O zwyczaju wielkanocnym

Wiele wielkanocnych zwyczajów osadzonych jest głęboko w przeszłości. Niektóre z nich bezpowrotnie zniknęły, inne po dziś dzień napotkamy w naszych domach. W XIX wieku część z nich występująca w tutejszych wsiach opisana została przez Oskara Kolberga i Stefanię Ulanowską, inne znamy ze wspomnień tutejszych mieszkańców. Warto przyjrzeć się jak obchodzono niegdyś święta Wielkiej Nocy w naszych stronach.

Okres świąt poprzedzał czterdziestodniowy post, w trakcie którego spożywano ryby łowione w starorzeczach i Wiśle, do czego służyły specjalne wiklinowe pułapki-kosze, zwane wiraszkami. Ryby pieczono lub smażono. W piątki podczas postu udawano się do kościołów parafialnych w Powsinie i Słomczynie, po nabożeństwach zdarzało się, iż spotykano się w domach i śpiewano postne pieśni. Niedzielę Palmową zwano jeszcze w XIX w. często kwietną, a palmy wito z najwcześniej rozwiniętej roślinności, w kościele odbywano procesję. Niektórzy łykali później poświęcone bazie, by zachować zdrowie. Następnie rozpoczynano sprzątanie i bielenie chat, by powitać nadchodzące święta. Lokalna tradycja wycinanki sprawiła, iż strojono domy firankami wycinanymi w motywy wilanowskie z glansowanego papieru i bibuły, pochodzącymi z tutejszej papierni.

Pisanka była czym innym niż malowanka, kraszanka, oklejanka… Współcześnie używamy tylko tej jednej nazwy, lecz w przeszłości na Urzeczu raczej nie oklejano, ani nie skrobano. W 1884 roku Stefania Ulanowska zanotowała o tych okolicach: „W tak zwanej ziemi czerskiej w Królestwie mają także pisanki, a piszą po nich żelazkiem podobnym do igły, zmaczanem w rozpuszczonym zasklepie, to jest w wosku; potem farbują je w brazylii na czarno i w cebulaku na żółto, a wzory, zasklepem napisane, białemi pozostają. Ta odmiana kolorów musi też mieć symboliczne swoje zastosowanie do rozmaitości barw wiosennych, następującej po jednostajnej białości zimy”. Pisanki przygotowywano pisząc także używając do wydrapania wzoru nożyka. Z czasem pojawiły się barwy brązowe z łupin cebuli, zielone z ozimego żyta czy czerwone z buraków. Na Mazowszu najczęściej właśnie woskiem pisano, stąd PISANKI. Gdy w latach 1889 i 1890 Zygmunt Wolski i Tadeusz Dowgird zaczęli szerokozakrojoną akcję gromadzenia wzorów pisanek otrzymali właśnie pisanki z wsi Wilanów, Brześce i Świdry. Jak pisał ten ostatni „pisankami zowie tu lud jajka, ozdobione deseniem, otrzymanym przez pokrycie woskiem pewnych części powierzchni, przed zanurzeniem do barwnika”. Używano do ozdabiania specjalnego narzędzia zwanego „pisakiem”, ale w naszej części Urzecza używano głównie szpilki (żelazka podobnego do igły, o którym wspomniała S. Ulanowska).

Pisanka z 1890 roku, z Urzecza lub pobliskich okolic.Na obrazku właśnie reprodukcja takiej pisanki, ozdobionej szpilką we wzór miotełki, być może właśnie z Wilanowa, Brześc lub Świdrów.

Na sobotę szykowano talerze lub półmiski, w których do kościoła noszono pisanki, do tego jaja, sól, chrzan i kiełbasy. W dwudziestoleciu międzywojennym pojawiły się koszyczki wiklinowe i kurczaczki robione z kolorowego papieru. Po święceniu pokarmów odbywało się z proboszczem jajo wielkanocne, tradycja ta była także stara, bowiem istniała już gdy w 1917 roku wybudowano w Słomczynie dom parafialny, do którego przeniesiono obchody.

Oskar Kolberg pisał, że także tu, jak i w innych wsiach Mazowsza, po niedzielnym nabożeństwie wszyscy ścigali się wzajemnie by przybiec do domu i zacząć spożywać przygotowane jadło. Dzielono się jajkiem, składano życzenia, jedzono białą kiełbasę, szynkę, chrzan, ćwikłę i majonez ucierany z żółtek, musztardy i oleju z dodatkiem soli i pieprzu. Wszystkie potrawy przygotowywano rzecz jasna własnoręcznie, a charakterystyczną potrawą świąteczną był barszcz chrzanowo-buraczany. Robiono go właśnie na Wielkanoc na wędzonce i z dużą ilością wędliny. Nawet najbiedniejsi w tym dniu jedli kawał wieprzowiny, kiełbasę, placek i jaja, święcone przed kościołami. Później pojawiały się ciasta parzone, baby petynetowe, drożdżowe, makowce i serniki. Nie brakło także napitku pędzonego z buraków cukrowych. A wieczorem się bawiono, na potańcówkach, gdzie grały miejscowe zespoły.

Święconka w Okrzeszynie, połowa XX wieku (ze zbiorów Ł. M. Stanaszek)

Nie można zapomnieć rzecz jasna o dyngusie, lecz wodą oblewali się jedynie „parobcy i dziewki”, podczas gdy dzieci chodziły po domy i dyngusowały – „śpiewając i winszując, zbierały podatki, złożone z jaj, sera, kukiełek (bułeczek), drobnych pieniędzy”.

Na zakończenie przywołajmy jeszcze piosenkę, którą Oskar Kolberg spisał na wielkanocnej zabawie w XIX wieku w Bielawie:

A w browarze grają gracze,

Pod browarem Maciek skacze,

Czemuś ty, Maćku, mocny?

Bom jadł placek wielkanocny.


Pierwotna, krótsza wersja niniejszego tekstu opublikowana została w 2021 r. w Biuletynie Informacyjnym Gminy Konstancin-Jeziorna

Może ci się także spodobać...