Nieporozumienie… – 1947 r.

[Tu] było duże zgromadzenie osadników niemieckiego pochodzenia. To byli oficjalnie folksdojcze. Każdy z nich miał broń, na której nam zależało – stwierdził dowódca Rejonu V “Gątyń” Armii Krajowej  Marian Bródka-Kęsicki “Grzegorz”

Trzeba było bardzo uważać, bo tam była wieś Józefosław i inne – sami folksdojcze. To było osadnictwo niemieckie, bardzo dużo Niemców w okolicach: Piaseczno, Józefosław, Iwiczna – wspominał żołnierz Armii Krajowej Bohdan Szermer „Lwowicz”

Pierwsi niemieccy koloniści pojawili się w okolicach Piaseczna na początku XIX w. Powstały m.in. osady  Ludwigsburg,  Alt i Neu Ilvesheim. Po 1820 r. zwane już Józefosław, Stara i Nowa Iwiczna. Pół wieku później, w 1867 r. nastąpiło powszechne uwłaszczenie. I jak słusznie zauważył Paweł Komosa: Polacy, potomkowie kolonistów i olędrów na tych terenach zaczęli się ze sobą mieszać. Część wsi zachowała swój niemiecki charakter, jednak w większości wszyscy zamieszkali obok siebie.

Życie pisze różne scenariusze. Czasami nic nie jest takie, jak nam się wydaje. Każdy wybór niesie za sobą konsekwencje. Niekiedy dobre, innym razem złe. Na tym polega istota życia lokalnych społeczności. Miejscowe historie są często bardziej “filmowe” niż wielkie produkcje filmowe. Jedną z takich historii, bardzo drobnych w skali “wielkiej historii”, ale znamienną w powojennych dziejach Rzeczpospolitej i naszej lokalnej społeczności, jest przypadek Artura Hau spod Piaseczna.

Polskie folksdojczki i żołnierze niemieccy. Wrzesień 1939 r. Zb. Bundesarchiv

Jak donosił warszawski “Wieczór” w 1947 r.:

Rodzeństwo-folksdojcze zrabowali majątek za Niemców. Brat — dobry Polak wciąż pozbawiony ojcowizny

Majątek rolny pod Piasecznem zapisał w 1936 r. swemu synowi Arturowi, Wilhelm Hau, inne dzieci dostały gotówkę. Artur po śmierci ojca objął w posiadanie majątek, zabierając z sobą matkę.

We wrześniu 1939 r. Artura Hau zmobilizowano. Pod Kutnem został wzięty do niewoli i osadzony w jednym ze stalagów. Jako rolnik został on zwolniony w 1940 r. i wrócił do majątku. Okazało się jednak, że gospodarują tam jego brat z siostrą [1], którzy podpisali Volkslistę. Gdy Artur chciał sam zaopiekować się swoją schedą, spotkał się z oporem brata i siostry, którzy oświadczyli, że o ile podpisze Volkslistę, majątek mu zwrócą.

Artur odrzucił z oburzeniem propozycję, wobec czego rodzina zadenuncjowała go w żandarmerii. Hau zmienił nazwisko [2] i wstąpił do organizacji podziemnej.

Po odzyskaniu niepodległości chciał objąć swoją własność w posiadanie. Tymczasem majątek, z powodu gospodarowanie na nam Volksdeutschów, zastał, jako własność poniemiecka, własnością państwa. Mimo, że Hau legitymował się papierami, wystawionymi przez Gminną Radą Narodową, że jest dobrym Polakiem — majątku mu jednak nie zwrócono. Hau za pośrednictwem adwokata Wagnera skierował sprawę do sądu o przywrócenie mu majątku. Sąd pierwszej instancji polecił majątek zwrócić Hauowi, wyrok ten jednak został zaskarżony przez Prokuraturę Generalną i sprawa ponownie znajdzie się na wokandzie sądowej.

 

Na koniec może warto przypomnieć tutaj teksty Pawła Komosy na temat pobytu Niemców na naszych terenach: “Niemcy i Polacy nad Wisłą” cz. 1 i cz. 2 i “Niemcy na wsi” cz.1, cz.2, cz.3, cz.4.

 

[1] Nowej Iwicznej mieszkał Krystian Hau i Edward Hau; w Mysiadle Krystyna Hau i Olga Hau. Nie udało mi się stwierdzić o kogo chodziło.

[2] Nie udało mi się ustalić.

Źródło: "Wieczór" nr 139 z 22 maja 1947 r.; Archiwum Państwowe w Warszawie - Oddział w Grodzisku Mazowieckim

 

Może ci się także spodobać...