Jak wieś Kosumce harcerzom pomagała – 1944 r.

Podstawowym celem wychowawczym konspiracyjnego harcerstwa było tworzenie warunków do samowychowania młodzieży należącej do związku. W warunkach wojennych było to szczególnie ważne, dlatego zwracano uwagę na konieczność pełnej realizacji wszystkich zapisów Przyrzeczenia i Prawa Harcerskiego. Przeprowadzano próby na stopnie harcerskie, biegi harcerskie, ćwiczenia, obchodzono rocznice i święta narodowe, otaczano opieką miejsca pamięci. Jedną z form pracy były obozy harcerskie. Było to niebywałe jak na warunki konspiracyjne przedsięwzięcie.

 Z inicjatywy Leszka Skalskiego “Andrzeja Brzozy” wodza Roju “OP” (Orły Podolskie) postanowiono zorganizować obóz harcerski dla harcerzy prawobrzeżnej Warszawy [dla niewtajemniczonych rój to konspiracyjny odpowiednik hufca]. Szukano odpowiedniego miejsca. Tu z pomocą przyszła rodzina Kieruzalskich. Tak to wyjaśnił Józef Sobociński “Myszołów”:

Wyspę wynalazł Andrzej Kieruzalski, który przed wojną z rodzicami do pobliskiej wsi wyjeżdżał na wakacje, bo przed wojną nie jeździło się na wczasy, tylko na wieś na wakacje. On właśnie tam wyjeżdżał i wiedział, że tam istnieje taka fajna wyspa, odizolowana od jednego brzegu z daleka i od drugiego. Tam jakieś takie moczary były, jakieś takie trudne miejsca do przejścia. […]

Położenie Kępy Kosumeckiej. Mapa WIG 1:100000 z 1937 r. opracowana na podstawie mapy 1:25000 z 1935 r. Pas 41 Słup 32, fragment

Kieruzalscy utrzymywali dobre stosunki z gospodarzami wsi Kosumce, szczególnie z rodziną Kwiatkowskich u której bywali na wakacjach.  Kwiatkowscy zgodzili się  udostępnić harcerzom miejsce na obóz. Na Wyspie Kosumeckiej[1] znajdującej się przy lewem brzegu Wisły mieli porośniętą działkę. Rzeka tu była bardzo szeroka i oprócz głównego nurtu płynęła kilkoma odnogami  pomiędzy licznymi mieliznami, łachami piasczystymi i długimi na kilka kilometrów wyspami porośniętymi wierzbami i łozą. Tu można było świetnie ukryć obóz. Drugim gospodarzem, który wyraził chęć udostępnienia działki na wyspie był  Stanisław Książek. I tak marzenia “Brzozy” zaczęły się ziszczać.

Kajak hufcowego Stanisława Saniewskiego “Zemsty”. Przez wiślane mielizny holuje go Zofia Porębska . Podróż w górę Wisły z Plaży Kozłowskiego na Saskiej Kępie na obóz na Kępie Kosumeckiej trwała cały dzień (40 km). Zdjęcie robił zapewne właściciel kajaka. 22 czerwca 1944 r. Zdj. za GN

Początkowo miał to być obóz tylko Roju”OP”, ale wobec dojścia do skutku planowanego wcześniej biwaku dla wszystkich drużynowych Zawiszy z Warszawy, w uzgodnieniu z pozostałymi wodzami rojów “Brzoza” ustalił, że wezmą w nim udział, hufcowi, drużynowi oraz kandydaci na drużynowych ze wszystkich rojów Zawiszy działający na terenie prawobrzeżnej Warszawy. Program obozu obejmował kurs na przewodników (drużynowych) oraz szkolenie z zakresu “MFG” (służba pomocnicza na czas przełomu), a wszystko przeplatane zajęciami sportowymi, grami, pływaniem.

Przeprawa “pychówką” przez Wisłę ze wsi Kosumce na Kępę Kosumecką. Przy wiośle gospodarz Stanisław Książek. Leży Zbigniew Kozaczek “Żak”. Zdj. za GN

