Autor nowatorskich prac z dziedziny logiki trójwartościowej, twórca notacji polskiej, tj. sposobu zapisu wyrażeń arytmetycznych szeroko stosowanego w informatyce do dnia dzisiejszego – Jan Leopold Łukasiewicz urodził się 21 grudnia 1878 r. we Lwowie. W 1887 r. rozpoczął studia prawnicze, następnie matematyczne i filozoficzne.

W 1902 r. obronił doktorat z filozofii u Kazimierza Twardowskiego. W kolejnych latach kontynuował studia filozoficzne zagranicą. Habilitował się w 1906 r. we Lwowie. W 1915 r. został powołany na Uniwersytet Warszawski. W 1918 r. mianowano go szefem Sekcji Szkolnictwa Wyższego w polskim Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Między styczniem a grudniem 1919 r. sprawował urząd ministra (w tym samym resorcie) w rządzie Ignacego Paderewskiego. W latach 1920-1939 pracował jako profesor logiki i filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. W tym czasie dwukrotnie piastował godność rektora Uniwersytetu Warszawskiego (1922/23 oraz 1931/32). 30 kwietnia 1929 r. zawarł związek małżeński o dwadzieścia pięć lat młodszą Reginą Barwińską (20.12.1903-26.10.1990).

Silna przyjaźń łączyła Łukasiewicza z niemieckim teologiem i matematykiem z Uniwersytetu w Münster, Heinrichem Scholzem (1884-1956), kierownikiem pierwszej katedry logiki matematycznej w Niemczech. W grudniu 1938 r. Wydział Filozoficzny Uniwersytetu w Münster przyznał Janowi Łukasiewiczowi tytuł doktora honoris causa w uznaniu jego zasług na polu krzewienia logiki matematycznej w Niemczech. Uroczystego wręczenia dyplomu w Ambasadzie Niemiec w Warszawie dokonał niemiecki ambasador Adolf von Moltke.

Podczas bombardowania Warszawy we wrześniu 1939 r. mieszkanie Łukasiewiczów uległo całkowitemu zniszczeniu. Profesor z żoną, zamieszkał tymczasowo w bursie akademickiej. Dzięki wstawiennictwu m.in. Scholza i Jürgena von Kempinskiego, niemieckiego filozofa, Łukasiewicz otrzymał pracę jako tłumacz w warszawskim Archiwum Miejskim. Scholz za pośrednictwem Czerwonego Krzyża wspierał go także finansowo. Przez cały czas profesor nauczał na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim. 17 lipca 1944 r. Łukasiewiczowie opuścili Warszawę. W drodze do Szwajcarii utknęli w Münster. Tu dzięki pomocy zaprzyjaźnionych niemieckich matematyków dotrwali do 1 stycznia 1945 r., kiedy to von Kempinski zabrał ich do swojej posiadłości w Hembsen. Tam doczekali wyzwolenia przez amerykańskich żołnierzy w kwietniu 1945 r.

Do końca października 1945 r. Łukasiewicz przebywał w Hohenwepel w pobliżu Dössel, gdzie w prowizorycznej szkole polskiej nauczał logiki. 4 marca 1946 r. przybył do Dublina i jesienią tego roku otrzymał stanowisko profesora logiki matematycznej na Royal Irish Akademy. Jan Łukasiewicz zmarł 13 lutego 1956 r. w Dublinie.

Jan i Regina z Barwińskich Łukasiewiczowie wielokrotnie odwiedzali Konstancin. Jak sam pisał: W latach, w których nie wyjeżdżaliśmy do Zakopanego lub do Truskawca, spędzaliśmy wakacje w Konstancinie w domu Kasy Mianowskiego. Tak też było w roku 1938 r. Tak zapisał ten pobyt w swoim „Pamiętniku”:
[…] Na dzień 6 maja przypadały imieniny mego kuzyna Dyduszyńskiego, który był inżynierem rolnikiem. Odwiedzaliśmy go ostatnio w roku 1938. Był wtedy zarządcą majątku Cząstkowice pod Jarosławiem, należącego do rodziny Dzieduszyckich. Mieszkał tam z żoną i trojgiem dzieci. Chcieliśmy spędzić tam wakacje, ale po kilkudniowym pobycie przekonałem się, że nie będę mógł tam pracować i dlatego wróciliśmy do Warszawy, a stamtąd pojechaliśmy na lato do Konstancina. […] Mieszkaliśmy wtedy w tych pokojach w Domu Kasy[1], które były zarezerwowane dla prezesa Kasy, Lutostańskiego. Nie miałem sympatii do niego, ale w pierwszych dniach wojny, gdy spotkałem go w Uniwersytecie, rozmawiałem z nim przyjaźnie i pożegnałem się z nim, podając mu rękę. Dowiedziałem się później, że Lutostański był ranny w pierwszym miesiącu wojny, a ponieważ miał cukrzycę, więc rana, choć nie była śmiertelna, spowodowała śmierć jego [zmarł 1 października 1939 r.]. […] W latach, w których nie wyjeżdżaliśmy do Zakopanego lub do Truskawca, spędzaliśmy wakacje w Konstancinie w domu Kasy Mianowskiego. Kasa miała dwa takie domy pod Warszawą, przeznaczone dla ludzi zajmujących się nauką. Jednym był dom w Konstancinie, drugim był tak zwany Mądralin, leżący nad Świdrem pod drugiej stronie Wisły. Mądralin był fundacją szewca Hiszpańskiego i jako gości mógł tylko przyjmować mężczyzn. Warunek ten był zdaje się pomysłem pana Stanisława Michalskiego, który jako stary kawaler kobiet nie lubił, a miał wielki głos w Kasie. Przed ożenieniem się jeździłem do Mądralina dość często, ale po ożenieniu się nie mogłem już tego robić bez rozstawania się z żoną, więc jeździliśmy razem do Konstancina. Przyjeżdżały tam zresztą i osoby, które nie pracowały naukowo, ale cieszyły się z innych przyczyn względami Kasy. I tak poznaliśmy tam między innymi pannę Małachowską, która była sekretarką wiceministra Ujejskiego[2], oraz panią Kossakowską[3], która obdarzała głęboką przyjaźnią prezesa Kasy, Lutostańskiego. Pani Kossakowska, osoba w starszym wieku, umarła na krótko przed Drugą Wojną Światową.

