Wakacje dobiegają końca, tradycyjne podsumowanie wydarzeń okołohistorycznych obejmie jak zawsze 2 miesiące, bo rozmaite aktywności zazwyczaj zamierają, a w ich miejsce pojawiają się inne. Tym razem wydarzenia pozostawmy na koniec, bo wydaje mi się, że w te wakacje zdominowały je ciekawe odkrycia.
Odkrycia
Niski stan Wisły ma praktycznie same minusy i długo można by o tym pisać. Ale jest jeden plus – dla pasjonatów historii bardzo istotny. Przy niskim stanie rzeki pojawiają się wcześniej nieznane obiekty, które znajdują się na dnie rzeki. W rejonie Góry Kalwarii rzeka odsłoniła drewniane podpory mostu bądź też pomostu. Czy pochodzą one z czasów I wojny światowej, kiedy to w Górze Kalwarii zbudowano wojskowy drewniany most?

Trudno to potwierdzić, bez zbadania wieku pali, które obecnie znajdują się w rzece. Warto jednak pamiętać, że w październiku 1914 r. Rosjanie idący z południa w kierunku Warszawy wybudowali most saperski, w celu szybkiego przerzucenia wojsk z prawego na lewy brzeg. Wybrali dogodną przeprawę pod samą Górą Kalwarią. Działaniami tymi dowodził generał Józef Dowbor Muśnicki, służący w tym czasie w carskiej armii. Most stanął na Wiśle w ciągu jednej doby, przeprawiły się nim od razu dwa rosyjskie pułki piechoty z baterią artylerii. Drewniany most przetrwał do 1915 r., kiedy to został spalony przez samych Rosjan wycofujących się na wschód. Warto zwrócić uwagę, że podpory są tak umiejscowione, że w linii prostej prowadzą do ulicy św. Antoniego, czyli dawnej drogi do przewozu wiślanego. Jest to jakaś przesłanka, aby przypuszczać, że to pozostałości tego właśnie wojskowego mostu. Ale równie dobrze widoczne na zdjęciu podpory mogą pochodzić z okresu budowy mostu samochodowego i kolejowego. Zbudowano wówczas pomost, do którego najpewniej dopływały statki obsługujące budowy tych nowych obiektów. Być może, że te pale to pozostałość z budowy z lat 50-tych XX w.
Drugim niezwykle ciekawym i pozornie podobnym odkryciem są pale, które rzeka odsłania od kilku lat na wysokości dawnej wsi Kopyty. Tym razem z uwagi na niski stan rzeki ukazało się ich dużo więcej. Drewniana konstrukcja znajduje się w Wiśle, mniej więcej w rejonie 488 KM biegu rzeki, około 1 km przed przeprawą promową w Gassach. Znajdująca się w rzece konstrukcja, jest niezwykle precyzyjnie umiejscowiona w rzece, pale zostały wbite z bardzo dużą dokładnością, poczynając od lewego i kończąc na prawym brzegu rzeki, w kilkunastu rzędach. Powstaje pytanie, jakiej budowli czy też konstrukcji są pozostałością?
Pierwsze, co się nasuwa, to drewniany most łączący dwa brzegi nadwiślańskiego Urzecza. Ale na kartach historii opisującej to miejsce nie zapisała się żadna wzmianka o działającym drewnianym moście. Kilometr w dół rzeki istniała przeprawa wiślana z Gassów – Kopyty do Przewozu (Karczew). O moście przed tymi miejscowościami praktycznie nic nie wiemy. Jeśli powstał, to mógł mieć najpewniej militarny charakter i zostać zbudowany w okresie którejś z wojen przetaczających się przez nadwiślańskie Urzecze.

Być może, tak jak w przypadku Góry Kalwarii, mogą to być pozostałości mostu saperskiego z I wojny światowej. Ale potwierdzenie tego wymaga badań, kwerendy w archiwach i poszukiwania wzmianki o takiej wojskowej przeprawie w tym miejscu. Z odnalezionego załącznika do raportu o budowie „mostu i dojazdów pod Karczewem nad Wisłą” wynikało, że budowa jest planowana w czasie I wojny światowej. Niestety w dokumentach nigdzie nie ma informacji, że Rosjanie rozpoczęli budowę. Być może powstała tylko część tej konstrukcji, a budowy mostu z powodu działań wojennych nie ukończono. Wedle części wspomnień most miał być wybudowany tu także około lat 40., ale na ten moment nie sposób stwierdzić, czy nie jest mylony z mostem pontonowym, jaki rozłożyły tu w 1945 roku wojska rosyjskie, a ten był w Gassach. Zagadkowe jest jaki byłby cel budowy mostu w środku pola, bez dróg dojazdowych i podjazdów.

