Misterium w Górze Kalwarii

Blog nazwany został „Historią okolic Konstancina” nie bez przyczyny, jak łatwo zauważyć staram się prócz przywracania zapomnianej historii regionu pokazać również nierozerwalny związek terenu obecnej gminy Konstancin-Jeziorna z innymi miejscami regionu Urzecza, takimi jak Karczew czy Góra Kalwaria. A także jak wspomniałem promować mniej znane wydarzenia związane z historią tych okolic. Stąd też dzisiejszy wpis, o charakterze raczej informacyjnym.

Góra Kalwaria to bardzo ważny sąsiad, swego czasu największy obok Czerska gród położony nad Wisłą tej części Mazowsza. Choć świątynia w miejscowości noszącej wówczas nazwę Góra po raz pierwszy wzmiankowana była w roku 1252, a kościół w Cieciszewie w świetle odnalezionych niedawno zapisków został zapewne wzniesiony już w roku 1236, to przed jego powstaniem tereny do rzeki Jeziorki podlegać mogły parafii górskiej lub czerskiej. Góra była obok Karczewa jednym z serc Urzecza, a gdy biskup Stefan Wierzbowski zmieniał ją w XVII wieku w miasto Nowa Jerozolima, podupadającą wówczas po potopie szwedzkim wieś zakupił od Anny z Cieciszewskich, wywodzącej się ze znanego rodu szlachty zamieszkującej Cieciszew, najstarszą miejscowość obecnej gminy Konstancin-Jeziorna. Nazwa Nowa Jerozolima nie dotrwała do naszych czasów, jak notował nieco złośliwie w roku 1693 francuski podróżny kawaler le Tende, do nazwy Góra dodano nazwę Kalwaria, aby uczcić w ten sposób fundacje uczynione przez biskupa Wierzbowskiego dla budowanych tu wielu klasztorów, choć w rzeczywistości nazwa ta wiąże się z założeniem miasta na planie krzyża i założeniami kalwaryjskimi, mającymi uczynić z Nowej Jerozolimy sanktuarium.

Historia Góry Kalwarii jest dość dobrze poznana, w przeciwieństwie do historii terenów gminy Konstancin-Jeziorna i pozazdrościć można jedynie prężnie działającemu tam Towarzystwu Miłośników Góry Kalwarii i Czerska. Dzisiejszy krótki wpis powstał wyłącznie w celu zwrócenia uwagi na mające odbyć się w najbliższą niedzielę w Górze Kalwarii misterium męki pańskiej. Rzecz o tyle warta zobaczenia, iż pomijając trud włożony w jego wystawienie i odwzorowanie włącznie z legionistami mówiącymi po łacinie, stanowi ono reaktywowane przed trzema laty tradycyjne misterium pierwotnie wystawiane w Górze Kalwarii 300 lat temu, zapewne już w czasach biskupa Wierzbowskiego. Tradycja ta zamarła w czasach zaborów, wcześniej jednakże przez ponad wiek odtwarzano w mieście ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa, przed świętami Wielkiej Nocy. A reaktywowane widowisko oparte jest o tekst dokumentu z roku 1761, znajdującego się w aktach miejskich, zwanego Dekretem Piłata. To zwyczaj nieznany w innych polskich misteriach, gdyż jedynie w Górze Kalwarii pachołek miejski odczytywał przed Ratuszem dekret skazujący  Chrystusa na śmierć, co następnie wpisywano jako akt sądowy do ksiąg miejskich, wskutek czego dokument zyskiwał urzędowe znaczenie.

Stąd jeśli ktoś w najbliższą niedzielę poświęcić może nieco czasu, zachęcam do wzięcia udziału i zobaczenia misterium, począwszy od wjazdu Chrystusa na osiołku o godzinie 12:30, zaś o godzinie 15 po mszy świętej rozegrana zostanie scena historyczna, po której rozpocznie się misterium. Póki oba brzegi Wisły mające stulecia wspólnej historii są nadal od ponad pół wieku rozdzielone, wciąż łatwiej wybrać się nam do pobliskiej Góry Kalwarii niż do Karczewa…

Może ci się także spodobać...