Ostatnia bitwa

Jeszcze nieco ponad ćwierć wieku temu 17 stycznia rokrocznie świętowaliśmy wyzwolenie stolicy Polski, na pamiątkę dnia gdy Wojsko Polskie oraz Armia Czerwona odebrały hitlerowskim żołnierzom zrujnowaną i opuszczoną Warszawę. Wyzwolenie to mocno wątpliwe, pośród ruin mało kto mieszkał, Niemcy dokonywali systematycznego zniszczenia miasta. Nie ulega jednak wątpliwości, iż kilka dni wcześniej rozpoczęła się ofensywa, która zaprowadziła wojska radzieckie oraz ich polskich sojuszników do Berlina. Nie należy także zapominać, iż walki te kosztowały życie wielu żołnierzy, z których większość nie kierowała się ideologią, lecz pragnieniem walki z wrogiem. O ile zatrzymanie natarcia w sierpniu 1944 roku było z całą pewnością decyzją polityczną, następujące w kolejnych miesiącach przegrupowanie wojsk na linii Wisły powodowane było względami wojskowymi. Armia radziecka zbierała siły do wielkiej ofensywy, której przeprowadzenie koordynowano z zachodnimi sojusznikami. Do początków stycznia Wisła zamarzła, nie toczono jednak walk. Na lewym brzegu umocnili się Niemcy, na prawym Rosjanie i Polacy. Trwało nerwowe wyczekiwanie.

Na południe od Warszawy nadwiślańskie wsie już dawno opustoszały, Gassy były całkowicie spalone i zniszczone wskutek radzieckiego bombardowania, mieszkańcy rozpierzchli się. Niektórzy trafili do Konstancina, inni do dworu w Oborach, usiłując przetrwać zimę. Siedzibą niemieckich władz był oddalony od frontu Pruszków, administracja porzuciła Jeziornę czy Wilanów, pozostawiając siły wojskowe by stawiły czoła rozlokowującym się po drugiej stronie Wisły żołnierzom armii polskiej i radzieckiej. Przegrupowanie sił pozwoliło zająć pozycje wzdłuż rzeki na odcinku wielu kilometrów, podczas którego spoglądano na dogasające Powstanie Warszawskie. Most w Ciszycy został zniszczony jeszcze w lipcu, rejonu przeprawy nie usiłowano forsować. W październiku dokonano przegrupowania sił na lewym brzegu, wycofując z dworu w Oborach węgierski sztab oraz całą tutejszą dywizję, z uwagi na brak zaufania co do jej możliwości bojowych. Zastąpiła go 337 Dywizja Grenadierów. Na tutejszym odcinku między Wilanowem a Górą Kalwarią stanowisko dowodzenia ulokowano w Jeziornie Królewskiej, odcinek między Kępą Okrzewską a Dębówką broniony był przez 688 pułk. Umocniono rejony strategiczne, za które uznano skrzyżowania dróg w Skolimowie i Konstancinie oraz Jeziornie Królewskiej, a także Słomczyn, gdzie na wieży kościelnej ulokowano obserwatora. Zaminowano spiętrzenie wody nieopodal dolnej Papierni.

Kamień upamiętniający działania w dniach 16 i 17 stycznia 1945 roku przy Starej Papierni. Dwa inne znajdują się w miejscach gdzie Niemcy stawili opór – nieopodal dworu w Oborach oraz w Czernidłach. Na wale nieopodal Dębiny znajdziemy kolejny pomnik, upamiętniejący miejsce sforsowania Wisły (o czym poniżej)

Uderzenie przez Wisłę było jedynie częścią ostatniej ofensywy, która planowano w uzgodnieniu z aliantami na 20 stycznia 1945 roku. Po niemieckim natarciu w Ardenach Churchill zwrócił się do Stalina o jej przyśpieszenie. Forsowanie rzeki rozpoczęto 12 stycznia. Ciężkie walki trwały przez kilka dni, w trakcie których siłom polsko-rosyjskich udało się przedostać przez umocnioną rzekę na południe od Góry Kalwarii i ruszyć w kierunku Mszczonowa. Zmieniło to sytuację frontową, zwłaszcza gdy natarcie zmieniło się pościg za uciekającymi Niemcami. Niepodal Karczewa obronę niemiecką wiązała 1 Brygada Kawalerii, oczekując aż siły radzieckie dotrą na teren gmin Jeziorna by przejść do ataku. Z uwagi na wydarzenia o godzinie 13 wydany został rozkaz ataku, mający na celu związanie Niemców walką, by nie zdołali się przegrupować w okolicach Mszczonowa, nadto mający ich zmylić co do rzeczywistego rozmiaru ofensywy. Dowództwo niesłusznie przeceniało niemieckie siły, przewidując iż stawią one dość silny opór, by powstrzymać natarcie. Dowodzący 1 Brygadą Kawalerii płk. Radziwinowicz wydał rozkaz do ataku dowódcom drugiego i trzeciego pułku kawalerii. Przed godziną 14 pod osłoną ognia artyleryjskiego z okolic Józefowa i Otwocka pluton chorążego Chałasa przez zamarzniętą Wisłę wkroczył do Ciszycy, zaś pluton chorążego Zakrzewskiego umocnił się nieopodal Czernideł (w miejsuc znanym wśród miejscowych jako Dębina). Uchwyciwszy dwa przyczółki Polacy zaczęli przerzucać kolejne wojska. Niemcy zostali zaskoczeni, spodziewali się ataku w okolicach Gassów. Bronili się niezbyt zaciekle. Podczas gdy kawalerzyści umacniali się oczekując przybycia wsparcia, zapadła zapewne decyzja o odwrocie, gdy wprowadzone w błąd co do rozmiarów ataku niemieckie dowództwo nie zdołało należycie ocenić jego rozmiarów.

Jak wspomina Krystyna Machlejd 16 stycznia ostrzał artyleryjski dosięgnął Konstancina, zniszczona została elektrownia, a prąd uruchomiono na powrót osiem miesięcy później. Około 16:30 Niemcy zaczęli się wycofywać, zdołali podpalić jeszcze kilka konstancińskich willi i wysadzić spiętrzenie wody nieopodal dolnej papierni, a także zniszczyć most przez Jeziorkę. Polskie natarcie trwało, do 22 kiedy wstrzymano ofensywę kawalerzyści zajęli już wszystkie wsie nadwiślańskie – od Obórek, przez Opacz, Ciszycę, Gassy i Kopyty skąd uderzyli w kierunku Piasków. Przez Cieciszew dotarli na drogę warszawską, a przed świtem stanęli nad zamarzniętą Jeziorką wkraczając do Jeziorny Królewskiej. Stamtąd trzon natarcia ruszył w kierunku Kabat, gdzie dotarł 17 stycznia po południu.

17 stycznia 1945 roku Konstancin pełen był polskich żołnierzy dowodzonych przez Rosjan. Krystyna Machlejd wspomina o pijanym oficerze sowieckim, cieszącym się ze zwycięstwa, którego siłą wyprowadzili jego trzeźwi towarzysze przepraszając za jego zachowanie. Wieczorem w willach kwaterowali polscy żołnierze świętujący z ich mieszkańcami. Kolejnego dnia około 10 ruszyli dalej, „Za germańcami w Berlin”.

Nikt wówczas jeszcze nie spodziewał się tego co miało nastąpić niebawem, na razie wyczekiwanie dobiegło końca i zdawało się, iż czas wojny również.


Źródła i literatura:

Może ci się także spodobać...