Walki na Urzeczu i nad Jeziorką w październiku 1914 r.

W październiku mija kolejna rocznica zapomnianej bitwy sprzed ponad 100 lat, gdy w 1914 r. nad Jeziorką starły się armia niemiecka atakująca Warszawę i broniąca jej armia rosyjska. Bitwa stoczona została w dniach 8-18 października, w dużej mierze na linii rzeki, między Papiernią w Jeziornie, Piasecznem a Pruszkowem, zaś po wycofaniu Niemców na pobojowisku pozostało wiele trupów, bowiem była niezwykle krwawa. Ucierpiała także ludność cywilna. I choć minął wiek od tamtych wydarzeń, ich opisy wydają się obecnie dużo bliższe, z powodu tego co dzieje się na terytorium Ukrainy. W 1914 r. w obu walczących armiach znajdowali się Polacy, choć szli do walki pod obcym sztandarem.

Bitwę tę opisujemy od lat ze szczególnym uwzględnieniem walk na linii skarpy i Jeziorki, więc zainteresowanych odeślę do listy tekstów na ten temat (https://okolicekonstancina.pl/i-wojna-swiatowa/), dziś rzucimy nieco światła na przebieg wydarzeń w okolicznych miejscowościach, bo choć letniska Skolimów, Konstancin nie ucierpiały zbytnio, inne osady nie miały tyle szczęścia, przechodząc z rąk do rąk, bądź znajdując się pod gradem pocisków.

Jeziorna została mocno ostrzelana, dużym uszkodzeniom uległy budynki papierni. W jej kierunku przypuszczono atak, usiłując przedrzeć się do Bielawy. Wysadzeniu uległ mostek w pobliżu kościoła w Mirkowie, gdzie wyrwano szyny kolejki. Szrapnele uszkodziły dach i ściany fabryki, a budynek liniarnii został zniszczony. Spaleniu uległa szmaciarnia znajdująca się w budynku Starej Papierni, w której murowanym ogrodzeniu wybito dziury dla luf karabinów, skąd ostrzeliwano pozycje rosyjskie w Jeziornie Królewskiej. Uszkodzono kościół w Mirkowie, ponadto pociskami artyleryjskimi zniszczono dwa domy. W Słomczynie ucierpiały kościół i plebania, gdzie Niemcy urządzili lazaret. Wycofując się pozostawiono na polu bitwy zabitych. Jak pisała prasa „w lasach oborskich za Jeziorną i na tyłach Konstancina, w kierunku Słomczyna, leżały jeszcze trupy niemieckie”, „niektóre ukryte w krzakach i rowach leśnych”.

Ogień artyleryjski sięgnął Natolina, gdzie w parku u stóp skarpy pochowano oficera i 8 szeregowców. Dwa szrapnele doleciały do Powsinka, ale nie wyrządziły szkody. Najmocniej ucierpiał zwierzyniec kabacki. Jak ubolewano w dobrach wilanowskich prowadzono w Lesie Kabackim wzorcowe gospodarstwo myśliwskie, a Natolin obfitował w sarny i bażanty. Po bitwie leśnicy chojnowscy stwierdzili prawie całkowite wyginięcie bażantów oraz większości saren. Spłoszona zwierzyna jeśli nie zginęła, to uciekła, a żołnierze obu stron zabijali ją na posiłek. Las Kabacki utracił bezpowrotnie swój myśliwski status.

