Rzeczka tajemnic

Ponad dekadę temu na nieistniejącym już forum miłośników historii Konstancina-Jeziorny podniesiony został temat niewielkiego strumyka przepływającego przez park w Konstancinie. Jak się niektórzy wówczas dowiedzieli, na starych mapach miał on swoją nazwę. Była to czasem rzeczka Wierzbna, a czasem Mała, niektórzy zaś zwali ją po prostu Strumykiem, inni zapamiętali jako Śmierdziuszkę, bowiem w końcowych latach PRL-u właśnie nią była. Wówczas nie było w jej wodach już śladu po karasiach czy piskorzach, które przez lata łowili chłopcy na tyłach konstancińskiego kościoła. Nieżyjący już wieloletni proboszcz ks. Bohdan Jaworek wspominał, iż w czasach jego dzieciństwa była krystalicznie czysta. Ponoć ryby można było złowić tu jeszcze w latach siedemdziesiątych, później stały się już tylko wspomnieniem. Z czasem rzeczkę miał odciąć od kościoła wysoki płot postawiony przez pewnego producenta filmowego, zamieszkałego po sąsiedzku. Począwszy od lat dziewięćdziesiątych rzeczka, która do tej pory często zalewała park na krańcu ulicy Matejki i wylewała z wąskiego kanału, zaczęła znikać. Wysychała i nie docierała do parku, przez który przepływała by ujść do Jeziorki. Wąskimi kanałami, pod drogą w parku, można było wówczas przejść suchą stopą, po kamieniach i cegłach z oborskiej cegielni. Gdy woda pojawiała się na powrót jesienią przestawała śmierdzieć. Wiosną często uderzała po ulewach z impetem, odbijając się od brzegów, nie podnosiła się jednak tak wysoko jak dawniej. Być może zadziałało tu wiele czynników, zapewne miał na to wpływ obniżający się poziom miejscowych wód, w połączeniu z żeremiami bobrów, które spiętrzyły ją nieopodal Solca sprawiając, iż rozlała się na tamtejsze łąki. Gdy pod 2020 roku Wody Polskie dokonały zniszczenia bobrzych konstrukcji i rzeczka wlała się ponownie do Parku, ogłoszono zwycięstwo. Jednak prócz dewastacji łąk i rozlewiska wiele nie osiągnięto, gdy zbliża się susza, rzeczka nadal zmienia się sączący powoli strumyk, płynący do parku przez działki willi Konstancina i Królewskiej Góry. A kolejnego lata zapewne jak poprzednio wyschnie nawet u źródła, znajdującego się nieopodal Krzaków Czaplinkowskich.

Wygląda na to, iż jest to jej typowy stan. Próbując tropić jej bieg poprzez historię nie byłem w stanie odnaleźć jej na XIX wiecznych mapach. Nie odnotowują jej mapy pruskie ani słynna Mapa Kwatermistrzostwa, przez pewien czas byłem pewien, iż strumyk ten wówczas nie istniał i wyciął swe koryto dopiero po zabiegach melioracyjnych w okolicach Żabieńca i obecnego Zalesia, gdy w dobrach wilanowskich nieopodal Chojnowa utworzono dwa stawy na bagnach, spiętrzając wodę. A jednak w latach dwudziestych XIX wieku udało się znaleźć dwa ślady jej istnienia, w postaci suchego koryta nie zawierającego wody, które z trudem można dostrzec w rysunku kartografa. Inna mapa  pokazuje nam, iż rzeczka wpada do Jeziorki, a wzdłuż jej biegu znajdują się chaty należące do nie istniejącej już wsi Jeziorna Oborska. Rzeczka wypływa wówczas z jeziorka, które położone jest w miejscu późniejszych bagien i wyniesienia terenu nieopodal Czarnowa (nieistniejącego w tym czasie), od strony jej źródeł znowu wiedzie wyschnięte koryto.

Dwie mapy z pierwszej połowy XIX wieku, na których zaznaczyłem koryto.