Znacznie bardziej prawdopodobne wyjaśnienie historii pali w dnie rzeki w rejonie Gassów, wiąże się powodziami, jakie nawiedzały ten obszar. Praktycznie żyło się tu od powodzi do powodzi. Szczególnie groźne były powodzie zatorowe tworzące się w okresie zimowym. Ciągle szukano sposobów na ochronę przed tworzącym się lodem i zatorami. Jednym z nich było właśnie wbijanie w dno rzeki pali, których zadaniem było rozrywanie tafli lodowych, tak aby nie powstawał w danym miejscu zator lodowy i w konsekwencji niebezpieczna powódź. Zachowało się wiele opisów tych kataklizmów na nadwiślańskim Urzeczu, w tym także w rejonie Kopytów i Gassów. W 1785 r. w celu „utrzymania brzegów Wisły” w okolicach wsi Kopyty wbijano kafarem pale, które miały chronić okoliczne miejscowości przed zatorem. Wówczas, pod koniec XVIII w. 60 pali rozerwało płynący lód i uniemożliwiło powstanie zatoru. Niemniej siła naporu lodu była tak duża, że „połowę tych pali lody powyrywały y zabrały”. (O czym pisaliśmy tutaj:
Zimowe zagrożenia) Czy do dzisiaj zachowały się te XVIII wieczne pale zbudowane z drewna z lasów wągrowieckich? Trudno to potwierdzić, ponieważ, jeszcze przez kolejne stulecia ten rejon nawiedzały katastrofalne powodzie zatorowe. Znany jest kolejny opis kataklizmu z lutego 1879 r. , kiedy to doszło do przerwania wału w Gassach i w konsekwencji zalana olbrzymiej ilości terenów aż po Habdzin.
Również w okresie międzywojennym, pod koniec lat 20-tych wystąpiła katastrofalna powódź zatorowa. Wówczas również postanowiono, że dla ochrony urzeczańskich miejscowości stworzyć ochronę z rzędów pali wbijanych w dno rzeki. W tym czasie powstała także straż pożarna w Gassach, być może przede wszystkim z konieczności ochrony przeciwpowodziowej. (tekst i ilustracje: Piotr Rytko)
Inne ciekawe znalezisko pojawiło się na plaży Wilanów Zawady Pani Joanna Wrońska wraz z synem Marcelem znaleźli fragment czaszki wraz z rogiem. Pierwotnie wydawało się, że jest to pozostałość po turze, który jeszcze w XVII wieku był spotykany na terenach Polski. Jak się okazało po przekazaniu do Muzeum Ziemi w Warszawie jest to jednak prażubr. Dla Pani Joanny oraz syna ogromne gratulacje za znalezisko, ale jeszcze większe za wspaniałą postawę i przekazanie do muzeum. Taka postawa pokazuje, że „wspólne” to nie znaczy „niczyje”. „Wspólne” oznacza dziedzictwo, które może być zachowane do przyszłych pokoleń i dostępne. (Tekst:Ł. M. Stanaszek, Zdjęcia Joanna Wrońska.)
Plan Góry Kalwarii z XVII wieku
Wreszcie niezwykłym odkryciem jest szczegółowy plan Nowej Jerozolimy, późniejszej Góry Kalwarii z XVII wieku.
Jak na dłoni widać tutaj to powstałe 355 lat temu, czyli w 1670 roku, sanktuarium Męki Pańskiej. Czarno na białym widać obiekty, które w większości już nie istnieją. Dzieło odnaleziono podczas kwerendy archiwalnej w zasobach Muzeum Narodowego w Krakowie pod następującą nazwą: „Góra Kalwaria pod Warszawą – Plan Sytuacyjny – Widok Kalwarii połączony z Tezą Filozoficzną dedykowaną Hieronimowi Wierzbowskiemu, biskupowi poznańskiemu, autor nieznany, miedzioryt, papier”. Ów Hieronim (1648–1712) to brat bp. Stefana Wierzbowskiego, założyciela naszego miasta. Rycina jest pokaźna: liczy 63 cm wysokości i 50 cm szerokości. Najważniejsze jednak, że nie musimy się domyślać, kiedy uwieczniono Nową Jerozolimę. Na odwrocie bowiem widnieje data: 1693 rok. Oczywiście plan wymaga wyeksponowania w przestrzeni publicznej, a łaciński tekst – przetłumaczenia. Wskazane byłyby też opinie znawców lokalnej historii.
Zaprezentowano kilka wycinków planu, poniżej z opisem:
U dołu Pretorium Piłata (dziś kościół Na Górce), połączone drogą krzyżową (ul. Kalwaryjska) z największą i najważniejszą świątynią Nowej Jerozolimy – pod wezwaniem Wywyższenia Krzyża Chrystusowego (obecnie cmentarz rzymskokatolicki).
W lewym dolnym rogu kościół bernardynów (dziś parafialny) wraz z klasztorem. W prawym górnym rogu kolegium pijarów, a obok niego pijarski kościół (obecnie to teren Domu Pomocy Społecznej).
