Jan Nazwikowski – ogrodnik w willi „Julia”

Mieszkanką Konstancina-Jeziorny, która z niezwykłą wdzięcznością wspomina ogrodnika i dozorcę swojej rodowej willi „Julia” (ul. Batorego 20) była Krystyna Machlejd (1880-1958)[1]. Krótkie wspomnienie o Janie Naźwikowskim[2], bo to o tego ogrodnika i dozorcę chodzi, opublikował już w grudniu 2020 r. Adam Zyszczyk w artykule Dozorcy i ogrodnicy konstancińskich willi”   na portalu okolicekonstancina.pl

Tym razem, żeby przejść do biogramu wspomnianego ogrodnika należy słów kilka poświecić samej Krystynie Machlejd autorce książki „Saga ulrichowsko-machlejdowska”, która w sposób retrospektywny przytacza dzieje swojej rodziny, licznych przyjaciół i przy okazji pracowników.

Krystyna Machlejd, 1898 r. Za: “Saga ulrichowsko-machlejdowska”

Krystyna Machlejd, autorka wspomnień była córką Krystiana Gustawa Ulrich (1853-1913) i Wandy Antoniny Wolffin (1879-1948). Ze strony ojca była prawnuczką Jana Bogumiła Traugotta Ulricha (1775-1808) wywodzącego się z miejscowości Pfoerten (obecnie wieś Brody, woj. lubuskie, pow. żarski) leżącej w rejonie Łużyc Dolnych. Jan Bogumił był z kolei wnukiem Jana Jakuba Menckego, ogrodnika, który w 1713 r. z Pfoerten (Brodów) został oddelegowany do Warszawy, gdzie zakładał Ogród Saski dla króla Augusta II Mocnego[3].

Krystyna Ulrich w 1899 r. wyszła za mąż za Juliusza Machlejd (1866-1936) pastora parafii ewangelicko-augsburskiej, którego rodzina wywodziła się ze Szkocji, a protoplastą był rycerz Macleoid/Macleod – stąd spolszczone nazwisko Machlejd[4].

Tradycje ogrodnicze w rodzinie autorki „Sagi” przekazywane były z pokolenia na pokolenie, a jej pradziadek Jan Bogumił kontynuując je założył w 1805 r. w Warszawie-Woli przy ulicy Ceglanej zakład ogrodniczy. Była to najstarsza tego typu firma, która przez lata zyskała sobie miano najwspanialszej w całej stolicy.

Pocztówka przedstawiajaca willę “Julia”, początek XX w.

Mając tak bogate tradycje rodzinne, nie dziwi więc szczególne przywiązanie Krystyny Machlejd do spraw związanych z ogrodnictwem, a szczególnie do personelu dbającego o teren wokół miejsca zamieszkania. Autorka „Sagi” wspominając personel willi „Julia” wyjątkowo dużo miejsca poświęca ogrodnikowi Janowi Nazwikowskiemu i jego żonie Mariannie.

Ze wspomnień autorki nie wynika wprost, w jaki sposób Jan Nazwikowski wraz z żoną znaleźli się w otoczeniu rodziny Machlejd, jednak pośrednio można to wywnioskować z relacji rodzinnych opisywanych przez autorkę. Z przeprowadzonej genealogii wynika, że rodzina Nazwikowskich od połowy XVIII w. zakorzeniona była w okolicach Kutna, a kolejne jej pokolenia we wsiach znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Kutna.

Natomiast siostrą ojca Krystyny, Krystiana Gustawa była Paulina Emilia Ulrich, której pierwszym mężem (ślub w 1884 r.) był z pochodzenia Czech, Ludwik Sindelar (1856-1896), inżynier, dyrektor cukrowni Młynów koło Kutna. Niewykluczone, że młody Jan Nazwikowski początkowo związany był z rodziną Sindelarów i w latach 1892-1896 (do śmierci Ludwika Sindelara) pracował na rzecz tej rodziny.

Willa “Julia”, 1975 r,. zb. NID.

Krystyna Machlejd w wielu miejscach książki wspomina wydarzenia związane z Janem Naźwikowskim[5], lecz niekoniecznie związane z jego pracami ogrodniczymi, a bardziej uwypuklające jego niezwykle wierną i oddaną osobę.