Logicznym byłoby założyć, iż odnoga zapewniała wodę nieistniejącej już wspomnianej wsi, którą lata temu wchłonęło osiedle Grapa. Jednak, co ciekawe szczegółowa mapa okolic młyna (późniejszej Starej Papierni) w ogóle jej nie zauważa. Być może rzeczka wówczas wyschła, wyraźnie zasilana była wodami deszczowymi. Z pewnością wpadała do zalewu oddzielonego groblą od Jeziorki, nad którym położona była wieś. O jakim zalewie mowa? Był to „rezerwuar na wodę”, położony między rzeką a Jeziorną Oborską. Takim określeniem posłużono się w 1840 r. w kontrakcie sprzedaży Jeziorny Henrykowi Rossmanowi[1]. Obecnie rezerwuar ten i zalew przemieniły się w bagno, po którym chodzić można dzięki wybudowanym kilka lat temu mostkom nieopodal parku. To właśnie dawny zalew, wóczas z piaszczystym dnem, oddzielony wciąż zachowaną w dużej mierze groblą od rzeki. Zapewne spoglądający na nasadzone na nią drzewa nie mają pojęcia, iż grobla ta ma co najmniej 200 lat, jeśli nie więcej.

Połowa XIX wieku. Oznaczyłem współcześnie istniejące konstrukcje na rzece, bowiem w tym rejonie zaszły duże zmiany, a “rezerwuar” stał się bagnem. Mapa nie obejmowała terenów na południe od Jeziorki, nie oznaczono więc rzeczki.

Czytelnicy tekstów o Jeziorce wiedzą, iż liczne zmiany jej biegu, mające wpływ na historię okolicznych miejscowości, skutkowały często katastrofami ekologicznymi. Wskutek działalności człowieka powstały Łęgi Oborskie, obecnie stanowiące rezerwat, dwór w Oborach wzniesiony nad półwyspem wiślanego starorzecza znajduje się wśród bagnisk. Nie inaczej było w przypadku zalewu, który stał się w porośniętym szuwarami bagnem, jakie możemy zwiedzać dzięki mostkom. Likwidacja zalewu była skutkiem działań hrabiego Witolda Skórzewskiego, zajmującego się tworzeniem parku w Konstancinie. Prócz zmiany gleby, nawożenia torfu, nasadzeń drzew przekierował także rzeczkę. Jak możemy przeczytać w gazecie wydanej w 1898 r. trwały wówczas intensywne prace polegające na „porobieniu licznych wodospadów i jezior ze sztucznemi wyspami. Setki kopaczów jest przy tej robocie zajętych[2]. Wodospady to oczywiście spiętrzenia, które wpłynąć miały na to, by wysychający do tej pory strumyk płynął żwawo. Jego koryto przekopano na nowo i przy okazji odcięto je od zalewu. Tu przyczyna była bardzo istotna, bowiem powstające letnisko Konstancin wyposażono w system kanalizacyjny (rzecz wówczas niezmiernie rzadka), a musiał on mieć gdzieś ujście. Jego zakończeniem była rura, usytuowana na granicy parku, tuż nieopodal elektrowni, na krańcu ulicy Matejki. Jej istnienie pamięta jeszcze wiele osób, bowiem miała się dobrze pod koniec lat osiemdziesiątych. Tędy wypływały nieczystości wprost do rzeczki, której bieg zmieniono prowadząc ją przez park, po minięciu którego wpadały do niej ścieki. Aby uniknąć sytuacji, gdy gromadzić się one będą w zalewie, a zapach będzie odczuwalny w parku i „Casinie”, rzeczkę przeprowadzono od tego miejsca nowo utworzonym kanałem, mającym swe ujście nieopodal szmaciarni, w zalewie Św. Jana, gdzie smród nie był tak dotkliwy, mieszał się bowiem z zapachami produkcji przemysłowej. I przy okazji odcięto w ten sposób dopływ wody do rezerwuaru, który zmienił się w bagno.Trudno obecnie prace te sobie wyobrazić, bowiem nawet rzeka Jeziorka płynie dziś innym korytem, po wybudowaniu spiętrzenia wody zwanego „imberfalem”, podczas regulacji w latach pięćdziesiątych XX wieku.

Widok na dawną groblę, za którą znajdują się mostki na bagnach. Fot. P. Komosa.