U dołu pałac królewski, w którym czasowo przebywali królowie i królewicze. Tuż obok kaplica św. Antoniego. U góry natomiast kościół i klasztor dominikanów (późniejszy teren jednostki wojskowej).
Po prawej Wieczernik, czyli kościół na Mariankach. Po lewej kościół i klasztor dominikanek, gdzie dzisiaj znajduje się muzeum regionalne.
Dopisek na odwrocie ryciny.
Tekst i opis pochodzą ze strony FB Góry Kalwarii, fotografię grafiki wykonała Anna Olchawska.
Wydarzenia
Rocznice
1 sierpnia 2025 r.
81. rocznica zrywu powstańczego Warszawy. W miejscach pamięci na terenie powiatu oddawano hołd Powstańcom i składano kwiaty. W Konstancinie-Jeziornie miało to miejsce przy pomniku przy Rondzie Jana Pawła II, tablicy Mirkowie i kamieniu przy Szkole nr 5.
Niestety mam nieodparte wrażenie, iż wraz z odejściem pokolenia pamiętającego powstańców znikł ze świadomości ludzkiej fakt, iż cmentarzem powstańczym Jeziorny i okolic jest Powsin, gdzie pochowano biorących udział w Powstaniu Warszawskim z tych terenów. Jest to kolejny rok, gdy nie odbywają się tam oficjalne uroczystości.
W Hugonówce miał tego dnia miejsce kolejny Klub Historyczny (70). Dokładnie 8 lat po pierwszym spotkaniu klubowym.
Pokaz filmu „Warszawskie dzieci 44” cieszył się dużym zainteresowaniem. Po projekcji rozmowę z reżyserką Jolantą Kessler Chojecką przeprowadziła Julia Dymowska. Padły też liczne pytania od widzów.
15 sierpnia 2025 r.
Kwiaty złożono z okazji rocznicy „Bitwy Warszawskiej”, w miejscach upamiętniających mieszkańców gminy poległych podczas wojny 1920 roku. Cieszy, że władze gminne upamiętniają także krzyż, który ustawiono w 1937 roku na pamiątkę tej bitwy w Mirkowie, o czym pamięć przywróciliśmy kilka lat temu.
Inne
Pamięciownik w Górze Kalwarii
W dniach 31 lipca – 4 sierpnia do Góry Kalwarii zawitało Centrum Archiwistyki Społecznej, wraz ze swoim mobilnym pawilonem. We współpracy z Górą Wspomnień, czyli górskim archiwum społecznym prowadzonym przez tutejszy Dom Kultury, zbierano zdjęcia, wspomnienia i opowieści, ze szczególnym uwzględnieniem wspomnień pracowników Horteksu i Polsportu. Zebrane skany zasilą zbiory tutejszego archiwum. Przedsięwzięciu towarzyszyły także spacery historyczne prowadzone przez dra Piotra Rytko.
Spacery w Konstancinie
Przez całe wakacje na terenie letniskowego Konstancina i Skolimowa prowadzono organizowane przez KDK spacery, odbywały się także prezentacje zbiorów z kolekcji planowanego Muzeum Konstancina. Prócz tego odbywały się spacery prowadzone przez prywatnych przewodników, odbyło się także oprowadzenie po osiedlu Mirków.
Inne
Wizyta flisaków
W czwartek do portu w Górze Kalwarii dopłynęła flotylla „Napędzanych Wisłą” – drewnianych statków wiślanych, których załogi zmierzały z Sandomierza do Warszawy celem uczczenia 81 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Co odnotowujemy, niech tradycja flisacka Urzecza nie ginie.
Dom Żeromskiego
9 lipca, z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina został wyczyszczony głaz pamiątkowy przy willi Świt Domu Stefana Żeromskiego. Fachowego oczyszczenia podjął się Pan Marcin Nowak, właściciel Zakładu Kamieniarskiego w Słomczynie. Głaz został oczyszczony przez niego nieodpłatnie.
Niestety sytuacja związana z willą „Świt” czyli domem Żeromskiego nadal nie ulega rozwiązaniu. Jeden z tutejszych posłów proponował spotkanie i dyskusję nad następującymi rozwiązaniami:
1. Przeniesienie osoby mieszkającej obecnie w Domu Żeromskiego do lokalu wskazanego przez gminę i na koszt gminy Konstancin – Jeziorna.
2. Zakup Domu Żeromskiego od PEN Club przez Urząd Marszałkowski.
3. Remont budynku przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
4. Włączenie Domu Żeromskiego do Muzeum Literatury
Pytanie czy strony zainteresowane zgodzą się na takie działania.
Redaktor naczelny portalu, z wykształcenia historyk, absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Rodzinnie związany od wielu pokoleń z Nadwiślańskim Urzeczem, badacz regionu i dziejów lokalnych, autor publikacji oraz artykułów w tym zakresie.
kontakt@okolicekonstancina.pl