Najwcześniejsze korzenie rodziny Nazwikowskich można wyprowadzić już od połowy XVIII w., kiedy w Kiernozi (obecnie wieś w pow. łowickim, woj. łódzkim) mieszka sławetny[6] Jakub Nazwikowski z żoną Katarzyną, którym w kolejnych latach urodziło się trzech synów: Marcin (ur ok. 1752-zm. 1814), Szymon (ur. ok. 1764-zm 1836) i Adam (ur ok 1770-zm. ?)[7]. Dorosłym już synom Jakuba i Katarzyny: Szymonowi i Adamowi braciom Nazwikowskim, wpisywano jako fach „majster kunsztu szewskiego”, co wraz z określeniem „sławetny” pozwala sądzić, że tym fachem rodzina zajmowała się od dawna.

Warto wspomnieć, że właścicielem Kiernozi w XVIII wieku był Antoni Łączyński[8], dziadek Marii Łączyńskiej, znanej później, jako Maria Walewska (metresa cesarza Napoleona). Pomimo, że Kiernozia po utracie praw miejskich, od 1579, aż do 1784 r. była wsią, to jednak w XVIII w. musiało się tu toczyć życie na wysokim poziomie, skoro dobrym znajomym patriotycznej rodziny Łączyńskich był Tadeusz Kościuszko (1746-1817), a dzieci Łączyńskich uczył Mikołaj Chopin (1771-1844), ojciec Fryderyka Chopina[9].

Synem Adama Nazwikowskiego i Marianny Różalskiej (inny zapis: Rogalskiej) był urodzony w Kiernozi ok. 1793 r. Maciej Nazwikowski. Maciej nie poszedł w ślady ojca i nie został szewcem, ale podjął się intratnego nowego zajęcia – został plantatorem tytoniu. Ok. 1828 r. dzierżawił ziemię w Brzozowie wsi leżącej między Bielawami a Piątkiem, następnie ok. 1844 r. w Chochołowie wsi leżącej na wschód od Żychlina, ok. 1853 r. we wsi Luszyn, a także we wsi Dąbrówka leżącej w obrębie Orłowa. Maciej Nazwikowski – jak widać – profesją plantatora w okolicach Kutna zajmował się ćwierć wieku i w takich warunkach wraz z żoną Małgorzatą Janik (inne nazwisko: Bernat) wychowywał dwóch synów: Tomasza (zmarłego przedwcześnie w wieku 21 lat) oraz Jakuba.[10]

Jakub Nazwikowski urodził się w 1828 r., mieszkał i pracował z ojcem, aż do ojca śmierci w 1853 r. Rok wcześniej w 1852 Jakub ożenił się z Magdaleną Jóźwiak córką rodziców utrzymujących się z wyrobku. Po krótkim okresie pobytu w parafii Orłów, Jakub przeniósł się wraz z rodziną do wsi Krzyżanówek par. Łęki Kościelne (wieś leżąca na pd-wsch od Kutna). Po kilku latach służby, jako stelmach[11] przeniósł się do wsi Malina blisko Kutna. Tam również, jako stelmach zajmował się wyrobem wozów i kół. Czasami najmował się do różnych prac, jako parobek. Jakubowi i Magdalenie urodziło się 7-ro dzieci, z czego wiadomo, że przeżyło 4-ro. Jako ostatnie dziecko tej pary odnotowany jest Jan Nazwikowski urodzony w Bielawkach par Kutno w 1870 r. Jakub Nazwikowski zmarł we wsi Budzyń parafii Żychlin w 1902 r.[12]

Willa “Julia”, 1975 r,. zb. NID.

Charakteryzując rodzinę Nazwikowskich w tym miejscu warto jeszcze raz powołać się na „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego” wydany w latach 1880-1902, który opisuje mieszkańców powiatu kutnowskiego, tak:

„Wielkiem bogactwem powiatu kutnowskiego jest pracowitość, trzeźwość, oszczędność zamieszkującego ją ludu wiejskiego. (…) W ślad za dobrem prowadzeniem gospodarstwa, wstrzemięźliwością gospodarza i oszczędnością w wydatkach, idzie jego zamożność. To też gospodarze włościanie w powiecie kutnowskim, ogółem biorąc, są zamożni, ulepszają swoje gospodarstwa, zakupują nawozy miejskie, stawiają murowane budowle i tylko ważne uroczystości rodzinne, jak chrzciny a nade wszystko wesela, pobudzają ich do znacznych wydatków. Za zamożnością idzie chęć oświecania się; dlatego dzieci swoje posyłają do szkółek, a synów niekiedy do szkół publicznych (…)

W dalszej części „Słownika” niezwykle ciekawie przedstawia się opis prac wykonywanych przez kobiety, żony kutnowskich parobków, a więc z całą pewnością żonę Jakuba Nazwikowskiego, Magdalenę z domu Jóźwiak.

