Czy właściciel Kabat odbył pielgrzymkę do Santiago de Compostela?

Tablica u zbiegu al. KEN i ul. Jeżewskiego głosi, że Andrzej Ciołek, właściciel Kabat, odbył w 1404 r. pielgrzymkę do Santiago de Compostela. Tymczasem nie był on dziedzicem tego majątku, a podczas wyprawy do Hiszpanii dotarł wprawdzie do Barcelony, nie wiadomo jednak, czy nawiedził grób św. Jakuba.

Kamień na pograniczu Kabat i Natolina, upamiętniający starostę Andrzeja Ciołka i jego podróż do Santiago de Compostela (fot. K. Czubaszek)

W 2000 r. na pograniczu Kabat i Natolina stanął kamień ufundowany przez rektora i senat Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku oraz burmistrza, zarząd i radę ówczesnej gminy Warszawa-Ursynów. Okazją była kampania Rady Europy „Europa, wspólne dziedzictwo”, w ramach której wspomniana wyżej uczelnia przyjęta została do Stowarzyszenia Uniwersytetów Compostela. Miejsce pod pomnik wybrano ze względu na to, iż właściciel dawnej wsi Kabaty miał jakoby udać się z pielgrzymką do grobu św. Jakuba. Na tablicy umieszczono następujący tekst: „W roku 1404 Andrzej Ciołek, herbu Ciołek, rycerz, podkomorzy i starosta sandomierski, właściciel dóbr Kabaty odbył pielgrzymkę do Santiago de Compostela w dalekiej Hiszpanii, torując drogę wzajemnemu poznawaniu i przenikaniu kultur Europy”.

Inskrypcja na pomniku u zbiegu al. KEN i ul. Jeżewskiego widnieje już od ponad dwudziestu lat i nikt nie podważa jej wiarygodności, tymczasem podaje ona informacje nieścisłe i wątpliwe.

Andrzej, ale nie ten

Kabaty, leżące przy starym szlaku z Płocka do Czerska, po raz pierwszy wymienione zostały w dokumencie z 1386 r. Były wówczas własnością Andrzeja Ciołka, chorążego płockiego, późniejszego wojewody czerskiego (mazowieckiego). Po śmierci wojewody w 1396 r. dobrami zarządzała jego żona Elżbieta, pochodząca z Garbowa (ciotka rycerza Zawiszy Czarnego), z którą miał kilkoro dzieci, m.in. Wiganda, Klemensa, Stanisława i Andrzeja. Dziedzictwo zostało podzielone między wojewodziców dopiero po jej śmierci – przed 1410 r. Wigand Ciołek, chorąży i kasztelan warszawski, a potem czerski, uczestnik bitwy pod Grunwaldem, otrzymał Ostrołękę, Powsin i Kabaty. Dostał też Garwolin, który w 1407 r. sprzedał księciu mazowieckiemu Januszowi I. Przez wiele lat gospodarzył głównie w Powsinie i stamtąd się pisał. W 1439 r. podzielił swoje dobra – Kabaty oraz pozostałe wsie w ziemi warszawskiej zapisał dzieciom z pierwszego małżeństwa, sam zaś z drugą żoną i dziećmi, które z nią miał, powrócił do rodowej Ostrołęki.

Pomnik Wiganda Ciołka w Powsinie (fot. K. Czubaszek)

Andrzejowi Ciołkowi, któremu poświęcono wspominaną tablicę, walczącemu pod Grunwaldem (dowodził chorągwią królewską), o czym wspomina Jan Długosz w swych „Kronikach” oraz Henryk Sienkiewicz w „Krzyżakach”, późniejszemu podkomorzemu i staroście sandomierskiemu oraz staroście generalnemu Wielkopolski, przypadł Żelechów, dlatego pisał się z tej wsi, przekształconej następnie w miasto. Dziedziczyli je potem jego potomkowie.

Nic więc nie wskazuje na to, by starostę Andrzeja Ciołka łączyły jakiekolwiek relacje własnościowe z Kabatami. Nie mówi o tym żaden dokument, o czym można się przekonać, sięgając po „Słownik historyczno-geograficzny ziem polskich w średniowieczu”. Właścicielem tej wsi był jego ojciec, też Andrzej (wojewoda). W późniejszych latach dziedzicem Kabat został kolejny Andrzej Ciołek, syn Wiganda. Po nim następowali inni Ciołkowie, zwani Kabackimi, wśród których także nie brakowało Andrzejów. Było to imię w tej rodzinie bardzo popularne i powtarzające się w kolejnych pokoleniach, co zapewne stało się powodem pomyłki uwiecznionej na kamieniu pamiątkowym.

