Kapliczka w Moczydłowie

Obiecałem powrócić kiedyś do tytułowego tematu, bowiem kiedy pisałem o znakach granicznych i kłótniach na pograniczu tutejszych dóbr, nie udało mi się znaleźć w internecie niczego więcej poza krótkimi opisami kapliczki. Powoli zbliża się koniec roku, więc pora uzupełnić zaległości. Warto zobaczyć ten łurzycki zabytek, na który mało kto zwraca uwagę, choć znajduje się w dość widocznym miejscu. We wsi Moczydłów nieopodal Góry Kalwarii, tuż przy znajdującym się tam przystanku autobusowym linii 742 i drodze prowadzącej w kierunku Konstancina odnajdziemy jedną z najstarszych kapliczek w tych okolicach.

Wzniesiono ją w XVIII wieku jako znak graniczny, wskazujący granice ziem wsi Moczydłowa oraz Wólki Załęskiej (wówczas zwanej Wolą Załęską). Krzyże i kapliczki często stanowiły stałe punkty podczas rozdzielania majątków, wyznaczały także krańce wiosek. Kto ciekaw może poczytać na ten temat na blogu w pierwszej części wpisu o sporach granicznych na tutejszych ziemiach – TUTAJ. Moczydłowska kapliczka jest chyba jedynym znakiem granicznym, który przetrwał do naszych czasów. Ale prawdopodobnie nie w miejscu pierwotnego ustawienia…

U podstawy kapliczki znajduje się obecnie mało czytelna inskrypcja, której treść pozwolę sobie tu przytoczyć za p. Marią Anacką – Łyjak..

Węgielnik pod Baniochą
Trzy kopce objawi
Srzód Wisły przeciw glinek
Pónkt granic postawi
Linÿa od pierwszego
Prosto położona, [.?]
Gdy drugiego dociągnie
Yuż rozgraniczona
Wola Załęska od Wsi
Moczydłowa wcale.
Obrońco Ludzkiey Sławy
Strzeż y granic stale.

Węgielnik to kopiec wyznaczający początek granicy między Moczydłowem a Wolą Załęską pod wsią Baniocha, od którego linia prosta biegła aż do kopca granicznego, znajdującego się na kępie wiślanej między dwiema odnogami Wisły, na wysokości wsi Glinki. W tym miejscu pierwotnie ustawiono zapewne kapliczkę, a inskrypcję wmurowano w jej podstawę wytyczając na nowo granice, gdy kapryśna Wisła wylała na urzeckie brzegi. Wylew taki kroniki odnotowują w roku 1751 i zapewne wtedy rzeka zmieniła nieco koryto, bowiem stare opuszczone łożysko w tym rejonie znajduje się na  pruskich planach z lat 1795-1809. Stąd w drugiej połowie XVIII wieku granicę wytyczono z inicjatywy dziedzica Woli Załęskiej, lub proboszcza z Góry Kalwarii, do którego należał wówczas Moczydłów.

Napis na tablicy jest obecnie nieczytelny, tak wyglądał w roku 1991 (z “Spotkań z Zabytkami”)

Nie dowiemy się już nigdy z jakiego powodu kapliczkę ustawiono na wysokiej skarpie wiślanej, choć być może przeniesiono tam samą inskrypcję, wmurowując ją w inną kapliczkę pochodzącą z XVIII wieku. Jednakże oglądając ją warto sobie uświadomić, iż jej historia zawiera w sobie dzieje typowe dla Urzecza, związane z powodzią i wylewem Wisły, które zmieniły brzeg rzeki.

Obok kapliczki rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków na Urzecze. W tym miejscu skarpa jest wyraźnie wzniesiona wiele metrów nad poziom gruntu i łatwo domyślić się skąd nazwę swą wywiodła pobliska Góra Kalwaria, niegdyś zwana zwyczajnie Górą, do której podróżni zmierzali pradawnym szlakiem, przy którym ustawiono moczydłowską kapliczka. Przez stulecia widzieli oni Wisłę, meandrującą u stóp skarpy – jak opisywała ją w tym miejscu w pierwszej ćwierci XIX wieku Klementyna Hoffmanowa – kray zaś wcale piękny, wesoły, drzew wiele a wspaniała Wisła iakby igrając i drożąc się to się chowa, to się pokazuie. Jadąc tędy minęła kapliczkę w Moczydłowie.