Żona takiego parobka musi utrzymać porządek w domu, nagotować śniadanie, obiad i kolacyą, napiec chleba, oprzątnąć i wydoić krowę, nazbierać dla niej i dla trzody zielska, pastwisko bowiem zwykle jest niedostateczne; nanosić na plecach gałęzi z lasu, jeśli jest gdzie takowych uzbierać, obrobić ręcznie motyką ogród zasadzony kartoflami i kapustą, oprać bieliznę dla siebie, męża i dzieci, a gdy pilna robota, jeszcze od południa iść wiązać snopki na dworskiem polu we żniwa, za co rozumie się oddzielnie jest wynagradzaną. Gdy dodamy, że musi uszyć dla siebie i dzieci i te dzieci wykarmić i wychować, przyznać musimy, że wiedzie żywot dosyć zapełniony. Gdy taka kobieta ma dzieci wyrostki zdatne do pielonki, bierze jeszcze „w plantierkę” pół morga buraków cukrowych, to jest podejmuje się je zasadzić, opleć kilka razy i wykopać za oddzielnem także wynagrodzeniem (…)[13].

Willa “Julia”, 2016 r. Za: Zabytki Konstancina – Fb

Opis ten autorka artykułu przytacza z kilku powodów:  1) aby wyjaśnić na czym polegała praca plantatora, de facto jego żony i dzieci, tzw. „plantierka”, 2) aby przedstawić ciężką pracę kobiet na wsi w XIX w., 3) aby wykazać, że praca kobiet na wsi w I-szej połowie XX w. – naszych babek niczym nie różniła się od ciężkiej pracy kobiet w XIX wieku i wreszcie[14], 4) aby wykazać skąd rodzina Nazwikowskich czerpała tak ogromny hart ducha, umiejętność pracy u podstaw, cechowała się wiernością i obowiązkiem wobec osób bliskich.

Pomimo, że Jan Nazwikowski rozpoczął służbę u rodziny Machlejd ok. roku 1909/1910, to autorka wspomnień najlepiej pamięta zdarzenia rodzinne z udziałem jej ulubionego ogrodnika począwszy od lat 20’tych XX w. Opisuje, jak w 1927 r. Jan pomagał schwytać złodziei, którzy ją okradli. Opisuje również podobną sytuację po II wojnie, kiedy próbowano rozkradać ich majątek w Konstancinie, a Jan swoimi sposobami na to nie pozwolił. Krystyna Machlejd jest mu niezmiernie wdzięczna za ratowanie jej dorobku, ale też jej samej, kiedy nowa władza socjalistyczna osadziła ją w areszcie i długi czas przesłuchiwała za rzekome nielegalne pozyskiwanie drewna, a Jan dostarczał jej kanapki, żeby nie głodowała. Odwdzięcza się również Janowi za cierpliwe dotrzymywanie towarzystwa choremu mężowi Juliuszowi Machlejdowi w 1936 r. – [Jan] „przesiadywał i konferował z nim długie godziny”.

Jeszcze w 1943 r. Machlejdowie wraz z Nazwikowskimi spędzali święta w willi „Julia”, a już w maju 1944 r., kiedy Konstancin był całkowicie okupowany rodzina dostała nakaz opuszczenia willi. Nazwikowscy pomagali Machlejdom w pakowaniu i wywiezieniu rzeczy rodzinnych do Warszawy do firmy C. Ulrich. Niestety rzeczy te zostały doszczętnie zniszczone podczas bombardowania.

Willa “Julia”, 1975 r,. zb. NID.

Krystyna Machlejd wraz z rodziną Nazwikowskich została wysiedlona do Chylic i zamieszkała u rzeźnika Kosska. Były tam trudne do zniesienia warunki: dzielili wspólnie ciasne pokoje uważając, aby nie wpaść przez dziurę w podłodze do piwnicy. Po domu krążyły „płaty” czarnych much, a bieżącą wodę mieli tylko wtedy kiedy przez otwór w dachu podczas deszczu lała się strumieniem do balii.

Te trudne warunki zapewne jeszcze bardziej zbliżyły rodzinę Machlejdów z Nazwikowskimi. Tak, więc z ogromną ulgą obie rodziny powitały opuszczenie ich kochanego Konstancina przez okupantów.

