Macewa pamięci

I tak to się skończyło.

80 lat po wojnie nie ma już tamtej Jeziorny, w piątkowe wieczory nie zobaczy się w oknach na Argentynie świec szabasowych. Nie da się nawet podążyć spacerem duchów, bo nie przetrwały żadne ślady materialne.

Więc 25 czerwca 2025 r. o godz. 12 w Jeziornie odsłoniona zostanie macewa pamięci, fundowana przez Instytut Pamięci Narodowej, we współpracy z Muzeum Getta Warszawskiego, która powstaje wskutek starań lokalnej społeczności, realizując zamysł dra Zbigniewa Cechnickiego. 

Ponad pół wieku po zakończeniu wojny dawni mieszkańcy Jeziorny rozwiali się w mgle zapomnienia, stając się postaciami z legend. Nikt nie spisał ich historii, pojawiali się jedynie w nielicznych opowieściach. Zamieszczane w internecie opinie pokazują, iż zaszło coś jeszcze. Dla części mieszkających tu osób Żydzi z Jeziorny stali się obcy i są wyłącznie reprezentantami innego narodu. Nie ma poczucia, iż byli po prostu mieszkańcami tej gminy, obywatelami II RP, sąsiadami. Że byli członkami tutejszej OSP, pracowali na rzecz gminy, tworzyli tutejszą społeczność, w Wojsku Polskim bronili ojczyzny w 1920 i 1939 r. Niewielka część obecnych mieszkańców sięgając po argumentację geopolityczną, czy też uzasadniając to swymi poglądami uważa, że nie należy się im pamięć, albo że pomnik dzielić będzie tutejszą społeczność i powodować problemy społeczne. Nie będę tu powyższego omawiał, bowiem szkoda na to czasu, tym bardziej, że znacząca większość niechętnych opinii oparta jest na rozmaitych poglądach i przekonaniach. A z nimi dyskutować nie da, de gustibus non est disputandum, jak mawiali już starożytni. Zamiast tego opowiem o drodze, która doprowadziła do ustawienia macewy pamięci w Jeziornie.

Ćwierć wieku temu nie wiedzieliśmy niczego. Ponad pół wieku po zakończeniu II wojny światowej pamięć o dawnych mieszkańcach Jeziorny praktycznie przepadła, mówiło się, że kiedyś mieszkali i przed wojną wyjechali do Ameryki Południowej, stąd Argentyna. Wszystko skryło się we mgle zapomnienia, czasem jedynie Żydzi pojawiali się w nielicznych opowieściach. Sam gdy po raz pierwszy usłyszałem w tamtym czasie, od jednej z mieszkanek Jeziorny, że było tu kiedyś getto, sądziłem, że coś się jej pomyliło. Nie było ani jednej publikacji, artykułu, ani tekstu. Znaliśmy jedynie dwa nazwiska osób z terenu gminy uhonorowanych medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Wiele lat po zakończeniu historii jeziorańskich Żydów dwójka mieszkańców gminy otrzymała taki tytuł. W 1969 r. odznaczono Bolesława Zawadzkiego, który wyrobił Fajdze Rotsztajn kenkartę. Tytuł otrzymała też Stanisława Penconek, ukrywająca Ryszarda Roholza. Bohaterstwo jej zostało uhonorowane pośmiertnie przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie medalem, który został wręczony 1996 r. w Teatrze Żydowskim w Warszawie jej córkom, Jadwidze i Zofii i Zawadzkim.

Stopniowo to się zmieniało. Po 2001 r. w odpisach zaczęły krążyć wspomnienia spisane przez dra Zbignieewa Cechnickiego. Przez 56 lat był tutejszym lekarzem, znali go wszyscy i on znał wszystkich, nigdy nie odmawiał pomocy, zazwyczaj bezinteresownej i o każdej możliwej porze (co sam osobiście pamiętam z dzieciństwa). Pracował w klinice pediatrycznej w Warszawie na Litewskiej, w przychodni w Mirkowie, leczył w miejscowych szkołach, a także prywatnie przyjmując pacjentów w swym domu i jeżdżąc po całej okolicy motorowerem. Urodził się w 1927 r. w Jeziornie Fabrycznej i tu spędził praktycznie całe swe życie, gdy zmarł w 2009 roku żegnający go kondukt pogrzebowy zablokował drogę do Warszawy. Otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Konstancina.

Zbigniew Cechnicki jako pierwszy udokumentował losy ocalałych. Przed swą śmiercią spisał wspomnienia i chciał aby upamiętnić losy mieszkańców, których zapamiętał z dzieciństwa, poprzez postawienie pomnika, czego jednak nie udało mu się uczynić. Opisał także wielu mieszkańców pomagających Żydom, okazało się, że było ich dużo więcej, niż tylko dwie osoby uhonorowane zaszczytnym tytułem. Zapiski zaczęły żyć własnym życiem, choć nigdy nie zostały opublikowane w całości, trafiały dzięki rodzinie doktora do każdego, kto interesował się losem zapomnianej już społeczności.

Dr Zbigniew Cechnicki

W 2009 r. do Jeziorny przyjechał Sam Freiman, ocalały z Jeziorny żydowski chłopiec, by w 2010 r. wziąć udział w realizacji filmu opowiadającego o jego losach. Dzięki opowieściom uwiecznionym we wspomnieniach Freimana i Cechnickiego w 2011 r. uczniowie tutejszych szkół zrealizowali program „Szkoła dialogu”, skupiając się na żydowskiej Jeziornie. Dotarli do osób pamiętających przedwojennych Żydów i poznali nowe opowieści. Wycieczka po mieście pokazało uczniom tym, jak niewiele wiedzą o swojej miejscowości. Sprawa zmieniła się nieco po zakończeniu warsztatów. Uczniowie dowiedzieli się o jatkach i zasadach koszerności, o dwóch synagogach w Jeziornie, o Abramie Konigesteinie i rabinie Jakubie Rozencwajgu. Poznali czasy okupacji, realia życia w getcie i wywózkę do Warszawy, gdy lutowej nocy 1941 r. oddział Niemców wkroczył do getta, Żydów wygnano z domów i bez żadnych bagaży załadowano na samochody.

