nim do swego dworu w Brześcach. Bazyli jako poddany dworu w Oborach drewno rąbał z polecenia gajowego oborskiego, by opatrzyć dwór w Słomczynie, a po tym wszystkim wrócił do domu, poskarżyć się we dworze. Dzień później sytuacja się powtórzyła, bowiem gdy 18 października po południu do lasu udał się kmieć z Cieciszewa, Szymon Witosław, posłany z wozem i koniem po koła dębowe na potrzeby dworu w Cieciszewie, trafił ponownie na imć Franciszka Szymanowskiego. Szlachcic ponownie by z tym samym sługą Lipińskim i kazał zawieźć załadowane koła dębowe do należącej do Szymanowskich wsi Łubna, następnie drewno wyładował i odmówił oddania wozu, konia i siekiery. Szymon wykazał się nieco większym sprytem niż Bazyli, bowiem odczekał aż Franciszek wyjechał z Łubnej, następnie pożyczył od miejscowego szklarczyka, parobka we dworze, wóz z koniem i powrócił nim do Cieciszewa. Siekiery nie udało się mu odzyskać, Obory były więc stratne o wóz, kobyłę i dwie siekiery oraz drewno, zdecydowano oddać sprawę do Sądu w Warszawie.

Dwór w Oborach postanowił sięgnąć po dowody, by wykazać, iż część lasu stanowi jego własność. W tym celu przywołał świadectwa najstarszych żyjących poddanych dóbr. Pierwszym z nich był Jędrzej Bojańczyk, mający lat siedemdziesiąt, niegdyś kmieć w Oborach, wówczas usługujący we dworze przy koniach, który zaświadczył, iż “ze swego chłopięctwa pamięta”, jak dziad obecnego Pana Szymanowskiego nigdy nie bronił w tym lesie zbierać drewna, bowiem zawsze wiedział, iż należy on do Cieciszewa. Jako drugi świadczył niegdysiejszy kmieć cieciszewski, Walenty Kopyt, lat siedemdziesiąt, obecnie “przy synie mieszkający, na starości swojej w Cieciszewie”, oznajmiając, iż zawsze na tym gruncie dwór w Cieciszewie do drzewa miał prawo. Wojciech Kózka, lat pięćdziesiąt, gajowy oborski, świadczył, iż grunt ten niegdysiejszy należący do Cieciszewa, teraz użytkowany jest przez Słomczyn. Nadto przypomniał, iż spór o drewno z Szymanowskimi ciągnie się od czasu naprawy wiślanej tamy, do którego szukano dębiny, a Szymanowscy zażądali za swoje zapłaty w kwocie dwóch tynfów. Gajowy wskazał wówczas dęby w oborskiej części lasu, gdzie je wycięto jako własne nie płacąc nikomu i było to właśnie w części lasu, którą teraz imć Franciszek uważał za swoją.

1923-33, las za Skolimowem, fot. H. Poddębski, zb. NAC

Także Marian Bogdan, kmieć z Obór, lat co najmniej osiemdziesiąt mający, zaświadczył, że nim jeszcze kanclarzyna [Maria d’Arquien Wielopolska] zakupiła wszystkie części Cieciszewa od Bogatków, już wówczas wożono z tej części lasu drewno do dworu w Słomczynie. Adam Magdziarz mający lat siedemdziesiąt z Obór potwierdził, iż ta część lasu nigdy nie należała do Szymanowskich. Podobnego zdania był Józef Baran, mający lat nie mniej niż sześćdziesiąt z Cieciszewa, który opowiedział jak mając szesnaście wiosen w swym chłopięctwie, na potrzeby ówczesnej dziedziczki Cieciszewa i Słomczyna, imć Marianny Bogatkowej, zwoził drewno do dworów w Słomczynie i Cieciszewie. Podobnie świadczyli Franciszek Baran z Cieciszewa mający lat co najmniej sześćdziesiąt pięć i Kasper Knyziak z Cieciszewa, lat powyżej pięćdziesięciu, który powoływał się na swego dziada i jego opowieści sprzed bez mała wieku. Wreszcie Franciszek Knyziak lat pięćdziesiąt mający wspomniał, iż nie pierwszy raz Szymanowscy usiłują przywłaszczyć sobie lat, bowiem bronił go przed nimi już jego dziad.

Świadectwa spisano, acz najwyraźniej nie zostały złożone w sądzie, spór o granicę słomczyńską przycichł, bowiem w kolejnych latach nie znajdujemy po nim śladu, w przeciwieństwie do licznych sporów Obór o granicę na Jeziorce z Bielawą oraz z Falenicą na Wiśle.


Źródła:

  • AGAD, Obory

Może ci się także spodobać...