Bomby nad Konstancinem – 1939 r.

O bombach jakie spadły na Królewską Górę 3 września 1939 r. pisał na naszym portalu  Paweł KomosaAdam Zyszczyk i ja.  

Ponownie wracam do tego wątku. Wpadł mi bowiem w ręce wywiad przeprowadzony 24 października 1991 r. przez profesora historii California State University (Fullerton) Randolpha W. Baxtera z Eugenią McQuatters. Wspomina w nim także Konstancin…

Kim była wspomniana pani? Eugenia McQuatters urodziła się 14 lipca 1904 r. w Hillsboro w Teksasie (USA). Kształciła się na Uniwersytecie Kalifornijskim i na paryskiej Sorbonie. Zatrudniona została w ambasadzie amerykańskiej w Warszawie 16 listopada 1936 r. Wyjechała z Warszawy z całym personelem ambasady 5 września 1939 r. Była sekretarką i asystentką ambasadora Anthony J. Drexel Biddle’a Jr. w latach 1937-1940.

Ambasada amerykańska w Warszawie, wrzesień 1939 r. Personel ambasady umieszcza na dachu budynku flagę amerykańską, zaznaczając tym samym neutralność miejsca w konflikcie zbrojnym. Zdjęcie ze strony afsa.org

[…] Eugenia McQuatters: […] Ambasador był bardzo opanowany. Był łagodną ale też silną osobą. Starał się dbać o personel jak tylko mógł. W ogrodzie ambasady wykopano rów, w którym w razie niebezpieczeństwa mógł się każdy schronić. Otrzymaliśmy od Departamentu Stanu wiadomość: „Należy zabrać kobiety personelu i umieścić w bezpiecznym miejscu”. Ale w czasie dekodowania tej wiadomości – pamiętam bardzo dobrze – ostrzał był tak duży, że nie można było nawet wyjść z budynku i wejść do wykopu! Dwie lub trzy z nas dekodowało wiadomości i po prostu pozostaliśmy tam, gdzie byliśmy. Nic nam się nie stało. Chociaż ostrzał był bardzo silny, nie zagroził budynkowi. Ambasador uznał jednak, że dla naszej ochrony powinniśmy udać się poza Warszawę.

Baxter: Ambasador [Anthony] Biddle wspominał, że w Konstancinie była willa ambasady?

Willa przy ul. Potulickich 63, zajmowana przez ambasadora Anthony J. Drexel Biddle’a Jr. (1939 r., zbiory Adama Zyszczyka)

McQuatters: Tak, zgadza się! Poszła tam większość kobiet. Personel miał swój dom, w pobliżu domu ambasadora. Na jego podwórko zrzucono trzynaście bomb. I każda z nich była niewypałem! Usłyszeliśmy huk i wszyscy wybiegliśmy zobaczyć, co się stało. Ambasador powiedział: „Tu jest zbyt ryzykownie – musimy opuścić Konstancin i wrócić do Warszawy”. Więc wszyscy wróciliśmy! Ludzie gadali, że te bomby celowo były niewypałami, aby wystraszyć cudzoziemców, którzy tam byli, lub też poinformować, że naziści panują w powietrzu. […] I stało się to pierwszego dnia wojny. […]

Pani McQuatters źle zapamiętała. Stało się to bowiem 3 września 1939 r.

Ambasada amerykańska w Warszawie, wrzesień 1939 r. Nie widać wspomnianego rowu przeciwlotniczego. Być może któraś z widocznych na zdjęciach pań to Eugenia McQuatters. Zdjęcie ze strony afsa.org

źródło: www.adst.org

Może ci się także spodobać...