Bombardowanie Konstancina po raz trzeci

Tytuł może być mylący, bo nie chodzi o trzykrotne bombardowanie Konstancina, a o to że po raz trzeci wracamy tu do tego wątku. O bombach jakie spadły na Królewską Górę 3 września 1939 r. pisał Witek Rawski bombardowanie-konstancina-1939-r/ oraz Paweł Komosa bombardowanie-konstancina-w-relacji-ambasadora-usa/

Teraz kolej na mnie, gdyż dotarłem do materiałów które jasno wskazują jakie budynki zostały zbombardowane.

W moje ręce wpadła książka “The German invasion of Poland – polish black book” wydana w 1940 r. w Londynie przez wydawnictwo Hutchinson & CO. LTD. opisująca działania niemieckie na terytorium Polski we wrześniu 1939 r. Znalazł się w niej ciekawy fragment dotyczący wydarzeń z 3 września 1939 r.

Według artykułu niemieckie lotnictwo zaczęło ataki na zagraniczne służby dyplomatyczne bombardując willę ambasadora USA dnia 3 września 1939 r., czyli w dzień w którym Anglia i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę. Naloty w okolicach tej willi na Królewskiej Górze to jednak najprawdopodobniej czysty przypadek a nie jak można przeczytać w publikacji – celowe działanie.

A skąd w ogóle wziął się ambasador USA na Królewskiej Górze? Protokół Dyplomatyczny Polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych mając na uwadze zbliżającą się wojnę wybrał jako miejsce letniego pobytu dla zagranicznych służb dyplomatycznych położoną w konstancińskim sosnowym lesie dzielnicę Królewska Góra. Konstancin leżący 20 km od stolicy Polski wydawał się bezpiecznym i idealnym miejsce schronienia i odpoczynku. Brak tu jednostek mogących stanowić cel militarny. Jedyne obiekty to stacja kolejki wilanowskiej, oddalony o ok. 8 km most na Wiśle Ciszyca-Świdry Małe oraz oddalone od Królewskiej Góry o ok. 3 km lotnisko Szkoły Pilotażu. Mimo to 3 września 1939 r. okolice willi zajmowane m.in. przez ambasadora USA stały się celem ataków bombowych. Jak już wspominano w przytaczanych artykułach kolegów sama willa ambasadora nie ucierpiała. Jedynie okna na 1 piętrze gdzie akurat znajdował się ambasador z rodziną zostały wybite. Nikt na szczęście nie ucierpiał. W nalocie zostało zrzuconych 11 bomb, jedna w odległości 20 metrów od willi zajmowanej przez ambasadora. Sześć z nich nie wybuchło.

13 września 1939 r. Departament USA opublikował raport ambasadora Anthony’ego Josepha Drexela Biddle’a datowany na 3 września 1939 r.:
“Ambasador USA w Warszawie Anthony Drexel Biddle dziś poinformował Departament USA że dziś krótko po godz. 9 rano niemieckie bombowce zrzuciły sześć ciężkich bomb na Konstancin. Jedna z nich poważnie uszkodziła willę sąsiadującą z willą zajmowaną przez Ambasadora USA, w mniejszym stopniu uszkadzając jego budynek. Bomba zapalająca otarła się o willę Ambasadora, lecz nie eksplodowała. Ani Ambasador ani nikt z członków jego rodziny przebywający akurat w pobliżu nie został ranny.”
Konsekwencją tego wydarzenia była ewakuacja służb korpusu dyplomatycznego.

Artykuł opatrzony jest jedną fotografią przedstawiającą willę zajmowaną przez ambasadora Anthony’ego Josepha Drexela Biddle’a – willa znajduje się przy ulicy Potulickich 63 i istnieje do dnia dzisiejszego.

Willa przy ul. Potulickich 63 zajmowana przez ambasadora USA (1940 r., zbiory A. Zyszczyka)

 

Willa przy ul. Potulickich 63 obecnie

Więc na którą willę spadła bomba która poważnie uszkodziła budynek? Na sąsiednią willę przy ulicy Potulickich 61 rozdzieloną od willi ambasadora kortem tenisowym. Willa ta miała też inny epizod w okupacyjnej historii Konstancina. Otóż w 1944 r. po wysiedleniu przez Niemców rodziny Potulickich z dworu w Oborach (za uczestnictwo syna hrabiny w Powstaniu Warszawskim) hrabina na krótki czas znalazła schronienie właśnie w tej willi. Willa niestety niedawno została sprzedana i dziś w jej miejscu stoi zupełnie nowy budynek.

Willa przy ul. Potulickich 61 na którą spadła bomba 3 września 1939 r. (zdjęcie z ok. 2015 r.)

 

Willa przy ul. Potulickich 61 obecnie

 

P.s. Korpus Dyplomatyczny został ewakuowany na wschód. Wpierw do Nałęczowa a następnie do Krzemieńca. Niestety i te miejscowości były bombardowane przez Niemców. Kolejną depeszę ambasador USA Anthony Drexel Biddle nadał do USA 13 września 1939 r. Informowała ona o nalotach na Krzemieniec – ok. godz. 11 rano Niemcy zrzucili 12 bomb od których ucierpiały zabudowania przy głównej ulicy miasta. Skutki niemieckich bomb to: 31 zabitych, 49 ciężko rannych, 28 lekko rannych, 8 domów spalonych, 19 zniszczonych, 9 uszkodzonych. 14 września Korpus Dyplomatyczny konynuował swą podróż w kierunku granicy rumuńskiej.
Krzemieniec dziś znajduje się na terytorium Ukrainy i jest jednym z miast partnerskich Konstancina-Jeziorny. Jak widać łączy nas również historia w którą wplątany był ambasador USA.

Może ci się także spodobać...