Pierwszy obóz Zawiszaków Bloku “Bazylika” rozpoczął się 26 maja, a skończył 30 maja. Brało w nim udział 20 harcerzy z czterech rojów: z “OP”  Leszek Skalski “Andrzej Brzoza”, Zbigniew Kozaczek “Żak”, Wacław Policewicz “Wieżyca”, Andrzej Kieruzalski “Flis”[2], Mieczysław Drewniak “Mechanik”, Leszek Kozaczek “Pogromca”, Marian Chodkowski “Mściciel”, Ryszard Janiszek “Mnich”, Tadeusz Malinowski “Orlik”, Jerzy Pawłowski “Wrona”, Czesław Wiśniewski “Traper”, Konrad Janoski “Janosik”, Zdzisław NN “Sowa”, Zdzisław Książek “Zdzich” (syn gospodarza), Jerzy Porębski “Księżyc”; z “WW” (Walcząca Warszawa) Henryk Koński “Tomasz Pelikan”, Roman Głuszek “Kaczor”; z “SS” (Szczep Sikorszczaków) Jerzy Szchellenberg “Łoś”, Józef Sobociński “Myszołów”; z “PH” (Podhale) Zbigniew Wasilewski “Jacek Sabała”. W obozie uczestniczył także syn gospodarza, który udostępnił teren na obóz  – Leon Kwiatkowski (lat 15). Komendę obozu objęli “Pelikan” (krajoznawstwo i szkolenie wojskowe), “Andrzej Brzoza” i “Jacek Sabała” (obaj sygnalizacja, ratownictwo, pionierka, WF). Pozostali chłopcy zostali podzieleni na 4 zastępy. Na obóz przewoził ich ze wsi Kosumce “pychówką” na wyspę Stanisław  Książek zaprzyjaźniony z Kwiatkowskimi gospodarz (na wyspie też miał swoje “poletko”)[3].

“Kaczuszki” przy porannej toalecie nad Wisłą. Kępa Kosumecka czerwiec 1944 r. Widać kajak “Zemsty”. Zdj. za GN

Józef Sobociński “Myszołów” tak zapamiętał pobyt na obozie: Zaczynaliśmy od budowy szałasów, już takich wygodnych, przyzwoicie, elegancko zrobionych. Nie trzeba było się bać, że Niemcy mogą przyjść, bo to wszystko było z daleka. Świata Bożego nie było widać, ani Boga, ani ludzi. Były budowane takie szałasy dla dowództwa, był zbudowany szałas na magazyn produktów żywnościowych, bo każdy harcerz musiał ze sobą przynieść coś do jedzenia, żeby starczyło. Jak to było dwa, trzy dni, to na ten okres trzeba było coś przynieść. Jakieś kartofle czy coś, to gospodarze ze wsi podrzucali. Ale chleb, dżem, jajko to trzeba było przynosić. To było wszystko chowane do tego magazynku.

Pozytywne doświadczenia pierwszego obozu spowodowały, że Leszek Skalski “Andrzej Brzoza” postanowił zorganizować następny. W warunkach skoszarowania można było realizować bogaty program szkolenia, głównie funkcyjnych. Na drugim obozie postanowiono zrealizować oprócz normalnych ćwiczeń “MFG”, dalszy kurs na przodowników i zacząć dla patrolowych. Dużo czasu miano poświęcić zdobywaniu sprawności, planowano także bieg harcerski na stopień wywiadowcy i próbę końcową na ćwika.

Kosumce 28 maja 1944 r. Opiekunki Roju “OP” oraz zastęp “Kaczuszek”. Zdj. za GN

Miesiąc po pierwszym obozie, rozpoczął się drugi  (22 – 26 czerwca 1944 r.). Wzięło w nim udział także 20 harcerzy z rojów: “OP” Leszek Skalski “Andrzej Brzoza”, Wacław Policewicz “Wieżyca”, Lech Porębski “Dzwon”, Zdzisław Książek “Zdzich” (syn gospodarza), Jerzy Pawłowski “Wrona”, Czesław Wiśniewski “Traper”, Marian Chodkowski “Mściciel”, Leszek Kozaczek “Pogromca”, Ryszard Janiszek “Mnich”, Tadeusz Malinowski “Orlik”, Jerzy Porębski “Księżyc”; z  “SS” Stanisław Saniewski “Zemsta” (oboźny obozu), Jerzy Schellenberg “Łoś”, Augustyn Schellenberg “Kostek” (“Gutek”, “Zych”), Józef Sobociński “Myszołów”; z  “WW” Henryk Koński “Pelikan”, Roman Głuszek “Kaczor”; z  “PH” Zbigniew Wasilewski “Jacek Sabała”, Ryszard Kaźmierak “Gąsiennica”, Leszek Welbel “Zagłoba” oraz syn gospodarzy Leon Kwiatkowski.