Szturm wroga zatrzymano w Kierszku i odepchnięto go, niszcząc most w Skolimowie. Mocno ucierpiały okolice Piaseczna w kierunku Tarczyna. Choć Jazgarzew ocalał, Gołków spłonął doszczętnie. Kircha ewangelicka w Starej Iwicznej została dziurawiona szrapnelami i zniszczona wewnątrz całkowicie, a ściany miała „podziurawione jak rzeszoto”. „Pozostały jeno mury”. Zniszczona została Zgorzała. Począwszy od Pyr, większość siedlisk miała wybite szyby, wskutek ostrzału niemieckiej artylerii. Komin cegielni w Dąbrówce nosił liczne ślady kul. Wzdłuż ulicy Puławskiej leżały zabite konie, im bliżej Piaseczna przy drodze znajdowało się coraz więcej domów zburzonych i szarpniętych kulami. Stacja w Piasecznie była uszkodzona, lecz najmocniej ucierpiały domy na rynku obok kościoła. Kilka zostało zupełnie zburzonych, pozostałe częściowo. Kościół z zewnątrz nosił ślady zniszczeń, wewnątrz były one jednak dużo większe. Wnętrze było pełne słomy służył bowiem za noclegownię żołnierzy. Podziurawiono ściany, zniszczono obrazy, strącono żyrandol a organy ostrzelano. Na pobojowisku zostały niemieckie listy, pikiel-hauby, blaszanki po konserwach. Komunikacja z Górą Kalwarią została przerwana, pośpiesznie naprawiano zniszczony most na Jeziorce w Żabieńcu i tory kolejki grójeckiej.

Piaseczno przechodziło w trakcie walk z rąk do rąk i stanowiło najdalej wysunięty punkt niemieckich wojsk, które okopały się w lesie chojnowskim i stamtąd wysyłano do miasta posiłki. Jak zanotował dziennikarz „Niemcy zdołali urządzić sobie tam kompletne podziemne miasto, kopiąc pomieszczenia mieszkalne w ziemi i zaopatrując je w drzwi, okna i przykrycia dachowe ściągane z Piaseczna i Żabieńca. Do kwater tych ściągano też co się dało, szczególnie pościel i łóżka, przyczem dla oficerów starano się o komfort, gdyż w niektórych z tych nor znaleziono zrabowane z sąsiedniego Żabieńca biurka, zegary, kanapy i sofy, żołnierze zaś zabierali w opuszczonych willach i mieszkaniach gramofony.”

Ostrzelany chór kościoła w Piasecznie 11 listopada 1914 r.Fot. M. Straszak, zb. TONzP, IS PAN

Podczas walk w Piasecznie „obowiązywał rygor dla tych kilkuset mieszkańców którzy zostali, iż nie wolno im było wychodzić z domu od godziny 6-ej wieczorem do szóstej rano i palić w tej porze świateł. Osobistych gwałtów nie dopuszczano się, rabunek zaś całkowity był praktykowany po sklepach w miejscowym młynie parowym skąd wzięto zboża za rb.10,000, oraz we wszystkich opuszczonych przez ludność mieszkaniach”. Około 80 rodzin, które nie zdążyły uciec, skryło się do wielkich piwnic G. Flauta na rynku. Przebywało tam blisko 400 osób, bez zapasów żywności. Jeden z nich, N. Siediecer, wyszedł po wodę do studni, gdzie go kula zabiła. Kilka osób, które usiłowały wyjść z piwnicy, uległo poranieniu. „W piwnicy L. Wareckiego zmarł ze strachu 60-letni kupiec, gdy szrapnel wpadł do tego domu. Trup pozostał tam przez 8 dni. Przebywający w piwnicy Flinta przeszli straszną chwilę, gdy szrapnel rozbił kominy, a gruzy zaczęły spadać do piwnicy. Wszyscy byli przekonani, te zostaną żywcem pogrzebani pod grozami. Szrapnel zrujnował ścianę w „Bethamidraszu rabina”. Budynek ten był już wtenczas przemieniony na lazaret”.

Gdy nadszedł kontratak rosyjski, Niemcy wygonili pozostałych w Piasecznie mieszkańców do kontrolowanej przez siebie Góry Kalwarii, uprzedzając, że dojdzie do walki, wskutek której miasto może zostać zniszczone.  „Garstce osób pozostałych w Piasecznie Niemcy pozwalali na dostęp do baterii i okopów, chętnie udzielając objaśnień i zapowiadając wzięcie Warszawy (…). Towar w sklepikach spożywczych niezabrany Niemcy doszczętnie zmarnowali, wysypali w błoto mąkę, kaszę, sól, cukier”. Wycofując się ściągnęli z mieszkańców kontrybucję.

