Piknik Wspomnień, czyli po co nam Archiwistyka Społeczna

W miniony weekend jako część Dni Konstancina-Jeziorny 2025 oraz festiwalu ArchiFest odbył się nasz Piknik Wspomnień. Pora na podsumowanie i refleksje.

Przyznać trzeba, iż wyszło małe zamieszanie, bo pierwotnie Piknik Wspomnień miał być dwudniowy, część pierwsza w Muzeum Wycinanki, część druga w willi „Kamilin”. Wyszły dwie imprezy ze sobą pozornie niepowiązane, mające jednak ten sam charakter. Przyczyn zamętu nie będę tu ujawniał, wyciągniemy wnioski i następnym razem będzie lepiej. W każdym razie byliśmy również w sobotę 7 czerwca na Kąciku Wspomnień, organizowanym przez Elę Lipską i Olka Ryszkę. W Muzeum Wycinanki można było dzielić się wspomnieniami związanymi z życiem na mirkowskim osiedlu oraz z pracą w papierni. Pojawiło się sporo osób, które podzieliły się wieloma opowieściami, a także niesamowitymi materiałami. Zdobyliśmy szereg dokumentów związanych nie tylko z Papiernią, ale i z tutejszym szkolnictwem. Pojawił się także pan, który przyniósł album pełen zdjęć z imprez sportowych i wyjazdowych RKS Mirków. Dowiedział się o wydarzeniu od kolegi. Po rozmowie wróciła pani, która przyniosła plany „Amelina”, jakie przez lata miała w domu nie wiedząc, iż kogoś mogą zainteresować.

amelin
Szkic willi „Amelin”. Zbiory Beaty Węcławiak.

Podczas spotkania zachęcaliśmy do idei archiwistyki społecznej, namawiając do dzielenia się zbiorami i pokazywania innym rzeczy skrywanych w domowych archiwach. I mamy wrażenie, iż nam się udało, biorąc pod uwagę rozmowy, wspomnienia i pozyskane materiały. Trudno policzyć osoby, które odwiedziły Kącik Wspomnień, bowiem wydarzeniu towarzyszył szereg innych atrakcji w Muzeum.

Album ze zdjęciami z działalności młodzieżówki sportowej „Mirkowa”.

Dzień drugi, zgodnie z przewidywaniami był wielką niewiadomą. Willa „Kamilin”, wpisana na mapę miasta dopiero od niedawna, w przeciwieństwie do Muzeum Wycinanki, nie osadzona w lokalnej społeczności, nie zapowiadała rewelacji. Pełni rolę zarówno Pałacu Ślubów, jak i punktu turystycznego, a mimo promocji mało kto się jeszcze orientuje, że działa tam przeniesiona z „Hugonówki” sala muzealna, stanowiąc zalążek przyszłego muzeum. Pogoda co prawda była rozmaita i deszczowa, więc na jakiś czas przegoniła odwiedzających, ale ostatecznie dopisali, zwłaszcza, że przynieśli ze sobą wspomnienia i opowieści. Dotarło do nas około 300 osób, w tym potomek mieszkańca najstarszej willi Konstancina – nieistniejącej już „Polanki”, pojawiły się osoby, które zadeklarowały przekazanie niezwykle ciekawych materiałów i zdjęć. Dziękujemy też wszystkim gościom za rozmowy. Na końcu pojawiła się telewizja w postaci TVP3 i nasz frontman Witold Rawski miał okazję opowiedzieć o gromadzeniu zbiorów, naszej działalności i archiwistyce społecznej.

Pora teraz na wyjaśnienie, tytułowego pytania, bowiem ku naszemu zaskoczeniu, padło ono kilkukrotnie. Powtórzę najpierw pewien truizm, za opisem Centrum Archiwistyki Społecznej. Historia wielu miasteczek, wsi, dzielnic nie zostałaby opowiedziana, gdyby nie aktywność setek środowisk, tworzących ruch archiwistyki społecznej. Gromadzą one fotografie, dokumenty, wspomnienia po to, aby je szeroko udostępnić. Archiwiści społeczni i archiwistki społeczne pukają do domów prywatnych, żeby zapytać o cenne archiwalia, przeglądają stare kroniki szkolne, nagrywają wspomnienia mieszkańców i mieszkanek. Dzięki temu docierają do historii autentycznej, widzianej z wielu perspektyw.

Lecz przede wszystkim możliwe dzięki temu jest udostępnienie materiałów. Niektórzy pamiętają jeszcze nasze początki, gdy niewielka grupka pasjonatów tutejszej historii zaczęła wymieniać informacje w 2009 r. na lokalnym forum internetowym, co z czasem zaczęło przeradzać się w wycieczki, spotkania, wywiady, wreszcie działalność internetową. Taki oddolny ruch rodził się w tym czasie w całej Polsce, skutkując docieraniem do zdjęć i dokumentów znajdujących się w prywatnych archiwach i ich udostępnianiem, a co za tym idzie, poznawaniem nieznanej dotąd strony historii. Tej codziennej i lokalnej. Tak narodziła się archiwistyka społeczna, której powstanie umożliwiły internet i media społecznościowe.

swiadectwo1
Świadectwo szkolne z czasów II WŚ z obecnej SP nr 5 w Konstancinie-Jeziornie. Zb. E. Lipskiej.