Poranna toaleta harcerzy w Wiśle. Kępa Kosumecka czerwiec 1944 r. Zdj. za GN

W dalszym ciągu wspomina “Myszołów”: Wieczorem urządzaliśmy ogniska harcerskie, [były] gawędy, opowieści, śpiewy przy ognisku. Zawsze ogień nam towarzyszył. I na takie ogniska uroczyste zapraszaliśmy wszystkich, same znakomitości z pobliskich wsi. Ksiądz był zapraszany, chyba nauczyciel jakiś był, ale nie jestem tego pewien, i przede wszystkim co zamożniejsi i tacy pewni gospodarze miejscowi. Między innymi zapraszany tam był gospodarz, który był właścicielem tej wyspy [jeden z właścicieli “pola” na wyspie]. Wyspa to były tylko nieużytki, tam rosła wiklina, właściwie plantacja wikliny. Ten gospodarz tę wiklinę ścinał i potem wyrabiał koszyki z wikliny i inne wyroby. Jak tam byliśmy na obozie, to wiklina już była ścięta, powiązana w snopki, trzydzieści, czterdzieści centymetrów średnicy związana, a wysoka na jakieś dwa, trzy metry. [Snopki] ustawiane były pionowo w taki duży zbiór tych wiklin. Oczywiście, myśmy tego nie ruszali, nie wolno nam było. Chętnie byśmy z tego szałasy robili, ale to była własność tego gospodarza, nie mogliśmy mu tego zrobić. Ognisko rozpalaliśmy, zbieraliśmy z polskich lasów jakieś kawałki drewna, jakieś gałązki rozpalaliśmy, trochę papieru na podpałkę. […] Zapalaliśmy takie ognisko. Zebrani byli ci nasi goście zaproszeni, śpiewaliśmy piosenki harcerskie. Ludziom łzy kręciły się w oczach. Byli szczęśliwi, zadowoleni. I ten gospodarz był najbardziej zadowolony. I biegał co chwila do tej wikliny i rzucał ją na ognisko, ogień buchał na pięć metrów chyba, wikliny były suche. Paliły się świetnie, doskonale. My mówimy: „Proszę pana, szkoda”. On: „Co szkoda, nie szkoda, dla was chłopaki robimy to. Cieszymy się, że wy śpiewacie, że pamiętacie o Polsce, o wszystkim”. Miły i sympatyczny był.  Ale na wzgórzach w pobliżu Czerska już Niemcy się kręcili. Zaczął krążyć samolot zwiadowczy, zaczęły się pojawiać jakieś patrole, jakieś światła. Uznaliśmy, że niebezpiecznie jest kontynuować dalszy pobyt na tej wyspie i w nocy gdzieś tak o drugiej, trzeciej nad ranem już, opuściliśmy tę wyspę w pośpiechu. Ludzie ze wsi dostarczyli nam podwody, łodzie. Oni flisacy praktycznie, żyli z tej rzeki, wikliny tam mieli, tam bydło na tych wyspach wypasali, byli za pan brat z wodą, więc przysłali nam te łodzie, dali nam coś ciepłego, napić się jakiegoś mleka i nad ranem żeśmy piechotą do jakiejś najbliższej stacji kolejki dotarli i tak zakończył się ten pobyt na Wyspie Kosumeckiej.

Kosumce 28 maja 1944 r. Zastęp “Kaczuszek”. Zdj. za GN

Trzeci obóz rozpoczął się 24 lipca i miał się zakończyć 31 lipca 1944 r. Wyjechało na niego ponad 20 harcerzy głównie z roju “OP” oraz Leon Kwiatkowski. Harcerze tym razem na miejsce podróżowali  kolejką wąskotorową do Góry Kalwarii i stąd pojedyńczo wzdłuż skarpy wiślanej  dochodzili na wysokość czerskiego zamku. Tu czekał na nich gospodarz z synem w łodzi “pychówce”. Po przerzuceniu całej grupy gospodarz powrócił łodzią do wsi Kosumce. Niestety obóz został gwałtownie przerwany…  Wspomina Zbigniew Kozaczek “Żak”:

Lotnicze zdjęcie Kępy Kosumeckiej zrobione 6 października 1944 r. Dwa i pół miesiąca później jak przerwano trzeci obóz. W prawym górnym rogu widać wieś Kosumce. Zdj. ze strony fotopolska.eu