Pod datą 5 maja 1949 r. Łukasiewicz jeszcze zapisał:
Ojciec Bocheński przysłał mi dzisiaj książkę, którą napisał jeden z jego uczniów rzymskich. Przypominam sobie, że rękopis tej książki, odbity na maszynie, otrzymałem od autora w lecie roku 1938, gdy byliśmy na wakacjach w Konstancinie. Pamiętam wielką ilość znaczków pocztowych włoskich, którymi była oblepiona koperta.
Z mieszkańców Konstancina bardzo dobrze znał Władysława Witwickiego (mieszkańca willi przy ulicy Wareckiej). Obaj działali w Kółku Filozoficznym we Lwowie. Obaj byli pierwszymi uczniami Kazimierza Twardowskiego. Tak pisał o swoim koledze Łukasiewicz: […] Władysław Witwicki, to mój współzawodnik z seminarium Twardowskiego. Twardowski starał się nas traktować na równi. Nie było to rzeczą łatwą, bo pracowaliśmy na różnych polach i w różnych kierunkach. Witwicki nie miał zamiłowania czy zdolności do twórczej pracy naukowej. Napisał podręcznik psychologii, pisywał popularne prace z zakresu filozofii i historii sztuki, oraz tłumaczył Platona. Jego bodaj jedyna działalność twórcza obejmuje analizy psychologiczne ambicji i objawów woli. Witwicki był długie lata profesorem Uniwersytetu Warszawskiego i umarł w roku 1948 […] Władysław Witwicki był wszechstronnie uzdolniony: w szkołach średnich był profesorem przyrody, poza tym był to psycholog, filozof, tłumacz Platona, wreszcie rysował, malował i rzeźbił. Jednej jednak zdolności był całkowicie pozbawiony: mianowicie zdolności do matematyki i symbolicznego myślenia […] Portret malowany przez Witwickiego wisiał w moim gabinecie […] Sam Witwicki dawno już przestał widywać się ze mną, choć nie było nigdy między nami żadnego nieporozumienia. Zdziwaczał po prostu i nie udzielał się nigdzie.
Łukasiewicz wysoko cenił Kazimierza Kuratowskiego mieszkańca willi „Jedynaczka” w Skolimowie. Być może wzajemnie się odwiedzali lub spotykali w Parku Zdrojowym w Konstancinie.

[1] Willa „Anna” wybudowana dla adwokata Alberta Klimpla w 1904 r. Zgodnie z jego wolą posiadłość po jego śmierci (1930 r.) przeszła na własność Kasy im. Józefa Mianowskiego i pełniła funkcję pensjonatu, w którym spotykała się elita warszawskich uczonych.
[2] Józef Ujejski (1883-1937). W 1906 r. ukończył studia nad historią literatury na Uniwersytecie Jagiellońskim i rozpoczął samodzielne badania naukowe. W 1919 r. rozpoczął pracę w Warszawie, gdzie na uniwersytecie objął katedrę Historii Literatury Polskiej. Jako rektor dał się poznać jako zwolennik autonomii uczelni i tolerancji. W 1936 r. został podsekretarzem stanu w ministerstwie oświaty.
[3] Zapewne chodzi o Ewę Marię Kossakowską właścicielkę w Konstancinie parceli 176, 223, 245 i 250. Sąsiadkę adwokata Karola Lutostańskiego, prezesa Kasy im. Mianowskiego, właściciela sześciu działek w Konstancinie.

Historyk wojskowości i starożytności, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Wieloletni pracownik wydawnictw książkowych (m. in. kierownik redakcji historii działu encyklopedii i słowników PWN), prasowych, ostatnio pracownik naukowy Wojskowego Biura Badań Historycznych, w latach 1981-89 redaktor, wydawca, wykładowca i aktywny działacz podziemia solidarnościowego. Od ćwierć wieku mieszkaniec Skolimowa, prowadzący Konstanciński Klub Historyczny.