Jak jednak nazywa właściwie się nasza rzeczka? Odpowiedź przynosi nam wydawany od 1880 r. „Słownik Geograficzny”, opisujący trzy Jeziorny: Oborską, Bielawską i Fabryczną. „Przy samym stawie należącym do Papierni wpada do niej (Jeziorki) rzeczka Wierzbna[3], która w tym miejscu przepływała przez zalew-rezerwuar. Nazwę tę potwierdza nam informacja prasowa z 1898 r[4]. Komisja Towarzystwa Higienicznego pobrała wówczas próbki wody ze „strugi Wierzbno, przepływającej przez nowo utworzony park w Oborach”. Struga świadczy o jej już wówczas tymczasowym charakterze, rzeczki, która nie jest strumykiem, bowiem pojawia się i znika. Wierzbna, która z czasem stała się Małą, bowiem tej pierwotnej nazwy nikt obecnie chyba nie używa.

Teraz wiedząc już czego szukamy możemy tropić jej obecność poprzez historię. Pośród zakurzonych kart zachowanych akt dworu w Oborach, w roku 1785 r. znajdujemy zapis, iż wykarczowano las „ku granicy skolimowskiej wedle potoka Wierzbney ludźmi najętemi (…) y żyto zasiano na zimę”, tworząc pola uprawne. A uczyniono to i „obsiano znaczną część wzdłuż potoku Wierzbney zamiast pól powiślańskich które co roku zalewa”[5], aby zebrać plony, którym nie zagrożą wylewy na „powiślańskim” Urzeczu… Potok Wierzbna jak widać istniał już wówczas, wpadając nieopodal Jeziorny Oborskiej do Jeziorki. Starszy zapis odnajdziemy w 1616 roku, w którym Jan i Jakub Oborscy dzielili swe działy otrzymane w spadku po ojcu, a mierniczy „pewne ciosna i znaki uczynił, aż do Wierzbnej rzeki[6], która jak wynika z opisu wpadała do Jeziorki nieopodal tutejszego młyna.

Ale najstarszy zapis świadczący o jej istnieniu sięga panowania Władysława Jagiełły, stanowiąc wypis z Metryki Księstwa Mazowieckiego, zachowany w dokumentach granicznych dóbr oborskich sporządzonych w XVIII wieku. Zgodnie z nimi ,w 1428 r. zapisano, iż włości panów na Oborach, rycerzy rodu Pierzchała „sua divisione incipiendo a Wierzbna”[7], czyli początek swego podziału swój biorą od rzeczki Wierzbnej. Wymienia ją więc już najstarszy rozdział dóbr potomków Stanisława z Cieciszewa, którzy podzieli swe ziemie dając początek rodom Cieciszewskich z Cieciszewa i Oborskich z Obór.

Tak oto niepozorna rzeczka okazuje się mieć w historii tych ziem wielkie znaczenie, dziś jako Mała będąc ledwie strumykiem, który wiele osób nie zauważa.


Zdjęcia rzeczki Małej ilustrujące niniejszy tekst są autorstwa Daniela Petryczkiewicza. Jego fascynacja Małą doprowadziła do powstania fotoreportażu i tekstu o tej rzece w magazynie “Pismo” (dostępny tutaj). Ponadto od  4.10.2021 na rynku w Piasecznie można oglądać wystawę jego fotografii poświęconą znaczeniu drzew dla ludzi. Na wystawie zobaczymy fotografie osób mieszkających w Piasecznie i okolicach, poznamy historię wyjątkowych dla nich, starych drzew. Wernisaż wystawy i spotkanie autorskie odbędzie się w Centrum Edukacyjno-Multimedialnym 12 października 2021 r. o godz. 19.00. Spotkanie poprowadzi poeta oraz pasjonat drzew i ptaków – Michał Książek. Wystawa dostępna jest do końca października.


[1] W. Bagieński, Jeziorna, Okrzeszyn, Kępa Okrzewska, cz. 2, “Co i jak” nr 47, X 2002.

[2]  Obory pod Jeziorną, “Dziennik Poznański”, 4 września 1898 roku.

[3] Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 1, Warszawa : nakł. Filipa Sulimierskiego i Władysława Walewskiego, red. F. Sulimierski i in.. Warszawa 1882, t. III s. 578.

[4] Wycieczka “hygienistów”, “Słowo”, 29 marca 1899 r.

[5] AGAD, Obory 414, zapisy z 1785 r.

[6] AGAD, Obory 357 k. 117.

[7] AGAD, Obory 357, k. 270.

Może ci się także spodobać...