Klarysew zapada w zimowy sen – 1947 r.

Nieczęsto na naszym portalu ukazują się materiały poświęcone osadzie Klarysew. Mówimy Jeziorna, Konstancin, Skolimów, a o Klarysewie… cóż często zapominamy. A przecież tutaj funkcjonowała świetna szkoła Wandy Pawlickiej. Tutaj narodziło się harcestwo żeńskie w zaborze rosyjskim. Tutaj w latach drugiej wojny światowej znajdowała się ważna baza Armii Krajowej. Dlatego warto pamiętać i przypominać Klarysew, który jest częścią Konstancina-Jeziorny.

Na kilka dni przed likwidacją gazety codziennej Polskiego Stronictwa Ludowego “Gazeta Ludowa”, w jej numerze z 22 listopada 1947 r. znalazł się materiał o bardzo długim tytule::

Klarysew zapada w zimowy sen

Osiedle, w którym chętnie mieszkają cudzoziemcy

Mieszkańcy Klarysewa pod Warszawą z niepokojem patrzą na pierwszy śnieg.

Klarysew, 1925 r. W oddali po prawej widać komin Fabryki Papieru w Mirkowie. Na pierwszym planie dom Państwa Rewkiewiczów (stoi do dziś)

 — Znowu się zaczyna! — wzdychają.

Z nastaniem bowiem zimy przychodzą na Klarysew złe czasy. Kiedy śnieg zawieje tory i asfalt, osiedle i okolice są niemal odcięte od świata. Zadyszana kolejka z trudem przebija się przez zaspy, a samochody, zanosząc się hukiem motorów, mocują się ze śniegiem. Podróż do Warszawy odległej 15 km trwa wówczas kilka godzin. Oto zimowa tragedia Klarysewa.

Natomiast latem jest zupełnie inaczej. Osiedle położone w części na wysokiej wiślanej skarpie, wśród pól otoczonych pierścieniem lasów kabackich i chojnowskich, wygląda na letnisko.

Nie tylko wygląda, ale i nim jest. W willach „Pod Górami” wszystkie pokoje wynajmują Warszawiacy, a nawet Szwedzi, Szwajcarzy, Amerykanie. W każdą niedzielę poranne pociągi wyrzucają tłum wycieczkowiczów, szukających wypoczynku „na łonie natury”.

Klarysew zamieszkują rolnicy, uprawiający tutaj ziemię. Większość jednak mieszkańców stanowią robotnicy i pracownicy umysłowi, którzy pracują w Warszawie.

Kilka ogrodników posiada wzorowo j prowadzone warzywnictwo, ogrody owocowe i szklarnie. Nietrudno więc tu o warzywa i owoce, choć — prawdę mówiąc — czasem tańsze bywają w Warszawie.

Klarysew jest — w zasadzie — samowystarczalnym. Ma kilka sklepów, kilka „ogrodnictw”, kilku krawców, szewców, elektromonterów, lekarzy.

Problem komunikacji rozwiązuje kolejka wąskotorowa i PKS. Gmina i poczta w Jeziornie odległej o 1 km. Tamże, przy Mirkowskiej Fabryce Papieru, kino. Kościoły w Jeziornie i Powsinie.

Stacja Klarysew, 20 lutego 1947 r. Fot. T. Rawski

Lasy są blisko, co nie znaczy, że o opał łatwo. Metr drzewa kosztuje 2.500 zł. Węgiel też nie tani. Sprawa opału to, obok komunikacji, najpoważniejsza troska mieszkańców Klarysewa.

W sosnowym lasku pełnym rudych wiewiórek, na stoku skarpy wznoszą się wielkie budynki dziecińca, prowadzonego przez siostry Klaryski. Budynki są własnością Metodystów. Wkrótce wygasa dzierżawa i budynki przejmą właściciele. Dzieciniec przeniesie się do Skolimowa.

Życie kulturalne Klarysewa ogniskuje się w… Warszawie. Nic dziwnego — 15 km, to w lecie kwestia 40 minut drogi kolejką lub 20 min. samochodem. Trudy i niespodzianki jazdy odstręczają najbardziej zapalonych kino – teatr i melo – manów.

Śnieg już pada. Bieleją murowane domki pod czerwoną dachówką i drewniane wille. Mróz zwarzył astry w ogródkach i żółty łubin na polach. Warszawiacy i obcy goście przenoszą się do stolicy, osiedle cichnie, pustoszeje. Klarysew zapada w sen zimowy.

(m)

Może ci się także spodobać...