Mikrohistorie. Opowieści o ludziach i miejscach (5)

Ulice Jasiowa i Wągrodzka

Różne są wersje opowieści o nazwie nadanej Królewskiej Górze, wszystkie wiążą ją z Janem III Sobieskim, żadna jednak nie jest prawdziwa, bowiem nazwa ta nie była używana do czasu, aż w roku 1925 przystąpiono do parcelacji porastającego ten rejon lasu, by sprzedać działki. Bo tylko on do tego czasu się tu znajdował, teren porastały wyłącznie drzewa i mieszkał tu gajowy oborskiego dworu. Jego biały domek kryty strzechą stał tam jeszcze tuż po zakończeniu I Wojny Światowej, obecnie w tym miejscu wśród lasu wzniesiono liczne zabudowania i znajduje się CKiR.

Na zdjęciu 2 i 3 chłopiec, który dostał własną ulicę i poszedł bić się za Polskę

Las rozparcelowano w połowie lat dwudziestych, zamierzając stworzyć tu kolejne miasto-ogród, lecz nie letnisko, bowiem zaplanowano tu obok parku również miejsce na targowisko, a także na dzielnicę handlową, gdzie miały mieścić się drobne usługi. Tak wynika przynajmniej z planu, sporządzonego w 1926 roku przez mierniczego Henryka Malanowskiego. Targ miał mieścić się w miejscu obecnej przychodni na ulicy Wareckiej, w modernistycznej willi, które zdominowały cały teren, sprawiając iż pierwotnych planów nie zrealizowano. Tej samej willi, której architekt jest nieznany, a którą umiejętnie wkomponowano w otoczenie, sprawiając iż wyrasta w góry, w której ją wzniesiono, podjazd do garażu umieszczając w zniwelowanym wzniesieniu. Z czasem wille te miały stać się siedzibą czerwonego osiedla, najwyższych władz PRL.

Lecz początki zapomnianych opowieści i tutejszych historii znajdziemy jeszcze podczas parcelacji. Przez Królewską Górę do lasu wiedzie ulica Wągrodzka. Czy ktokolwiek zastanowił się skąd taka nazwa, prawdopodobnie jedyna w Polsce? Wiodła tędy droga przez Łubną i Dobiesz, gdzie łączyła się z traktem przez Uwieliny do Wągrodna. Ulicę nazwano zaś tak dlatego, że Wągrodno aż do czasów uwłaszczenia również należało do Potulickich. Stanowiło niewielki majątek ziemski, będący własnością hrabiów na Oborach. Nawet po uwłaszczeniu częściowo pozostał w ich rękach, ponadto tam znalazły miejsce serwituty dla mieszkańców Słomczyna. Co ciekawe przetrwały one po 1927 roku, gdy zlikwidowano większość z nich rozporządzeniem Prezydenta. Jeszcze w latach trzydziestych na całodzienne wyprawy udawali się tam mieszkańcy Słomczyna, by skorzystać z prawa do pobrania z lasu określonej ilości drewna na opał i na ogrodzenia, niekiedy także na budowę domów i innych zabudowań. Jeden z nich, mówiąc mi o swej peregrynacji z dziadkiem po drewno tuż przed wybuchem wojny, zauważył, iż jest chyba ostatnim mieszkańcem Słomczyna, który pamięta o wyprawach do Wągrodna.

“Rafałki”

Wojna wiąże się zaś z ulicą prostopadłą do Wągrodzkiej i Potulickimi. Bowiem niewielka ulica Jasiowa nazwę wzięła od urodzonego w roku 1923 chłopczyka, który biegał wokół geometry dokonującego parcelacji tych terenów. Miał wówczas ledwie 3 lata, słysząc iż ulicom nadawano od razu nazwy Czarnieckiego, Żółkiewskiego, Chodkiewicza, wzorem wielkich marszałków zażyczył sobie, że chce też mieć swoją ulicę. I w ten sposób kilkuletni Jasio Potulicki stał się patronem ulicy Jasiowej.

19 lat później 21 letni podchorąży Jan Przecław Potulicki, znany jako “Rafał Olbromski” dowodził grupą Kedywu o nazwie Lassy, prowadząc działania wymierzone imiennie przeciwko okupantowi. W sierpniu 1944 roku poszedł się bić za Polskę, wraz ze swym oddziałem znanym jako „Rafałki”, od imienia swego dowódcy. W dniu 24 sierpnia „Rafał” miał zlikwidować stanowiska niemieckiej artylerii, która ostrzeliwała siedzibę dowództwa III zgrupowania AK “Konrad”, szpitala, i kwater powstańczych. Osobiście celował do przeciwnika. Kiedy pierwszy pocisk nie doleciał do celu, kolejny podniósł Rafał, wówczas pocisk eksplodował wewnątrz pomieszczenia. Ciężko rannego nie udało się uratować – zmarł w kilka godzin później. Legendarnego dowódcę pochowano z honorami wojskowymi na trotuarze posesji przy ul. Smulikowskiego 10.

Tak odszedł ostatni męski przedstawiciel gałęzi rodu dziedziczącego Obory, lecz kto wie, być może na ulicy Jasiowej, gdzie nieznana ręka od dawna 1 sierpnia stawia znicze i wiesza tabliczki pamiątkowe, można spotkać biegającego tam w krótkich spodenkach chłopca?

Tabliczka wisząca jeszcze kilka lat temu na skrzyżowaniu ulic Wągrodzkiej i Jasiowej

Może ci się także spodobać...