Wisła odsunęła się od skarpy oddając ląd pod uprawę już w połowie XIX wieku. Od lat dwudziestych trwała w tym miejscu budowa wałów, a prace prowadzone przez Komitet Nadzoru Budowy Wałów Niziny Moczydłowskiej trwały przez pół wieku, gdy sypano wały w kierunku Warszawy. Gdy tuż przed wybuchem Powstania Styczniowego usypano ostatnie odcinki we wsiach Siekierki i Czerniaków, lewy brzeg został zabezpieczony od wylewów, umożliwiając tu uprawianie warzyw i owoców, sprzedawanych następnie w Otwocku czy Karczewie, gdzie ich smak po dziś dzień wspominany jest przez przez starszych mieszkańców tych miejscowości. Na odcinku od Woli Załęskiej duże zasługi w sypaniu wałów położył członek Komitetu w postaci Kaspra Potulickiego, właściciela dóbr oborskich, nie szczędzącego wysiłku we wspomaganiu budowy wałów w tym miejscu, mimo iż obowiązek taki ciążył na dziedziczących tu Wernerach i Marchwickich z Brześcc i Kawęczyna.

Widok z wysokiej skarpy w kierunku Wisły

Kiedy już nasycimy oczy widokiem Urzecza, warto zauważyć, iż kapliczka stoi na kopcu. Tradycja wiąże to miejsce z pochówkiem żołnierzy z I wojny światowej, choć znajduje się on po drugiej stronie szosy. Co ciekawe opowieść ta pojawiła się w ostatnim półwieczu i nałożyła na wcześniejszą, gdyż na początku XX wieku mówiono, iż znajduje się tu miejsce pochówku powstańców styczniowych, na których grobie ustawiona jest kapliczka. Jednakże jak wiemy jest dużo starsza…

Z kapliczką wiąże się jeszcze inna historia. Ponoć w pierwszych miesiącach wojny zmarł tu żydowski wysłannik z getta w Jeziornie o nazwisku Motyl. Na polecenie starszyzny przekradał się do Góry Kalwarii, aby ustalić jaki los spotkał tamtejszego sławnego cadyka, a także dowiedzieć się czy prawdą jest, iż getto w Jeziornie ma zostać wkrótce zlikwidowane. Zmarł u stóp kapliczki wskutek ran zadanych przez głodne psy, a ciało znaleziono po kilku dniach. Sołtys Moczydłowa pochował je w lesie nieopodal grobu żołnierzy.

Zdjęcie ze zbiorów IS PAN.

Grób żołnierzy jak wspomniano znaleźć można na wprost kapliczki, po przekroczeniu drogi. Jest on śladem bitwy na pierścieniu warszawskim, która rozegrała się jesienią 1914 roku, gdy przez te ziemie przebiegała linia frontu. Groby takie znajdziemy na linii skarpy wiślanej aż do Jeziorny i w kierunku Nowych Falęt. Natarcie zostało zatrzymane wówczas na linii rzeki Jeziorki, a nieopodal Zalesia wciąż znaleźć można zachowane okopy – o bitwie tej poczytać można w tym artykule.


Źródła i literatura:

  • Tajemnice inskrypcji Moczydłowskiej (w:) Spotkania z zabytkami, lipiec 2005, ss. 38 – 39
  • SKROK Zdzisław, Słupy graniczne (w:) Spotkania z zabytkami, listopad 2003, ss. 8-11 – tu dodam jeszcze, że ten znany autor wielu książek z dziedziny archeologii i historii, mieszkaniec Konstancina-Jeziorny opisał kapliczkę i zwrócił uwagę na znaczenie inskrypcji chyba jako pierwszy, bowiem od kiedy pół wieku wcześniej wciągnięto ją do ewidencji zabytków, prócz miłośników Mazowsza niewiele osób o niej wiedziało. Próżno szukać informacji na jej temat jeszcze w przewodnikach wydawanych w latach osiemdziesiątych XX wieku.

Może ci się także spodobać...