Jesteśmy wielkimi zwolennikami upamiętniania życia codziennego, udostępniania zbiorów własnych, które ukazują wszystkim zainteresowanym obraz przeszłości lokalnej społeczności, który nigdy nie stał się przedmiotem badań historycznych. To nasza wspólna przeszłość, która wskutek tego zyskuje nowy wymiar.

Podczas wydarzenia pojawiały się trzy pytania, na które warto odpowiedzieć. Pierwsze, czyli co daje nam archiwistyka społeczna doczekało się już wyżej odpowiedzi, wszak to właśnie tego typu działalność umożliwia nam zachowanie naszej wspólnej przeszłości. Drugim były pytania o działalność Centrum Archiwistyki Społecznej, gdzie informowaliśmy o portalu zbioryspoleczne.pl, istniejącemu właśnie dzięki współpracy, gromadzeniu i udostępnianiu zbiorów. CAS, stara się promować te idee, jednocześnie dając możliwość dzielenia się nimi.

Z kącika w Mirkowie.

Trzecie wynikało z obaw i lęków oraz nieufności do podzielenia się swoimi zbiorami, aby te nie zostały skonfiskowane. Podejście takie zupełnie nas zaskoczyło, lecz wynikało raczej z natury zbiorów i podejścia kolekcjonerskiego, a ich właściciel wychodził z założenia, że woli zachować je dla siebie, niż ryzykować odebraniem przez władze, bo jego zdaniem taka możliwość istnieje. Stanowiło to zupełne niezrozumienie idei, bazując raczej na właśnie kolekcjonerskim podejściu i w rozmowie nie udało nam się zmienić podejścia naszego dyskutanta. Obawa i chęć zachowania swej kolekcji na własność przeważyła tu przed chęcią podzielenia się nią, choć samego zamysłu udostępniania pamiątek innym ostatecznie nie zakwestionował.

Niestety podejście „kolekcjonerskie” często dominuje w działalności rozmaitych lokalnych towarzystw czy stowarzyszeń, nie wspominając o regionalistach i osobach prywatnych, gromadzących rozmaite pamiątki przejawów lokalnej tradycji i dziedzictwa, nie udostępniającymi ich publicznie i ograniczającymi dostęp. Z podejściem takim mierzymy się od początku naszej działalności, stykając się z jego przejawami. Nie służy to dobru społecznemu, lecz przede wszystkimi kwestionuje zasadność zbierania takich rzeczy, bo uderza w zachowanie pamięci, czego podstawą jest właśnie udostępnianie takich pamiątek.

Warto więc zwrócić uwagę na projekt Powidoki Jeziorny, którego realizację ogłosił Konstanciński Dom Kultury, wpisującego się w ideę archiwistyki społecznej. Będziemy o nim pisać więcej, zwłaszcza iż nieoficjalnie trwa już od jakiegoś czasu, będąc pamięciownikiem własnych korzeni. Planowane są spotkania z mieszkańcami i rodzinami związanymi z nieistniejącymi już zakładami papierniczymi, stworzenie wystawy z zebranych pamiątek, nagrywanie wywiadów z osobami zatrudnionymi w papierni.

Pora na podziękowania. Za wsparcie logistyczne w organizacji dziękujemy dyrektor KDK Edycie Brzozowskiej-Markiewicz i Anny Klonowskiej oraz za pomoc na miejscu dziękujemy Hannie Kaniastej. Podziękowania za pomoc w „Kamilinie” nalezą się także radnej Monice Bukowińskiej i Grzegorzowi Łuniewskiemu.

zaswiadczenie
Zaświadczenie pracownicze z WZP. Zb. E. Lipskiej.

Nie możemy też zapomnieć o naszych wolontariuszach z Szkoły Podstawowej nr 2 im. Stefana Żeromskiego w Konstancinie-Jeziornie, którymi byli Lena Raczyńska, Ignacy Jakóbiak, Nikodem Gwizdoń, Jakub Trakul i Łukasz Komosa. Dzięki ich pracy nasz Piknik został przygotowany na czas. Podziękowania dla nauczyciela historii Wojciecha Guszkowskiego  za wsparcie w tym zakresie.

I zapraszamy do pokazywania swych pamiątek i dzielenia się nimi.


Tradycyjnie na zakończenie jeśli ktoś posiada zdjęcia, dokumenty czy  wspomnienia, którymi może się podzielić, prosimy o wpis w komentarzu lub na facebooku lub nadesłanie wiadomości na maila archiwa@okolicekonstancina.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *