Mikrohistorie. Opowieści o ludziach i miejscach (1)

Ulica Fabryczna

Ulice w gminie Jeziorna zyskały swą nazwę w 1931 roku, choć już od ćwierć wieku istniało letnisko Konstancin, w którym zaprojektowano aleje, nadając im nazwiska znanych pisarzy – Mickiewicza, Sienkiewicza i innych, które w większości przetrwały do dzisiaj. Nadając nazwy  w Jeziornie, wywiedziono je z lokalnej tradycji.

Ulica Fabryczna zyskała swą nazwę dzięki mieszkającym tu ludziom. Stanowiła nadrzeczną drogę wiodącą wzdłuż rzeki ku Bielawie, wciąż można dostrzec podwyższony teren stanowiący niegdyś wysoki brzeg. Zabudowania wznoszono początkowo w oddaleniu od rzeki, bowiem niższy zalewowy teren sprawiał, iż często stała tam woda, a teren ten zwano „błotnicą”. Wały miały w tym miejscu zostać wzniesione dopiero w połowie XX wieku, zaś nikt nie chciał mieszkać nieopodal bagien. Zapomniano jednak o tym, gdy po 1888 roku nastąpił rozwój Mirkowskiej Fabryki Papieru, a najsłabiej wykwalifikowani robotnicy nie zmieścili się w pobudowanych w Edwardowie-Kłopotowie domach, ani w zabudowaniach przy Papierni nazwanych Mirkowem. Wzdłuż ulicy szybko wzniesiono drewniane czynszowe domki, w których ciemne i ciasne mieszkania wynajęto robotnikom. W ciągu dekady praktycznie wszystkie stały się miejscem ich zamieszkania, którzy codziennie wyruszali stąd do pracy, po drodze przeprawiając się przez Jeziorkę znajdującym się na końcu ulicy przepędem dla bydła i udając się do Fabryki Papieru. Stąd też ulicę nazwano Fabryczną.

Jeszcze w latach trzydziestych w mieszkaniach drewniaków mieszkali praktycznie wyłącznie robotnicy, nie znajdziemy tu w zasadzie innych zawodów. Zamieszkiwał tu wówczas z rodziną urodzony w 1926 roku lokalny bohater walk o niepodległość, późniejszy major Zygmunt Wielocha, na pamiątkę którego rozgrywano swego czasu w gminie memoriały sportowe, którego rodzice zatrudnieni byli w Papierni. W niektórych mieszkaniach zamieszkiwali także jeziorańscy Żydzi, na Fabrycznej mieszkali kamasznik Izrael Brand, piekarz Berek Hajwentrygier, Dawid Keningsztejn malujący domy bogatych Żydów, chłopów i urzędników w Jeziornie, czy stolarz Chaim Goldberg. Nieopodal znajdowała się ulica Bielawska, mykwa i lokalne domy modlitwy, lecz zabudowa nie była zamknięta jak obecnie, a przepływ ludzi był zupełnie swobodny. Mieszkali w tych samych z Polakami, w typowym drewniaku było 4-5 mieszkań i w części budynków zazwyczaj jedno z nich zajmowała żydowska rodzina, najczęściej posiadająca kilkoro dzieci. Rodziny robotników najczęściej miały najczęściej 2 lub 3 dzieci. Gdy robotnicy i robotnice wracali ze zmian w Papierni, przy przepędzie bydła w soboty mieli okazję oglądać Żydów, którzy po szabasowym nabożeństwie obmywali w tym miejscu nogi, po wyjściu z domu modlitwy Abrama Keningsztejna przy ulicy Krzywej, znajdującej się na końcu Fabrycznej. Dom stał na wzniesieniu, które zostało częściowo zniwelowane po wojnie, a ziemię przeznaczono na usypany w latach pięćdziesiątych wał. To sprawiło, że błotnica wyschła i straciła swą nazwę, umożliwiło to także budowę stacji benzynowej w miejscu, gdzie znajdowały się “dechy”, na których tańczono i bawiono się w sobotnie wieczory.


Nie ma już tamtej Fabrycznej, nie zachowały się żadne ślady jej istnienia. Przepędu używano do końca lat osiemdziesiątych, obecnie pozostał po nim jedynie betonowy podjazd, który zastąpił bruk nad Jeziorką.

Może ci się także spodobać...