Dwudziestego piątego lipca dostałem rozkaz koncentracji drużyny na 26 lipca. Trochę mnie to zaskoczyło, bo część moich harcerzy była na terenie wyspy Kosumeckiej. Ten rozkaz został mi ustnie przekazany od komendanta roju, to było już w godzinach popołudniowych. Mój rower był kupiony przez rodziców za ich obrączki. To fakt znamienny, bo on był mi potrzebny. Z tym rowerem musiałem dotrzeć na wyspę Kosumecką. Niestety miałem duże trudności, bo na terenie między Górą Kalwarią a Wisłą (to odległość pola około dwóch kilometrów) byłem bardzo widoczny. Natomiast wzdłuż wału zauważyłem patrol niemiecki dwóch Niemców. Musiałem przeczekać do zmierzchu, żeby dojść do Wisły. Dlaczego od Góry Kalwarii? Bo nurt Wisły był po stronie prawej, szerokość Wisły w tamtym momencie to było około ośmiuset metrów. Natomiast od strony Wisły do Kępy [Kosumeckiej] był odcinek pięćdziesięciu metrów, a więc możliwość przepłynięcia. Dostałem się do tego miejsca i przepłynąłem Wisłę, ten odcinek na Kępę. Okazało się, że nikogo na Kępie nie ma. Niestety, musiałem przenocować. Wieśniacy z wsi Kosumce często wypływali na Wisłę, łapali ryby, a poza tym dwóch gospodarzy było związanych z nami w związku z przewozem harcerzy na wyspę od strony wsi Kosumce. O świcie zauważyłem od rybaka odpowiednie znaki. Podpłynął do mnie, cofnąłem się na drugi brzeg, rower zabrałem i mnie przewiózł na prawą stronę Wisły. Potem przez Kosumce, przez Otwock rowerem dotarłem do Warszawy. 

Prawdopodobnie harcerze zostali zaalarmowani inną drogą i wcześniej zwinęli obóz. 

“Pychówka” w drodze ze wsi Kosumce na Kępę Radwankowską 25 czerwca 1944 r. Z wiosłami Zdzisław Książek “Zdzich” (syn gospodarza) i Andrzej Kieruzalski “Flis”. Zdj. za GN

Warto dodać, że wspomniane obozy były wizytowane. Obóz odwiedziły matki zawiszaków opiekujące się Rojem “OP” Zofia Porębska “Pani Zofia” i Emilia Kozaczek; zastęp “Wrzosów” z 54 WŻDH (nieoficjalnie “Kaczuszek” – Kazimiera Stanisławska”Sikora”, Krystyna Płachecka “Wilga”, Krystyna Fabisiewicz “Kalina”, Barbara Skalska “Maryla “, Barbara Janczyk, Joanna NN); Irena Krauze “Ika” (prowadziła zajęcia sanitarne),  Krystyna Policewicz “Sewa”, Maria Woźna “Maruszka (wszystkie trzy z 78 WŻDH “Las”). Jeden z obozów wizytował komendant Ula “Wisła” (Warszawska Chorągiew Szarych Szeregów)  Stefan Mirowski “Bolek”. 

Zakończone na drugim i trzecim obozie próby na stopnie i sprawności przyznane zostały ostatnim rozkazem wodza Roju “OP”, wydanym już podczas Powstania Warszawskiego 23 sierpnia 1944 r.

Żołnierze niemieccy pod czerskim zamkiem obserwują Wisłę. Z tego miejsca nie można było dojrzeć obozu harcerskiego na Kępie Kosumeckiej. Zdj. z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego (niedatowane)

 

Dziękuję druhowi prof. Grzegorzowi Nowikowi za przypomnienie tematu. Dziękuję Jakubowi Pielakowi za cenne uwagi.

 

Kolekcja 44 zdjęć z obozów harcerskich na Kępie Kosumeckiej została opublikowana w pracy Grzegorza Nowika (GN).

[1] Wyspa Kosumecka, Kępa Kosumecka – wyspa na Wiśle, przy jej lewym brzegu, na wysokości Czerska. Obecnie północna część Wyspy Rembezy. Przez harcerzy zwana też “Wyspą Niedokonanej Zemsty” (dlaczego? przeczytacie w książce Grzegorza Nowika).

[2] „Flis” dlatego, bo on właśnie przed wojną jeszcze wyjeżdżał na tę wyspę Kosumecką i tam się z tymi flisakami stykał. Potem przyjął sobie pseudonim „Flis”– wspomina Józef Sobociński “Myszołów”. 

[3] Pomocni nam w tym wypadku [byli] mieszkańcy wsi Kosumce, którzy nam stworzyli warunki dojazdów w sensie dopłynięcia na miejsce obozowania – zauważa Zbigniew Kozaczek “Żak”.

Źródło: Grzegorz Nowik, Straż nad Wisłą, tom III: Blok "Bazyliszek" Okręg Szarych Szeregów Warszawa-Praga 1944, Warszawa 2001; Archiwum Histori Mówionej, www.1944.pl [wejście 23.05.2021]

 

Może ci się także spodobać...