„Kiedy „25 lipca zaczęli Niemcy gremialnie Konstancin opuszczać” Jan Nazwikowski udał się „na rowerze na przeszpiegi [do willi „Julia”]. Gdy zoczył, że „wilija” stoi jak stała, to na drugi dzień, uzbrojony w stare, krzywe gwoździe, siekierkę, hebelek, deseczki na „spążki”, dosiadł umówionego rumaka rozklekotanego (…) i pojechał na podbój (…). Tu otworzył, tam zamknął, tu podparł, zadrutował lub przybił – i był po paru godzinach z meldunkiem (…)”.

Z ogromną sympatią Krystyna Machlejd wspomina też żonę Jana Nazwikowskiego Mariannę, zwaną Janową, która była nie tylko pomocą domową, ale niezastąpioną „ochmistrzynią”. Z wielkim zaangażowaniem uczestniczyła w przygotowaniach do wesela starszej córki Krystyny i Juliusza Machlejdów, Haliny Julii. Rodzina mocodawców nie pozostała Nazwikowskim dłużna, bowiem wesela ich córek Józefy (ur. 1902) i Zofii (ur. 1907) odbyły się również w willi „Julia”.

Krystyna Machlejd wspomina też kilka sytuacji komicznych związanych z Nazwikowskimi. Między innymi trudne czasy 1942/1943 r., kiedy do willi „Julia” dokwaterowano niemieckiego oficera, a „Janowie (…) nauczyli się słów: Ja, nein i komm i twierdzili z całą stanowczością, że znakomicie mogą się z każdym po niemiecku porozumieć”. To niewątpliwie byli ludzie przekonani o swojej wartości.

Jan Nazwikowski urodził się 30 maja 1870 r. w Bielawkach par. Kutno z ojca Jakuba Nazwikowskiego i matki Magdaleny Jóźwiak. Przez około 27 lat swego życia mieszkał we wsi Malina parafii Kutno, zapewne wraz z rodzicami. Jako 22-latek w 1892 r. ożenił się z 4 lata od siebie starszą Marianną Szymańską (ur. w 1866-zm. po 1945) z folwarku Łąkoszyn. Małżeństwu temu urodziło się w sumie 7-ro dzieci, z czego 3-je pierwszych we wsi Malina par. Kutno, a 4-ro kolejnych – począwszy od 1899 r. (Kazimiera), a skończywszy na 1909 r. (Stanisław) – w parafii św Stanisława w Warszawie-Woli. Rodzina Nazwikowskich mieszkała pod Kutnem do roku 1897/1898 i wraz z wdową Pauliną Emilią Ulrich I voto Sindelar przeniosła się do rodziców Jana Krystiana i Pauliny Elżbiety Ulrichów prowadzących przedsiębiorstwo ogrodnicze w Warszawie-Woli.

O dzieciach Jana i Marianny Nazwikowskich wiadomo jedynie, że w Konstancinie zamieszkiwały z nimi córki Józefa i Zofia. Jednak Nazwikowscy mieli jeszcze syna Szczepana urodzonego w Malinie par. Kutno w 1893 r. Prawdopodobnie syn ten przeżył, ożenił się, mieszkał i zmarł w Inowrocławiu. Córka Jana i Marianny, Józefa była zamężna dwukrotnie: z Pawłem Flakowskim, a następnie z Feliksem Dranickim – ślub odbył się w 1831 r. w Bydgoszczy[15]. Józefa z domu Nazwikowska w 1945 r. (kiedy Krystyna Machlejd pisała swoje wspomnienia) mieszkała w Bydgoszczy. Jej drugi mąż Feliks był aresztowany i siedział w więzieniu na Pomorzu za przekonania polityczne. O drugiej córce małżeństwa Nazwikowskich, Zofii wiadomo jedynie, że została żoną policjanta i wraz z 3-ma synami mieszkali pod Szczytnem.

Metryka chrztu Jana Nazwikowskiego s. Jakuba Nazwikowskiego i Magdaleny Jóźwiak, parafia w Kutnie – Bielawki, 30 maja 1870 r. Za: metryki.genealodzy.pl

Choć w książce nie znajdziemy zbyt wielu opisów prac wykonywanych przez Jana Nazwikowskiego, to jego troska o ogród willi „Julia” była niewątpliwa. Zawarła go Krystyna Machlejd w krótkim fragmencie wspomnień z wiosny 1946 r.:

„Zbliża się wiosna. W ogrodzie te same odrapane ławki, te same stare koślawe, koszykowe fotele. Trochę świeżych dalii, trochę zasianej nasturcji i bratków – to wszystkie inwestycje ogrodowe. Jan – markotny i utyskujący, że Niemce zabrali mu hebel, że przepadły drabiny, konewki, widły i grabie. Może rok przyszły pozwoli na większe inwestycje, tak się wzajemnie pocieszaliśmy. A tu stary płot pochyla się coraz bardziej, pomny swego wieku.”