Jeszcze kilka dni po bitwie w mieście nie dało się nic kupić i brakowało jedzenia. Uciekinierzy wracali w ostatnim tygodniu października,  nie wiedząc czy znajdą swe domostwa, czy ruiny i zgliszcza. Do Piaseczna życie powracało powoli wraz z kupcami i rzemieślnikami. Oprócz apteki p. Starzońskiego, otwarto cukiernie, piekarnie, sklepy masarskie a nawet kolonialno-spożywcze. W ostatnim tygodniu października pod miastem schwytano kilkunastu maruderów pruskich i austriackich. Zdołano także wybudować prowizoryczny most na Jeziorce w miejsce zniszczonego w Żabieńcu przywracając komunikację z Górą Kalwarią, choć na naprawienie torów kolei grójeckiej, która docierała tylko do Piaseczna, trzeba było jeszcze poczekać. Wówczas przez  Piaseczno zaczęły przejeżdżać naładowane wozy i platformy, wiozące całe rodziny Żydów z Góry Kalwarii do Warszawy. Żydzi piaseczyńscy, także opuszczali tłumnie miasteczko, mieszkańcy nie byli w stanie zrozumieć z jakiego powodu.

Z około 9,000 mieszkańców Góry Kalwarii, przeważnie Żydów, została nieliczna garstka. Wielu z nich wyprowadziło się do Warszawy. Całkowitemu zniszczeniu uległo 10 domów. Notowano, iż podczas walk związanych z wycofywaniem Niemców „kościół katolicki mniej ucierpiał, natomiast plebania jest zupełnie zrujnowana. Zrabowany został niemal doszczętnie sklep spółdzielczy”. Cudowny cadyk ewakuował się przed wejściem Niemców wraz ze swą świtą do Warszawy i to za nim podążali przez Piaseczno Żydzi. „Bethamidrasz” czyli dwór został zabity deskami. Skład wyrobów tytułowych p. f: „Biederman” zrabowano całkowicie. Do głównej bożnicy wpadł szrapnel, kiedy modliło się w niej sporo żydów. „Zabici zostali na miejscu70-letni Mendel Wahren i Karp, a wielu uległo poranieniu. Spalone i zniszczone zostały domy pp. Rawskie.go, Jabłońskiego, Cukierta i innych. Sklepiki prawie wszystkie Niemcy obrabowali. Zniszczyli też dwie herbaciarnie Brodera i Gelbesza, sklep Cukierta i sklad skóry Hochmanów, których Niemcy tak pobili, te obaj są obłożnie chorzy”. Nic więc dziwnego, że gdy Niemcy się wycofali i do Góry wkroczyło wojsko rosyjskie, Żydzi urządzili mu uroczyste przyjęcie z rodałami i śpiewami. Carska armia, nadciągająca z Galicji na ratunek Warszawie, aby przeprawić się na lewy brzeg Wisły, w ciągu jednej doby wybudowała most w sąsiedztwie Góry Kalwarii „wyrąbując wszystkie drzewa w najbliższej okolicy oraz rozbierając szopy i stodoły”. W Górze Kalwarii spaliło się 15 domów, zdewastowano dwa ogrody. W Potyczy zniszczona została gorzelnia, a w ruinę obrócono oba czerskie wiatraki. Stanowiły one doskonały punkt obserwacyjny dla niemieckich oficerów, którzy dyktowali kierunek ostrzału artyleryjskiego, więc były pierwszym celem kontrnatarcia.

Na Urzeczu i w jego okolicach majątki były mocno zdewastowane, pola stratowane, a bardzo wiele sadów i lasów wyciętych w pień. Mimo zniszczeń normalność wróciła nad Jeziorkę i Urzecze dość szybko. Bitwa była wygrana, a mieszkańcy tych okolic szczerze dziękowali carskiemu wojsku. Nikt nie spodziewał się, że już w lipcu 1915 r. Rosjanie rozpoczną ewakuację Królestwa, które w sierpniu zostanie zajęte przez niemiecką armię. Kolejne lata wojny pogłębiły biedę i ruinę.


Źródła:

  • Dzień
  • Gazeta Warszawska
  • Kurier Poranny
  • Nowa Gazeta
  • Tygodnik Illustrowany

Może ci się także spodobać...