Barcelona – tak, ale czy również Compostela?

Wiemy już więc, że wojewodzic Andrzej Ciołek nie był właścicielem Kabat. Ale to nie wszystko – wprawdzie wyruszył on do dalekiej Hiszpanii, nie będąc zresztą jeszcze wówczas starostą sandomierskim, bo urząd ten otrzymał dopiero w 1425 r., nie ma natomiast dowodów na to, że dotarł do Santiago de Compostela. Z całą pewnością wiadomo zaś, że przebywał w Barcelonie. Można przypuszczać, że za Pireneje udał się w celach politycznych oraz, używając współczesnego terminu, „turystycznych”, by zdobyć rycerską sławę tudzież zaimponować swemu środowisku odwagą i otrzaskaniem w świecie, a nie po to, by nawiedzić grób św. Jakuba.

Błędnych ustaleń dokonała ponad 90 lat temu lwowska mediewistka Helena Polaczkówna. W publikowanych w latach trzydziestych artykułach podała informacje o wyprawie Andrzeja Ciołka, jednak pomyliła go z jego ojcem, choć sama napisała, że wojewoda zmarł w 1396 r., a podróż do Hiszpanii miała miejsce w 1404 r. Informacji o pielgrzymce do Santiago brak jest w wynikach poświęconej temu zagadnieniu kwerendy francuskiej historyczki Jeanne Vielliard, z których korzystała Polaczkówna. Nie wiadomo, dlaczego polska badaczka dodała o tym  wzmiankę. Wizyty tej nie potwierdza także historyk Marcin Wilamowski badający na podstawie źródeł dzieje polskich rycerzy w Hiszpanii.

Podkomorzy sandomierski Andrzej Ciołek (źródło ryciny: B. Paprocki, 1578, s. 33)

Czy za wizytą na dworze aragońskim w Barcelonie stały względy natury politycznej, czy też za Pireneje przygnała Andrzeja Ciołka chęć zdobycia sławy rycerskiej, faktem jest, że zamierzał ruszyć dalej w głąb Hiszpanii, a nawet dotrzeć do dzisiejszego Maroka w północnej Afryce, bowiem kancelaria króla Marcina wyposażyła go w listy polecające adresowane do władców ościennych krajów – sułtana Fezu, emira Grenady, króla Kastylii i króla Portugalii. Trzy pierwsze napisane zostały w języku aragońskim, czwarty zaś po łacinie. W tym języku też sporządzone zostały królewskie glejty, czyli ówczesne wizy, które wręczono rycerzowi i towarzyszom, z którymi podróżował.

Skoro Andrzej Ciołek ruszył w głąb Półwyspu Iberyjskiego, nie można wykluczyć, że dotarł do Santiago de Compostela. Jednak gdyby tam zdążał, kancelaria królewska zapewne nie omieszkałaby tego zaznaczyć w wydanych mu listach i glejtach.

Warto zauważyć, że podczas wyprawy do Hiszpanii w 1404 r. Andrzej Ciołek, przyszły starosta sandomierski, pisał się jeszcze z Ostrołęki, czyli dóbr rodowych, gdzie znajdował się jeden z ojcowskich dworów. Jeśli nawet dotarł do Santiago de Compostela, to bez wątpienia nie jako właściciel Kabat, nim bowiem nigdy nie był.


  • Boniecki A., Herbarz polski, t. 3 (Chmielewscy-Czetowscy), Warszawa 1900
  • Długosz J., Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 10-11, przekład J. Mrukówna, Warszawa 2009
  • Jurek T. (red.), Słownik historyczno-geograficzny ziemi warszawskiej w średniowieczu, oprac. A. Wolff, K. Pacuski, do druku podały M. Piber-Zbieranowska, A. Salina, Warszawa 2013
  • Polaczkówna H., Księga bracka św. Krzysztofa na Arlbergu w Tyrolu, „Miesięcznik Heraldyczny” 1931, nr 7-8
  • Polaczkówna H., O podróżnikach średniowiecznych z Polski i do Polski, „Miesięcznik Heraldyczny” 1937, nr 5
  • Sienkiewicz H., Krzyżacy, Warszawa 2010
  • Świstak J., ks. (red.), Sześć wieków parafii powsińskiej 1410-2010, Warszawa – Powsin 2010
  • Wilamowski M., Polscy rycerze w Hiszpanii w latach 1379-1439, [w:] Memoria viva. Studia historyczne poświęcone pamięci Izabeli Skierskiej (1967-214), red. G. Rutkowska i A. Gąsiorowski, Warszawa – Poznań 2015

Może ci się także spodobać...