To nic, że Krystyna Machlejd nie opisała prac Jana Nazwikowskiego w willi „Julia”. O wiele więcej o tym ogrodniku, o tym człowieku świadczy choćby opis jego choroby i śmierci dokonany przez autorkę „Sagi”. Niech ktoś mi powie, że inny pracodawca z końca XIX/początku XX w. tak wyraził wdzięczność wobec pracy swojego podwładnego. Trudno będzie znaleźć takiego.

Ogrodnik Jan Nazwikowski w towarzystwie Krystyny i Krzysztofa Heniszów. Ogród willi “Julia”, lato 1940 r., zb. Konstancińskiego Domu Kultury

(…) na terenie „Julii” nastąpiła druga radykalna zmiana, mianowicie, pochorował się ciężko i powoli dogorywał nasz zacny, wierny dozorca Jan Naźwikowski. (…) Wszelkie zabiegi okazały się daremne: i zastrzyki penicyliny, i przewiezienie chorego na prześwietlenie płuc itp. przynosiły tylko chwilową ulgę. Tygodniami przesiadywał w ogrodzie (było to przecież lato) w fotelu, patrząc z lubością, jednakowoż smętnie, na swój ukochany ogródek, gdzie pół życia strawił – czuł, że zbliża się czas rozstania. Siły Jana opuszczały i cicho zasnął na wieki dnia 9 X 1947 r. Dwa dni potem odbył się przy niedzieli liczny pogrzeb z domu willi „Julia” do kościoła skolimowskiego, po czym po krótkim nabożeństwie – na cmentarz skolimowski (…). Było dużo kwiatów, było dużo osób, naszych osobistych znajomych. Jan przeżył 77 lat. (…) Obie córki Janów z mężami zjechały na pogrzeb i były przez tydzień. Dodaję, że zwłoki Jana w trumnie stały dwie doby w moim pokoju. Zszedł do grobu jeden z najbardziej życzliwych i oddanych ludzi mnie, dzieciom moim, rodzinie całej.”[16]

9 października 2023 r. minie 76 lat od śmierci Jana Nazwikowskiego ogrodnika willi „Julia” pochowanego na naszym urzeczańskim cmentarzu w Skolimowie.


[1]     https://www.bpmokotow.waw.pl/opac/detail.php?PozycjaOpisy=20190517135734053342

[2]     Oryginalne nazwisko rodziny brzmiało Nazwikowski. Inne zmienione formy, to: Nazwiskowski lub Naźwikowski, jak podawała autorka „Sagi”, Krystyna Machlejd.

[3]     https://www.parkverbund.eu/pl/parki/park-przypalacowy-w-brodach-pfoerten.html

[4]    Piotr Otrębski „Na lato jeździliśmy do … Wola Parku”, 20.06.2008 https://tustolica.pl/na-lato-jezdzilismy-do-wola-parku_45016

[5]     Patrz, jak w przypisie 2

[6]     Sławetny (łac. famatus) termin oznaczający w metrykach osobę zamieszkałą w mieście, trudniącą się zazwyczaj rzemiosłem, czasami przy okazji w mniejszym stopniu rolnictwem.

[7]     Metryki parafii Kiernozia za: geneteka.genealodzy.pl

[8]     https://kiernozia.gmina.pl/asp/historia,124,,1

[9]     https://www.mojemaleczarowanie.pl/2020/02/paac-aczynskich-w-kiernozi-woj-odzkie.html

[10]   Metryki parafii Orłów za: geneteka.genealodzy.pl

[11]   Stelmach: rzemieślnik zajmujący się wyrobem drewnianych wozów i kół.

[12]   Metryki parafii Kutno za: geneteka.genealodzy.pl

[13] Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Tom IV, str. 962.

[14]   J. Kuciel-Frydryszak, Chłopki. Opowieść o naszych babkach, Warszawa 2023. Książka opisuje ciężki los polskich kobiet na wsi w I-szej połowie XX w.

[15]   Świadczy o tym przypisek na marginesie metryki chrztu z 1902 r. Józefy Nazwikowskiej sporządzony w par. św Stanisława w Warszawie-Woli. Geneteka.genealodzy.pl

[16]   W artykule wykorzystano obszerne fragmenty książki Krystyny Machlejd, Saga ulrichowsko-machlejdowska, Warszawa 2006.

Może ci się także spodobać...