Uczniowie mogli następnie przedstawić swoim kolegom i koleżankom postać p. Stanisława Penconka odznaczonego tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, a także opowiedzieli o siostrach szarytkach z Klarysewa, które podczas wojny ukrywały Żydów. Podzielili się też informacjami o domie Icka Lichtensztejna na ul. Koziej. „Nabrałam większego szacunku do Żydów. Stało się tak dlatego, bo poznałam ich kulturę i obyczaje” – mówi po zakończonym projekcie jedna z uczestniczek warsztatów. Dekadę później uczniowie są już dorośli. Mamy nadzieję, że ziarno padło na podatny grunt.

Uczestnicy szkoły dialogu w 2011 r. pod nieistniejącym już domem Icka Lictensztejna

W 2013 r. z Argentyny przybył do Jeziorny Jorge Danielewicz, potomek emigrantów Mojsze Danielewicza i Normy Trojsterman Rotsztajn, którzy wyjechali z Jeziorny w latach dwudziestych. Legenda o Argentynie nagle przestała być tylko opowieścią i stała się prawdziwą historią, o ludziach, którzy wyjeżdżali z Konstancinka, wskutek czego zmienił on swą nazwę.

W 2014 r. miała miejsce publiczna wieczerza szabasowa, zorganizowana przez założoną reformowaną gminę żydowską Beit Konstancin. W tym samym roku w Konstancińskim Domu Kultury zorganizowana została pierwsza od 1940 r. w tych stronach chanuka.

W grudniu 2019 r. w Wielkiej Brytanii zmarł Sam Freiman, jako ostatni z Żydów z Jeziorny. Dwa lata wcześniej fundował dla synagogi w Richmond nowy rodał. Przed oczami miał dzień sprzed ponad 80 lat, gdy jego ojciec wiódł pochód z sefer torą ulicą Fabryczną. Swym przyjaciołom powiedział, że choć lata w Jeziornie bywały trudne, był to najszczęśliwszy czas jego życia.

W tym samym roku 2019 r. podjęliśmy próbę odtworzenia historii żydowskiej społeczności Jeziorny. Nieopodal dawnej siedziby Abrama Keningsztejna i bożnicy Jakóba Rozencwajga, podczas festiwalu „Otwarte Ogrody” zorganizowaliśmy wystawę, spotkała się ona z niezwykłym przyjęciem.

Chcieliśmy aby w 80 rocznicę likwidacji getta w Jeziornie ten fakt upamiętnić. Ustawić w Jeziornie tablicę oraz opublikować folder pamiątkowy, bowiem nie sądziliśmy, że znajdziemy wiele materiałów. Tablica miała stanowić realizację zamysłu doktora Cechnickiego, który chciał, aby powstała tablica upamiętniająca tutejszych pomordowanych Żydów oraz Polaków, którzy nieśli im pomoc. Sporządził nawet projekt, na którym widnieje taki oto tekst: „W hołdzie Żydom z Jeziorny i Konstancina zamordowanym w 1942 r., oraz Polakom, którzy z narażeniem życia starali się ich ocalić. Mieszkańcy”.

Tablicy nie udało się wówczas postawić. Twała pandemia, na portalu przez tydzień w rocznicę likwidacji getta zamieszczaliśmy rozmaite materiały o tutejszej żydowskiej społeczności. Działania doktora były dla nas inspiracją i pozwoliły odtworzyć opowieść o sztetlu w Polin Jeziorna. O 750 mieszkańcach tutejszej gminy wyznaniowej. W 2021 roku opublikowana została książka.

Wreszcie w 2025 r. starania dotyczące tablicy przyjęły formę macewy-pamięci, realizowanej z funduszy Instytutu Pamięci Narodowej, wspólnie z Muzeum Getta Warszawskiego. Tablica stanie w miejscu dawnej księgarni. Nieopodal warsztatu Joska Freimana, bożnicy Chajwentregiera, sklepu Majorkowej. W centrum Jeziorny. W środku miasta, o którym pisałem nie tak dawno temu na portalu. W sercu tej części miejscowości, gdzie do 1941 roku mieszkała żydowska społeczność, gdzie mieściła się żydowska gmina wyznaniowa Jeziorna.

Tak jak marzył dr Zbigniew Cechnicki.

3 thoughts on “Macewa pamięci

  1. Jestem szwagierką śp.dr.Cechnickiego. To był wspaniały człowiek- dobry,bezinteresowny,ciekawy i otwarty na wszystko co nowe. Bez uprzedzeń, zawsze po stronie tych słabych.
    Był zainteresowany historią, szczególnie miejsca w którym się urodził i praktycznie spędził całe życie.
    Brakuje nam jego.

    1. Tak też jest pamiętany. Nazwisko doktora zostanie przywołane podczas dzisiejszej uroczystości, jako inicjatora i pomysłodawcy.

  2. Dziękuję za ciepłe słowa o moim Tacie i za to, że zechcieli Państwo spełnić jego marzenie o tym, by oddać szacunek tym, którym kiedyś go odebrano. . Myślę, że Tata uśmiecha się z góry i jak napisał w swoim liście pożegnalnym „tuli Was wszystkich do serca”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *